poniedziałek, grudnia 31, 2012
Zygmunt I Stary - 546. urodziny Jego Wysokości
Jakie mamy z królem skojarzenie? Mąż Bony! Dzwon "Zygmunt"! Hołdy pruski! Ojciec Zygmunta Augusta! Stańczyk! Przebudowa Wawelu! Renesans! Dużo to czy mało, jeśli chodzi o człowieka, który żył na przełomie XV i XVI w., ba! zasiadał na polskim tronie jako jeden z najdłużej panujących (w latach 1506-1548)? Dodajmy: urodził się 1 stycznia 1467 roku! Innymi słowy 546. lat temu. Tłum męskiego rodzeństwa nędzne kroił perspektywy panowania w Polszcze i na Litwie! Właściwie w roku urodzenia były równe... z - e - r - u !
Jan Matejko "Zawieszeni dzwonu Zygmunta" |
niedziela, grudnia 30, 2012
Stalinowskie znaczki "mówią"...
Już dość narzekań i gderań.
I tylko chciej, i tylko spójrz
Jak rośnie w krąg:
Muranów, Mirów, Mokotów, Żerań -
Wspólne dzieło naszych rąk!
I tylko chciej, i tylko spójrz
Jak rośnie w krąg:
Muranów, Mirów, Mokotów, Żerań -
Wspólne dzieło naszych rąk!
To jedna z popularniejszych piosenek, jakie towarzyszyły budowie Polskie Rzeczypospolitej Ludowej. Całe społeczeństwo podnosiło z ruin swoją Stolicę! To nic, że kosztem innych miast!... Bito absurdalne rekordy. Przewodnicy pracy socjalistycznej dumnie wypinali piersi z wymalowanymi cyframi przekroczonych norm. Nowa Huta!... Plan 6-letni!... Walka ze stonką ziemniaczaną!... Ciągła czujność przed skradającym się, imperialistycznym wrogiem... I socrealizm! W sztuce, której już nie znamy (!), architekturze, na którą wpadamy. Niespodziewanie wszedłem w posiadanie kopert, kart pocztowych i znaczków z tego okresu. Od wczoraj nic innego nie robię, tylko pochylam się nad tymi bezcennościami.
Przyjaźń polsko-radziecka. |
Labels:
piątek, grudnia 28, 2012
Podróż sentymetalna...
Ile w nas... wsi? Naszej chłopskości?... Nie zastanawiamy się nad tym? A chyba powinniśmy. Jesteśmy to winni naszym przodkom, którzy szli za sochą, żyli w kurnej chacie, dożywali swoich dni na klepisku lub w rozpadających się czworakach. Dawne nici porwał czas? Może warto przy tej okazji sięgnąć po dorobek naukowy Jana S. Bystronia (1892-1964) lub Kazimierza Rymuta (1935-2006). Na pewno poznamy etymologię polskich nazwisk. I wtedy dotrze do nas, że plebejskie ich pochodzenia sadza nas bardziej na grzędzie, niż pośród tych, którzy "królom byli równi"...
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - ekspozycja |
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - otwierają się kartki przeszłości... |
czwartek, grudnia 27, 2012
Powstanie wielkopolskie... (wybuchło XCIV lata temu)
...pozostaje w cieniu tego, które wybuchło w Warszawie 1 VIII 1944, przysłaniają je insurekcje z 1794, 1830,1863. Wiemy doskonale, że zryw Wielkopolsce przyniósł wolność prawie całej dawnej dzielnicy! Nie jest prawdą, że było jedynym, polskim powstaniem, które wygrali mężni Wielkopolanie. Proszę sięgnąć po książkę Marka Rezlera "Powstanie wielkopolskie (1918-1919). Spojrzenie po 90 latach" i się o tym przekonać. Nie jest prawdą, że "stali biernie z bronią u nogi". To bardo krzywdzący osąd.
M. Rezler "Powstanie wielkopolskie 1918-1919. Spojrzenie po 90 latach", wyd. Rebis (Poznań 2008) |
Pomnik Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu dłuta Alfreda Wiśniewskiego |
Będąc w Warszawie na obchodach 50. rocznicy wybuchu powstania byłem świadkiem rozmowy między warszawiakiem, a potomkiem tych "co znad Warty". Dookoła gwar, rozbrzmiewa "Marsz Mokotowa" i "Warszawskie dzieci", weterani z opaskami biało-czerwonymi, a na nich napisy "WP", "BASZTA", "ZOŚKA", "CHROBRY", "RADOSŁAW". Serce każdego, nawet napływowego, warszawiaka puchnie z dumy, a w ten samozachwyt stoliczny wdziera się jazgot: "O! głupki! Powstanie zrobili?! U nas, w Wielkopolsce, to było powstanie!". Silny akcent padł na słowa "w Wielkopolsce" i "było". Warszawskiemu słuchaczowi odebrało mowę...
To wspaniałe, jeśli potrafimy utożsamiać się ze swoją historią, nagle poczuć, że Wielkopolska, Mazowsze, Kujawy, to m o j a Ojczyzna. niebezpiecznie, jeśli miałoby takie umiłowanie Warty, Wisły, Bugu czy Brdy prowadzić do rozpętywania lokalnych separatyzmów. Bójmy się ich! Wspaniale Poznań potrafi edukować historycznie swoich mieszkańców. Plenerowe wystawy, nakłady na rozwój muzeów, których w centrum jest bardzo wiele. W dawnym Odwachu jest i to poświęcony powstaniu wielkopolskiemu muzeum!
Ekspozycja w Muzeum Powstania Wielkopolskiego (1918-1919) - budynek Odwachu, Stary Rynek 3 |
Muzeum Powstania Wielkopolskiego (1918-1919) |
Muzeum Powstania Wielkopolskiego (1918-1919) |
"Wszyscyśmy dzieci jednej Matki - mogli czytać w "Kurierze Poznańskim" oficjalne wystąpienie wielkiego pianisty i kompozytora, mistrza Ignacego Jana Paderewskiego poznaniacy, który przybył nad Wartę 26 XII 1918 r..- i o ile każdy z nas swój święty spełni obowiązek, mamy równe prawa do jej sprawiedliwej opieki. Po długich latach niewoli Ojczyzna się odradza. Odbudować się musi na tych samych podstawach, na których tu pierwsza budowa poczęta został. (...) Do tego dzieła trzeba jedności i zgody wszystkich, miłości i siły, wiary i zaparcia się samego siebie, do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i wszystkich serc zespołu". Maestro nie opuszczał "Bazaru". Rezeler w swojej monografii nadmienił m. in.: "Należy podkreślić, że niemiecka ludność ówczesnego Poznania do osoby Ignacego Jana Paderewskiego nie miała zastrzeżeń od strony prywatnej czy narodowej. Artysta był ogromnie szanowany po obydwu stronach konfliktu światowego i Niemcy nie mieli do niego żadnych zastrzeżeń".
Ulice Poznania spłynęły krwią 27 grudnia 1918 około godziny 17,00: "...padł strzał. nie wiadomo, przez kogo i do kogo oddany - dziś jest to niemożliwe do ustalenia. Na pewien czas zapanowało w tej części miasta ogromne zamieszanie"- czytamy dalej u Rezlera.
Powstańcy nie przedarli się do Bydgoszczy! Ofensywa załamała się m. in. w okolicy Rynarzewa i Chmielnik. Ale bydgoszczanie nie przyglądali się biernie walkom! Przedzierali się do oddziałów! Doszło nawet do porwania i uprowadzenia do Gniezna samolotu z bydgoskiego lotniska. Polscy mieszkańcy ówczesnego Brombergu nieśli pomoc wziętym do niewoli powstańcom! Niestety, wzrosły tez w mieści nastroje antypolskie, pruskie szykany dotknęły wielu mieszkańców nad Brdą. Nie wolno zapominać, że "kleine Berlin" było bardzo zgermanizowanym miastem, Polaków mieszkało wtedy około 20 %?
Pomnik Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego w Bydgoszczy, przy ul. Bernardyńskiej; projekt Stanisława Horno Popławskiego, wykonany przez Aleksandra Dętkosia. |
Powstanie zwyciężyło. I choć nie cała Wielkopolska wróciła w granice II Rzeczypospolitej, to czyn zbrojny zapisał się złotymi zgłoskami. Wolność do Bydgoszczy wkroczyła dopiero 20 stycznia 1920 r. w osobie naczelnego wodza powstania generała Józefa Dowbór Muśnickiego!
Plac Wolności w Poznaniu - ekspozycja poświęcona powstaniu wielkopolskiemu, poniżej reprodukcji z niej... |
Generał Józef Dobór Muśnicki |
Na naszych oczach odeszło pokolenie powstańców. A jednak powstanie żyje! Nie myślę o dzisiejszych oficjalnych obchodach. Ilekroć odwiedzam Poznań w czasie "Nocy muzeów" widzę grupy rekonstrukcyjne w historycznych mundurach. Część zdjęć wykonałem pamiętnego15 maja 2010 r., kiedy Lech zdobył tytuł Mistrza Polski...
"...a kto z nami nie wypije..."- uśmiech spod Odwachu. Czy tak było w XII 1918 .? |
"...czego się Jaś nie nauczy..."- edukacja od podstaw! |
Czujni i gotowi... |
Kibic Lecha wręcza szalik... (15 maja 2010 r.) |
"...tylko brakowało szalika?"- ale skoro "Kolejorz" został Mistrzem Polski... |
Wiele bym dał, żeby teraz być w Poznaniu. Znaleźć się między grobami na Cytadeli czy Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan, gdzie m. in. znalazł wieczny spoczynek generał Stanisław Taczak, pierwszy wódz powstania!
Grób powstańca wielkopolskiego Romana Wilkanowicza na poznańskiej Cytadeli |
Grób generała Stanisława Taczaka na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu |
Grób generała Stanisława Taczaka - element |
środa, grudnia 26, 2012
Księdza Stanisława Brzóski 180. rocznica urodzin
"Kto
polegnie, temu sława,
Za
spełniony syna ślub;
Kto
się zlęknie, hańba krwawa,
Hańba
i bezczesny grób! "
Mieczysław Romanowski
30 grudnia przypadnie 180. rocznica urodzin księdza Stanisława Brzóski. Habit, sutanna nie chroniła przed carskimi represjami. Mało tego - były tych represji doskonałym motywem. Jeden z najkrwawszych katów Narodu polskiego, Michaił Murawiow - "Wieszatiel" pisał: „...największym
wrogiem narodowości rosyjskiej w tym kraju jest polonizm i w związku
z nim katolicyzm, gdyż katolik i Polak w pojęciu ludu są
synonimami. Dlatego
osłabienie wpływu katolickiego w kraju jest jednym z zasadniczych
środków działania, na które powinien zwracać uwagę rząd". I wstępowali na szafot księża, mnisi... Nie zapominajmy, że pierwszą ofiarą krwawego oprawcy był ksiądz Iszora, który w kościele św. Kazimierza w Wilnie (później w ramach represji przemianowany na cerkiew!) odczytał dekret Rządu Narodowego!
Warszawa w 1861 |
wtorek, grudnia 25, 2012
Kulig! Kulig! Kulig!... - wg. Jędrzeja Kitowicza, Juliusza Kossaka i Józefa Chełmońskiego
Rozmarzyło mi się o kuligach i janczarkach? Zaraz też włączyłem sobie filmową adaptację "Potopu", żeby poczuć się jak Imć chorąży orszański Andrzej Kmicic u boku Oleńki Billewiczówny. No to wraz też sięgnąłem, po wspominanego Jędrzeja Kitowicza, a że mam nie lada wydanie "Opisu obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III", tak więc zerkam na s.41 wydania petresbursko-mohylewskiego z 1855 r. nakładem Bolesława Maurycego Wolffa. Komitet Cenzury w Wilnie wydał pozwoleństwo druku "d. 28 Marca 1853 roku". Co potwierdził cenzor Paweł Kukolnik! Zwracam uwagę na pieczęć, którą wbito na stronie tytułowej. Tak, dobrze widać: to herb samych książąt Radziwiłłów!
J. Kitowicz "Opis..." wyd. 1855 |
Labels:
wtorek, grudnia 25, 2012
Boże Narodzenie - A.D. 2012 - zimy nam trzeba!...
...i stało się?! Mamy na termometrze +8 stopni Celsjusza! A chciałoby się zimy, jak na płótnach mistrza Chełmońskiego:
Józef Chełmoński "Dworek zimą" |
Czy tak wyglądały zimy w Jackiewiczach, Trepałowie czy Domanowie? Nawet gdyby wilcy mieli pognać za naszymi saniami... Już słyszę, jak mój kresowy dziadek, Stanisław (II) Poźniak kiwa głową i obrusza:"wilki na ludzi nie napadały!". Stanowczość dziadka odbierała chęć do polemiki. Zresztą kto niby lepiej wiedział, jak nie ON!
Labels:
poniedziałek, grudnia 24, 2012
Wigilia A.D. 2012 - prezentów czar i moc!...
Pokaż mi swoje prezenty (książki), a powiem ci kim jesteś?
Będąc historycznie pół-Litwinem i pół-Koroniarzem (z Wielkopolski, Pomorza i Kujaw) mam jedną półkę, na której tom "Kultura Wielkiego Księstwa Litewskiego. analiza i obrazy" rozsiądzie się na dobre. Czy wart tego? A mnie skąd o tym wiedzieć?.. Napisali "bracia Litwini", a jak wiadomo ich ocena pewnych faktów historycznych mija się bardzo z tą, jaką znamy tu nad Wisłą, Brdą czy na Bugu we Włodawie... Ale jeśli chcemy poznać opinie innych i się do nich ustosunkować, to raczej wypada to przeczytać.
"Kultura Wielkiego Księstwa Litewskiego" (s.934) |
Labels:
poniedziałek, grudnia 24, 2012
Wigilia A.D. 2012
"Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem
Wesoła nowina!..."
No to mamy Wigilię. Warzywa pyrkają na ogniu, zaraz będzie robiona sałatka. Zapachy mieszają się!... Choinkę trzeba ubrać. To już Święta?! Kiedy 2012 r. tak szybko przegalopował?
Szopka przy "Zachęcie" Warszawa (2006) |
"Lulajże Jezuniu, moja Perełko,
Lulaj ulubione me Pieścidełko.
Lulajże Jezuniu, lulaj, że lulaj
A ty go matulu w płaczu utulaj".
Lulaj ulubione me Pieścidełko.
Lulajże Jezuniu, lulaj, że lulaj
A ty go matulu w płaczu utulaj".
sobota, grudnia 22, 2012
Wigilia na Sybirze!...
Wkrótce Wigilia! Pięknie udekorowany stół. Opłatek. Wieczerza. Każdy tego dnia chce być z bliskimi. Widać, jak samoloty z Irlandii siadają na pobliskim lotnisku. Wracają do domu, ci których los skazał na kolejną w naszej historii "tułaczkę za chlebem". Jak w XIX w. musieli czuć się polscy zesłańcy na Sybirze? Na szczęście my tylko możemy to sobie wyobrazić. albo po prostu przeczytać.
Konstanty Borowski wspominał:
"Opłatkiem, tym symbolem miłości bratniej i zgody, a tak u nas Polaków przy stole niezbędnym, dzielić się nie mogliśmy, gdyż niestety opłatka nie mieliśmy. do najbliższego kościoła katolickiego w Omsku wiorst było przeszło dwieście. zamiast więc opłatkiem dzieliliśmy się chlebem razowym, upieczonym rękami nadobnych Litwinek.
Józef Chełmoński "Krzyż w zadymce" |
(...) byli tu: Mazury i Krakowiacy, i Kujawiacy, i Podlasianie, Litwini, Żmudzini i Wołyniaki, i Białorusini, a nawet i Rusini prawosławni. a jednak żadnej różnicy między nami nie było. owszem była jedność i miłość prawdziwe braterska.
(...) Po wieczerzy z kilkudziesięciu pierwsi wzniosła się potężnym głosem pieśń.
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony".
Nie wiem czy Jacek Malczewski znał ten pamiętnik, który ukazał się drukiem we Lwowie w 1900 r. Jego wizja malarska wspaniale uzupełnia słowa polskiego powstańca styczniowego-zesłańca. Mnie osobiście to wspomnienie zawsze poruszało i wzruszało. Proponuję sięgnąć do całego tekstu: Z. Starorypiński i K. Borowski "Między Kamieńcem i Archangielskiem. Dwa pamiętniki powstańców z 1863 roku" Warszawa 1986. Wstępem poprzedził prof. dr S. Kieniewicz.
Jacek Malczewski "Wigilia na Syberii" |
Labels:
piątek, grudnia 21, 2012
Ignacy Sucharzewski z Jackiewicz (1830 - 21 XII 1924) - saga rodzinna cz. I
21 grudnia 1924 r. w okolicy szlacheckiej Jackiewicze (na Wileńszczyźnie), mimo swego sędziwego wieku, umarł nagle mój prapradziad Ignacy Sucharzewski (tu na zdjęciu wykonanym w Starej Wilejce przez Augustyna Gorbacza, z najmłodszą córka Klarą Głębocką 1892-1965). Postać barwna i jak to powiadano w wilejskim powiecie "cały na sztukach". Wpędził w wieloletni proces Wieliczkę ze Spieholskim, który oparł się aż o sąd grodzki w Wilnie!... Poszło o wyrąbanie kilku drzew na miedzy! Jak się miało okazać, zięć (Józef Wieliczko), za namową teścia ściął drzewa należące do Spieholskiego!... Raz, drugi, trzeci trwała ta "rabunkowa wycinka", aż Spieholski zasadził się "na psubrata" z fuzją. Nic nie pomogło tłumaczenie rosłego Wieliczki (przypominającego dobrodusznością "krajana" Longinusa Podbipiętę), że nie wiedział... że to teść wskazał dane drzewa... Sprawę o odszkodowanie musiał rozpatrzeć sąd. Prapradziad umarł w rodzinnych Jackiewiczach,a proces długie jeszcze lata ciągnął się "w stołecznym" Wilnie!
Przed 18. laty uczyniłem z prapradziada Ignacego bohatera artykułu "Krewki Ignacy i jego córki...", który ukazał się na łamach "Twego Stylu". Zainteresowanych odsyłam do lektury.
Prawnukiem "krewkiego Ignacego" był m. in. śp. minister edukacji narodowej w rządzie J. K. Bieleckiego, prof. dr Robert Głębocki (1940-2005).
Bez wątpienia Imć Sucharzewski był najbarwniejszym spośród moich litewskich antenatów. Warto pamiętać o tych, co tworzyli naszą historię. W końcu wronie spod ogona nie wypadliśmy!
Ignacy Sucharzewski (1830-1924) z córką Klarą Głębocką (1892-1965); foto. Augustyn Gorbacz |
Ostatni z rodu, wnuk Janek Sucharzewski, popełnił samobójstwo w... Armii Czerwonej. Jako obywatel Z.S.R.S. (1939-1941,1944-...) został wcielony do sowieckiego wojska i nie wytrzymał szykan, jakich nie szczędzono "polskiemu panu".
Daleko jest grób prapradziadka Ignacego. Został pochowany (prawdopodobnie w Wigilię 1924 r.) na rodzinnym cmentarzu w Horodyszczy. Musiałbym pojechać na dzisiejszą Białoruś.
Labels:
środa, grudnia 19, 2012
Bierzgłowo - magia średniowiecza!
Bierzgłowo - brama z portalem |
Swego
nie znacie... Wiem, truizm. Ale dlaczego wciąż żywy? Gnamy po
świecie, wykupujemy wycieczki w biurach podróży, prędzej
dotrzemy do Paryża, Londynu, ba! Nowego Jorku, niż do Bierzgłowa.
Bo niby komu chce się zjechać z głównej trasy „na Toruń” i
zadać sobie trud... obudzić w sobie żyłkę poszukiwacza... Nie
uwierzę, że dla kogoś, kto wyrastał na powieści „Pan
Samochodzik i Templariusze”, dostawał palpitacji serca na widok
ślepego wędrowca idącego traktem ze Szczytna, aby ominął takie
miejsce, jak B-i-e-r-z-g-ł-o-w-o.
Proszę przed podróżą dotrzeć choćby do dwóch pozycji, które
warto mieć przy sobie: przewodnik autorstwa W. Antkowiaka i P.
Lamparskiego „Zamki i strażnice krzyżackie ziemi chełmińskiej”
oraz monografię J. Bieszka „Zamki państwa krzyżackiego w
Polsce”.
Wyjeżdżamy
z Bydgoszczy. Jedziemy „80” i w Złejwsi Wielkiej skręcamy
na skrzyżowaniu na Rzęczkowo. Uważamy na ostry zakręt,
który równa się prawie kątowi prostemu. Warto jednak ograniczyć
prędkość pojazdu do tej, jaką wymusza na nas znak drogowy. To tak
dla własnego bezpieczeństwa. Jedziemy drogą „546”. Mijamy
Łążyn i docieramy do Bierzgłowa. Tu niemal w progu
wita nas kościół p. w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii
Panny. Jeden z pierwszych, na całym szlaku wiodącym do
Chełmży, ceglano-kamienny wzniesiony na przełomie XIII i XIV w.
Urokliwy przykład pokrzyżackiego gotyku. Kto rozmiłował się w
tym stylu architektonicznym (a piszący te słowa do tego grona
zalicza się) będzie miał, co podziwiać. Niestety, gro świątyń
jest w dni powszednie zamknięta. Dobrze, jeśli choć można wejść
do kruchty i zerknąć przez kraty na wnętrze. Wtedy możemy się
zapewne... rozczarować, bo niestety do naszych czasów nie zachowało
się oryginalne, gotyckie ich wyposażenie. Można poczuć swoisty
zgrzyt widząc głównie barokowe ołtarze. Może więc lepiej zostać
tylko na zewnątrz takiej budowli?
Chcąc
dojechać do zamku bierzgłowskiego musimy na niepozornej krzyżówce
skręcić w prawo i pognać jakieś trzy kilometry.
Bierzgłowo - portalem |
Proszę
się nie obawiać nie jest moim zamiarem męczyć nikogo szczegółami
dotyczącymi zamku. W każdym z proponowanych opracowań znajdziemy
informacje, że był siedzibą komtura. Wspomina się o tym fakcie
już w 1263 r. „W 1270 roku stał się siedzibą komtura
Arnolda Kropfa i konwentu”- podaje
w swojej książce Janusz Bieszk. Rangę swoją
zachował aż do 1415 r. „Ostatnim komturem –
czytamy dalej.- był Engelhard Kirsau”. Nie
wytrzymywał konkurencji z komturstwami w Unisławiu i Papowie
Biskupim (o którym napiszę innym razem). Proponuję wizytę w Zamku
Bierzgłowskim potraktować, jako pierwszy przystanek na szlaku
zamków krzyżackich ziemi chełmińskiej! Tak zaczyna się nasze
zamkowe abecadło.
Bierzgłowo - gotyckie litery "S,A" |
Bierzgłowo - gotyckie litery "R,E" |
Bierzgłowo - fragment portalu |
Bierzgłowo - fragment muru |
Bierzgłowo - zamek |
Trudno
nie zakochać się w miejscu, do którego dojechaliśmy. Najpierw
widzimy bramę-wieżę wjazdową.(fachowo nazywaną: wieżą bramną)
Nie zapowiada to niespodzianki, jaka na nas czeka na dziedzińcu!
Nie trzeba być historykiem sztuki, aby dostrzec piękny, choć
„nadgryziony zębem czasu” portal z czerwonej cegły. Pochodzi z
1300 r. i jak czytamy u J. Bieszka jest „...unikatową
płaskorzeźbą terakotową, uważaną za najstarszą w Prusach”.
Wtopione żelazne (?), gotyckie litery nie zachowały się w całości.
W przewodniku Antkowiaka i Lamparskiego możemy odnaleźć rysunek z
próbą jego rekonstrukcji, dokonaną przez J. A. Kriesa.
Zniekształcona, przez minione stulecia, postać jeźdźca jest
niemym świadkiem tego, co przez lata działo się na tym dziedzińcu.
Widział rycerzy Jagiełły zajmującego zamek w czasie wielkiej
wojny (1409-1411), zdobycie go przez członków Związku Pruskiego,
którzy podarowali go królowi Kazimierzowi IV Jagiellończykowi w
1454 r. W czasie II wojny światowej „...działał tutaj
ośrodek szkoleniowy partii hitlerowskiej”.
Na
szczęście tłumów tam nie spotkamy. Jeszcze zachowuje swoisty
klimat, niemalże klasztornej ostoi. Aż strach pomyśleć, jakby
kiedyś stanęły tam kramarskie budy, zaczęto sprzedawać watę
cukrową... A z drugiej strony smutne, że tak niewielu wie o
istnieniu takiej perły w okolicach Bydgoszczy i Torunia. Można z
ufnością patrzeć w przyszłość, skoro w przewodniku czytamy:
„Należy do nielicznych zamków krzyżackich na terenie ziemi
chełmińskiej, o które rzeczywiście się dba i którym obecnie nie
zagraża postępujące zniszczenie”. J.
Bieszk zaś kończy swój rozdział: „Zamek w
Bierzgłowie należy do grupy najlepiej zachowanych zamków
pokrzyżackich w Polsce”.
wtorek, grudnia 18, 2012
Stephen King - Dallas '63 - Myśli znalezione... (1)
To wszystko wina... Jarka. I J.F. K.!... Jego ostatni dzień urodzin, to mój pierwszy, kiedy pojawiłem się na ziemi. Skąd mogłem wiedzieć, że za mego życia będą strzelać aż do trzech prezydentów Stanów Zjednoczonych! Ale to Jarek jest ogromnym miłośnikiem prozy S. Kinga. Nie jestem w stanie ogarnąć ile jego książek pochłonął, ba! za moją namową sięgnął po... Steinbecka! Nie dość na tym wciągnęła go jego proza. Musiałem to zrobić! Przeczytać Kinga! Za każdym razem porażka, jak z... "Popiołami" Żeromskiego. Kilka stron i kapitulacja. Musiała pojawić się powieść "Dallas '63".
Nie, nie będę jej tu recenzował, ani kogoś werbował do czytania. Uwielbiam zdania klucze, zdania motta, które trafiają do mego pamiętnika lub pamięci. Nagle przychodzi ich czas i dzięki nim otwiera się świat fantazji i... twórczej aktywności. No to sypnę kilkoma cytatami, które można by zebrać w cyklu "Myśli znalezione..."!
- "Kimże ja jestem, że siedzę we wrotach historii?".
- "Czas, to drzewo o wielu gałęziach"
- "Życie jest za słodkie, aby oddać je bez walki..."
- "Historia to rzeka, a momenty przełomowe to zdarzenia, które powodują zmianę jego biegu"
- "...głupota jest jedną z dwóch rzeczy, które najlepiej widzimy z perspektywy czasu. Drugą są stracone szanse"
- "Każdy oddech jest falą"
S. King "Dallas '63" |
I to wszystko w jakieś fantastyce osadzonej niby w 1963 r.? Tylko drobny wycinek. Nie, powiem miałem kryzys w czytaniu tego tomiska. 846 stron piechotą nie chodzi. Ale Jarek... Co miałem powiedzieć Jarkowi, gdyby mnie zaczepił na korytarzu? Bo przecież, kiedy zaczął mi opowiadać treść powstrzymałem go: "Nie, nie mów. Przeczytam". Przeczytałem! Mało tego, kilka minut po północy wysłałem do niego sms-a o moim... sukcesie. Nie, żeby mnie przerażała objętość blisko 900 stron. To dla mnie żadna przeszkoda, ale nie sięgam po horrory... różne Hobbity... Lema kupowałem na urodziny przyjacielowi... Z tzw. fantastyki "zatrzymałem się" na J. Verne... Jedna jest nauczka z powieści Kinga (którą bardzo, bardzo, bardzo polecam): nie igra się z historią. Zmienianie jej biegu może okazać się okrutnie niebezpieczne!
Labels:
Subskrybuj:
Posty (Atom)