piątek, grudnia 21, 2012

Ignacy Sucharzewski z Jackiewicz (1830 - 21 XII 1924) - saga rodzinna cz. I

21 grudnia 1924 r. w okolicy szlacheckiej Jackiewicze (na Wileńszczyźnie), mimo swego sędziwego wieku, umarł nagle mój prapradziad Ignacy Sucharzewski (tu na zdjęciu wykonanym w Starej Wilejce przez Augustyna Gorbacza, z najmłodszą córka Klarą Głębocką 1892-1965). Postać barwna i jak to powiadano w wilejskim powiecie "cały na sztukach". Wpędził w wieloletni proces Wieliczkę ze Spieholskim, który oparł się aż o sąd grodzki w Wilnie!... Poszło o wyrąbanie kilku drzew na miedzy! Jak się miało okazać, zięć (Józef Wieliczko), za namową teścia ściął drzewa należące do Spieholskiego!... Raz, drugi, trzeci trwała ta "rabunkowa wycinka", aż Spieholski zasadził się "na psubrata" z fuzją. Nic nie pomogło tłumaczenie rosłego Wieliczki (przypominającego dobrodusznością "krajana" Longinusa Podbipiętę), że nie wiedział... że to teść wskazał dane drzewa... Sprawę o odszkodowanie musiał rozpatrzeć sąd. Prapradziad umarł w rodzinnych Jackiewiczach,a proces długie jeszcze lata ciągnął się "w stołecznym" Wilnie!
Przed 18. laty uczyniłem z prapradziada Ignacego bohatera artykułu "Krewki Ignacy i jego córki...", który ukazał się na łamach "Twego Stylu". Zainteresowanych odsyłam do lektury.
Prawnukiem "krewkiego Ignacego" był m. in. śp. minister edukacji narodowej w rządzie J. K. Bieleckiego, prof. dr Robert Głębocki (1940-2005).
Bez wątpienia Imć Sucharzewski był najbarwniejszym spośród moich litewskich antenatów. Warto  pamiętać o tych, co tworzyli naszą historię. W końcu wronie spod ogona nie wypadliśmy!

Ignacy Sucharzewski (1830-1924) z córką Klarą Głębocką (1892-1965); foto. Augustyn Gorbacz
Ostatni z rodu,  wnuk Janek Sucharzewski, popełnił samobójstwo w... Armii Czerwonej. Jako obywatel Z.S.R.S. (1939-1941,1944-...) został wcielony do sowieckiego wojska i nie wytrzymał szykan, jakich nie szczędzono "polskiemu panu".
 Daleko jest grób prapradziadka Ignacego. Został pochowany (prawdopodobnie w Wigilię 1924 r.) na rodzinnym cmentarzu w Horodyszczy. Musiałbym pojechać na dzisiejszą Białoruś.

2 komentarze:

  1. bardzo ciekawy wpis (aż chciałoby się poznać więcej szczegółów) i zaraz blog - jeśli pociągnie Pan historię rodzinną dalej chętnie będę wpadać częściej - dodaje do ulubionych!

    pozdrawiam Jacek z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Jest o kim pisać. I popełniłem kilka na ten temat gawęd w bydgoskiej prasie. Moje serce bije mocniej na sam dźwięk słowa "Kraków". Na pewno nie omieszkam to i owo zamieścić na temat "Mój Kraków". Właśnie wczoraj odnalazłem album ze zdjęciami z 1999 r., kiedy z moim synem szukaliśmy na Cmentarzu Rakowickim grobu ukochanego Wieniawy. Ściska świątecznie. Proszę się ode mnie kłaniać Wawelowi, Plantom i pl. Matejki! Karol Narocz

      Usuń