sobota, grudnia 22, 2012

Wigilia na Sybirze!...

         Wkrótce Wigilia! Pięknie udekorowany stół. Opłatek. Wieczerza. Każdy tego dnia chce być z bliskimi. Widać, jak samoloty z Irlandii siadają na pobliskim lotnisku. Wracają do domu, ci których los skazał na kolejną w naszej historii "tułaczkę za chlebem". Jak w XIX w. musieli czuć się polscy zesłańcy na Sybirze? Na szczęście my tylko możemy to sobie wyobrazić. albo po prostu przeczytać.
Konstanty Borowski wspominał:
        "Opłatkiem, tym symbolem miłości bratniej i zgody, a tak u nas Polaków przy stole niezbędnym, dzielić się nie mogliśmy, gdyż niestety opłatka nie mieliśmy. do najbliższego kościoła katolickiego w Omsku wiorst było przeszło dwieście. zamiast więc opłatkiem dzieliliśmy się chlebem razowym, upieczonym rękami nadobnych Litwinek.
Józef Chełmoński "Krzyż w zadymce"
O, jakoż to rzewna była chwila tego, że tak nazwę, obrzędu! Łamiąc z sobą chleb drżącymi rękoma, rozrzewnieni, przejęci do głębi serc, zalani niektórzy łzami, życzyliśmy sobie nie szczęścia, nie "dosiego roku", a stęsknionego powrotu do kraju, pod strzechy rodzinne, do swoich najbliższych. a podzieliwszy się się chlebem-oplatkiem, zasiedliśmy w milczeniu do wieczerzy wigilijnej, przeniósłszy się każdy myślą do kraju, do drogiej ukochanej Polski, do świętej  Żmudzi, do Litwy, Ukrainy, Wołynia i Podola. Do mieszkań pod strzechy rodzin swych ukochanych, do stołów wigilijnych tam zastawionych, przy których oni, ci  nasi najdrożsi, w tej chwili może zasiedli i również, jak my tu o nich, myślą o nas patrząc na miejsce puste po nas przy stołach wigilijnych, porwanych spośród nich i wygnanych tam daleko, gdzieś daleko.
      (...) byli tu: Mazury i Krakowiacy, i Kujawiacy, i Podlasianie, Litwini, Żmudzini i Wołyniaki, i Białorusini, a nawet i Rusini prawosławni. a jednak żadnej różnicy między nami nie było. owszem była jedność i miłość prawdziwe braterska.
          (...) Po wieczerzy z kilkudziesięciu pierwsi wzniosła się potężnym głosem pieśń.
                          Bóg się rodzi, moc truchleje,
                          Pan niebiosów obnażony".
       Nie wiem czy Jacek Malczewski znał ten pamiętnik, który ukazał się drukiem we Lwowie w 1900 r. Jego wizja malarska wspaniale uzupełnia słowa polskiego powstańca styczniowego-zesłańca. Mnie osobiście to wspomnienie zawsze poruszało i wzruszało. Proponuję sięgnąć do całego tekstu: Z. Starorypiński i K. Borowski "Między Kamieńcem i Archangielskiem. Dwa pamiętniki powstańców z 1863 roku" Warszawa 1986. Wstępem poprzedził prof. dr S. Kieniewicz.
Jacek Malczewski "Wigilia na Syberii"

Brak komentarzy: