tag:blogger.com,1999:blog-18689122345454168332024-03-29T08:56:45.427+01:00historia i jahistoria i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.comBlogger2457125tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-72132225681385857712024-03-28T00:00:00.002+01:002024-03-28T08:41:46.760+01:00Przeczytania - 493 - Wojciech Sadurski "Pandemia populistów" (Wydawnictwo Znak)<div style="text-align: justify;"><b>"Nie przedstawię taksonomii współczesnych populizmów. Mamy dziś lewicowe i prawicowe, nacjonalistyczne, etnocentryczne i autorytarne populizmy, które nakładają się na siebie. Pod względem badawczym istotniejsze jest rozpoznanie elementów tworzących popyt na populizm i wywołujących jego podaż. Liczba klocków nie jest nieskończona. Mają różne kształty, rozmiary i kolory, co ma znaczenie dla tego, co powstaje po ich złożeniu. Współczesne populizmy składają się z podobnych elementów, ale są różnorodne, tak ja zestaw klocków Lego"</b> - odżegnywałem się od cytowania i nadmiernego przepisywania, a tu od razu kilka linijek? Jestem zdania, że to sedno książki, która jest plonem wnikliwej pracy <b>profesora Jacka Sadurskiego (rocznik 1950)</b>. Gdzie mi tam, prostemu <i>magistru</i>, mierzyć się z takim tuzem, ba! <span><span>profesorem instytucji tej miary, co Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we
Florencji, Uniwersytetu w Sydney czy Uniwersytetu Warszawskiego? Cenię głos, opinie pana Profesora, stąd też wziął się wybór do tego cyklu najnowszej książki, jaką jest<b> "Pandemia populistów"</b>, <b>w tłumaczeniu Anny Wójcik</b>, a ukazała się nakładem <b>Wydawnictwa Znak</b>.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizX5bSiXfPxtkNH4WokywrCRwJNn3_wBvJwsHSFQNyrmm327NIRva9PwxFy1gXXv5d13VaaeKQ5Dqyg99zgf8M0X4tFnqLAye54MG-LkNu-_pm4mmBPLBDaAx3656XD1Uej7HOOJ-w92LcYoPLpSjnzTrAOHZOvhhJks0kBIGEhAGMnJNPNa6EB52R-cW6/s1200/wojciech%20sadurski%20pandemia%20populist%C3%B3w%20wydawnictwo%20znak%20blog%20historia%20i%20ja%20przeczytania.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="962" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizX5bSiXfPxtkNH4WokywrCRwJNn3_wBvJwsHSFQNyrmm327NIRva9PwxFy1gXXv5d13VaaeKQ5Dqyg99zgf8M0X4tFnqLAye54MG-LkNu-_pm4mmBPLBDaAx3656XD1Uej7HOOJ-w92LcYoPLpSjnzTrAOHZOvhhJks0kBIGEhAGMnJNPNa6EB52R-cW6/s320/wojciech%20sadurski%20pandemia%20populist%C3%B3w%20wydawnictwo%20znak%20blog%20historia%20i%20ja%20przeczytania.jpg" width="257" /></a></div><span><a name='more'></a></span>Dwa słowa, które złożyły się na tytuł już powinny stawiać nas nieomal w pozycji na baczność, ba! zwiastować, że czeka nas polityczne tsunami! <b>Pandemia</b> i<b> populiści</b> - jakie to groźne zestawienie. Kto zna dorobek prof. W. Sadurskiego nie musi być przekonywany do sięgnięcia po 360-ąt stron czytania. Dla człowieka myślącego, dla człowieka wrażliwego na to, co go politycznie otacza po prostu intelektualna uczta i czytanie bezwarunkowo obowiązkowe! Ja z takim nastawieniem sięgałem po "Pandemię populistów". I nie zawiodłem się. To książka, z którą człowiek rozsądny nie powinien się rozstawać. Ona powinna znajdować się na wyciągnięcie ręki, aby upewnić się jak to jest, aby wiedzieć na pewno, aby...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Czy da się uchronić przed populizmem? Czy książka pana Profesora ma takie ambicje? Nie wiem. Cały czas nakręca nas na najwyższe obroty, najodleglejsze orbity naszego myślenia. Tu nie można odespać sobie choćby ćwierć słowa! Czy jest to lektura do poduszki? Nie wiem czy chciałbym zasypiać ze świadomością, że jakiś populista dybie na moją wolność, że chce się wedrzeć do mego świata. Ktoś powie, że często spotkamy tu prawdy oczywiste. To ja zapytam: to dlaczego wielu z nas łyka tak podrzucone piguły i staje w szeregu ludzi opętanych? Mało tego, dążących do jednego celu: wziętej raz władzy nigdy nie oddać!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>To smutne, że pośród populistycznych zwycięstw raz po raz wraca: Polska! I ten sam logiczny ciąg dalszy: Jarosław Kaczyński, Prawo i Sprawiedliwość. Na dokładkę jest oczywiście </span></span><span><span>mój rówieśnik Viktor Mihály Orbán (młodszy ode mnie od... dwa dni!) i inne demony tego destruktywnego myślenia i działania! Jakie to smutne być zestawianym z tym, co wywijał w Wenezueli </span></span><span><span>Hugo Rafael Chávez Frías. Smutne też, że ktoś o pokroju politycznego awanturnika i rzezimieszka może być obiektem uwielbienia, czci i poważania. Straszne, nawet nie smutne, jest to że część społeczeństwa odda swoje rozumienie wolności, aby mogli zaistnieć w polityce własnego kraju ludzi pokroju jedynie prawych i jedynie sprawiedliwych, których rządy po 15 października 2023 r. w Polsce zaczęły wygasać,a wychodzące kulisy rządzenia ujawniają jak funkcjonuje rodzimy populizm.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Książka prof. W. Sadurskiego może być dla nas pretekstem do dyskusji, własnych przemyśleń, odnajdywania siebie w tym wszystkim i swoich poglądów. Czy trafi do rąk samych populistów? Nie wiem. Może część tzw. elit tu na polskiej ziemi nawet nie ma świadomości, że do grona populistów się zalicza? Po przeczytaniu "Pandemii..." powinni zrozumieć, w jakim gronie znaleźli się. Chciałbym wierzyć, że w czasie wyborów, jakie już oblepiają nam przestrzeń publiczną mnogością haseł, uśmiechających się do nas twarzy obu płci - ktoś znajdzie czas, aby wczytać się w to, co napisał Autor. Warto. I nie dotyczy to li tylko klientów ulicy Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Moje czytanie, to też zakreślanie tego, co mną poruszyło i od razu stało się ważne. Proszę raz jeszcze wrócić do cytatu, który otworzył ten odcinek cyklu. Autor uczciwie (i to wielokrotnie) powtarza: nie ma jednego populizmu! Czy książka jest receptą jak się nań uodpornić? A może jakoś przygotować? W takich chwilach wracam do wciąż wspomnienia okładki tygodnika "Wprost" z lat 90-tych XX w. i pojawiającego się tam pytania: czy grozi nam faszyzm? Wtedy kręciłem głową, że to jakiś absurd, że to strachy na Lachy, że ktoś buduje narrację strachu. Ale to wszystko, o czym pisze pan Profesor, już przerobiliśmy w latach dwóch kadencji Dobrej Zmiany! Zawłaszczanie przestrzeni publicznej, atak na instytucje prawne państwa, jawny nepotyzm i kto wie czy nie symonia rodem z dziejów Kościoła czasu przed reformacją!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><b>"W omawianych państwach, nawet jeśli władza (do pewnego stopnia) szanuje ideę wolnych i uczciwych wyborów, to zazwyczaj narusza zasady podziału władzy, ochrony prawa obywatelskich, a zwłaszcza standardy praworządności"</b> - czy trzeba ludziom uważnym (a nie chcę obrażać niczyjej inteligencji) przypominać czym były krojone rządy lat 2015-2023? To jest też klucz do rozumienia czym jest populizm w XXI w. Dlatego jestem zdania, że to jest bardzo ważna książka, jak ważna była książka <b>Mariusza Sepioło "Narodowcy. Z ulicy na szczyty władzy", </b>również<b> Wydawnictwa Znak </b>[1] Obie powinny być czytane razem i razem uczyć nas, co grozi naprawdę wolnemu światu, kiedy do władzy dojdą demony budzone przez nacjonalistów i populistów! Nie zapominajmy, że przyszło nam żyć w kraju, gdzie głowa państwa zasłynęła dzieleniem własnych obywateli na ludzi i ideologię, a wielu przedstawicieli Kościoła zapomniało o naukach Chrystusa i nie widzi w obcym brata swego. Zacietrzewienie, nienawiść, ksenofobia, to tylko garść jadu, który wylewa się z ust zbawców i naprawiaczy, a tak naprawdę szkodników i destruktorów państwa, któremu niby służą.</div><div style="text-align: justify;">Postanawiam jednak zostawić kilka cytatów, aby już na początku czytania zdać sobie sprawę z jakim zagrożeniem mamy do czynienie. Może ktoś naiwnie wierzy, że po 15 października nie może już nastąpić restauracja odsuniętych od władzy. Nie wolno taki myśleć. I o tym też jest ta książka. Mechanizmy, sztuczki polityczne - wszystko tu jest! Widzimy, jak nad dłoni jak rodzi się populizm, rozwija, zawładnia umysły i przejmuje władzę, niszczy świat, który przerabia na swoją jedynie prawą i jedynie sprawiedliwą modłę, wpycha społeczeństwo w swoje schematy i koleiny! Straszne jest choćby to sformułowanie Autora: <b>"...populiści zwykle udzielają błędnych, niebezpiecznych, uproszczonych odpowiedzi, ale pytania, na które odpowiadają, są trafne"</b>. Dla wielu symbolem składnie zmontowanej propagandy populistycznej jest Donald Trump. Rasizm! ksenofobia! polowanie na czarownice! - to wszystko zdarza się tu nad Wisłą, nad Tybrem, nad Dunajem czy Potomakiem! </div><div style="text-align: justify;">Recepta zwyciężania populistów, oto ona: <b>"...odnoszą sukcesy, gdy twierdzą, że odpowiadają na kilka społecznych obaw, które niekoniecznie są faktycznie ze sobą powiązane. (...) strategia sklejania kilku kwestii i proponowania prostego rozwiązania okazuje się skuteczna"</b>. Pamiętamy, co głosiła pani premierki Beata Szydło? <i>"Starczyło nie kraść"</i> - powtarzam z pamięci to cyniczne sloganowe odkrycie pani premierki. Dziś widzę spoty kandydata prawicy w mej rodzimej Bydgoszcz (bez logo partii, która jest jego ideologią) filmuje się np. na tle zrujnowanych kamienic Wyspy Młyńskiej i udowadnia, że prezydent miasta nic nie robi?! Proste chwyty skierowane do maluczkich i zapewne nie do czytelników książki prof. W. Sadurskiego. A szkoda. Wtedy wiedzieliby w jakie tryby manipulacji dostali się, są przez nie kształtowane i produkwane! </div><div style="text-align: justify;">Oto kilka czynników, na które zwraca uwagę Autor, zastrzegając się, że jest ich na pewno więcej, te jednak stanowią filar, na których budowana jest ta groźna ideologia: poczucie niepewności ekonomicznej; ksenofobia; rozczarowanie elitami rządzącymi; arogancja establishmentu; niechęć do globalizacji; wspieranie nacjonalizmów; resentymenty kulturowe; obrona wartości religijnych; ograniczanie władzy poprzez liberalność i demokrację! <b>"Odmiany współczesnych populizmów wynikają z kombinacji co najmniej dwóch tych czynników" </b>- czytamy i rozglądamy się mimo woli dookoła siebie. Nie widzieliśmy tego? Wprawdzie nie pada tu termin sojusz tronu z ołtarzem, ale coś na ten temat tu i tam rozsypuje się po rozdziałach całości "Pandemii populistów". Bardzo szybko przekonujemy się, że... jesteśmy w domu! W państwie Kaczyńskich-Macierewiczów-Ziobrów-Czarnków! I już widzieliśmy to, co znajdziemy dalej, pogląd socjologów o tym, że: <b>"...pogorszenie się statusu społecznego wywołuje lęki prowadzące do odrzucenia tradycyjnego politycznego establishmentu na rzecz populistycznych partii prawicowych</b>". To nic innego, jak ideologia strachu lub strachem! </div><div style="text-align: justify;">Zawsze pojawiają się kwestie ekonomiczne! Wobec nich jesteśmy bezbronni. Z liczbami jeszcze nikt nie wygrał (i nie wygra). Autor przypomina nam odwieczną, moim zdaniem, prawdę: <b>"Śnimy sen polski, węgierski, brazylijski czy filipiński. Nasze marzenia mają w dużej mierze wymiar ekonomiczny"</b>. I dalej zapewne i przestroga: <b>"Niespełnione marzenie wiąże się z poczuciem rzeczywistej albo tylko wyobrażonej, absolutnej albo względnej straty lub ekonomicznego upadku. Na tych wodach łowią populiści"</b>. To ich woda, to ich prąd, z którym płyną i wciągają innych. Znowu pojawia się: strach! Tym razem przed ubóstwem, utrata miejsc pracy, degradacją pozycji społecznej. To pewnie są prawdy, które rozumiemy i bez czytania prof. W. Sadurskiego. Mając jednak w dłoni plon jego pracy stajemy na twardym gruncie pewności i potwierdzenia: <i>miałem rację!</i> Uważam, że to jest bardzo ważne w naszym zderzaniu się populistycznym betonem!</div><div style="text-align: justify;">Raz jeszcze strach wobec nie przyjmowania uchodźców! Sam często miałem wrażenie, że obudziłem się w III Rzeszy i ktoś w radio lub TVP robi audycje, bo właśnie wpadł mu w rękę <span><span>"Der Stürmer</span></span>"! Przypomnę, że jego wydawcę Juliusa Streichera powieszono w Norymberdze w 1946 r. Ale o pasożytach i przywlekanych chorobach mówił otwarcie pan prezes jedynie prawej i jedynie sprawiedliwej partii! <b>"Analogie między jego słowami a językiem nazistowskiej propagandy w okupowanej Polsce w czasie drugiej wojny światowej nasuwają się same"</b> - i pada termin: islamofobia. Widać jak bardzo upośledzone jest myślenie podobnych proroków i zbawców wobec świata Islamu! <b>"Według politologów niechęć do uchodźców wiązała się z tym, że zdecydowana większość uchodźców była muzułmanami lub osobami o innym kolorze skóry"</b> - kolejne przypomnienie. My i Oni! - dwaj wrogowie z obcych sobie okopów? Postawiono z metodologiczną konsekwencją znak równości między wyznawcami islamu, a terrorystami. Na tym Kaczyński budował spójność swoich szeregów, wmawiał maluczkim poczucie wspólnoty i odgrzebanie nieomal idei <span><span>Antemurale Christianitatis! Ktoś powie: nic nowego! Ale jeśli chodzi o Polskę raczej niegodne tradycji tolerancji dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span><b>"Zazwyczaj warunkiem koniecznym nietolerancji jest poczucie <i>zagrożenia</i> tożsamości narodowej"</b> - to kolejna z prawd, bez których pojęcia, co jest paliwem populizmu, nie zrozumiemy. Przypomnijmy sobie jak równe lat 20-ścia temu straszono wejściem do Unii Europejskiej. Opowiadanie bredni, że <i>Niemcy wrócą</i>, <i> Niemcy zabiorą</i>! Co mieli zabierać? <i>A choćby majątki pozostawione po 1945 r.</i> - bronił swej tezy jedynie prawy i jedynie sprawiedliwy obrońca wartości. W takich miastach, jak Bydgoszcz (i okolicy) dość chodliwy straszak. Prof. W. Sadurski wręcz pisze o toksycznych wpływach, jakie wynikają z kolejnego straszaka. I zaczyna się nasza z książką polemika, bo sprawdzamy, jak to było z nami, naszymi lękami i obawami. Ale sprawa nie skończyła się na 1 maja 2004 r. To straszenie ma się całkiem dobrze, żyje, ewoluuje, spaja szeregi populistycznych szturmowców. Czyż przed laty partia wówczas opozycyjna nie wyskoczył z hasłem: <i>"Polacy! Obudźcie się"</i>? Nie trzeba było wielkiej wiedzy historycznej, aby powróciło do nas nazistowskie:<i> "Deutschland! Erwache!"</i>. Ta sama partia, gdy tylko zdobyła władzę zlikwidowała m. in. Radę do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i Nietolerancji! Zabroniono szkołom na kontakty z organizacjami pozarządowymi. Wstrzymano rządowe dotacje dla Niebieskiej Linii! No, ale skoro minister edukacji stawiał znak równości między ludźmi LGBT, a nazizmem, to o czym my mówimy. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Nie chcę odzierać książki prof. W. Sadurskiego ze wszystkich wartości dodanych, jakie niesie. Zatem tylko jeszcze głos o wymiarze sprawiedliwości, tak z żelazną konsekwencją demolowanym był przez osiem lat: <b>"Populiści widzą prawo jako ograniczenie skutecznego działania"</b>. w jednym akapicie Kaczyński i </span></span><span><span>Chávez. Jest powód od dumy? Dlatego logiczna kolejna takiego myślenia jest:<b> "Jeśli obowiązujące prawo umożliwia osiągnięcie celu, to dobrze, ale jeśli nie, należy je zmienić lub zignorować"</b>. I wszystko jasne! Zabawne jest to, że ci, którzy przez osiem lat łamali Konstytucję, teraz mienią się obrońcami? To jakiś ponury żart. Zostawiam z tą rozdrapaną raną "Pandemię populistów". Na pewno nie jest to lektura miła w odbiorze, bo też wiele przypomni nam o nas samych. Zmierzmy się. Zapewne przyjdzie temu i innemu uderzyć się w pierś. Refleksje rodzą się niemal po przeczytaniu każdego akapitu - i to jest kolejna wartość uzyskana z przeczytania "Pandemii populistów". A ja czekam na kolejną książkę pana prof. Wojciecha Sadurskiego. <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] patrz odc. 486 tego cyklu, z dnia 14 stycznia tego roku</span><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-6947461171014230272024-03-26T00:00:00.004+01:002024-03-26T10:21:53.092+01:00III Dzień Wojciecha Młynarskiego - 26 III 1941 r.<div style="text-align: justify;">To już<b> trzecie obchodzenie </b>na tym blogu <b>Dnia Wojciecha Młynarskiego</b>. Wiadomo: urodziny Mistrza. Wolałbym, aby nie było nigdy dnia 15 marca 2017 r., kiedy ten niezwykły głos i pióro zamilkło. To już siedem lat - bez WM. Powroty do tej poezji, do tego tekściarstwa, jak najbardziej uzasadnione. Na tym blogu d u ż o z tej niezwykłej i ważnej dla mnie (mego pokolenia i kilku innych) twórczości. Cieszy mnie, ale i bawi, że mój 10-letni wnuk Jerzyk podśpiewuje o pannie Krysi, co w pensjonacie "Orzeł"... A do tego dodaje: absolutnie!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcCPIF8P1fGhdsYcAIcDMfz0OyKf4O_LpfEWJLkmMcf8uYMUfVzQo3Muxt4VN9VoojRgjYdaz5kdrRYB1kKJgiC7h048jNGuIBUPouyPTCIzOImntOz8OPW-9dNOOb8J0NBMq4DXbMoBvv7WDeSpIue9xuXwidzKIkjjq6-H6TbAzowm7zwOEBgQ35F-bF/s4640/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2001.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3488" data-original-width="4640" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcCPIF8P1fGhdsYcAIcDMfz0OyKf4O_LpfEWJLkmMcf8uYMUfVzQo3Muxt4VN9VoojRgjYdaz5kdrRYB1kKJgiC7h048jNGuIBUPouyPTCIzOImntOz8OPW-9dNOOb8J0NBMq4DXbMoBvv7WDeSpIue9xuXwidzKIkjjq6-H6TbAzowm7zwOEBgQ35F-bF/s320/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2001.jpg" width="320" /></a></div> <span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;">Trudno wybrać z morza tekstów/wierszy/piosenek (niepotrzebne skreślić) ten jeden/tę jedną najważniejszy utwór. Olśniło mnie, że jest piosenka/tekst/wiersz na tę trzecią okoliczność rocznicową wyjątkowa/wyjątkowy i super pasująca/pasujący: <b>"MOJE ULUBIONE DRZEWO"</b> lub jak kto woli <b>"LESZCZYNA"</b>. Przejrzałem moje fotograficzne archiwum. <i>W celu?</i> - dopytuje niecierpliwiec. Znalezienia zdjęć leszczynowych drzew (<i>Corylus L.</i>). Jest takie magiczne miejsce w Bydgoszczy, które nazywa się ul. Kopernika! Za cesarskich czasów była to: Bismarckstraße! I ktoś tu przed laty (pamiętają kaiserowskie czasy?) posadził aleję właśnie tych urokliwych drzew. No i stąd te zdjęcia tu teraz.<br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div><div class="ujudUb"><span>Pomnę, jak zielone porty mijał kajak śmigły,</span></div><div class="ujudUb"><span>jak mi smakowały "Sporty" nad jeziorem Wigry,</span><br aria-hidden="true" /><span>Wieczorami nad namiotem krzyżowałem wiosła,</span></div><div class="ujudUb"><span>ogień rzucał iskry złote, a pod borem rosła...</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Moje ulubione drzewo - leszczyna, leszczyna,</span></div><div class="ujudUb"><span>jak ją za mocno przygiąć w lewo - to w prawo się odgina,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>a jak za mocno przygiąć ją w prawo - to w lewo bije z wprawą,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>a stara sosna szumi radosna: "Brawo, brawo!...".</span><br aria-hidden="true" /><span>Upór, co mi z oczu błyska - leszczyny dziedzictwo!</span><br aria-hidden="true" /><span>Jak mnie do ziemi los przyciska, ona mi szepcze: "Nic to...!".</span><br aria-hidden="true" /><span>A jak prostuję się, wtedy ona powtarza mi: "Tak trzymaj".</span><br aria-hidden="true" /><span>Moje drzewo ulubione - Leszczyna, leszczyna</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Posiwiała ta Bożenka, w której się kochałem,</span></div><div class="ujudUb"><span>postarzała się piosenka, którą jej śpiewałem,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>lecz znad Śniardw, znad Czarnej Hańczy, znad jeziora Jamno,</span><br aria-hidden="true" /><span>Wszędzie, gdzie los ze mną tańczy, wszędzie idzie za mną...</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Moje ulubione drzewo - leszczyna, leszczyna,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>jak ją za mocno przygiąć w lewo - to w prawo się odgina,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>a jak za mocno przygiąć w prawo - to w lewo bije z wprawą,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>a stara sosna szumi radosna: "Brawo, brawo...".</span><br aria-hidden="true" /><span>Więc ochraniaj ją miłośnie - o każdej dnia dobie,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>chroń leszczynę, która rośnie nad Hańczą hen - i w tobie...</span><br aria-hidden="true" /><span>Chroń tę leszczynę, co wciąż od nowa prostuje się zajadła,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>trzeba by cały las wykarczować - Żeby padła!</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>A Ty, mój zielony borze,</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>chroń we mnie nadzieję,</span><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>że póki latem jeden orzech</span><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>szczęśliwie się wysieje -</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>znów pójdzie z boru w młodniak zielony</span><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>i pójdzie z ojca w syna</span><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>moje drzewo ulubione -</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>leszczyna, leszczyna [1]</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span><br /></span></div><div class="ujudUb WRZytc"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0_hIfuanycAAD8F9iWoQuDaq1kkZy_qWLjIkpxYjR1j3lNUtq4LIIPEjVlOn8IRRJE54Sk2fqicXDf7xeSno2EtFUZRMJejniZShduznrZMeT27DlZlV71TOtxqqzDF37BV3YTKeED08-xMRv1NzvWC0viufztCjuhyOzE4IObJbFeL8ylq4uPeLSg_hr/s4640/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2004.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3488" data-original-width="4640" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0_hIfuanycAAD8F9iWoQuDaq1kkZy_qWLjIkpxYjR1j3lNUtq4LIIPEjVlOn8IRRJE54Sk2fqicXDf7xeSno2EtFUZRMJejniZShduznrZMeT27DlZlV71TOtxqqzDF37BV3YTKeED08-xMRv1NzvWC0viufztCjuhyOzE4IObJbFeL8ylq4uPeLSg_hr/s320/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2004.jpg" width="320" /></a></div><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><span>Oczywiście moje tu pisanie nie odda kolorytu słowa dopóki sami go nie wysłuchamy, nie wpadnie nam w ucho (byle starannie wymyte, jak apelował kiedyś duet Przybora-Wasowski, co by się wymywać). Starczy włączyć YT [2] I słuchać, i słuchać, i słuchać. Do woli. Ku rozwadze. Ku zadumie. Ku wzruszeniu. Bo to przecież każda piosenka jest o nas. <i>O mnie - nie! </i>- obrusza się pan o fizjonomii zwolennika opcji partyjnej, która w Bydgoszczy na bilbordach wyborczych zapomniała (?) swego logo partyjnego wydrukować. Zapewniam tego pana, na pewno 100-tu % Polaka i słuchacza jedynie polskiej rozgłośni radiowej rodem z historycznego miasta Torunia - że też. Bo to teksty/wiersze/piosenki o nas. Bez względu, czy powstały w latach 60-tych XX w. czy już w XXI w. A może ten i ów ma też swoje ulubione drzewo? Dlaczego, gdy widzę potężnego, rozłożystego dęba mówię sobie: <i>pan Podbipięta?...</i></span></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><span><br /></span></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBRfrFuUL6_OSs18D50O-gokP9X1I7xTmppMSI6hR0JavZ1TTIgQR1VsLCt52vzccEoB7FXaNopRBGUGaH0_1eRbn8KkaaZ_p8HKh5XcmN7doxwX3H-8Vfi4AenXtp4tRBz5UfQuGSytzP3SbqdIa8cjnHv3JCftAj5n14kM5f3uDJW3Z-3C6iPELp0wX/s4320/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2008.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2880" data-original-width="4320" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBRfrFuUL6_OSs18D50O-gokP9X1I7xTmppMSI6hR0JavZ1TTIgQR1VsLCt52vzccEoB7FXaNopRBGUGaH0_1eRbn8KkaaZ_p8HKh5XcmN7doxwX3H-8Vfi4AenXtp4tRBz5UfQuGSytzP3SbqdIa8cjnHv3JCftAj5n14kM5f3uDJW3Z-3C6iPELp0wX/s320/BYDGOSZCZ%20ULICA%20KOPERNIKA%20LESZCZYNA%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2008.JPG" width="320" /></a></div><br /><span style="font-size: x-small;"><span>[1]</span><span> Młynarski W., Od oddechu do oddechu", Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 281-282<br /></span></span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span style="font-size: x-small;"><span>[2] https://www.youtube.com/watch?v=8eqkxUtzOLE [data dostępu 15 III 2024]<br /></span></span></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-4766762251263160832024-03-24T00:00:00.000+01:002024-03-24T00:00:00.170+01:00...na setną rocznicę Wielkiej Powodzi w Bydgoszczy - 25/26 III 1924 r. <div style="text-align: justify;">Chyba nie przesadzę, kiedy napiszę, że była to Powódź Stulecia! Mogę tylko żałować, że nie dane mi było rozmawiać z nikim z tego pokolenia, kto mógł pamiętać wydarzenia z marca i kwietnia 1924 r. Moi bydgoscy dziadkowie mieli już wtedy po 14 i 9 lat. Nie wierzę, że nie słyszeli o tym, co się stało. Może Stach gnał i oglądał skutki kapryśnej rzeki? Kiedy ma się te -naście lat, to przecież podobne wydarzenia rozpalają wyobraźnię. co bym nie napisał (wymyślił), to byłyby to tylko moje fantastyczne spekulacje. A może (brnę dalej?) uwieczniono kogoś z krewniaków na wykorzystanych tu zdjęciach, jakie upublicznił portal Facebook "Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości" (z 9 II tego roku). Informacje, które tu zamieszczę też wsparłem o znaleziony tam fakty. Ograniczę się tylko do tego, co spotkało Bydgoszcz. Mieszkańcy Chełmna, Strzelec dolnych czy Otorowa - niech mi darują. Ktoś inny musi wesprzeć ich swoją wiedzą.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSGEpjzvqOs9l3dS1AwjW6vqVIoLifcF28BlJMU5PrF2M10wlKki5sAFnGeu3feeOIuejtXzzBJaFPNUBvrlm2WpMvAZrZ4OKcX009_rdFunfda_P1CMcwD01ltf8GVY9n9RE7jp6hDw7KNrAjYrZnx1V7XMuI9cbHS7h49vCVy5dW5eNt49m6CWnx_73/s720/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="511" data-original-width="720" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSGEpjzvqOs9l3dS1AwjW6vqVIoLifcF28BlJMU5PrF2M10wlKki5sAFnGeu3feeOIuejtXzzBJaFPNUBvrlm2WpMvAZrZ4OKcX009_rdFunfda_P1CMcwD01ltf8GVY9n9RE7jp6hDw7KNrAjYrZnx1V7XMuI9cbHS7h49vCVy5dW5eNt49m6CWnx_73/s320/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2002.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Obecna ul. Stary Port z widokiem m. in. na Pocztę Główną</span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Okazuje się, że zima przełomu lat 1923 i 1924 była bardzo mroźna. Lód skuł Wisłę! Trzeba było wysyłać lodołamacz, aby pękająca i zbijające się w groźną masę kra nie zagroziła przeprawom na Wiśle, a tym samym okolicznej ludności. Zator przyczynił się do wzbierania rzeki! Pod wodą znalazł się Solec Kujawski! Na alarm bito w Toruniu, Chełmnie czy Grudziądzu! Okazuje się, że od przeszło trzystu lat żywioł nie zagrał w takim stopniu. Stany alarmowe tam i wałów stawały się zagrożone! </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTYBRD1X9g-u4wGtya2dOGKaOkqYW1oBfc0Apz06rvtMA01UVwEBB9DTyL9mC8Vp1jq9_MEWrRje_Ltk1GHCiYoVyFhpeTXOeKF1q8_JmKhsDjUHitfDzHUdJaFlbzbnlrq0ZF0nnX-20L9kpkojrF8KoVtXrm4kpwdxfrO-1Ss1m1Cj7m0m2raacrpKQa/s720/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="720" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTYBRD1X9g-u4wGtya2dOGKaOkqYW1oBfc0Apz06rvtMA01UVwEBB9DTyL9mC8Vp1jq9_MEWrRje_Ltk1GHCiYoVyFhpeTXOeKF1q8_JmKhsDjUHitfDzHUdJaFlbzbnlrq0ZF0nnX-20L9kpkojrF8KoVtXrm4kpwdxfrO-1Ss1m1Cj7m0m2raacrpKQa/s320/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2001.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Widok na ul. Mostową, widoczne kamienice zburzone przez Niemców w 1940 r. </span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">W nocy z 24 na 25 III żywioł czynił spustoszenie w rejonie Chełmna! Kolejnej nocy woda pokonała jaz na Brdzie! Nic nie mogło jej powstrzymać przed zalaniem rejonów Starego Miasta. <b>"Tartaki i fabryki wyglądają jak fortece z napełnionemi wodą fosami"</b> - donoszono na łamach "Dziennika Bydgoskiego". Woda wdarł się do piwnic domów przy obecnej ul. Stary Port, zalała Rybi Rynek (w tym pałacyk Lloyda), ulice Jagiellońska i Toruńska stały w tych okolicach nie przejezdne! Zalany została również gmach Poczty Głównej! Niebezpieczeństwem okazały się m. in. wydarte tartakom składy drewna, które rwący nurt niósł ze sobą, a to stanowiło realne zagrożenie. Sparaliżowane została prace gazowni i elektrowni miejskich. Kilka dni później zamarł ruch kolejowy na linii Bydgoszcz-Toruń!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj91neihLKYUyTo3A50gJY_Etj2zQQUdQzhGL4GqOYbH7LWGdUbbXgLLfriiXPaG6Np_x_M3lSEIT1LDLetYKpuYDnHSIG1JT-ybFBgcAFM_-GPGbbVz-9PUNJzpWCmm-rRsDcKnu1CdYYHYeTAb2rkofxmCZJmL87D6N_W1HIxTBHAqW8WHfx2J-d_FoLo/s720/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="453" data-original-width="720" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj91neihLKYUyTo3A50gJY_Etj2zQQUdQzhGL4GqOYbH7LWGdUbbXgLLfriiXPaG6Np_x_M3lSEIT1LDLetYKpuYDnHSIG1JT-ybFBgcAFM_-GPGbbVz-9PUNJzpWCmm-rRsDcKnu1CdYYHYeTAb2rkofxmCZJmL87D6N_W1HIxTBHAqW8WHfx2J-d_FoLo/s320/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2003.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Bulwary przy Poczcie Głównej - Stary Port - i gapie<br /> </span></div></div><div style="text-align: justify;">Portal Facebooka przytacza wypowiedź porucznika Szopińskiego: <b>"Pędzi olbrzymia kra - kręci się jak wrzeciono, a potem błyskawicznie
jedzie naprzód z prądem rzeki. Na tej krze klęczy starzec i modli się...
Pędziliśmy na sześć wioseł do tej kry (...), nie dopędziliśmy i starzec
znikł nam z oczu.(...) Na jednej krze jechały dwie kozy, dwie sarny i
jeleń. Nagle ta kra załamała się i rogacz wpadł do wody. I jego życiu
moi chłopcy pospieszyli na pomoc i tym większa tragedia nasza, że
starzec znikł nam z oczu, a jelenia wyciągnęliśmy"</b>. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbpdynamUg5y0D0WjcNC3n1XYLhdPGZ0NzfCvJdhhVvg_Yl19zUXaZhNcx0zP7y61p3r29bHGKelc3qSGZ2qQXEk1JV9xd0LErcwJ8ntX6ZK1UYJBTALit0wLZc6Mg-DtJ3pNVH376wvB3n9GC4D33GSUiW3ScueRlowNecfbP-0so57qsAY8OrtquK7l/s720/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2005.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="462" data-original-width="720" height="205" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbpdynamUg5y0D0WjcNC3n1XYLhdPGZ0NzfCvJdhhVvg_Yl19zUXaZhNcx0zP7y61p3r29bHGKelc3qSGZ2qQXEk1JV9xd0LErcwJ8ntX6ZK1UYJBTALit0wLZc6Mg-DtJ3pNVH376wvB3n9GC4D33GSUiW3ScueRlowNecfbP-0so57qsAY8OrtquK7l/s320/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2005.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Ul. Stary Port i prowizoryczne kładki</span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Jakoś nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy wiadomości z pobliskiego miasta Fordonu sprawiły, że po pierwszym powodziowym szoku bydgoszczanie ruszali, aby tam sprawdzać, jak rzeka zuchwale sobie poczyna. Ciekawość była tak duża, że organizowano dodatkowe kursy PKP? Nieprawdopodobne. Ciekawość pierwszą droga do piekła? Widać jednak, że chyba nie kierowano się tym dawnym przysłowiem. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4vh84VZ6LQGHR4sBpbQBzHHcxqNKH2rMQ_bcr5jho51FFfyRuWm9IrnDPyOrqzlzMd7KCjhgpYGcvokkUf52xV80VHrGMGaE02SFMw1KM9ylHxo-T11JHWMJLdztNW_VdheQEdo-AXYBhvS7i4n373hkxx18MH7UVCsaDBCXdKeBKLYsD-00RhI3IUpIG/s720/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="453" data-original-width="720" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4vh84VZ6LQGHR4sBpbQBzHHcxqNKH2rMQ_bcr5jho51FFfyRuWm9IrnDPyOrqzlzMd7KCjhgpYGcvokkUf52xV80VHrGMGaE02SFMw1KM9ylHxo-T11JHWMJLdztNW_VdheQEdo-AXYBhvS7i4n373hkxx18MH7UVCsaDBCXdKeBKLYsD-00RhI3IUpIG/s320/Bydgoszcz%20pow%C3%B3d%C5%BA%201924%20roku%20zasoby%20Archium%20Pa%C5%84stowego%20blog%20historia%20i%20ja%2006.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Rybi Rynek - pałacyk Lloyda - przeprawa łodzią<br /> </span></div></div><div style="text-align: justify;">Nie znam żadnych form upamiętnienia wydarzeń z wiosny 1924 r. na terenie Bydgoszczy. Nie dostrzegłem żadnej tablicy czy innego widomego znaku, jak możemy to oglądać choćby w Toruniu. Tam przy jednej z bram są tablice przypominajce, jak wodny kataklizm i kiedy atakował miasto. Może stulecie tych dramatycznych wydarzeń obudzi kogoś? Nigdzie nie znalazłem informacji o ewentualnych ofiarach. Wiem, że mieszkańcy okolicznych miejscowości, wsi (np. Łęgnowo) odcięci od świata, nie ewakuowani chronili się na poddaszach swych domów. Pomoc dostarczano im do wyznaczonych miejsc łodziami. Jedną z fotografii, datowaną na 30 marca 1924 r., znajdziemy w publikacji "Łęgnowo i okolice dawniej i dziś", podpis pod nią brzmi: "30. 03.1924 rok - 875 cm, najwyższy poziom w ostatnim stuleciu. Zatopiona została dolina Łęgnowsko-Otorowska. Wody Wisły zalały obszar do wysokości rzędnej 34,7 m npm".[2]</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] https://www.facebook.com/bydgoszcz.op</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] Żalińska R., Łęgnowo i okolice dawniej i dziś, Wydawnictwo Pejzaż, Stadnicki s.k., Bydgoszcz 2021, s. 44<br /></span></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-size: x-small;"> </span></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-44310934049427440732024-03-21T00:00:00.003+01:002024-03-21T07:46:33.599+01:00Przeczytania - 492 - Sławomir Leśniewski "Kościuszko. Rysa na pomniku?" (Wydawnictwo Literackie)<div style="text-align: justify;"><b>"Bez wątpienia historia życia Kościuszki jest gotowym scenariuszem
filmowym, a Sławomir Leśniewski umiejętnie, scena po scenie odsłania nam
niezwykłe losy przyszłego Naczelnika powstania – trudne dzieciństwo,
pobyt w elitarnej Szkole Rycerskiej, wyjazd do Francji, nieszczęśliwą
miłość do Ludwiki Sosnowskiej, wielkie ambicje i karierę wojskową
podczas ośmioletniego pobytu w Ameryce. Autor dokładnie przypatruje się
podwalinom pomnika Kościuszki, czyli dwóm wielkim wojnom – o wolność
Stanów Zjednoczonych i w obronie Konstytucji 3 maja. I wreszcie
szczegółowo prześwietla nieudane powstanie z 1794 roku, począwszy od
euforii po przysiędze na krakowskim Rynku i zwycięstwie pod Racławicami,
aż po klęskę pod Maciejowicami"</b> - ten sam zapis znajdziemy na okładce książki, ten sam zapis znajdziemy na portalu <b>Wydawnictwa Literackiego</b> [1]. Tym razem <b>Sławomir Leśniewski (rocznik 1959)</b> zabiera nas w podróż w życie Naczelnika, Andrzeja Tadeusza Bonawentury trojga imion herbu Roch odmieniony Kościuszki (1746-1817) - i tego, co doprowadziło do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów! Bo to na życia tego pokolenia wpisały się takie wydarzenia, jak kres panowania saskiego, sterroryzowana rosyjskimi armatami elekcja 1764, konfederacja barska, rozbiory, Konstytucja 3 maja, insurekcja kościuszkowska, epoka napoleońska, idylla po wiedniowym kongresie. Wiele jak na to tylko pokolenie. A w oku cyklonu ON: kresowy szlachetka z <span>Mereczowszczyzny</span>, któremu ani Sosnowski, ani Żurowski nie oddali swoich córek, bohater dwóch narodów, jeden z pierwszych kawalerów Virtuti Militari.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibt9vkaCC-FxHzDZNa72wW8dS9D5nx8GCbh5T1B2yR88dbBpLHR84AxKIW6HlvWNDFuKic0p_bZdnZPtGEdwfCnlYGmrognSQbl4WWpcWxDqVLzPsUFspHAZsSVMS2by5fu0Q5Ghxo2g-7ocZik0w3DxQ5r51rnqtGbjMjjDQK6QOM12f7JY5H-rELfozP/s665/ko%C5%9Bciuszko_rysa_na_pomniku_le%C5%9Bniewski_s%C5%82awomir_wydawnictwo%20literackie_blog%20historia%20i%20ja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="665" data-original-width="460" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibt9vkaCC-FxHzDZNa72wW8dS9D5nx8GCbh5T1B2yR88dbBpLHR84AxKIW6HlvWNDFuKic0p_bZdnZPtGEdwfCnlYGmrognSQbl4WWpcWxDqVLzPsUFspHAZsSVMS2by5fu0Q5Ghxo2g-7ocZik0w3DxQ5r51rnqtGbjMjjDQK6QOM12f7JY5H-rELfozP/s320/ko%C5%9Bciuszko_rysa_na_pomniku_le%C5%9Bniewski_s%C5%82awomir_wydawnictwo%20literackie_blog%20historia%20i%20ja.jpg" width="221" /></a></div> <span><a name='more'></a></span></div><div style="text-align: justify;">Na potrzeby tego "Przeczytania..." skupiam się li tylko na tym, co na samym początku insurekcji wydarzyło się? <b>"Kościuszko. Rysa na pomniku?" Sławomira Leśniewskiego</b> ukazuje się w odpowiednim momencie. Brawa za wyczucie czasu dla <b>Wydawnictwa Literackiego</b>! Raz, że w kinach pojawił się film "Kos" w reż. P. Maślona, z kreacją J. Braciaka jako Kościuszki. Dwa, rocznica wybuchu i trwania, i klęski insurekcji: dwieście trzydziesta! Że dla mnie postać Naczelnika ważne znaczenie posiada, to podam trzy przykłady: portrety w sali mego liceum, w którym uczę od 2006 r., portret w domu własnem i literatura dla zgłębienia epoki (autorstwa m. in. S. Herbsta, A. Zahorskiego, J. Pachońskiego, B. Szyndlera). Starczy!</div><div style="text-align: justify;">Nie po raz pierwszy zapraszam do lektury książki, której autorem jest pan Sławomir Leśniewski. Kładę jego książki pomiędzy publicystykę historyczną, kiedyś tak godnie reprezentowaną piórem choćby M. Brandysa, P. Jasienicy, A. Krawczuka, W. Łysiaka. Uważam, że doskonale sprawdza się, jako sprawny popularyzator historii. Nie wiem, co o tych różnych tytułach myślą (patrz odcinki 231 i 314 tego cyklu) naukowe głowy. I powiem szczerze: wcale mnie to nie obchodzi. Jeżeli ktoś odsłania, przypomina, sprowadza ku nam obrazy przeszłości, robi to z pasją i nie mitologizuje, temu brawa i uznanie! Nie czarujmy się w i e l e z tytułów i autorów (patrz, np. T. Korzon, Sz. Askenazy, W. Tokarz) dziś odeszła w zapomnienie. Z rzadka wznawiani może zalegają na pokrytych kurzem półkach sędziwszych ode mnie lub mnie równolatków (rocznik 1963). Tym bardziej książka Sławomira Leśniewskiego jest doskonałym spotkaniem z historią. </div><div style="text-align: justify;">Język, przekaz, narracja - jakbyśmy tego nie określali sprawia, że "Kościuszko. Rysa na pomniku?" staje się doskonałą lekturą przez świadome i duże "L" napisaną. Jestem wręcz zdania, że jeśli nie t a k i e pióro, to czyje ma pobudzić historyczną nutę, aby ona zabrzmiała, zagrała, pozostała w nas? Po niej (takie jest moje zdanie) powinien przyjść czas na inne tytuły epokę opisujące, diariusze z przełomu XVIII i XIX w. Niewiele w końcu ma to szczęście, jak mój wychowanek Kamil (rocznik 1984), któren jest potomkiem... Jana Kilińskiego. To jedyny dla mnie przykład, kiedy mój uczeń utożsamiał się z insurekcją kościuszkowską ze względu na powiązania rodzinne i historyczne.</div><div style="text-align: justify;">Mam więcej pisać o swoich doznaniach, a cytowania zostawić swej uwadze, tudzież wykorzystaniu na swoich lekcjach? Tak, spotykają mnie takie głosy, że ja tylko książki przepisuję! Zatem nie będę. Zatem będę tylko albo <i>achy</i> i<i> echy</i> lubo <i>kwaśności żołądkowe</i> jak u jakich śledzienników (jak wyrażał się Naczelnik, ale ten z lat 1919-1922) - tu zostawiał. W końcu to tu pisanie ma ułowić potencjalnego czytelnika, niczym Luśnia Tatarzyna, a nie odstraszyć. Jeden wszak może pierzchnąć, jak królik, kiedy się dowie, że czeka go blisko 400-ta stron czytania. Drugi zająknie, że mu mało! Nie dogodzisz każdemu pisarzu. Ja mogę tylko od siebie dodać: wypatruję kolejnych tytułów pana Sławomira Leśniewskiego![2] Mam ich więcej, niż wynikałoby z cytowanych odcinków cyklu. Szkoda, że Wydawnictwo Literackie zapomniało o blogu, który do chwili publikacji tego tekst/postu/recenzji odwiedziły 2 102 855 Czytelniczek i Czytelników!</div><div style="text-align: justify;">O ile ktoś wychował się w duchu apoteozy i mitologizowania insurekcji, to dostanie kubeł zimnej wody już gdy opadnie wojenny pył pod Racławicami. Co przeciętny konsument historii wynosi ze szkolnej lekcji (o ile jej nie przespał lub zbyt wytrwale nie skupił się na smartfonie podglądanym pod ławką): że Kościuszko, że zwycięstwo, że kosynierzy, że Wojciech Bartos(-z) - i koniec. Autor nie kryje faktu: <b>"... pod względem operacyjnym bitwa pod Racławicami zakończyła się niepowodzeniem. Kościuszko nie był w stanie zwycięsko uderzyć na Denisowa, a droga na Warszawę została przed Naczelnikiem i jego wojskami zamknięta"</b>. No, tak: celem było dotarcie do Stolicy! Celu nie osiągnięto. Musiał się Kościuszko cofnąć z powrotem do Krakowa! A jak udźwignąć taką ocenę: <b>"...Kościuszko w wielu sprawach geniuszem się jednak nie okazał"</b>. Nie będę nikogo dalej prowadził po wybojach żywota tego. Teraz brawa dla Autora, że krytycznie ocenia swego bohatera, nie tworzy kolejnej biografii na klęczkach czy wręcz pozycji... jamnika (jak nie przymierzając pewien generał przed 1939 r. pisał o pewnym Marszałku). Czy jest to zatem książka z tych, co odbrązawiają historię, zdzierają patynę narodowego uwielbienia? A, to zostawiam każdemu czytającemu pod rozwagę i ocenę.</div><div style="text-align: justify;">Sto kilka stron, z owych czterystu, zajmuje insurekcja! 1/4 całości. nie czarujmy się na tym koncentruje się uwagą przeciętnego odbiorcy historii. Rok 1794! Szkoda, że w nurt narracji (jak np. przed laty zrobił to prof. J. Pachoński) nie wpleciono prozatorskich opisów Racławic Władysława Reymonta. Nie ujmuję nic plastyczności opisu Autora "Kościuszki. Rysa na pomniku?". Ktoś zapyta:<i> a co z tą rysą? </i>No, a choćby ten epizod: <b>"Oto bowiem po bitwie oddziały Kościuszki uległy rozprzężeniu"</b>. Dalej jest i tak: <b>"Wielu, nie tylko chłopskich żołnierzy, za nic mając rozkazy oficerów, rozbiegło się po pobojowisku w celu przeszukiwania poległych i rannych Rosjan"</b>. I na koniec takie stwierdzenie: <b>"Wkrótce to Naczelnik i jego wojska po utracie znacznej części swojej wartości bojowej z myśliwego mogli się zamienić w ściganą zwierzynę"</b>. Jest-że powód do dumy? Nie sądzę.</div><div style="text-align: justify;">Jednak cytuję? W ograniczonym naprawdę zakresie. Wartością dodaną jest tu powoływanie się na różnych autorów, biografów Kościuszki, a przede wszystkim zapiski z epoki. Bardzo żałuję, że nie ma wśród cytowań tego, co pisał Jerzy Jedlicki. [3] Trudno jednak oczekiwać, aby każde wspomnienie roku 1794 mogło znaleźć się w pracy S. Leśniewskiego. Wiem. Ja po prostu nie wyobrażam sobie mojej lekcyjnej narracji bez tego diariusza. <b>"Jest bezsporne, że o powodzeniu insurekcji w jej pierwszym etapie, poza bitwą pod Racławicami, zadecydowały dwa wydarzenia: udane powstanie miejskie w Wilnie i Warszawie, gdzie zwycięstwo Kościuszki wywołało stan najwyższego napięcia"</b> - cytuję S. Leśniewskiego. </div><div style="text-align: justify;">Otworzyłem furtkę, wskazując kierunek na Wilno i na Warszawę. Możecie mi nie uwierzyć lub nie, ale nauczyłem się topografii starego Wilna (nie widząc go do XXI w.) na podstawie monografii o sprzysiężeniu J. Jasińskiego i zamieszczonej tam mapie. [4] Czy książka Sławomira Leśniewskiego będzie też takim drogowskazem historycznych peregrynacji? Chciałbym wierzyć, że tak. W końcu tyle miejsc w Polsce, które związane są z Naczelnikiem AD 1794. Wprawdzie Bydgoszczy nie zaszczycił swą osoba, to przecież <i>za Kościuszki czasów</i> jenerał J. H. Dąbrowski wydarł miasto Prusakom! Proszę sprawdzić w Winnej Górze, jakie bitwy tam wymieniono, stoi tam m. in.: "BYDGOSZCZ". Jestem zdania, że kolejna monografia S. Leśniewskiego powinna znaleźć się w księgozbiorze każdego komu miły jest Kościuszko i trudne czasy jego. Zamykając ten odcinek cyklu przypomnę jedno źródło z epoki, tekst przysięgi na krakowskim Rynku z 24 marca 1794 r. Może pora panowie politycy, współcześni warchołowie, aby nie tylko pochylić gniewem i nienawiścią wykrzywione twarze i nauczyć się od godnych i szacownych poprzedników z XVIII, co to znaczy być Polakiem! Tadeusz Kościuszko przysięgał:<span style="font-size: small;"> "<span style="font-family: "roman", serif;"><span style="color: #333333;"><b><span style="background: rgb(250, 250, 250);">Ja
Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi
Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie
użyję, lecz jedynie dla ochrony granic, odzyskania samowładności
Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi
Panie Boże dopomóż i niewinna męka syna Jego</span></b></span></span>". Oczywiście tekst znajdziemy też w narracji książki "Kościuszko. Rysa na pomniku?". </span><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/5203/kosciuszko-rysa-na-pomniku [data dostępu 7 III 2024]</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] kiedy już tekst/post pojawia się, to Wydawnictwo zapowiada nowy plon pracy i dociekań Autora: "Jagiellonowie. Złoto i rdza" </span> <br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[3] Jedlicki J., Dyaryusz powstania narodu 1794, Oficyna Wydawnicza Mówią Wieki, Warszawa 1994<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[4] Sułek Z., Sprzysiężenie Jakuba Jasińskiego, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1982</span><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-6285700455702902372024-03-19T00:00:00.035+01:002024-03-19T00:00:00.140+01:00...na 43-cią rocznicę bydgoskiego marca - 19 III 1981 r. <div style="text-align: justify;">Dla wielu osób, to po prostu... śmieci! Dla wielu osób, to po prostu szpargały po dziadku, ojcu, nic nie warte pożółkłe badziewie! Niestety podobne myślenie prowadzi do wyrzucania na śmieci, użycia jako podpałki tego wszystkiego, co skupiało uwagę poprzedniego pokolenia czy pokoleń w burzliwych latach 1980-1981. Tak być nie powinno. Ale często (bardzo) t a k jest. Niech moi rówieśnicy (rocznik 1963) sami odpowiedzą sobie na pytanie: a co ja zachowałem z tego okresu, kiedy miałem -naście lat i od wolności szumiało mi w głowie? O ile mamy poczucie wartości minionego czasu, zapleśniałej prawdy, nie chcianych bohaterów, to gromadzimy, ba! ukrywamy przed żoną czy nadgorliwym potomstwem, aby jednak nie nastąpił finał w kuble na śmieci. Że się z nas śmieją, że dziadek i ojciec zbiera śmieci? Trudno. Kiedy ci, którzy tak mówią i zachowują się za kilka lat otrzeźwieją, do rozumu jakiegoś dojdą, to będzie już za późno. Wielki Norwid pisał, cytuję z pamięci:<i> "Syn minie pismo, lecz ty spomnisz wnuku"</i>.</div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB42njzL4MjR4R4kksMtZjB3bbb7bnu8BUnjLOwjpjPTdjixvAK-D7Hl-oh8JhnifE6GBTiaHheN-sieKOz2ieNuPCQzrZYxagN7XBU6rGQ6Iw7RjH5gLO4JyXpvplzUaAoDAT6CNLxrxwOiyTF1I9O4GF2GGhpkLgeDvaktViaumS23xW-I_0myuUX3QC/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB42njzL4MjR4R4kksMtZjB3bbb7bnu8BUnjLOwjpjPTdjixvAK-D7Hl-oh8JhnifE6GBTiaHheN-sieKOz2ieNuPCQzrZYxagN7XBU6rGQ6Iw7RjH5gLO4JyXpvplzUaAoDAT6CNLxrxwOiyTF1I9O4GF2GGhpkLgeDvaktViaumS23xW-I_0myuUX3QC/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2001.jpg" width="320" /></a></div><span><a name='more'></a></span>Mamy kolejną, choć nie okrągłą, rocznicę bydgoskiego marca. Bydgoszcz naprawdę była wtedy na ustach całej Polski i tej części świata, która bacznie patrzyła, jak polscy sowietyści realizują plan "90-ciu spokojnych dni" gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Dziś wielu młodych ludzi, kiedy im na lekcji wyświetlam fotografie uczestników tamtych wydarzeń (np. W. Jaruzelski, J. Rulewski, J. Kuroń, S. Wyszyński) nie wie kim oni są! To nie ponury żart. To fakt! Kiedy padają nazwiska: Łabentowicz, Bartoszcze, Tokarczuk - to samo. Cisza. Jak po śmierci organisty.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-2yAEorwc6bj1sipeWxZZSZSDAjZzdg3tHrtYEIKHtjfP0pdk_hL5n__h560zlRHRiZGxcYkvK0k_IK6vFwCTogXwtJ5iaGyyMUC18R8B3F4Lgvw5XSZB3pXCvghn3h0j740noJrHSCZQmpuZgY7Fk-G1Y3q1IJRVcpcnH-T5mm9BrBeQCIQBQ0voDk3l/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-2yAEorwc6bj1sipeWxZZSZSDAjZzdg3tHrtYEIKHtjfP0pdk_hL5n__h560zlRHRiZGxcYkvK0k_IK6vFwCTogXwtJ5iaGyyMUC18R8B3F4Lgvw5XSZB3pXCvghn3h0j740noJrHSCZQmpuZgY7Fk-G1Y3q1IJRVcpcnH-T5mm9BrBeQCIQBQ0voDk3l/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2002.jpg" width="320" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">Należę do tego pokolenia, które pamięta, widziało, rejestrowało na swoich kliszach fotograficznych, ale i przemyciło to i owo z ówczesnej prasy, ulotek, plakatów, znaczków. 13 grudnia 1981 r. zmasakrował naszą euforię wolności! Jak wielu wtedy naszych rodziców (niech im będzie darowane i odpuszczone, bo gro z nich już z nami nie ma) niszczyło te nasze zasoby w obawie, że z tego mogą być tylko kłopoty. Tym bardziej cieszy mnie, kiedy po latach trafiają do mnie (na kolejne lat przechowanie) kolejne zadrukowane na powielaczach ulotki, gazetki, odezwy, uchwały sprzed czterech dekad. W takich chwilach dociera do mnie, jak... stary jestem! Bliższa mi czasowo jest II wojna światowa, niż moim obecnym licealistom bydgoskie mordobicie z 19 marca 1981 r. Kolejny stos o historycznej, ale i sentymentalnej wartości dotarł do mnie. I to nie z byle jakich rąk. Ofiarodawcą stał się mój były belfer, a w latach 1980/81 jeden z twórców bydgoskiego oddziału oświatowej NSZZ Solidarności, pan Ryszard Seidel.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizW6EHk937U2nU4Ljp_6Z91AjOFeAMMK7VBf0lo1XXK37cVppETkM5lb-m0sBIsvZ6h4V7SHOzIyk8Qjqkb4mWePdxgz6UK2gHPDOKQJHRn8TvBIslVm0dUV2NlwpI0j1QHb-9fV_HCa-caV_Jq3W-4uNWupMUkBVlTMdXPbGXV6t9RQ7mSdGLryPSaQtD/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2004.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizW6EHk937U2nU4Ljp_6Z91AjOFeAMMK7VBf0lo1XXK37cVppETkM5lb-m0sBIsvZ6h4V7SHOzIyk8Qjqkb4mWePdxgz6UK2gHPDOKQJHRn8TvBIslVm0dUV2NlwpI0j1QHb-9fV_HCa-caV_Jq3W-4uNWupMUkBVlTMdXPbGXV6t9RQ7mSdGLryPSaQtD/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2004.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzq84zcYOlzayNyXWDSKheJua35TX_yRtiJuUO1hXNhYBadvuIt7A00qr8JyQP6CGwyme0GsOGT1piP1EPDaAgR1Y0QTPdqKMzubiu2KrbUrINFvuFjJ27IQJ4iO4RnvQ84BPCmlyt6D7EaBnPvRziF4XQWyRXnBvOoIZDEK8jRnO0_401ETYwx_3U6ec6/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2005.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzq84zcYOlzayNyXWDSKheJua35TX_yRtiJuUO1hXNhYBadvuIt7A00qr8JyQP6CGwyme0GsOGT1piP1EPDaAgR1Y0QTPdqKMzubiu2KrbUrINFvuFjJ27IQJ4iO4RnvQ84BPCmlyt6D7EaBnPvRziF4XQWyRXnBvOoIZDEK8jRnO0_401ETYwx_3U6ec6/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2005.jpg" width="240" /></a></div><br /></div>Przekazana mi paczka to dla mnie, nauczyciela historii i mimo wszystko świadka tejże, naprawdę cenności. Nie twierdzę, że to jakieś unikaty. Bo gro tych druków było w rękach pokolenia mego i mnie samego też. Móc teraz siedzieć i przeglądać te poszarzałe, wyblakłe wydruki, to naprawdę uczta dla szperacza historycznego. Ci, którzy jak piszący te słowa, wychowywał się na kwerendach archiwalnych, a nie ganianiu li tylko po internetowych stronach docenią moją egzaltację. Ten dotyk papieru, szelest, niedoskonały nadruk - to po prostu tamten czas. Nie gwarantuję, że dziedzic po mnie sięgnie do tej skarbnicy i kruszące się kartki poniesie dalej w XXI w., ba! przekaże dalej do XXII-go stulecia. Ja mam teraz swoją chwile radości i możliwości obcowania z autentycznymi źródłami historycznymi. A na nich, prędzej czy później, każdy z nas oprzeć się musi!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3funxQKx5W_NBCSYqimlk-4vW_09meaB7zu2JLjS4U9-UbD8MjOWn7OcmirrSfmhizxoYdrJxBVuipCEGUkZE19ZUQvY949dBTbZRebTn-34MH0UDkuVU17mmFfl72oNNf9HkN9tUz2I_5_zhslokTpnqZzDopi9VjADdT7KVycfcpDAMKilb5PcKZ4w7/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2008.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3funxQKx5W_NBCSYqimlk-4vW_09meaB7zu2JLjS4U9-UbD8MjOWn7OcmirrSfmhizxoYdrJxBVuipCEGUkZE19ZUQvY949dBTbZRebTn-34MH0UDkuVU17mmFfl72oNNf9HkN9tUz2I_5_zhslokTpnqZzDopi9VjADdT7KVycfcpDAMKilb5PcKZ4w7/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2008.jpg" width="320" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">Co zawiera paczka odebrana z rąk pana Ryszarda Seidla? Wstępnie uporządkowałem sobie zbiór na trzy powiedzmy działy: druki z lat 1980/81, wydania monograficzne (np. dotyczące Katynia czy śmierci prymasa S. Wyszyńskiego), druki z lat 1988-90. Uwagę skupiam teraz na pierwszym okresie, a więc powstaniu NSZZ Solidarności oraz NSZZ RI Solidarności. Bo to tu nad Brdą z siłą, jakiej komuniści nie przewidzieli, wybuchł protest rolników indywidualnych, a Piotr Bartoszcze (1950-1984) rozpoczął strajk okupacyjny w gmachu ówczesnego ZSL-u przy ul. Dworcowej. </div><div style="text-align: justify;">No to zróbmy przegląd numerów, tytułów:</div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Biuletyn Informacyjny NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania - Gdańsk - nr 7 (20 VIII 1981)</li><li>Biuletyn Informacyjny NSZZ Solidarność Region Częstochowa - Częstochowa - nr 19 (17 IV 1981)</li><li>Wolne Słowo, Serwis informacyjny, Biuletyn Informacyjny NSZZ Solidarność - Toruń - nr 21 (3 IV 1981), 41 (5 VI 1981), 43 (9 VI 1981), 45 (12 VI 1981)<br /></li><li>Serwis Informacyjny. NSZZ Solidarność Bydgoszcz - Bydgoszcz - nr 21 (27 III 1981), 22 (28 III 1981), 23 (30 III 1981), 24 (31 III 1981), 25 (6 IV 1981), 27 (22 IV 1981), 28 (30 IV 1981), 33 (1 VI 1981), 35 (9 VI 1981), 38 (17 VI 1981), 39 (20 VI 1981), 40 (22 VI 1981), 43 (29 VI 1981), 44 (30 VI 1918), 45 (2 VII 1981), 46 (4 VII 1981), 47 (5 VII 1981), 49 (9 VII 1981) , 50 (10 VII 1918)</li><li>Serwis Informacyjne. NSZZ Solidarność Bydgoszcz. Regionalnej Komisji Wyborczej -Bydgoszcz - nr 1 (21 V 1981)</li><li>Biuletyn Informacyjny. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność. Sekcja Oświaty i Wychowania - Bydgoszcz - nr 4 (24 VIII 1981)<br /></li><li>Wałęsa wyjaśnia. wystąpienie na forum walnego zebrania w Bydgoszczy - Bydgoszcz- brak daty druku</li><li>Rozmowy. Informator Wewnętrzny Nauczycieli Zrzeszonych w NSZZ "Solidarność" Ośrodek Badań Społecznych "Region Mazowsze" - nr 7 (15 IV 1981)</li><li>Węzeł. Niezależne Pismo Młodych Robotników - Gdańsk - prawdopodobnie maj 1981 (nieczytelny i szczątkowy nadruk)</li><li>NSZZ Solidarność Wyborcza - Bydgoszcz - nr 4 (20 VI 1981), 6 (29 VI 1981), nr 8 (30 VII 1981)</li><li>Start. Zielonogórski Serwis Informacyjny. MKZ NSZZ Solidarność - Zielona Góra - nr 2 (11 VI 1981)</li><li>Biuletyn Informacyjny. MKZ NSZZ Ziemia Radomska - Radom (numer zamknięto 6 IV 1981)</li><li>Komunikat Stoczniowej Komisji Robotniczej NSZZ Solidarność - Szczecin - nr 62 (20 III 1981), 54 (17 IV 1981)</li><li>Serwis Informacyjny. MKZ NSZZ Solidarność - Elbląg - nr 21 (28 IV 1981)</li><li>Goniec Małopolski - Kraków - nr 26-27 (22 IV 1981)<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Jest co czytać. Jest co analizować. Nie zapominajmy, że to nie tylko jedna związkowa paplanina i kolejne etapy podgryzania systemu komunistycznego. Że jego dni były policzone? - nie wierzę w tę ocenę. Na to trzeba było wielu czynników, jak choćby tego kto rządził w Białym Domu, a kto trzymał nahajkę na Kremlu. Sam Lech Wałęsa (i miliony bezimiennych bohaterów Solidarności i nie zrzeszonych) czy modlitwy Jana Pawła II by tego nie zwalczyli. W tych biuletynach znajdziemy ślady ludzi ważnych dla polskiej kultury, nauki, sztuki. Kogo tu znajdziemy? A zdziwiliby się ci, co pierwszy raz stykają się z taką dawką dokumentów, np. Czesław Miłosz, ks. Józef Tischner, Andrzej Mleczko, nie brakuje klasyków tej miary, co Adam Mickiewicz, J. Słowacki, C. K. Norwid. Gdybym chciał dokonać tylko pobieżnej analizy zawartości, to musiałbym napisać kilkanaście odcinków tylko w oparciu tego, co dostałem od pana Ryszarda Seidla.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyjm-lcYIK9GLcMGi-lHoZjKE6Km-uLu05Lilcv7dC_vE5LD0FeaVu7pc_yHkRmQZwEkQiFIOGNBbhQN17LwgeKoPDFYwomG5QAAR9cDUAjBceK-P_1b091Zx1Pkddt8lqfUWqBrHh9fvrrdPnqeT3n8hvsDUWuzvWQGtmYaYemqTbuHapzKGRvLQ2htyU/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyjm-lcYIK9GLcMGi-lHoZjKE6Km-uLu05Lilcv7dC_vE5LD0FeaVu7pc_yHkRmQZwEkQiFIOGNBbhQN17LwgeKoPDFYwomG5QAAR9cDUAjBceK-P_1b091Zx1Pkddt8lqfUWqBrHh9fvrrdPnqeT3n8hvsDUWuzvWQGtmYaYemqTbuHapzKGRvLQ2htyU/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2007.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">Żałować tylko należałoby, że w tym zbiorze zabrakło "Serwisu Informacyjnego. NSZZ Solidarność Bydgoszcz" z powiedzmy dni od 15 do 26 marca. Są zatem numery od 21 do 24, a więc 27 do31 marca 1981 r. - wszystkie. I te doskonale oddają atmosferę, jaka panowała nad Brdą w ten czas <i>niepokojów społecznych</i>, jak to określała ówczesna wierchuszka partyjna (KC PZPR). Nie byłbym sobą, gdybym nie zostawił tu kilku cennych cytatów. Oddają one ducha, atmosferę, klimat bydgoskiego marca:</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Serwis Informacyjny nr 21 / 27 III 1981 r.:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>O powszechnym poparciu żądań "Solidarności" upewnił nas przejazd ulicami miasta. wszelki ruch komunikacji miejskiej zamarł. Wszystkie zakłady, sklepy, szkoły, teatry, budynek PRiTV udekorowane były flagami i hasłami. Porządku na terenie zakładów pilnowały służby wartownicze. Zauważyliśmy również służby porządkowe uczniowskie na terenie szkół. Wszędzie panował spokój i powaga. Wygląd miasta nie mógł pozostawić żadnych wątpliwości co do autentycznych nastojów całego społeczeństwa, w ten sposób domagającego się przyznania należnych wszystkim praw i deklarujących solidarność a naszymi postulatami. </li><li>Wypadki w Bydgoszczy stanowią jaskrawy przejaw niedotrzymania przez władzę państwową umowy społecznej, której istotnym elementem było zobowiązanie do nieposługiwania się przemocą przy rozwiązywaniu konfliktów społecznych i politycznych. Nastąpiło również poważne naruszenie ustrojowych zasad dotyczących funkcjonowania organu przedstawicielskiego, jak również naruszenie praw obywatelskich. [1]</li><li>Generalnie atakować MO i SB nie wolno. To nie wolno [...] Generalnie mówić, że cała jakaś struktura jest zła, też nie można. Bo ta cała struktura jest przeciw nam. Oczywiście pod kątem prawa, pod kątem udowodnienia - tak. [...] Bo ten pan też może udowodnić temu, przedstawić temu, wykolegować tego. Tak jak my to robimy czasami. Oczywiście, tak samo jest tam. I z tego dowód, że nic się nie robi w dwunastu godzinach, to wtedy będziemy rozsądni. Oczywiście mogą nas oszukać. Bo nas oszukali. [2]</li><li>Jeżeli są wśród was ludzie odpowiedzialni wobec historii, narodu i własnego sumienia, wzywamy: nie dopuśćcie, by nasze miasto znów stało się symbolem początku narodowej tragedii. Nie dopuśćcie, by nasz kraj znów padł, jak to wielokroć w jego dziejach bywało, ofiarą prywaty, ślepoty, arogancji władz. Przywołajcie na pamięć postacie skargi i Rejtana. Apelujemy - opamiętajcie się wy, którzy sprowadzacie zgubę na nasz wspólny dom. [3]</li><li>Nasi twardogłowi nie reprezentują żadnego programu, poza koncepcją konfrontacji i dezinformacji, nie obiecują nam żadnych perspektyw poza dramatem. Obserwuję ich działalność od miesięcy i nie dostrzegam choćby jednej propozycji, która wykraczałaby poza obronę własnych stanowisk, poza ambicję sięgania po wyższe. Dziś próbują wciągnąć całe kierownictwo partii i rząd w starcie z całym społeczeństwem, w starcie o nieobliczalnych konsekwencjach, próbują sprowokować społeczeństwo do zachowań usprawiedliwiających użycie przemocy. [4]<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Serwis Informacyjny nr 22 / 28 III 1981 r.:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Ważnym tematem podejmowanym w rozmowach przez "Solidarność" była również kwestia rejestracji związku zawodowego rolników. Wszelkie próby podjęcia na ten temat dialogu z M. Rakowskim okazały się bezskuteczne. Dalszy ciąg rozmów przewidywany jest na sobotą, godzinę 10,30.</li><li>Do władz bez przerwy napływają uchwały i rezolucje organizacji partyjnych, świadczące o pełnym poparciu szeregowych członków [partii dla naszego związku. Członkowie PZPR ustosunkowują się w nich również do aktualnych wydarzeń w kraju. Ostatnio aktyw największej w Polsce organizacji partyjnej Huty im. Lenina odmawiając akceptacji stanowiska Biura Politycznego w sprawie wydarzeń w Bydgoszczy, zażądał umożliwienia aktywowi partyjnemu największych zakładów pracy udziału w obradach IX plenum KC, dokonania zmian w Biurze Politycznym i KC i podjęcia natychmiastowych działań, aby IX Zjazd mógł odbyć się nie później niż w maju. </li><li>Rozgłośnia bydgoska Polskiego Radia w przerwach między programami nadawała komunikat: "Pracownicy Polskiego Radia - członkowie związku zawodowego «Solidarność» solidaryzują się ze strajkującymi załogami". </li><li>Regionalne oddziały zjednoczenia zawodowego "Solidarność" rozpoczęły strajk lub ogłosiły możliwość ich przeprowadzenia. [...] Jako formalny powód wykorzystano to, że "Solidarność" w Bydgoszczy nielegalnie zajęła budynek administracyjny, w którym znajdowała się Wojewódzka Rada Narodowa, władza zaś, działając zgodnie z ustawą, usunęła z tego budynku osoby, które próbowały utrzymać go z użyciem siły. [...] Lider "Solidarności" L. Wałęsa wystąpił w Bydgoszczy na wiecu z podżegawczym twierdzeniem o tym, że powstała sytuacja "poważniejsza niż w sierpniu". [5]<br /><b> </b></li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Serwis Informacyjny nr 23 / 30 III 1981 r.:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Zdaniem I sekretarza KW w Bydgoszczy - Bednarskiego, partia ma do czynienia z wieloma miesiącami, ciągłej, systematycznej walko politycznej z osłabieniem władzy ludowej. Walka ta zaostrzyła się głównie pod wpływem zmian wewnętrznych wielu ogni "Solidarności. Coraz większy wpływ uzyskują w nich ludzie, którzy chcą przekształcić ten związek zawodowy w partię polityczną o wyraźnie opozycyjnym charakterze. Działania podejmowane w Bydgoszczy i w kraju po 19 marca - zdaniem Bednarskiego - potwierdzają ocenę intencji i celów niektórych ogniw "Solidarności" - rozpętana została bezprecedensowa kampania propagandowa, w której wykorzystano wszelkie dostępne środki, w tym plotki i kłamstwa. </li><li>POP PZPR przy stoczni im. Lenina wyraziła protest w związku z referatem programowym Biura Politycznego na IX plenum KC PZPR.</li><li>Może trudne jest mówić o prognozach. Jedno jest pewne. Trzeba w tym kraju zrobić porządek. Musimy chodzić do domu, do pracy, bez konieczności oglądania się za siebie, czy nas nie śledzi jakiś "ubek", sprawdzania, czy nie czyhają na nas prowokatorzy i czy rządzą nami ludzie o jasnych rodowodach. To jest moja wykładnia. [6] </li><li>PAMIĘTAMY O WAS! Jesteście jak i my synami tej ziemi. Jesteście naszymi braćmi, Lata szkolenia i propagandy poświęcono, aby przekonać Was, że dla kraju dobre jest tylko to, co dobre jest dla władzy. Czy prawdą jest to, czego Was Nauczono? Prawdą jest, że dla polskiego narodu najwyższym ziemskim dobrej jest S O C J A L I Z M wraz ze wszystkim, co oznacza, a przede wszystkim Z OSOBISTĄ wolnością KAŻDEGO OBYWATELA. [7]</li><li>Kategorycznie stwierdzamy, że nie istnieją żadne powody, które usprawiedliwiałyby dążenie niektórych przedstawicieli władz politycznych do konfrontacji z narodem. [8]<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Serwis Informacyjny nr 24 / 31 III 1918 r.:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Rząd proponuje po zakończeniu obecnego konfliktu przystąpić do negocjacji celem osiągnięcia porozumienia co do całokształtu wzajemnych stosunków, tak aby wszystkie konflikty, jakie mogą się w przyszłości zdarzyć, rozwiązywać bez wprowadzania całego kraju w stan napięcia grożący katastroficznymi skutkami. [9]</li><li>MKS Tarnowskie Góry wyraził głębokie oburzenie z powodu wstrzymania strajku i zaznaczył, że "przy tym wyniku rozmów strajk winien sie odbyć". Z działaniami MKS wstrzymał się do decyzji KKP.</li><li>Stanowisko MKS Bydgoszcz. Dziś 31 bm. o godz. 10.00 odbyło się posiedzenie Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Zebrani wysłuchali sprawozdania naszej delegacji z przebiegu rozmów w Warszawie. Uznano, że wynik rozmów jest niezadowalający i nie spełnia naszych oczekiwań. Jedynym sukcesem jest zmuszenie strony rządowej do przyznania się, że w trackie VI sesji WRN zostało naruszone prawo.</li><li>MKS Pomorza Zachodniego [Szczecin, Koszalin, Piła, Gorzów] złożył "ostry protest przeciw uzgodnieniom" i uważa, że "takie stanowisko doprowadzi nasz związek do rozłamu...". <br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Dla mnie każde takie przeczytania, to prawdziwy powrót do przeszłości. Zresztą ślady tego można znaleźć w tym, co o bydgoskim marcu pisałem. Nie byłem aktywnym uczestnikiem wydarzeń, jedynie obserwatorem. Jako nastolatek razem z przyjacielem, "Szymonem" (Dariusz Szymkowiak), ganiałem po ulicach i innych zakamarkach Bydgoszczy. Skutkiem wiele zdjęć, które zresztą też upubliczniałem tu, ba! część z nich znalazła się w albumie "Zwycięska dekada" [10], można na nie trafić przy różnych wystawach plenerowych, jakie urządza Urząd Miasta razem z bydgoskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej.</div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-f9kNPNsglrazpqvGKEGziGR-kaAJ5UcMtz-Cg3u51p7FIQIC08KBWSQIugIU3Ta1uEYwocWkr5UumlMXEuZF_SLvOFTpHSQL-PRLSlx-ndwoFnrm89ASP8PvtKw5ldAq5QrriX_KGtm4WyO0p244Kjf2iqKWdjeAiiIkwNLCaOGrtZVMnMzoOMryXBLk/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-f9kNPNsglrazpqvGKEGziGR-kaAJ5UcMtz-Cg3u51p7FIQIC08KBWSQIugIU3Ta1uEYwocWkr5UumlMXEuZF_SLvOFTpHSQL-PRLSlx-ndwoFnrm89ASP8PvtKw5ldAq5QrriX_KGtm4WyO0p244Kjf2iqKWdjeAiiIkwNLCaOGrtZVMnMzoOMryXBLk/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2006.jpg" width="320" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">Oczywiście cały czas wierzę, że komuś to moje pisanie i przepisywanie przyda się. O ile nie ma dostępu do tych właśnie źródeł, to choć w ograniczonym zakresie może uzupełnić stan swej nie-wiedzy. Dla mnie też jest to wkraczanie do świata związkowego, politycznego własnego miasta jaką oglądałem ze swej ograniczonej perspektywy. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp57ZyxkInjv98eS1nKX1QWpjNclrzYFm8BYt1-IGOmEmwmBdG2TO3K1-6WY7WEQcbEspU776h8c_5HfS_vTe8xDj8lvWO_GwjLGbmilNZYXVH0-h0EBSrxTZusLYMrXzfKzN8tocPDG1ttO6DZp2twd2sObjII8tpA_lBHTSqKafgHJqLXw_jEt-xELqI/s2048/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp57ZyxkInjv98eS1nKX1QWpjNclrzYFm8BYt1-IGOmEmwmBdG2TO3K1-6WY7WEQcbEspU776h8c_5HfS_vTe8xDj8lvWO_GwjLGbmilNZYXVH0-h0EBSrxTZusLYMrXzfKzN8tocPDG1ttO6DZp2twd2sObjII8tpA_lBHTSqKafgHJqLXw_jEt-xELqI/s320/GAZETKI%20NSZZ%20SOLIDARNO%C5%9A%C4%86%201981%20BYDGOSKI%20MARZEC%20ZBIORY%20ROBERT%20GRYZBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20DAR%20RYSZARD%20SEIDEL%2003.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">A o 19 marca 1981 r. - PAMIĘTAJMY! To był kolejny krok ku prawdziwej wolności, ku temu o czym mówił pana Jan Rulewski <i>bez konieczności oglądania się za siebie, czy nas nie śledzi</i>. Te słowa zaskakującej nabierają barwy wobec tego, jak miniona jedynie prawa i jedynie sprawiedliwa władza perfidnie wykorzystała <i>system Pegasus</i>, aby inwigilować ówczesną opozycję. Smutne to tym bardziej, że wiele w tym kierunku decyzji podejmowali ludzie w latach słusznie minionych związani z opozycją demokratyczną. PAMIĘTAJMY! Bo nie-pamięć, jak nam powtarzano na lekcjach historii, prowadzi do powtórnego odrabiania lekcji z tego szlachetnego przedmiotu. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJjj-BvnuFDN71_pR0SeHe-f9aZw6eTY6bF7YZwuP80EEHHM0LmQwhmG5S-0hGFqxETsf85EH9LCDdPTs-6XpbnRcp3c_j1eGkjpfw73D8BifOcgzQVwzn8DzzFeCnpJEktxeDRHACo7C8UoYKwmagXgmJP_xgik4KdF9LeSTG8f0i4YycbpxcB4AfypDD/s1600/GMACH%20ZSL%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20MARZEC%201981%20BYDGOSZCZ.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1221" data-original-width="1600" height="244" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJjj-BvnuFDN71_pR0SeHe-f9aZw6eTY6bF7YZwuP80EEHHM0LmQwhmG5S-0hGFqxETsf85EH9LCDdPTs-6XpbnRcp3c_j1eGkjpfw73D8BifOcgzQVwzn8DzzFeCnpJEktxeDRHACo7C8UoYKwmagXgmJP_xgik4KdF9LeSTG8f0i4YycbpxcB4AfypDD/s320/GMACH%20ZSL%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%20MARZEC%201981%20BYDGOSZCZ.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Bydgoszcz - gmach ZSL - 30 III 1981 r. - foto Autor blogu</span><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] fragment Uchwały Rady Wydziału Prawa i Administracji UMK z dnia 24 III 1981 r.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] fragment wypowiedzi Lecha Wałęsy podczas obrad KKP</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[3] fragment Apelu Młodych Pisarzy Bydgoszczy </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[4] fragment Listu Otwartego Do Moich Współtowarzyszy S. Bratkowskiego</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[5] fragment artykułu, jaki ukazał się na łamach "Czerwonego Sztandaru", Wilno 22 III 1981 r.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[6] fragment wywiadu z Janem Rulewskim z 29 III 1981 r. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[7] fragment apelu MKS Bydgoszcz skierowanego do funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej (MO)</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[8] fragment Listu Otwartego do premiera W. Jaruzelskiego z Akademii Rolniczej w Krakowie </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[9] fragment (punkt V) porozumień, które parafowali Andrzej Gwiazda i Mieczysław F. Rakowski 30 III 1981 r. w Warszawie </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[10] Churska K., Maniewska K., Osiński K, „Zwycięska dekada”. Region Bydgoski NSZZ „Solidarność” w ikonografii (1980–1990), Bydgoszcz 2010 </span></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-48019937143886726462024-03-17T00:00:00.003+01:002024-03-19T08:35:55.779+01:00Myśli wygrzebane - 143 - Jeremy Bentham<div style="text-align: justify;"><b>Felicific calculus - </b>nie ma jak łacina o porannej porze i to w dodatku w niedzielę, na tygodnia koniec? Dla mnie skutek rekonwalescencji po sercowych zaburzeniach zdrowia mego. Nie żebym teraz roztrząsał egzystencjalne prawidła, bo otarłem się o kosę śmierci. Po prostu sięgnąłem do biurkowej szuflady, szukałem cytatu do mego okna <i>"Parole, parole, parole"</i>, aby <i>cóś</i> mądrego tam wstawić po Sokratesie i trafiłem na kalendarzową kartę z 12 lipca roku minionego. A tam cytat: <b>"Nie z mądrości, lecz z błazeństwa naszych przodków winniśmy się uczyć"</b>. Autor? <b>Jeremy Bentham! </b>Tak, ten od rachunku szczęśliwości. Teraz już wiadomo skąd owa łacina? </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6zflRchVT1UDdJ6i0hvmkUZWCRGvZbnv5EfJdaDMjhpJtePmK1mIk5BDlErhD5DMUdGwofPULwQSy_SWErQoD4gP_Clun5VKfvEZNJSs-dQTsleMKYP_YsfkEU2PV0NB6jCRobqtdnFUg5EeI_JRKFYbgWXq-WBa1TvuChVTSXQkZKNOqFkPJ6VdNY1O1/s728/Jeremy_Bentham_by_Henry_William_Pickersgill_detail.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="728" data-original-width="536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6zflRchVT1UDdJ6i0hvmkUZWCRGvZbnv5EfJdaDMjhpJtePmK1mIk5BDlErhD5DMUdGwofPULwQSy_SWErQoD4gP_Clun5VKfvEZNJSs-dQTsleMKYP_YsfkEU2PV0NB6jCRobqtdnFUg5EeI_JRKFYbgWXq-WBa1TvuChVTSXQkZKNOqFkPJ6VdNY1O1/s320/Jeremy_Bentham_by_Henry_William_Pickersgill_detail.jpg" width="236" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Jeremy Bentham (1747 lub 1748-1832) - domena publiczna</span><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Wkraczamy zatem znów na ścieżki filozoficznych rozważań? I szukam więcej z tego, co napisał angielski prawnik, ekonomista i filozof w jednej osobie! Wikipedia zapodaje m. in. taką informację:<b> "Jedną z najsłynniejszych jego myśli było przekonanie, że ludzie pragną w
życiu przede wszystkim przyjemności cielesnych, które są dla nich
ważniejsze niż dobro świata"</b>. Nie posiadam żadnego z dzieł tego myśliciela. Zatem znowu zdany jestem na polowanie i uławianie mądrości z Internetu. Tego przeklętego przez wielu tworu Szatana i wszelkich mrocznych sił. Tak, wchodzę do świata, który otwieram i jakby poznaję za sprawą... kartki z kalendarza? Yes! I to jest cudowne! Nie wyrywam owych kartek bezmyślnie dzień po dniu. Wiele z nich trafia na dłużej do mnie. Niektóre miały stanowić treść cyklu, który jednak w 2023 miał nikłą kontynuację: na każdy koniec miesiąca garść kalendarzowych cytatów? Ehe!</div><div style="text-align: justify;">Nie wiem ile ciekawości znajdę. Bo ja jeszcze nic nie mam, poza tym
jednym zdaniem. Dopiero ruszam na łowy. Co odkryję i oddam tu pod
czytanie? Nie wiem. Ja po prostu też się uczę, jak Głowa Państwa. Cały czas! Oto wyjątki z <b>"Wprowadzenia do zasad moralności i prawodawstwa"</b> (w tłumaczeniu Bogdana Nawroczyńskiego):<br /></div><div style="text-align: justify;"><ul><li><div style="left: -99999px; position: absolute;">Interes społeczeństwa to jeden z najbardziej ogólnych terminów, jakie możemy spotkać we frazeologii nauki o moralności</div>Interes społeczeństwa to jeden z najbardziej ogólnych terminów, jakie możemy spotkać we frazeologii nauki o moralności [...].</li><li>Nie można mówić o interesie społeczeństwa nie rozumiejąc, na czym polega interes jednostki. </li><li>Jeżeli nadwyżka jest po stronie przyjemności, nada ona całemu działaniu dobrą tendencję ze względu na interes danego osobnika; jeżeli po stronie przykrości, zła tendencję działania w całości.</li><li>Trudno się spodziewać, aby można było ściśle przeprowadzić całe to postępowanie przed każdym osądem moralnym albo przed każdą decyzją prawodawczą lub sądową. </li><li> Przez użyteczność rozumie się tę właściwość jakiegoś przedmiotu,
dzięki której sprzyja on wytwarzaniu korzyści, zysku, przyjemności,
dobra lub szczęścia (wszystko to w obecnym przypadku
sprowadza się do tego samego) lub (co znowu sprowadza się do tego
samego) zapobiega powstawaniu szkody, przykrości, zła lub nieszczęścia
zainteresowanej strony.</li><li><div style="left: -99999px; position: absolute;">Interes społeczeństwa to jeden z najbardziej ogólnych terminów, jakie możemy spotkać we frazeologii nauki o moralnościI</div><div style="left: -99999px; position: absolute;">Interes społeczeństwa to jeden z najbardziej ogólnych terminów, jakie możemy spotkać we frazeologii nauki o moralności</div>O posunięciach rządu (będących tylko poszczególnym rodzajem działania
wykonywanego przez poszczególną osobę lub poszczególne osoby) można
powiedzieć, że są zgodne z zasadą użyteczności lub przez nią
podyktowane, gdy, podobnie, ich tendencja do pomnożenia szczęścia
społeczeństwa jest większa od ewentualnej tendencji do zmniejszenia go.</li><li>Można powiedzieć o kimś, że jest zwolennikiem zasady użyteczności,
jeżeli chwali lub gani poszczególne czyny lub zarządzenia zależnie i
proporcjonalnie do przypisywanej im tendencji do wzmagania lub
zmniejszania szczęścia społeczeństwa lub, innymi słowy, do ich
-zgodności lub niezgodności z prawami czy nakazami użyteczności.</li><li>...to, co służy do udowodnienia wszelkich innych rzeczy, samo nie może być
dowiedzione. Łańcuch dowodów musi mieć początek. Taki dowód jest więc
zarówno niemożliwy, jak niepotrzebny.</li><li>Nie ma zresztą i nigdy nie było istoty ludzkiej, nawet nie wiedzieć jak
tępej lub zwyrodniałej, która by się nie kierowała zasadą użyteczności w
wielu, a może w większości wypadków swego życia.</li><li>Dzięki wrodzonej konstytucji fizycznej ludzie w większości wypadków w
toku swego życia trzymają się na ogół tej zasady, nawet nie myśląc o
niej, a czynią tak jeśli nie w celu uporządkowania swoich własnych
czynów, to w każdym razie dla osądzenia swoich własnych działań oraz
działań innych ludzi <br /></li></ul></div><div style="text-align: justify;">To nie jest proste odbieranie słowa i słowa... Wczytuję się i dochodzę do własnych wniosków? Jakich? A, zostawiam to dla siebie. Mam świadomość spotkania tyle niezwykłego, co znów mnie zaskakującego. Łapię się na tym, że nie miałem zamiaru pisać, chciałem tylko cytatem dopełnić okno na blogu, a tkwię tu i czytam, i wnikam, i znwou dociera do mnie, 60-latka, jak niewiele wiem. Czy byłem uboższy do dziś, gdy myśl filozoficzna, ekonomiczna czy społeczna J. Benthama była mi nie znaną? Kolejne pytanie, która zostawiam sobie samemu.</div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Tacy już bowiem są ludzie, ze zarówno w teorii, jak w praktyce, zarówno
na drodze słusznej, jak na niesłusznej, najrzadszą ze wszystkich
ludzkich cnót jest konsekwencja.</li><li>A zatem, aby dowieść, że jakaś inna zasada jest niesłuszna, wystarczy
wykazać, że jest ona
tym, czym jest, tzn. że wynikające z niej reguły różnią się w tym czy
innym punkcie od reguł wynikających z zasady użyteczności. Stwierdzić
to, to znaczy zbić tę inną zasadę.</li><li> Przez zasadę ascetyzmu rozumiem tę zasadę, która, podobnie jak zasada
użyteczności, ocenia każdy czyn zależnie od ujawnianej przezeń tendencji
do pomnożenia lub zmniejszenia szczęścia obchodzącej nas strony,
ale w odwrotny sposób. Zasada ascetyzmu bowiem pochwala czyny, jeśli
zmierzają do zmniejszenia szczęścia, a gani je, jeśli zmierzają do jego
pomnożenia.</li><li>Jest rzeczą oczywistą, że ten, kto potępia każdy najmniejszy nawet ślad
przyjemności jako takiej, z jakiegokolwiek źródła ona pochodzi, stoi pro
tanto po stronie zasady ascetyzmu.</li><li>Są dwie klasy ludzi o bardzo różnych usposobieniach, którym, jak się
zdaje, odpowiada zasada ascetyzmu: jedną stanowią moraliści, drugą
religianci. </li><li> Partia filozofów nie wyszła chyba poza potępienie przyjemności. Partia
religiantów często posuwała się aż do tego, że szukanie cierpienia
uważała za zasługę i obowiązek człowieka. Partia filozofów nie posunęła
się poza traktowanie cierpienia jak sprawy obojętnej. Cierpienie nie jest złem, mówili; nie powiedzieli natomiast, że jest dobrem.</li><li>Ludzie wykształceni najczęściej z filozoficznego, jako lepiej
odpowiadającego ich sposobowi odczuwania; ludzie pospolici z
zabobonnego, jako lepiej odpowiadającego ciasnocie ich umysłu, nie
rozszerzonego przez wiedzę, i nędzy ich położenia, stale wystawionego na
ataki strachu.</li><li> Prawdą jest, że z tego samego źródła, z którego religianci czerpali swe
przywiązanie do zasady ascetyzmu, powstały inne doktryny i praktyki,
które doprowadziły do ogromu cierpień zadawanych człowiekowi przez
człowieka. Świadczą o tym święte wojny i prześladowania religijne.</li><li>Wiemy o świętych, którzy dla zbawienia swych dusz i umartwienia ciał
dobrowolnie wydawali się na pastwę robactwa; jednak, choć wielu ludzi
tego typu sprawowało władzę państwową, nie słyszeliśmy o żadnym, który
by z rozmysłem tak rządził państwem i takie wydawał prawa, by powiększyć
w społeczeństwie ilość rozbójników, włamywaczy i podpalaczy.</li><li>...żadna żywa istota nigdy konsekwentnie nie stosowała ani nie może
stosować zasady ascetyzmu. Gdyby choć jedna dziesiąta mieszkańców ziemi
stosowała ją konsekwentnie, w ciągu jednego dnia uczyniliby z ziemi
piekło. <br /></li></ul></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">No i starczy? Trochę sobie pofilozofowaliśmy, a teraz na spacer. Raz dla zdrowotności, dwa aby kalorie znów niebezpiecznie na odkładały się <i>na biedrach</i>. Przy okazji, to proszę sprawdzić, jakie treści znalazły się w testamencie zmarłego. Powieje grozą. Zapewniam. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Jeremy_Bentham [data dostępu 30 I 2024]</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] https://filozofuj.eu/jeremy-bentham-zasada-uzytecznosci/ </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[3] https://web.archive.org/web/20110401224420/http://www.adrianzandberg.pl/materialy/myslpolityczna/bentham.html</span><br /></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-2607803299057990352024-03-15T00:00:00.003+01:002024-03-15T07:44:50.289+01:00Przeczytania - 491 - Julian Tuwim "Cyganka..." (Wydawnictwo Iskry)<div style="text-align: justify;"><b>"U nas to tak ze wszystkim. Dla bogatych to jest. Przyjdzie burżuj ,wywali gotówką piętnaście groszy i ma Sienkiewicza. A ty biedny człowieku za swoje pięć groszy nic" </b>- śmiem twierdzić, że są osoby, które teraz uśmiechają się pod nosem lub pod wąsem (choć wąs z mody już pomiędzy Sarmatów wypadł z obiegu), bo przypominają sobie, że chyba to znają. <i>"Tak, pamiętam!"</i> - klepie się pan w czoło, któremu szron siwizny pobielił skronie. <i>"Kabaret «Dudek»!"</i> - wykrzykuje zaraz. Tak, wspaniałe wykonanie duetu pani Irena Kwiatkowska i pan Janusz Gajos. Tekst nazywa się "Patriota". I znajdziemy go w książce <b>"Cyganka oraz inne satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i aforyzmy"</b>. Śmiem twierdzić, że chyba nie każdy wiedział, że autorem był sam<b> Julian Tuwim (1894-1953)</b>. Od teraz możemy sycić się tym humorem do woli za sprawą szacownego <b>Wydawnictwa Iskry</b>! </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQeAtvaNHmAOP4Mb-s2GPrQy5bMlo4dkKzCkcIZMu8t3d-VuZjX28ill34dP_nCJghXlnf9JTaimupSbvah9MTOOH1LJ1pQ8BLduLysMQneIHDI09OVqBg1RO4RStu-y0sOAG1jl6ldRgwu0reUOJaV4dQ-xstBEr_MbHgT4Qpz_dVFeREf_LRLKlzN1yQ/s750/tuwim%20cyganka%20iskry%20blog%20historia%20i%20ja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="450" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQeAtvaNHmAOP4Mb-s2GPrQy5bMlo4dkKzCkcIZMu8t3d-VuZjX28ill34dP_nCJghXlnf9JTaimupSbvah9MTOOH1LJ1pQ8BLduLysMQneIHDI09OVqBg1RO4RStu-y0sOAG1jl6ldRgwu0reUOJaV4dQ-xstBEr_MbHgT4Qpz_dVFeREf_LRLKlzN1yQ/s320/tuwim%20cyganka%20iskry%20blog%20historia%20i%20ja.jpg" width="192" /></a></div><br /><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;"><b>"Fabuła nigdy poety zbytnio nie interesowała, dlatego mini-opowiadania (m.in. słynny <i>Ślusarz</i>),
oparte są przede wszystkim na rozmowie. Mamy tu ponadto: wywiad,
wizytę, relację dziennikową, felietony (czasem pseudointerwencyjne),
zarządzenie urzędowe i sprawozdania prasowe z wypadku. I listy. Listy
prywatne, do redakcji, od redakcji, listy otwarte. A prócz tego niby
odkrycie naukowe, recenzję nieistniejącego dzieła z dziedziny
nieistniejącej nauki i hasło do słownika polszczyzny. Drugą część
książki wypełniają miniaturowe prozy, to znaczy aforyzmy i sentencje.
Tuwim uprawiał je w różnych okresach życia, różnie nazywając i stosownie
do tytułu zmieniając nieco ich charakter. Tom zamykają teksty kilku
skeczów i monologów, w tym część ogłoszonych po raz pierwszy"</b> - ten obszerny cytat zostawiam za portalem Iskier. [1] </div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Nawet najpiękniejsze nogi gdzieś się kończą. </li><li>Pożyczka, którą potem trzeba zwrócić, to stracone pieniądze.</li><li>Jeżeli chcesz wiedzieć, jak szybko czas mija, podpisz weksel.</li><li>Pieniądze są to sumy pożyczone w celu spłacenia długu, a wydane na coś innego.</li><li>Życie to męka. Najlepiej się wcale nie urodzić. ale takie szczęście ma jeden na tysiąc.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>"Tuwim poeta jest dobrze znany. Tuwim prozaik znacznie mniej. Tuwim prozaikiem? [...] Walory prozy poety trzeba odkrywać i smakować, każdy na własny rachunek"</b> - napisał w "Posłowiu" Tadeusz Januszewski, biograf m. in. K. Przerwy Tetmajera [2] Po takich rekomendacjach nie pozostaje nam nic innego, jak sięgnąć po tych niespełna sto pięćdziesiąt stron literatury przez naj-wielkie "L". Nie zgadzam się, że realia współczesne dla Tuwima, to dla nas już tylko realia historyczne. Szybko (czytając np. aforyzmy) dochodzimy do wniosku, jakby czytany tekst napisano wczoraj, a Julian Tuwim był cały czas obecny i pilnie obserwuje świat nam współczesny. W takich chwilach zachodzę w głowę i pytam sam siebie: <i>śmiać się czy płakać?</i> Bo czy to nie smutne, że Autor nie żyje od 70-ciu lat, to i owo powstało przed 1939 r., a cały czas jest świeże? Czy naprawdę skostnieliśmy w swoich postawach, mentalności i byciu sobie? Wychodzi na to, że tak. Znajdziemy tu też i takie formy wypowiedzi, które raczej nie licują z pojmowaniem świata AD 2024 (patrz to, co pojawia się, gdy pada określenie: Murzyn). Nie myślę tu bronić Tuwima. Był dzieckiem swoich czasów, swoich realiów, swojego sposobu myślenia.</div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Radio - to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki - i nic nie słychać.</li><li>Gdzie znaleźć maski ochronne przeciw trującym pegazom? </li><li>Życie: dożywotnie kara śmierci.</li><li>Powiedzieć komuś: idiota! - to nie obelga, lecz diagnoza.</li><li>Człowiek, który nie był w szkole, nic się nie uczył, nic nie czytał: idiota na własną rękę.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Można tylko żałować, że tego czytania jest tak m a ł o ! Chciałoby się na dłużej pozostać w tym klimacie. Nie da się. No, chyba, że będziemy sycić nasze gusta literackie czytając raz jeszcze i raz jeszcze, i raz jeszcze... Bo z Tuwimem już tak jest: wracamy do niego, jak po dobry deser (np. galaretkę z bitą śmietaną lub lody). Wielu z nas w końcu to pióro kształtowało! Poczynając od "Lokomotywy", "Słonia Trąbalskiego" czy "Pana Maluśkiewicza". Zapewne wielu pozostało w tamtym świecie. Ja też chętnie do niego wracam. Ale potem przyszło odkrywanie innej poezji, czas na przeżywanie choćby "Pogrzebu prezydenta Narutowicza" czy "Kwitów polskich". Tu choć na chwilę odrywamy się od tego nurtu. Czas na humor, dobry kabaret, prozę z uśmieszkiem i ironią. </div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Twarz: to, co wyrosło dokoła nosa.</li><li>Są ludzie spokrewnienie przez mamcię. Mamcie... gdzieś.</li><li>Aby się poznać z najdalszą rodziną, wystarczy się wzbogacić.</li><li>Nie można znaleźć okularów, nie mając ich na nosie.</li><li>Żyj tak, aby znajomym twoim zrobiło sie nudno, gdy umrzesz.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Tego poziomu humoru, jaki tu znajdziemy już się nie uświadczy. Nie wiem czy kto bądź obecnie sięga w swoich kabaretowych występach (a może: wygłupach?) po teksty Juliana Tuwima. Ostatnim był Edward Dziewoński, który razem z Wiesławem Michnikowskim (tak, znowu "Dudek") odgrywali skecz "Chytry naród": <b>"Ale ja wiem, panie maestro, co wy ze swoim panem Wolskim na myśli mieli! Ot, wyraźnie tu stoi napisane: «Zabrał mi wszystko Jaśko mój sokół»... Pisze się: «Jaśko», a znaczyć ma «Wańka». Pisze się: «Halka», a myśli się: «Polska» - nu i Jaśko sokół znaczy się zabrał!"</b>- osoby skeczu, to Generał (oczywiście carski, rosyjski) i Moniuszko (Stanisław, wyjaśniać chyba nie trzeba). Wykonanie Dziewoński-Michnikowski lekko zostało zmienione, ale humor pozostał. Proszę zerknąć na YT - warto. [3]</div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Znałem kobietę, z takim zezem, że gdy płakała, łzy jej ściekały zza uszy.</li><li>Jabłko, którym wąż kusił Ewę - diabłuszko.</li><li>Mania religijna: kura, znosząca pisanki wielkanocne.</li><li>"Lepiej późno niż nigdy", jak powiedział pewien nekrofil.</li><li>Hurrapatrioci, czyli ryczypolacy.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Mamy trzy części do przeczytania: "Proza", "Aforyzmy własne, zasłyszane i tłumaczone" oraz "Skecze i monologi". Wszystko - perły! Cymes! Palce lizać! "Z listów do redakcji «Poradnika rasowego»" - bomba! "O znajomych" - aktualność aktualności! "Ślusarz" - perła! "Zbrodnia Hilarego Pęcikowskiego..." - instrukcja jak zmanipulować czytelnika! "Odpowiedzi czytelnicze [«Problemów»] - mistrzostwo świata! Nie ujmuję niczego innym zamieszczonym tu tekstom. Ot, po prostu chcę zwrócić uwagę na kilka tytułów. "List otwarty do pana komisarza" - blask zasług i poziomu sygnalisty! Tu po prostu nie ma słabego czytania. Oto mamy kapitalny przykład czym była satyra, gdy zabierali się za nią Mistrzowie Słowa tej miary, co Julian Tuwim! Humor tryska, ale nie bezmyślnym rechotem na widok podartego sweterka czy potarganej fryzury. Pisanie <i>"uczcie się autorzy kabaretów od najlepszych!"</i> zabrzmi, jak banał. Ale tak jest! </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Miłość: jedyna funkcja fizjologiczna, która zrobiła karierę.</li><li>Nie pożądaj żony bliźniego swego nadaremno.</li><li>Znam hrabiów, którzy by się nie bardzo potłukli, gdyby spadli ze swego drzewka genealogicznego. </li><li>Rzuć szczęściarza do wody, a wypłynie z rybą w zębach. </li><li>Cnotliwa dziewczyna nigdy nie lata za chłopcem. Czy kto widział, żeby pułapka goniła mysz?<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Wplątałem w tekst tego "Przeczytania" kilka aforyzmów Autora "Cyganki". Zapewne wrócę do tego, czego tu nie zostawię 13 września, kiedy przypadnie 130-ta rocznica urodzin Juliana Tuwima. O tym, że warto będzie nikogo właściwie nie trzeba przekonywać. Zatem jedni gnają do czytania "Cyganki...", a drudzy czekają na to, co wysmaruję za kilka miesięcy. Ja na ten czas cytowania mam niedosyt!</div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Synonim jest to słowo, którego pisarz używa, gdy nie wie, jak się pisze słowo właściwe. </li><li>Sumienie jest to ten cichy głosik, który szepce, że ktoś patrzy.</li><li>Nudziarz: człowiek, który mówi, gdy ja właśnie chcę mówić.</li><li>Duchowny: człowiek, który dba o nasze życie poza grobem i w ten sposób zarabia na własne życie doczesne.</li><li>Gratulacje: najuprzejmiejsza forma zawiści.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Smutne, że ani w 2023 t. (70-ta rocznica śmierci), ani w 2024 r. (130-ta rocznica urodzin) Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie ogłosił Juliana Tuwima jednym z patronów roku. Na otarcie łez znalazło się miejsce dla innego Skamandryty: Kazimierza Wierzyńskiego (1894-1969). Inny z tego grona literackiego też raczej poszedł <i>na odstawkę</i>, czyli Jarosław Iwaszkiewicz (1894-1980). Zatem na koniec jeszcze jeden cytat "Z notesu" (1931):<b> "W MOWIE PEWNYCH LUDZI SŁYCHAĆ BŁĘDY ORTOGRAFICZNE"</b>. Śmiejmy się dopóki możemy, w końcu nie wiadomo, jak długo potrwa nasz cas tu i teraz. Później może być to nie realne...<br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] https://iskry.com.pl/produkt/cyganka-oraz-inne-satyry-i-humoreski-proza-teksty-kabaretowe-i-aforyzmy-wyd-2024/ [data dostępu 28 II 2024]</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] patrz odcinek 76 tego cyklu, z 29 X 2015 r. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[3] https://www.youtube.com/watch?v=L4jYV0oH65E; tekst wykonywano pt. "Moniuszko u carskiego cenzora" [data dostępu 28 II 2024]</span><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-88972078269463724132024-03-13T00:00:00.002+01:002024-03-15T11:47:25.422+01:00Pandemiczne opowieści - LI - The Stagecoach odc. 2<div style="text-align: justify;">- Niech cię szlag trafi, Craig! - tylko opanowanie Eda Kerseya uratowało ich przed całkowitą katastrofą. A przecież to była tylko chwila. Poprosił Craiga, aby na moment przejął lejce, bo zachciało mu się zapalić fajkę i poczuć moc machorki, jaką kupił u starego Mata Fergusona. Craig szybko zrobił użytek z bata, którego Ed tak naprawdę z rzadka, albo właściwie w ogóle nie używał. Zdzielił najbliższą dwójkę po zadach, a potem to już poszłooo. - Ty durniu! Pijacka mordo! </div><div style="text-align: justify;">Dyliżans niebezpiecznie przechylił się na lewą stronę.</div><div style="text-align: justify;">- Co się stało?! - Dwight Metfield wyskoczył, niemal wpadł na Eda.</div><div style="text-align: justify;">- To przez tego tumana! - nie mógł opanować się. Craig siedział na koźle i starał się chyba zrobić jak najbardziej niewidzialnym. - I czego tam siedzisz?! Złaź tu! Zobacz, co narobiłeś! </div><div style="text-align: justify;">- Coś z kołem? Czy tylko pieski preriowe? </div><div style="text-align: justify;">- Całe koło do wymiany! Całe koło! Ja za to płacił nie będę. Peterson mnie ze skóry obedrze!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1QswVkHQGMrrTl8t5lJc0N-RXqL2cpZLdeuO3xss2aurMTZXLy4gC7sNBalHdatbEOmWCOpNewhb9g317XZNWR21JUEDXsWf3A6GlfNP5UMyb69rr59QZcr4N5l9STF-luYuBZufazo1oRxHF5G6xgv4VUt0xOcpcdFRn5sAznoZptR-PtkQ5txefOM4v/s1920/Colt_Dragoon_Mod_1848_domena%20publiczna.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="836" data-original-width="1920" height="139" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1QswVkHQGMrrTl8t5lJc0N-RXqL2cpZLdeuO3xss2aurMTZXLy4gC7sNBalHdatbEOmWCOpNewhb9g317XZNWR21JUEDXsWf3A6GlfNP5UMyb69rr59QZcr4N5l9STF-luYuBZufazo1oRxHF5G6xgv4VUt0xOcpcdFRn5sAznoZptR-PtkQ5txefOM4v/s320/Colt_Dragoon_Mod_1848_domena%20publiczna.JPG" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Colt Dragoon - domena publiczna<br /><span><a name='more'></a></span></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;"> </span>Craig zeskoczył z kozła. Obszedł dyliżans.</div></div></div><div style="text-align: justify;">- Co tam łazisz?! - Ed chwycił go i pchnął w kierunku szkody. - Tu patrz, baranie! </div><div style="text-align: justify;">Wygięta piasta i wybite szprychy nie dawały szansy na jakąkolwiek jazdę.</div><div style="text-align: justify;">- Zaraz będzie noc! Zabiję cię! - Ed wyrzucał z siebie całą swą bezsilność.</div><div style="text-align: justify;">- A koła w zapasie nie wozisz? - szeryf kręcił głową.</div><div style="text-align: justify;">- Zostawiłem, bo miałem i tak tyle bagaży... Zabiję tego matoła!</div><div style="text-align: justify;">Craig wbił wzrok w horyzont, jakby stamtąd miało nadejść zabawienie lub ratunek.</div><div style="text-align: justify;">- Nie ma tu jakiegoś miasteczka? Muszą mieć stelmacha lub kowala. </div><div style="text-align: justify;">- Za jakieś trzy mile jest osada górnicza, West Bold - Ed podrapał się po brodzie. Craig zaczął sprawdzać, czy może koło da się jakoś naprawić. - Zostaw to!</div><div style="text-align: justify;">- Trzy mile, to nie koniec świata.</div><div style="text-align: justify;">- Ale to West Bold! - Ed nie miał miny entuzjazmem podmalowanej. - Same oprychy i szumowiny, najgorsze na północ od Rio Grande! Jeśli ktoś ma na bakier z prawem, to gdzie zmyka? Między te mordy, które oby się nigdy nam nie przyśniły. Nikt o zdrowych zmysłach tam sam nie wpada na pokerka.<br /></div><div style="text-align: justify;">- Fajowo! - usłyszeli głos rozentuzjazmowanego Theo Reydona. Galopujący dyliżans wybił z błogiej drzemki wnuka senatora. Brakowało tylko rad jego ciotki, Molly. - Idę z panem, szeryfie!</div><div style="text-align: justify;">- Zapomnij!</div><div style="text-align: justify;">- Zapomnij! - zawtórował kobiecy głos. Ciotka Molly pocierała obolałe czoło, bo na jednym z wybojów po prostu nabiła sobie guza. - Nigdzie nie pójdziesz! Najpierw Indianie, potem ten pijany stangret, by na koniec...</div><div style="text-align: justify;">- Indian, na szczęście, droga pani nie widzieliśmy.</div><div style="text-align: justify;">- Ale sami panowie mówili...</div><div style="text-align: justify;">- Ja pójdę! - zadeklarował się Craig.</div><div style="text-align: justify;">- Ty? - Ed wyrósł nad nim, jak ściana Wielkiego Kanionu. - Nie ma mowy! Zostajesz tu, jakby nie daj Boże jakieś inne nieszczęście nie miało nas ominąć!</div><div style="text-align: justify;">- Jakie... nieszczęście? - ciotce Molly zatrzęsła się broda.</div><div style="text-align: justify;">- Robi się ciekawie - Theo zapłonęły oczy. </div><div style="text-align: justify;">- Nigdzie nie pójdziesz, mój chłopcze! - ciotka Molly stawała się coraz bardziej stanowcza. - Co by na to powiedział twój dziadek?!</div><div style="text-align: justify;">- Dziadek?! Dziadek też uciekł do wojska, gdy szła armia Santa Anny! - rozpalał się Theo, a przykład heroicznego dziadka miał tylko wesprzeć go w przekonaniu, że teraz nadchodzi godzina jego próby. Może nawet dziejowa?</div><div style="text-align: justify;">- Santa Anna?! - ciotka chwyciła się za głowę. - O czym ty bredzisz?! Kiedy to było?! Zresztą wtedy wojna...</div><div style="text-align: justify;">- Ja idę! Postanowione! - upierał się Theo z siłą dziesięciolatka.</div><div style="text-align: justify;">- Chyba ja też mam coś do powiedzenia?! - wtrącił się szeryf Metfield. Do Eda zwrócił się z pytaniem: Masz jeszcze jakąś strzelbę? </div><div style="text-align: justify;">- Starą <span><span>Mildred!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Co? Kogo?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Moja dwururka - żachnął się Ed. - Nie życzę nikomu stanąć jej na drodze. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Pamiętam! Ale myślałem, że dogorywa gdzieś na śmietniku.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Szeryfie, jak pan może - udawane oburzenie Eda rozbawiło tylko szeryfa.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie pozbawię ciebie jedynej obrończyni - szeryf dla pewności zaczął sprawdzać swoje rewolwery. Komory były pełne pocisków, pas też obciążał wianuszek kul. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To jak, szeryfie? - oczy Theo Reydona płonęły niecierpliwością. - Mogę iść?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ani mi się waż! - ciotka Molly trzymała fason nieustępliwości, ale widać było, że jej stanowczość raczej nie odnosi skutku. - Chłopcze! co ja powiem twojej biednej matce, a twój dziadek...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Ale Theo za nic miał takie argumenty. Matka zawsze była egzaltowaną damą, a dziadek by raczej zrozumiał. Gorzej z ojcem.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Szeryf nie czekał, co zostanie przedsięwzięte. Ruszył w kierunku zachodnio północnym. Właściwie nie znał tych stron. Bywał tu, to prawda, ale nie na tyle często, aby czuć się tu pewnie. O West Bold nigdy nie słyszał. Domyślał się, że skoro to górnicza nora, to powstała spontanicznie i pewnie równie spontanicznie zniknie ze szlaku. Bo tak bywało na Zachodzie. Nawet miasteczka znikały po bezlitosnym wyroku, jakim było zamieranie szlaków, bo akurat jakaś spółka zbudowała kolejną linię kolejową. Żywot kopalnianych osad też była tak długa, jak wydobywanie odkrytych tam złóż. Te wyczerpywały się i znikali ludzie. Wiatr, deszcz, zima robiły swoje i to, czego nie zabrano ze sobą po prostu tratowały żywioły natury.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Theo rzucił się galopem za szeryfem.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Niech pan... poczeka...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Zostań z ciotką, pomożesz Edowi.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ed, to osioł! - wykrzyknął z silnym przekonaniem Theo.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Skąd takie przypuszczenie?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Kto bierze takiego matoła, jak ten... no... ten...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Craig?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Yes, sir! Craig! - Theo rozpalał się emocjonalnie. - Na taką wyprawę brać moczymordę?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Dobry strzelec.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- I pijany!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Szeryf przyjrzał się uważnie najmłodszemu z Reydonów:</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Wiesz, co mały, coraz bardziej podobasz mi się.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Się wie! - chłopiec zadarł głowę.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- I naprawdę twój dziadek poszedł na wojnę z Santa Anną?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Naprawdę!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tylko mi nie wciskaj, że był pod Alamo.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- No nie, ale został ranny.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ranny?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tak, pod </span></span>Buena Vista! Generał Taylor gratulował mu, gdy zjawił się w lazarecie. Pan nie wierzy?</div><div style="text-align: justify;">- Nie, no... czemu...</div><div style="text-align: justify;">- Bo taka mina!... Widziałem ranę dziadka! O tu - i pokazał na lewy bok. Meksykanin pchnął go bagnetem!</div><div style="text-align: justify;">Szeryf nie miał zamiaru kwestionować bohaterskich wyczynów i zasług seniora Reydona. </div><div style="text-align: justify;">- Jeśli mamy sprowadzić pomoc, to przebieraj nogami szybciej. Trzy mile, to jednak nie spacerek do szkółki niedzielnej. A ja nie mam zamiaru ciebie niańczyć.</div><div style="text-align: justify;">- Dobrze, proszę pana.</div><div style="text-align: justify;">Szli dłuższą chwilę nic do siebie nie mówiąc. Unoszący się raz po raz skowyt zaniepokoił Theo. Nie uszło to uwago szeryfa Metfielda:</div><div style="text-align: justify;">- Boisz się?</div><div style="text-align: justify;">- Kojoty czy Indianie?</div><div style="text-align: justify;">- Potępione dusze - zażartował szeryf. Theo mimo woli wzdrygnął się.</div><div style="text-align: justify;">- O! cholera!</div><div style="text-align: justify;">- Może zawrócisz?</div><div style="text-align: justify;">- Ja?! - Theo rozejrzał się jednak dookoła siebie. - Nigdy w życiu! Co by dziadek powiedział? Reydonowie nigdy się nie cofają! </div><div style="text-align: justify;">- Bez obaw, to tylko kojoty.</div><div style="text-align: justify;">- Tylko?</div><div style="text-align: justify;">- Widząc takich dwóch jak nas czmychną do dziury!</div><div style="text-align: justify;">To zapewnienie uspokoiło Theo.</div><div style="text-align: justify;">- Szeryfie...</div><div style="text-align: justify;">- Tak?</div><div style="text-align: justify;">- A jeśli w tym West Bold będzie naprawdę strasznie?</div><div style="text-align: justify;">- Jak miałeś zamiar zadawać takie głupie pytania, to trzeba było zostać z ciotką. </div><div style="text-align: justify;">- Nie, nie. Tylko nie to. Tak tylko pytam.</div><div style="text-align: justify;">- To nie pytaj. Martwić będziemy się jak dojdziemy. Ktoś jedzie?</div><div style="text-align: justify;">Faktycznie na horyzoncie pojawiła się bryczka zaprzężona w muła. Na koźle jechał, a może bardziej drzemał, starszy jegomość z przekrzywionym na lewo ucho melonikiem. Na widok dwóch wędrowców muł o dziwo zatrzymał się, a woźnica ocknął:</div><div style="text-align: justify;">- Na rany ukrzyżowanego, a wy skąd się tu wzięliście?! </div><div style="text-align: justify;">- Jestem Dwight Metfield. Szeryf Metfield, a to Theo Reydon.</div><div style="text-align: justify;">- Rex Kearney, lekarz.</div><div style="text-align: justify;">- Dyliżans miał wypadek i idziemy do West Bold po pomoc.</div><div style="text-align: justify;">- Naprawdę chce pan tam znaleźć pomoc? - pytanie zawisło nimi ciężkim brzmieniem.</div><div style="text-align: justify;">- Nie mamy chyba innego wyjścia, doktorze.</div><div style="text-align: justify;">- Nie wiem czy ten malec będzie panu tam pomocny...</div><div style="text-align: justify;">- Nie jestem żaden malec! - Theo budził w sobie dawny gniew i oburzenie. - Jestem Reydon!</div><div style="text-align: justify;">- Nie chciałem cię urazić, młody człowieku. Znałem jednego Reydona. Boba.</div><div style="text-align: justify;">- To mój dziadek!</div><div style="text-align: justify;">- Aaa! to gratuluję! - i uścisnął chłopcu rękę. Był zaskoczony zachowaniem staruszka.</div><div style="text-align: justify;">- A pan, doktorze, co tu robi o tej porze? - zapytał szeryf.</div><div style="text-align: justify;">- Meg G<span>rabtown urodziła zdrową córeczkę. Musiałem maleństwu pomóc w zjawieniu się na tym padole łez - uśmiechnął się. - Wracam do domu. Ale, co to za dom, kiedy moja Moira od sześciu lat...</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Przerwał.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Rozumiem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Mogę was podwieźć, to już niedaleko.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Tylko kłopot - szeryf czuł się jednak lekko zakłopotany.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Żaden kłopot. Chłopak wskoczy do tyłu, a pan szeryfie obok mnie. Zmieścimy się.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Nie boi się pan jechać z nami, doktorze? </span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Czego? - zdziwił się. - Żaden oprych w okolicy nie podniesie ręki na jedynego lekarza w okolicy. to by dla nich samych znaczyło śmierć.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- No tak... <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span>Wsiedli. Doktor Rex Kearney zawrócił muła. Ruszyli.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Mają tam kowala?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Oj, tak! Ręce ma jak ze stali, choć na mój gust zbyt wiele pije. Coraz to ręce mu się trzęsą.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Kto nie lubi wypić?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Doktor nic nie odpowiedział. Lekko zerknął za siebie. Theo zwinął się i zasnął.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Pański syn zasnął.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- To nie moje dziecko. Jechaliśmy dyliżansem, koło pękło i uparł się iść ze mną do West Bold.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Charakterny dzieciak.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- W końcu Reydon. Naprawdę zna pan jego dziadka?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Byłem młodym felczerem, gdy zaciągnąłem się na wojnę z Meksykiem. Bob został ranny w jakieś potyczce, a potem długo robił przy mnie za noszowego i takie tam. Opatrunki zmieniał. Zmyślny chłopak był. Kilka lat nawet pisywał do mnie. Po wojnie umilkł. Robił karierę polityczną, to po co mu stary doktor? Wnuk wdał się w niego?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Nie wiem. Poznałem go i jego ciotkę dziś w południe. Pyskaty jest, to fakt. </span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Da sobie radę w życiu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Zapewne.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Doktor zatrzymał bryczkę na rozstaju dróg.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Pójdziecie tą drogą, to za tym laskiem. Jak nie muszę, to tam nie jeżdżę. </span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Rozumiem. Theo! pobudka!</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Chłopak przeciągnął się.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Gdzie jesteśmy?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- W okolicach West Bold, chłopcze - powiadomił uprzejmie lekarz. Theo przeciągnął się raz jeszcze i zeskoczył z bryczki.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Szeryf na pożegnanie ścisnął dłoń doktora Kearneya.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Powodzenia!</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Zaciął muła i ruszył bez pośpiechu z powrotem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Czemu tu stoimy? - Theo wracał do świata realnego.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Bo pan doktor miał jeszcze inne sprawy - skłamał.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Ruszyli ku laskowi. Faktycznie za nim widać już było zabudowania, dymiące kominy, słyszeli przytłumiony gwar. Na skraju osady ujrzeli rozpadającą się chyba stodołę. Tuż stało ogromne poidło dla koni i bydła. Ktoś poił osiodłanego wierzchowca.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- West Bold? - upewnił się szeryf.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Mężczyzna wyprostował się, zmrużył oczy.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Cholerna nora! - warknął na ich widok. - A was, jakie nieszczęście tu przywiało? Zdrowia macie za dużo?!</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Dwight Metfield, a to... - ale mężczyzna nie dał dokończyć opowiedzenia się.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Tu nikt nikogo o to nie pyta. I lepiej niech tak zostanie. Nie chcę być niegrzeczny, ale czego tu szukacie?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Kowala.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Kowala? A może świętego Mikołaja? - roześmiał się. - Cholerna nora!</span></div><div style="text-align: justify;"><span>I splunął.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Jest tu kowal?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Kowal? I dwieście innych nieszczęść. Radzę po dobroci, albo zawróćcie, albo niech Bóg ma was w swej opiece.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>Szeryf wyjął cygaro. Jedno podał mężczyźnie. Ten bez oporu je przyjął. </span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Kowal mieszka po drugiej stronie osady, za czymś, co kiedyś ojciec Norman nazywał kaplicą. Głosił słowo boże, ale w końcu dał sobie spokój i jednej nocy nawiał. A kaplica, to dziś ruina. Gdyby nie krzyż... A ten dzieciak pana?</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- A co ci do tego?! - w Theo zaburzyła się wydawało się wystygła krew Reydona.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Theo, grzeczniej - szeryf wiedział, że podobne rady, to jak strzelanie do komara z armaty. </span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Na jego miejscu uważałbym na język!</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Bo, co?! - Theo odzyskiwał wigor.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Bo ci go ktoś utnie i da psom do zabawy! - roześmiał się ponownie, ale z jeszcze większą energią.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- Szeryfie! - Theo szarpnął się.</span></div><div style="text-align: justify;"><span>- O! to pan jest szeryfem?! - oniemienie malowało się na przepoconym obliczu. - No toś pan wdepnął w gówno! Będziecie zaraz mijali takie stare drzewo. Dwa tygodnie tam dyndało tam truchło Aba Chowleya. Sępy miały, co skubać. Jego gwiazda jest cały czas przybita w framudze saloonu </span><span><span>Lucky Laxa. Zresztą tam najpewniej znajdziecie kowala. Życzę powodzenia. Wziął konia za uzdę i ruszył przed siebie. Odwrócił się - ale potem nie miejcie pretensji, że was nie ostrzegałem. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Chyba po raz pierwszy Theo poczuł dreszcz niepokoju na swym ciele:</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Może... szeryfie... zawrócimy...?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Teraz? Gdy jesteśmy już West Bold?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ale... ten stary... i każdy... że to...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Zły pomysł? Lubię złe pomysły. I nie zapomnij, twoja ciotka czeka na koło do dyliżansu.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ciotka... - parsknął Theo. <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span><br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>c.d.n.<br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-13394403494327883742024-03-11T00:00:00.015+01:002024-03-11T00:00:00.243+01:00Besame Mucho... - 11 de marzo de 2004<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span><span style="font-weight: normal;">Nikt
tak nie śpiewał, jak Mirella. Jej niski głos, ciemne, niemal
czarne oczy... Zadymiony lokal. Juan grał na klarnecie. Nie widział
świata. Sam był jedną z wdychanych w instrument nutą. Jose
rytmicznie uderzał w bęben, a Carlos pochylał głowę nad
klawiszami pianina. Znowu lekko rozstroiło się. Potrzeba było
delikatnych palców pana Alvaresa, aby przywrócić staremu pudłu
jego prawdziwe brzmienie. Ile lat służyło? Nikt nie pamiętał.
Ale byli tacy, którzy mogliby przysiąc, że jego brzmienia słuchała
sama Dolores Ibarruri, słynna </span></span><span style="font-weight: normal;">
</span><span><span style="font-weight: normal;">La
Pasionaria. Byli i tacy dla których to był instrument, który od
zawsze grał hymny pochwalne ku chwale </span></span><span><span style="font-weight: normal;">Don
Francisco Paulino Hermenegildo Teódulo Franco y Bahamonde Salgado
Pardo, czyli generała Franco, El Caudillo. Czy to zresztą było
ważne? A może służył Alfonsowi XIII? Równie dobrze mógł na
nim grać jadąc na Majorkę sam wielkie Chopin. Nie miało to teraz
najmniejszego znaczenia. Mirella śpiewała „Besame Mucho”.</span></span> </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge3apzdrXO9ogwSx8eNE9p1P3OBpgQ540rVmh0wnGbwioytBPQiUGP7rNCTJ5c7wSpjQxNgPYye0R2-aMXbxoqs96s0TEf-n4cTo-KuCWZs4VWUDgvIetsk4ohqaJivuazlrA8vKJ397vImbxkFhSDXLcdR8bPbwZIV80x5WumYajlSfIBkBqPtk7-jJqm/s640/atocha%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="395" data-original-width="640" height="198" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge3apzdrXO9ogwSx8eNE9p1P3OBpgQ540rVmh0wnGbwioytBPQiUGP7rNCTJ5c7wSpjQxNgPYye0R2-aMXbxoqs96s0TEf-n4cTo-KuCWZs4VWUDgvIetsk4ohqaJivuazlrA8vKJ397vImbxkFhSDXLcdR8bPbwZIV80x5WumYajlSfIBkBqPtk7-jJqm/s320/atocha%201.jpg" width="320" /></a></span></div><p style="text-align: center;"><span style="font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;"> </span><span style="font-size: x-small;"> Madryt - stacja Atocha - 11 III 2004 r.</span></p><p><span style="font-size: small;"> <span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><div style="text-align: justify;">Marek
pił jakieś kwaśne wino. Nie przywiązywał wagi do tego, co w
siebie wlewał. Piwo, wino, brandy, whisky, tequila... Alkohol był
tylko ucieczką. Głupią, prostacką, ale ucieczką od jego własnej
głupoty. Każdy łyk pogrążał go jeszcze niżej. Kiedy osiągnie
dno? Czy wtedy Pablo przestanie dolewać? Wątpliwe. Każdy
kieliszek, to dla niego zysk. Każdy głębszy, to jego zarobek.
Każda kolejka, to jego życie. A że komuś tam wycieka resztka
życia, że stacza się w otchłań niebytu? Nie on był od moralnych
dylematów. Postawiono go za barem, aby klienci nie mieli pusto w
kieliszkach, szklankach i diabli wie, jak wymyślnym szkle.<span style="font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Corrida
przyciągała do miasta tysiące ludzi. Walka, pot, krew – oto był
żywioł, którego nie można było poskromić. Doskonale o tym
wiedzieli wszyscy. Nie trzeba było czytać Hemingwaya. Każda
spocona w barze gęba miała to wypisane na sobie! Tylko Marek nie
pasował do tego świat. Blondyn o jasnych, niebieskich oczach.
Często brano go za Szweda lub Niemca. Musiał wtedy prostować.
„Juan Paolo secundo!”- wołał wtedy. Przecież nie znał
hiszpańskiego.<span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Rozbijał
go głos Mirelli. Patrzył na jej czarny, narzucone na ramiona szal.
Taki sam nosiła... Nie mógł się przemóc. Starał się zapomnieć.
Uciec od wspomnienia. Od swojej słabości. Choć, jak skończony
kretyn, z jednej pakował się w drugą... Myślał, jakby to było,
gdyby jednak został w kraju, a nie siedział teraz w jakieś
hiszpańskiej tawernie i żłopał jakieś tanie wino... Bo tylko na
takie było go stać!..</span><span> </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span>Chciał
poznać Nawarrę. W końcu wydała największego oryginała, Henryka
IV Wielkiego. Król, który marzył o kurczaku w garnku dla swoich
poddanych musiał być oryginałem! No i Paryż był wszak godny
mszy. Ile by dał móc być przy nim w noc świętego Bartłomieja!
Nawarra... Kiedyś sądził, że to kraina z bajki, jak Kapadocja czy
Langwedocja... Ale i one okazało się istnieją naprawdę, jak
Olkusz, Ząbkowice Śląskie czy Nawra.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Mirella
nie patrzyła przed siebie. Ona wzrokiem omiatała słuchających i
zaczarowanych jej głosem. Zapalano jej papierosa w długiej lufce,
jak w kabarecie z lat dwudziestych poprzedniego stulecia. Zaciągała
się dymem, a potem wypuszczała długą smugę przed siebie.
Słuchający pławiliby się w niej. A ona dalej śpiewała „Besame
Mucho”.</span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Był
życiowym bankrutem. Nie miał przyszłości. Widział tylko
spopielane obrazy minionego czasu. Jakieś strzępy wczoraj. Jutro
nie istniało. Nie miało dla niego znaczenia czy jest poniedziałek,
piątkowy wieczór czy Wielka Sobota. Dni podobne do siebie, jak dwie
krople wody. Monotonne, bezbarwne, bez zapachu. Życie człowieka
przegranego.</span><span><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span><span style="font-weight: normal;">Wiercił
się na drewnianym stołku. Przysiadła się do niego Juanita. Miała
dziewiętnaście lat. Źle zrobiony makijaż dodawał jej tylko lat.
Widać o to chodziło. Ale jemu to nie przeszkadzało. Postawił jej
kolejkę i patrzył, jak śmieje się do barmana, szczerzy swe zęby.
Najchętniej wtuliłby się w nią. Ona powoli sączyła trunek. On
płacił. Przywilej takich głupców, jak on. Ona uszlachcona samczym
zachwytem ze zwykłej dziwki przepoczwarzała się w obiekt
pożądania. Chciał jej. Jej dotyku! Jej zapachu! Jej szaleństwa!
Jej naiwności! Jej rozpalonych ust! Jej!...</span></span><span> </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Niesforna
grzywka spadała na jej piwne oczy. Czuła chyba czego chce.
Pochyliła się, by poprawić osuwającą się pończochę. Spojrzała
z dołu na niego. Mógł się podobać kobietom. Nordycko-słowiański
wdzięk robił tu wrażenie. Dookoła same śniade, ciemne twarze,
kare czupryny. Wyróżniał się z tego tłumu. Wyglądał, jak
zagubiony kwiat na lodowcu... Juanita zaczęła delikatnie kąsać
jego prawe ucho... Zrobiło mu się bardzo przyjemnie. Czuł jej
oddech, zapach tandetnie podrobionych perfum. Przypominała mu...</span><span> </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Starszy
jegomość w słomkowym kapeluszu podszedł do orkiestry. I po raz
kolejny „Besame Mucho” zawładnęło lokalem. Stara tawerna
przeżywała kolejna swoja młodość. Marek był skłonny uwierzyć,
że piwnice pamiętają dzieciństwo Henryka IV. Nigdy tam nie był.
Ale kiedy chłopak wnosił kosze z winem ich omszałe, zakurzone
butelki włączały jego wyobraźnię. Widział dębowe beczki pełne
calvadosu i sangri. Rzędem ustawione butelki, które tylko czekają
rozkazu, aby znaleźć się na blacie baru i łechtać spragnione
podniebienia. Pewnie niejedna piwnica kryła swe sekrety przed
wścibskimi oczami. Może jakiś zamurowany zakonnik lub
zmumifikowany Żyd czekają powrotu do ich świata. Tak niewiele
trzeba, aby wydrzeć ich z mroków niepamięci, a wtedy stanę się
medialną sensacja. Stacje telewizyjne, rozgłośnie radiowe, wieść
rozlałaby się po całym półwyspie, jak niegdyś Maurowie. Może
sam król przyjechałby?</span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Juanita
coś mu szeptała do ucha. Zaklęcie? Senne marzenie? Prośbę o
miłość? Mirella rozmarzyła się. Nie potrzebowała mikrofonu, aby
jej głos zniewalał słuchających i nie słuchających. Nie można
było być obojętnym. To było, jak przebudzenie o poranku. Ciężkie
usta wydawały dźwięki, za które wielu poszłoby pieszo do
Pampeluny! On też.</span></span>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Juanita
wyszła na parkiet. Dała mu do zrozumienia, aby poszedł w jej
ślady. Marek przy gibkiej Hiszpance był, jak stalowy kloc. Bryła
bez rytmu i powabu. Poruszał się ociężale, bez wyczucia rytmu.
Masakrował swoją choreografią „Besame Mucho”. Gdyby tu była
ona... Ale na to nie miał żadnych szans. Juanita ocierała się o
niego. Robiła to z taką namiętnością, że przestał widzieć
cokolwiek. Jego ręce splatały się z jej. Poczuł ciężar na
jednym palcu prawej dłoni. Pierścień, który miała mógł być
bezcenną pamiątką rodzinna wydartą płomieniom domowej zawieruchy
lub zwykłą tandetą kupioną w porcie za parę peso. Nie szacował.
Był na to za głupi. Był na to zbyt pijany. Chciał swojej...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Odskoczył
od Juanity. Pozostawił ją na parkiecie. Jego wzrok ślizgał się
po twarzach obok tańczących par. były trzy, może cztery. Chyba
sześć. Jego oczy nie odróżniały. Drażnił je chaos. Świat był
jakiś mętny, niedostępny, zamknięty przed nim. Jego wzrok szukał
jedynej twarzy świata... Wracała do niego w takich chwilach. I
tylko w takich chwilach. Nie mógł </span><span>wywołać jej powrotu, jak tylko w takich chwilach. Czuł
zimne łzy, które ryły bruzdę na jego twarzy. Kiedyś zbierał jej
łzy! Muskał je koniuszkiem palców i smakował ich barwę...
Juanita tańczyła dalej. Już ktoś inny zerkał na nią, jej
kuszący dekolt, spięte w kok krucze włosy i usta pociągnięte
bardzo czerwoną szminką... Nawarra mogła być dumna. A król
Henryk? Na pewno nie zostawiłby jej samej sobie!...</span><span> </span></span>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Szukał
drogi do niej... Marek stracił siebie. Sens życia. Pojechał za nią
do Berlina, potem do Paryża. Kiedy wyjechała do Madrytu nie
zastanawiał się nawet chwili. Szedł za nią, jak cień. Musiał
być obok. Nie umiał bez niej żyć. Mógł jej nalewać herbatę do
filiżanki, był by była, byle słyszał jej radosny śmiech i
widział ją, kiedy budzi się rano. W Madrycie musiała pojechać na
spotkanie z agentem. Dlaczego spieszyła się tak bardzo?! Dlaczego
na ten jeden, cholerny pociąg?! Nie było innych?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>"<i><span style="font-weight: normal;">En
memoria de las victimas de los atentados del 11 de marzo de 2004...”</span></i></span><span><span style="font-weight: normal;">-
huczało w jego głowie. </span></span><span><i><span style="font-weight: normal;">„Estacion
de Atocha!”- </span></i></span><span><span style="font-weight: normal;">odbijało
się głuchym echem od jego głowy, myśli, jego samego. A – t –
o – c – h – a !... Do wtedy z hiszpańskiego znał tylko: Goya!
</span></span><span><span lang="en-US"><span style="font-weight: normal;">Juan
Carlos! Corrida! </span></span></span><span><span style="font-weight: normal;">Somosierra!...
<b>“ATAQUES TERRORISTAS!”</b>- nie trzeba było znać jeżyk
Cervantes’a, aby zrozumieć. Gdzie była święta Eugenia? Jak
mogła pozwolić?!... Atocha brzmiało, jak imię dziewczyny. Na
równi z Mercedes?...</span></span><span> </span></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span>Mirella
zeszła na parkiet. Juan zszedł za nią. Jego klarnet wtapiał się
w jej głos. Pary lepiły się do siebie. Robiło się duszno. Marek
podszedł do orkiestry.</span><span><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span><span style="font-weight: normal;">-
Maestro! - krzyknął, aż Mirella z wrażenia przestała śpiewać.
Patrzyła w kierunku orkiestry, jak ten obcy miota się i wykrzykuje:
„Farewell of the Homeland”. </span></span><span><span lang="en-US"><span style="font-weight: normal;">„Farewell
of the Homeland”! </span></span></span><span><span style="font-weight: normal;">Czego,
ty durniu nie rozumiesz?! Polonez Ogińskiego! Avanti!...</span></span><span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span>Ale
muzycy nie potrafili zaspokoić muzycznego gustu pijanego klienta.
Nikt ich nigdy nie uczył poloneza. Marek zaczął wybijać rytm!</span><span><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span><span style="font-weight: normal;">-
Madame Mirella!- podszedł do niej i wziął ją za rękę.-
</span></span><span><span lang="en-US"><span style="font-weight: normal;">„Farewell
of the Homeland”. </span></span></span><span><span style="font-weight: normal;">Pani
musi to znać!</span></span><span> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Nie
musiała. I nie znała!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Marek
odepchnął Carlosa sprzed klawiatury fortepianu. Uderzył
energicznie w klawisze. Pośród przepoconych ciał, zadymionej sali
uniósł się ku górze dźwięk nieznany. Polskiego poloneza! Takty
Ogińskiego wznosiły się ku sklepieniu, jak smutne memento. Marek
miażdżył białe i czarne klawisze.</span></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span><span style="font-weight: normal;"></span></span><span><span style="font-weight: normal;">-
Atocha!... Atocha!...- krzyczał. Mirella podeszła do instrumentu.
Powstrzymała muzyków przed usunięciem intruza. Patrzyła na Marka.
Widziała łzy, które uderzały w klawiaturę, jak małe gromy.
Natchniony wykonawca nie widział niczego. Był tylko on, polonez,
Atocha i ona...</span></span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Juan
podjął rytm. Nagle podniósł się rzewny dźwięk klarnetu.
Myślałby kto, że oto jakaś żydowska</span><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-size: small;"><span> kapela zaczęła swój
koncert. Jose bez przekonania uderzał w bęben. Tylko Carlos stał
bezradnie, pozbawiony instrumentu przypominał szwoleżera, który
stracił konia. Mirella nie pozwoliła mu przerwać występu Marka.
On płynął ku światom, których nie pojmowali. Kolejne uderzenie w klawisze i kolejny akord.
Nagle przerwał. Spojrzał na ręce. Nie mógł na nie patrzeć.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>-
A wystarczyło ją tylko zatrzymać! Kaśka! Wystarczyło cię tylko
zawołać! Atocha!...</span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Nie
mógł dalej grać. Czuł klawisze, jak rozgrzane sztaby. Każda nuta
była wybuchem, nad którym już nie panował. Mirella wzięła go za
rękę. Sprowadziła na parkiet. Carlos dosłownie wśliznął się
na swoje miejsce. Dziewczyna odprowadziła Marka do pustego stolika.
Kiedy chciała odejść uchwycił jej rękę. Spojrzała mu w oczy. W
tym spojrzeniu było zdziwienie, zaskoczenie, ból i przyspieszone
serca bicie.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>-
Besame mucho!- poprosił.</span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span>Uwolniła
się z jego uścisku. Kiwnęła na zespół.</span> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;">-
„Besame Mucho...”- rozpoczęła po raz kolejny tego wieczoru.
Teraz śpiewała tylko dla niego. Tego obcego, jasnowłosego
mężczyzny, który łkał, jak dziecko. Bezbronne i opuszczone
dziecko. Dusił w sobie jęk. Nie chciał tych wspomnień. Chciał,
aby ona weszła, rozjaśniła swymi oczami mrok, pozwoliła się
przytulić i powiedział: „Wracamy do domu. Do Polski!”. 11 marca
przekreślił wszystko! Jednym wybuchem! Jedną iskrą! Nie słuchał
Mirelli. Zdawało mu się, że jej głos oddala się od niego, niemal
zanika. Poczuł chłodny dotyk tamtych dłoni na karku... Odwrócił
się, ale nikogo nie zobaczył.</span><span style="font-size: small;"><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfze2n-9j4L7ut_IUN3V7C0fOLjxq2suOTwrZ7GJmHZ-pQPnFZFzMQa8zI4xA8S84_Or2Q31z2zA64yeD2L-1rdfHXbrXNlVRhSn7VE-y2pwESx4fv7SZBR4wZ7B-Pw7Wf5WiYd4iWddl3xonJzTYq8UnBGBXobbw9XhFhuHeVGAYWvLtIjOS-sJXSmiIN/s1280/Manifestaci%C3%B3_12_de_maig_de_2004_a_Barcelona_domena%20publiczna.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="1280" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfze2n-9j4L7ut_IUN3V7C0fOLjxq2suOTwrZ7GJmHZ-pQPnFZFzMQa8zI4xA8S84_Or2Q31z2zA64yeD2L-1rdfHXbrXNlVRhSn7VE-y2pwESx4fv7SZBR4wZ7B-Pw7Wf5WiYd4iWddl3xonJzTYq8UnBGBXobbw9XhFhuHeVGAYWvLtIjOS-sJXSmiIN/s320/Manifestaci%C3%B3_12_de_maig_de_2004_a_Barcelona_domena%20publiczna.JPG" width="320" /></a></div></span></span><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><span>Manifestacja w Barcelonie - 12 marca 2004 r. - domena publiczna</span></span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span> </span> </span></div><span style="font-size: small;"><span> </span><span style="font-weight: normal;"> </span><span style="font-weight: normal;"></span></span></div><span style="font-size: small;"><span><i>PS: Prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski, ogłosił dni 12-13 marca 2004 r. dniami żałoby narodowej. W wyniku zamachu zginęło 191 osób, w tym czworo Polaków (w tym siedmiomiesięczna dziewczynka). </i></span></span></div><span style="font-size: small;"><span></span></span></div><span style="font-size: small;"><span></span></span></div><span style="font-size: small;"><span></span></span></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-87856935272838691712024-03-08T00:00:00.013+01:002024-03-08T00:00:00.146+01:00...na 570-tą rocznicę inkorporacji Prus - 6 III 1454 r. <div style="text-align: justify;">Do dziś ten tekst nie został napisany do końca. Leży gdzieś w zakamarkach (tyle tam tego) archiwum tego blogu. "Kazimierz Zapomniany" - zaskakujący tytuł? Wydaje mi sie jedna, że nie. Rzecz miała dotyczyć<b> JKM Kazimierza IV Jagiellończyka (1447-1492).</b> Zaskoczyło mnie ostatnie pytanie po mojej publikacji na moim Facebooku o innym Kazimierzu: Odnowicielu. Tak, przy pisaniu o władcach (książętach, królach, cesarzach czy papieżach) podaję w nawiasach lata ich panowania lub pontyfikatów. Nie inaczej jest teraz. Skąd taki pomysł, że młodszy syn Jagiełły idzie w zapomnienie? Proszę zrobi domowy eksperyment na kim bądź i samemu się przekonać. Jeden z najważniejszych, najwybitniejszych monarchów jaki panował w Polszcze (i na Litwie) nie istnieje w świadomości potomnych. Proszę mi pokazać drugiego władcę, który zdobył stolicę innego państwa i włączył ją w granice swego państwa! Panował lat 45! I tego rodacy JKM mości nawet nie pamiętają. Aż się nie chce pisać: trudno. To jest tragiczne.</div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH9024YgkdKUi2Ynscf7fmRFr3fCwZOBGoxBogOHf234lTRae8EHvAFKx05fgOHO3fjdtl-P2CANFQ-mjEjZxaFR0Mh_hwSXHghgIX9rpBkc7i5uKV7Uht3q42Bsg7vMEf2CE3_o_UewUzU1oD3TCoHj55s-G_mGbSNR9SCUp85bHJ-KiV3srZ-fF58tWd/s600/Kazimierz%20IV%20Jagiello%C5%84czyk_wg%20Jana%20Matejki_%20domena%20publiczna_blog%20historia%20i%20ja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="496" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH9024YgkdKUi2Ynscf7fmRFr3fCwZOBGoxBogOHf234lTRae8EHvAFKx05fgOHO3fjdtl-P2CANFQ-mjEjZxaFR0Mh_hwSXHghgIX9rpBkc7i5uKV7Uht3q42Bsg7vMEf2CE3_o_UewUzU1oD3TCoHj55s-G_mGbSNR9SCUp85bHJ-KiV3srZ-fF58tWd/s320/Kazimierz%20IV%20Jagiello%C5%84czyk_wg%20Jana%20Matejki_%20domena%20publiczna_blog%20historia%20i%20ja.jpg" width="265" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Kazimierz IV Jagiellończyk - wg. J. Matejki - domena publiczna<br /><span><a name='more'></a></span></span><div style="text-align: justify;">Znalazła się okazja wyjątkowa, bo 6 marca 1454 r., pięćset siedemdziesiąt lat temu król przyjął na Wawelu delegatów stanów pruskich i wydał akt inkorporacji! Tym samym przyczynił się do wybuchu wojny 13-letniej (1454-1466). Prowadzona ze zmiennym szczęściem (ocierająca się o... nieszczęście, patrz bitwa pod Chojnicami z 18 IX 1454 r.) dopięła swego! To czego nie dokonał ojciec spełnił syn! </div><div style="text-align: justify;">Nie jest moim zamiarem kreślić tu obrazu całej batalii czy rządów JKM Kazimierza IV Jagiellończyka. Będzie jeszcze okazja, skończę wspomniany tekst/post/artykuł. Teraz chcę tu zostawić akt inkorporacji (zawsze mi się ten termin podobał, jak inne określenie: insurekcja). <i>Nudziarstwo!</i> - zakrzyknie tam ktoś. <i>Przepisarstwo!</i> - podeprze się neologizmem inny ktoś. Chciałem przypomnieć, że: po 1. to mój blog, po 2. pomaga mi w mojej pracy edukacyjnej, kiedy po prostu otwieram go na lekcji i traktuję zapisy źródłowe, jako ściągę dla mnie samego. Zatem, skoro ktoś czytać nie chce, to niech tego nie robi. Nie uwierzę, że każdy z nas ślęczy dniami i nocami nad pergaminami z przeszłości. Sam oczywiście na swoich lekcjach (czy to szkoła podstawowa czy średnia) cytuję drobne urywki. Kto by wytrzymał wszystkie tu artykuły?</div></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdNcAXaAzjC4OomaHpGDSDkcsqd6gF2vI1rmk-zewwwrJgmgDSTtJOqJ9wM9P3u0IQIQqZDqdPmp26n6ZQ_O_Oikio5LwaTrXkHifnP8_3oM8JXa5Aabq9QeNB1RUhZLLl_2JuQtwARqZ5pKTWzdRHAntdxxh97B6qES8Iyt9xRQzrS-8oRXTC5ecNJWRY/s1280/1280px-Piecz%C4%99%C4%87_przy_dokumencie,_w_kt%C3%B3rym_Kazimierz_IV_Jagiello%C5%84czyk_kr%C3%B3l_polski_potwierdza_wszystkie_przywileje_i_wolno%C5%9Bci_miasta_Poznania_domena%20publiczna_blog%20historia%20i%20ja.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="995" data-original-width="1280" height="249" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdNcAXaAzjC4OomaHpGDSDkcsqd6gF2vI1rmk-zewwwrJgmgDSTtJOqJ9wM9P3u0IQIQqZDqdPmp26n6ZQ_O_Oikio5LwaTrXkHifnP8_3oM8JXa5Aabq9QeNB1RUhZLLl_2JuQtwARqZ5pKTWzdRHAntdxxh97B6qES8Iyt9xRQzrS-8oRXTC5ecNJWRY/s320/1280px-Piecz%C4%99%C4%87_przy_dokumencie,_w_kt%C3%B3rym_Kazimierz_IV_Jagiello%C5%84czyk_kr%C3%B3l_polski_potwierdza_wszystkie_przywileje_i_wolno%C5%9Bci_miasta_Poznania_domena%20publiczna_blog%20historia%20i%20ja.png" width="320" /></a></div></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Pieczęć królewska - domena publiczna</span></div><div style="text-align: center;"> </div><div style="text-align: justify;">"W imię Pana, Amen. Na wieczną rzeczy pamiątkę. My, Kazimierz z Bożej
łaski król Polski, a także Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Łęczycy,
Kujaw, wielki książę litewski, pan i dziedzic Rusi, Prus, Ziemi
Chełmińskiej, Królewieckiej, Elbląskiej i Pomorskiej.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>1.</b> Łaskawość, właściwa naszemu królewskiemu dostojeństwu, do której
pobudza Bóstwo dlań przychylne, a którą w czynie przejawia wrodzona i od
początku istniejąca skłonność, co prawda dopuszcza do łona miłosierdzia
i osłony wszystkich ubiegających się o uzasadnioną naszą pomoc
i opiekę, jednakże z większą szczodrobliwością skłania się do udzielenia
poparcia, obrony i ulżenia tym ludziom, którzy gorejąc w sercu wielkim
uczuciem względem nas i naszego Królestwa wierzą, że jedynie nasza,
a nie inna, prawica może łatwiej położyć kres różnorakim klęskom
i uciskom, jakie dotąd zadawała im samo władza rządzących, że jedynie
nasz tron, od którego w dawnych czasach odpadli na skutek niedozwolonego
aktu wyzbycia ma słuszne prawo rządzenia nimi i ich objęcia z chwilą
wypowiedzenia przez nich posłuszeństwa nie tyle pysznej i zachłannej ile
bezprawnej władzy. Zapewne, mocna stałość i szczera wierność tak
usposobionych ludzi zasługuje i musi znaleźć nie tylko wyróżnienie
w odpowiednich pochwalnych wypowiedziach, ale i zapłatę
w dobrodziejstwach przywilejów królewskich.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>2.</b> Oznajmiamy przeto wszystkim zarówno obecnym jak przyszłym: Prałaci
kościelni i świeccy, wielmoże, ludzie dzielni, szlachetni i roztropni
rycerze, a mianowicie ziemianie, mieszczanie i cała społeczność ziem
pruskiej, chełmińskiej, królewieckiej, elbląskiej i Pomorza uprzednio
zwracali się do nas z częstymi prośbami i poselstwami, abyśmy raczyli
zachować ich i bronić w prawach, wolnościach, wolniznach i przywilejach,
a w szczególności ich związku i ligi, którą oni prawidłowo i uczciwie
zawarli i założyli, a na którą zgodził się mistrz i Zakon Pruski -
tymczasem mistrz i Zakon użyli różnych sposobów, pozorów i gwałtów, aby
ją zniszczyć. A przecież od trwałości lub upadku związku i ligi zależy
w swym istnieniu lub ruinie przymierze wieczystego pokoju z mistrzem i Zakonem Krzyżaków św. Marii
w Prusiech [a] , które zatwierdził nasz świętej pamięci brat rodzony
najdostojniejszy książę pan Władysław, król Węgier
i Polski [b]. Wspomniany zaś mistrz i Zakon drogą zniszczenia ligi i związku
zamierzali zerwać to przymierze, wytoczyć nowe wojny nam i naszemu
Królestwu, a samych rycerzy i mieszczan nakłaniali do prowadzenia
niesłusznych wojen pospołu z nimi. Twierdzili, że żadną miarą nie zniosą
jarzma ucisków, klęsk i ciężarów, które dotąd mistrz i Zakon w swej
gwałtownej samowładzy nakładali na ich karki, nie zniosą zerwania
wspomnianej ligi i związku, jeśli szybko nie wkroczy nasza opieka, jako
założyciela, uposaży cielą i fundatora owego Zakonu.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>3.</b> Co do nas jednakże, uważaliśmy, że nie należy udzielać czynnej
pomocy w ich klęsce, lecz tłumaczyliśmy jednej i drugiej stronie, że
należy dążyć do pogodzenia się; nie chcieliśmy bowiem, aby się wydawało,
iż podsycamy rodzący się pożar. Atoli z biegiem czasu niezgoda stron
do tego stopnia wzrosła i spotęgowała się, że rycerze, ziemianie
i mieszczanie wspomnianych ziem, doszczętnie wyzuci z nadziei
i przygnieceni ogromem krzywd, postanowili na przyszłość całkowicie
odmówić posłuszeństwa panom-gwałcicielom, według swego widzimisię
łamiącym ich prawa, przywileje i wolnizny.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>4. </b>W oparciu o prawa boskie i ludzkie, które postanawiają, że żadną
miarą nie należy dawać posłuchu panom niesprawiedliwym, uprawiającym
zbrodnię i grzech, wypowiedzieli posłuszeństwo i podległość mistrzowi
i Zakonowi. Ponadto za pośrednictwem samych wielmożnych i dostojnych
rycerzy oraz mężów roztropnych Jana Bażyńskiego, Augustyna z Szewy,
Gabriela Bażyńskiego, sędziego tczewskiego Mikołaja z Wulkowa,
burmistrzów: Wawrzyńca Czeitcza chełmińskiego, Rutgera von Birken
toruńskiego, Wawrzyńca Pilgrima elbląskiego, rajców: Jana Kala
braniewskiego, Grzegorza Swacha królewieckiego, Mikołaja Rodemana
knipawskiego, Wilhelma Jordana rycerza i Jana Maydemburga gdańskich,
przedstawicieli i posłów swych, wyprawionych do nas z pełnomocnictwem
i zleceniem, błagali w nowych poselstwach i prośbach, abyśmy raczyli:
domagać się już nie tyle ich obrony ile rządu i władzy nad nimi, przyjąć
ich oddanie się i poddanie, wierność i wieczyste posłuszeństwo
(ofiarowali je nam w imieniu własnym oraz wszystkich prałatów duchownych
i świeckich, rycerzy, ziemian, mieszczan i mieszkańców całej
społeczności wymienionych ziem) jako prawny, prawy i prawdziwy pan
i dziedzic wspomnianych ziem, wcielić, włączyć, zjednoczyć, za własne
przyjąć, zespolić i scalić wspomniane ziemie z natury i przeznaczenia
powracające do Królestwa Polskiego, z którego ciała były zagrabione
wbrew prawu i godziwości za niedawnej i świeżej pamięci. Zamierzali
wyszukać sobie innego zwierzchnika i poddać się mu, gdyby przypadkiem
odrzucono rząd i władzę, którą nie tyle nam ofiarowali, ile zwracali.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>5.</b> Rozmyślaliśmy i rozważaliśmy dawne czasy, kiedy niektóre
z wspomnianych ziem były w posiadaniu królów i książąt polskich na
podstawie uzasadnionego i dziedzicznego prawa; zagarnęli je wreszcie
siłą i orężem mistrz i Zakon pruski, kiedy poprzednik nasz Władysław król Polski [c] był zajęty wojną z sąsiadami i z niewiernymi.
Nigdy jednak nie przestały z prawa należeć i stanowić własności naszego
Królestwa Polskiego, jak to wynika z nieomylnej treści ostatecznego
orzeczenia kilku przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, którzy
przysądzili te ziemie królom polskim.<br />
Ponadto braliśmy pod uwagę, że ongiś nasi poprzednicy książęta Polski
i panowie zawezwali, osadzili i uposażyli mistrza i Zakon pruski dla
zwalczania niewiernych. Tymczasem mistrz i Zakon zajmowali się raczej
zwalczaniem wiernych, a zwłaszcza tych książąt, z których dobrodziejstwa
zostali wprowadzeni i uposażeni, niżeli zwalczaniem barbarzyńców
i niewiernych, jakkolwiek w publicznych listach zobowiązali się
niestrudzenie przeciw nim wojować, zagarniali ich ziemie, i wbrew swym
ślubom zakonnym nie wojowali z niewiernymi Tatarami czy Turkami, którzy
napastowali i katolickie królestwa i państwa, mimo że często domagano
się ich pomocy. Co więcej, królowie polscy wiodąc wojny z Tatarami
i innymi niewiernymi dostawali od nich cios w plecy i dlatego niechali
prowadzenia wojny z niewiernymi zarówno podówczas jak i na przyszłość;
z obawą myśleli o możliwości grożącej wojny od Krzyżaków, rozdzielali
swe siły zbrojne, pozostawiając część ich przeciwko krzyżackim zasadzkom
i dlatego żadną miarą nie mogli zajmować się zwalczaniem niewiernych,
z pożytkiem dla chrześcijańskiej wiary.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>6.</b> Jakże nadto kruche i chwiejne było ich słowo dane najsławniejszemu
rodzicowi naszemu panu Władysławowi [Jagielle] królowi Polski. Dowodzą
tego czterokrotnie przez nich zerwane i zgwałcone przymierza i tyleż
razy broń wymierzona przez nich przeciw Królestwu Polskiemu. Przy jej
pomocy postanowili poddać Królestwo Polskie swej władzy, gdyby nie to,
że mnogie klęski ich przywaliły i okiełzały. Nigdy im nie brakło chęci,
aby wyzywać nas i nasze Królestwo Polskie, lecz brakło im możliwości,
jak wskazuje prośba o uzyskanie zezwolenia ze strony soboru
bazylejskiego i Stolicy Apostolskiej na zerwanie przymierza, ostatnio
zawartego z naszym Królestwem.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>7.</b> Nie można pokryć milczeniem bezprawia ze strony mistrza i Zakonu
pruskiego polegającego na ściąganiu od kupców a naszych poddanych
podatku cła funtowego. Chociaż bowiem opłaty tej - na podstawie
przymierza - nie powinni byli pobierać od naszych i zamorskich kupców,
jeśliby kupcom pruskim przysługiwało od niej jakiekolwiek zwolnienie,
jednakże opłatę tego rodzaju przez szereg lat nadal pobierali od naszych
za morze wywożących kupców, podczas gdy kupcy pruscy otrzymywali ulgę
w poważnej jej części.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>8.</b> Ponadto mistrz i Zakon pruski nie tylko nie zwrócili nam, Królestwu
Polskiemu i Wielkiemu Księstwu Litewskiemu - stosownie do postanowienia
przymierza - części i dziedzin ziem naszego Królestwa Polskiego
i Wielkiego Księstwa Litewskiego zajętych w dawnych czasach przez
mistrza i Zakon, lecz co więcej, zagarnęli liczniejsze i większe
obszary.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>9.</b> Dochodzi do tego wspomnienie przygnębiającego i straszliwego aktu
przemocy w stosunku do mieszczan z Choszczna, którzy w poprzedniej
wojnie zawierzyli naszemu ojcu: okropna rzeź i morderstwo! A przecież na
mocy przymierza ostatnio z nimi zawartego, które zgwałcili jedyną
w swym rodzaju zbrodnią godną przekleństwa, zobowiązali się przysięgą
osobistą i pisemnie, że nigdy nie ukarzą odstępstwa ich ani jakimś
drobnym słowem, ani wypomnieniem, tym mniej żelazem czy mieczem. Nie
poprzestali na tym. Karą śmierci ukarali kupca Wita Marziera za to, że
rzeką Wisłą zawiózł statkami towar do Krakowa. Uczynili to nie w tym
celu, aby pamiętny przykład jego czynu nie pociągnął do naśladownictwa,
lecz raczej w tym celu aby sroga kara odstraszała wszystkich i tym samym
podważyła rozwój naszego Królestwa.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>10.</b> Przeto: Przekonam, zachęceni i nakłonieni tym i wieloma innymi
oczywistymi i prawnie uzasadnionymi względami, po zasięgnięciu rady
książąt, prałatów, baronów i innych wiernych naszych królestw, księstw
i państw, za ich wyraźną wolą, zatwierdzeniem, dziękczynieniem i zgodą,
aby nie wydawało się, że opieramy się woli Bożej, która w swym łaskawym
miłosierdziu uznała, że dziedzictwo nasze należy zwolnić od
niedozwolonego zaboru i nam zwrócić, i aby nie wydawało się, że naszych
poddanych, którzy proszą o naszą pomoc, opuszczamy w nieszczęściu
i ucisku, z obawy, aby inny bezprawny zaborca i tyran nie najeżdżał na
nasze państwa, dziedziny, ziemię i ojcowiznę, co by nam przysporzyło
większej wrogości, na cześć wszechmocnego Boga i Bogurodzicy Panny
Marii, św. Wojciecha męczennika, pierwszego męczennika Polski św.
Stanisława i całej hierarchii niebieskiej, dopuściliśmy, przyjęliśmy
i na podstawie niniejszego pisma z pełną naszą świadomością i wolą,
a nie pod wpływem błędu czy niebaczności w imię Boże przyjmujemy
i dopuszczamy dobrowolne i samorzutne oddanie się, rząd, opiekę, władzę,
poddanie, posłuszeństwo wspomnianych prałatów duchownych i świeckich,
rycerzy, mieszczan, ziemian i wszystkich mieszkańców ziem pruskiej,
chełmińskiej, królewieckiej, elbląskiej i pomorskiej, położonych na
lądzie i morzu.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>11.</b> Wspomniane ziemie i państwa na nowo włączamy, jednoczymy,
wchłaniamy i wcielamy do Królestwa Polskiego. Dopuszczamy, przyłączamy
i przyjmujemy je do korzystania z uczestnictwa we wszystkich dobrach,
prawach, wolnościach i uprawnieniach, które dotąd osiągnęli prałaci,
baronowie i szlachta królestwa, a w szczególności do wyboru
i koronowania przyszłych królów polskich, ilekroć przyjdzie do narad
w sprawie ich wyboru i koronowania. W imieniu własnym, naszych
dziedziców i następców oraz całego Królestwa Polskiego przyrzekamy, że
zawsze będziemy otaczali względami, łaską, życzliwością i królewskim
uczuciem wspomniane ziemie i państwa oraz prałatów duchownych
i świeckich, baronów, rycerzy, szlachtę, mieszczan i mieszkańców
miasteczek i ludzi każdego położenia, stanu i dostojeństwa, którzy dotąd
w nich przebywają i w przyszłości będą przebywać. Okażemy im, jako
wiernym i poddanym naszym naszą królewską pomoc i obronę we wszelkich
przeciwnościach i w napadach ze strony jakichkolwiek ludzi. Nie
dopuścimy do wyzbycia, oderwania i odcięcia ani ich, ani wspomnianych
ziem od ciała i całości naszego Królestwa Polskiego.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>12.</b> Ponadto imieniem naszym, naszych dziedziców i następców
przyrzekamy, że będziemy zachowywać, popierać i bronić wspomnianych
prałatów duchownych i świeckich, baronów, szlachtę i mieszczan jako też
poszczególnych mieszkańców naszych ziem pruskich w ich prawach,
wolnościach, pisanych przywilejach i świadectwach, które otrzymali od
książąt, królów i panów wspomnianych ziem. Nigdy ich nie naruszymy i nie
złamiemy, ani też nie dozwolimy na jakiekolwiek ich naruszenie
i złamanie. Jeśli zaś jakie miasto lub osoba prywatna zagubią przywilej,
to za radą panów Rady tych ziem łaskawie damy im i użyczymy inny,
byleby tylko proszący był w spokojnym, nieprzerwanym i na skutek
przedawnienia utwierdzonym posiadaniu ojcowizny i dóbr, co do których
prosi nas o odnowienie na piśmie.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>13.</b> Aby zaś w tych pierwszych chwilach, daj Boże szczęśliwych, swego
poddania się nam i naszego przyjęcia odczuli, że na wszystkich i na
każdego z osobna rozciąga się prawica naszej szczodrobliwości,
życzliwości i sprawiedliwości, oraz aby poznali, że ze zmianą władców
zmieniono także i usunięto ucisk: z naszej królewskiej hojności usuwamy,
uchylamy i znosimy opłatę w mowie potocznej zwaną funtcolem, jak też
i wszystkie cła na wodach i ziemi, wprowadzone gdziekolwiek tylko na
ziemiach pruskich na mocy nowego lub dawnego zarządzenia. Znosimy
również na ziemiach Pomorza podatek, czyli daninę, która nazywała się
wieprz albo narzaz według starego ustanowienia książąt polskich. Na wsze
czasy uchylamy, darowujemy i odpuszczamy świadczenie tych podatków:
przenigdy ani my, ani nasi następcy królowie polscy z żadnej przyczyny
i przy żadnej sposobności nie wprowadzimy tego świadczenia, ani go nie
nałożymy.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>14.</b> Podczas okupacji wspomnianych ziem mistrz i Zakon co prawda
zajmowali wszystkie dobra i jakiegokolwiek bądź rodzaju towary ludzi,
którzy z dopustu Bożego rozbili się na morzu; uważali ją za swoją
własność i to prawną, jako że pochodziły z rozbicia okrętu. Atoli my,
jako że jesteśmy królem katolickim, wyrzekamy się tego rodzaju majątku
potępionego przez prawo naturalne i boże oraz przez dekret Stolicy
Apostolskiej. Przyrzekamy, że ani sami, ani za pośrednictwem naszych
urzędników nie będziemy domagać się ani zabierać jako naszych lub
z prawa do nas należących rzeczy i dóbr, jakiejkolwiek byłyby wagi
i wartości, tych osób, które będą w niebezpieczeństwie rozbicia na
morzu. Postanawiamy, że rzeczy te bez jakiegokolwiek uszczerbku mają
pozbierać i obrócić na dowolny użytek ci, których były własnością przed
rozbiciem okrętu, lub ich bliscy, o ile wykażą wyraźnym dowodem swe
pokrewieństwo. W imieniu własnym i naszych następców wyrzekamy się
przeciwnego zwyczaju czy prawa, a raczej hańby, chyba że przypadkiem nie
będzie żadnego prawnego dziedzica i spadkobiercy tego rodzaju dóbr;
w tym bowiem wypadku chcemy, aby dobra uzyskane z rozbicia okrętu
podlegały naszej władzy.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>15.</b> Wszystkich rycerzy, szlachtę, mieszczan i mieszkańców wspomnianych
ziem, których przeniesiono na prawo, warunki i własność Królestwa
Polskiego i doń wcielono, będziemy obdarzać także tym uprawnieniem:
godności i urzędy, które tam dotąd istnieją i w przyszłości zostaną
ustanowione, jak też grody i dzierżawy miast i miejscowości
w wspomnianych ziemiach będziemy nadawali – według praktyki stosowanej
w innych ziemiach Królestwa - wyłącznie własnemu tuziemcowi, a nie
cudzoziemcowi czy obcemu.<br />
<br />
<b>16. </b>Wszystkie znaczne sprawy dotyczące wymienionych ziem będziemy
regulowali, omawiali i ostatecznie rozstrzygali wraz z wspólną radą
panów Rady wymienionych ziem.<br /> </div><div style="text-align: justify;"><b>17.</b> Będziemy bronić, strzec i zachowywać wspomniane ziemie pozostające
pod naszym rządem i w ciele królestwa Polski w ich dawnych kresach,
granicach i krańcach. Żadną miarą nie zniesiemy, aby granice i kresy
tych ziem - jako nieodłączne części naszego Królestwa - doznały jakiegoś
uszczerbku lub były narażone na niebezpieczeństwo.</div><div style="text-align: justify;"><br />
<b>18.</b> Ponieważ te ziemie i ich mieszkańcy w rozstrzyganiu jakichkolwiek
ich spraw i przy wymiarze sprawiedliwości posługiwali się dotąd różnymi
ustawami, czyli prawami, a mianowicie magdeburskim i chełmińskim,
polskim dziedzicznym i pruskim, postanawiamy im to zapewnić i utrwalić
również pod, naszym zwierzchnictwem i rządem. Dodajemy im to zezwolenie,
iż każdemu z nich wolno będzie przenieść się z jednego prawa pod
drugie, byleby to jednak nie było z uszczerbkiem dla innych osób.<br />
<br />
<b>19.</b> Bicie monety, mającej słuszną i wierną próbę i ciężar, uszlachetnia
i użyźnia każdą ziemię. Postanawiamy przeto, aby jedynie na czas
obecnej wojny kosztem wymienionych rycerzy i mieszczan wspomnianych ziem
bito monetę wierną i słuszną, zawierającą naszą podobiznę i napis
naszej godności, a to w czterech miastach, mianowicie w Toruniu,
Gdańsku, Elblągu i Królewcu. A gdy da Bóg, nastąpi pokój, należy ją bić –
bez uszczerbku dla przywileju miasta Torunia - na nasz koszt królewski
jedynie w Toruniu i Gdańsku, z zastrzeżeniem jednak, że sama moneta nie
pomniejszy się w wadze, ziarnie i w należnej próbie.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>20</b>. Dla należytego załatwiania spraw naszych państw często musimy
odwiedzać różne miejscowości, a odległe od wspomnianych ziem. Aby przeto
na skutek naszej nieobecności ziemie te nie mogły w jakiejś części
narazić się na niebezpieczeństwo lub zagrożenie, wyznaczymy dla opieki
nad nimi i rządu szlachetnych i odpowiednich mężów, polegając na ich
poszanowaniu prawa, wierności i zasłudze, a kierując się jedynie własnym
swobodnym uznaniem, choć po zaciągnięciu rady panów Rady wspomnianej
ziemi. Do nich będzie odwołanie w czasie naszej nieobecności co
do każdego braku i wypadku, które powinni załatwić i naprawić swą
przezornością, troskliwością i powagą.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>21.</b> Kupcom wspomnianych ziem pruskich i przybywającym do naszego
Królestwa, do naszych księstw i państw postanawiamy tę na przyszłość
zachować wolność i uprawnienie: Ilekroć zdarzy się, że przybędą z swym
towarem jakiegokolwiek rodzaju i gatunku do jakichkolwiek bądź
miejscowości, miast i miasteczek Królestwa i państw naszych, będzie im
wolno składać towary w pomieszczeniach, sklepach, komorach lub krytych
budynkach, których swobodny najem powinien im być zapewniony, i według
swego uznania wystawiać na sprzedaż. Mają im stać otworem wszystkie
drogi prowadzące da Węgier, Rusi, Moraw, Śląska, Austrii, Saksonii
i Wołoszczyzny, Muszą jednak zapłacić cło i zawsze przestrzegać
starodawnych szlaków na mocy uprawnień miast Królestwa i państw naszych.<br />
<br />
Działo się i dan w Krakowie, w środę popielcową roku Pańskiego 1454,
w obecności tamże najprzewielebniejszych ojców w Chrystusie Zbigniewa
z Bożej łaski tytułu św. Pryski kardynała prezbitera i biskupa
krakowskiego [d], Jana arcybiskupa św. kościoła
gnieźnieńskiego [e] i prymasa jego, biskupów: Jana
włocławskiego [f], Andrzeja poznańskiego [g], Jana
z Czyżowa kasztelana, Jana z Tęczyna wojewody krakowskich, wojewodów:
Łukasza z Górki poznańskiego, Jana z Oleśnicy sandomierskiego, Piotra
z Oporowa łęczyckiego, Mikołaja z Szarleja brzeskiego, kasztelanów:
Przedbora z Koniecpola sandomierskiego, Piotra z Szamotuł poznańskiego,
i bardzo wielu innych urodzonych i szlachetnych mężów wiarygodnych,
szczerze przez nas ukochanych, świadków powyższego. Dan przez ręce
szczerze nam miłych wielmożnych Jana z Koniecpola kanclerza i Piotra ze
Szczekocin podkanclerzego Królestwa Polskiego. Również przy wprowadzaniu
w życie wszystkich powyższych artykułów będziemy mieli w radzie naszej
szlachtę i mieszczan miast głównych i stołecznych". [1]</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8JSTitHvaX0GlbCCdLzqWzvml6prma1FMyIkmADbPht6xPUOlrCZQELhaQLtQkk_mNMkLIIx4XN_LN2e6cT68uonPEz502Gcqa01hN5R43b615Kklr5itw4GwCSU9Y4LGA404KnJ4dlZZAcXN4FzWaZeBKKcAIl_ZB_zoQe9XGsOXfHiv1Bgw5NrivGiV/s1600/RADZY%C5%83%20CHE%C5%81MI%C5%83SKI%20ZAMEK%2014%2007%202020%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2008.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1203" data-original-width="1600" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8JSTitHvaX0GlbCCdLzqWzvml6prma1FMyIkmADbPht6xPUOlrCZQELhaQLtQkk_mNMkLIIx4XN_LN2e6cT68uonPEz502Gcqa01hN5R43b615Kklr5itw4GwCSU9Y4LGA404KnJ4dlZZAcXN4FzWaZeBKKcAIl_ZB_zoQe9XGsOXfHiv1Bgw5NrivGiV/s320/RADZY%C5%83%20CHE%C5%81MI%C5%83SKI%20ZAMEK%2014%2007%202020%20FOTO%20ROBERT%20GRZYBOWSKI%20ALIAS%20KAROL%20NAROCZ%2008.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Radzyń Chełmiński - jeden z zajętych przez króla zamków krzyżackich - stan obecny<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dopełnię, że przed laty w pewnym wydawanym w Bydgoszczy czasopiśmie opublikowałem artykuł: "Kazimierz kontra Kazimierz". Zestawiałem sylwetki ostatniego Piasta (który ma pomnik w mieście) z Jagiellonem (który pomnika w mieście nie ma). Może zamieszczę go kiedyś tu, na tym blogu? Pomyślę. wkrótce urodziny miasta, to może wtedy? Pomyślę. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">PS: Niech mi będzie darowane dwudniowe omsknięcie się czasowe... <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[a] podpisany w Brześciu Kujawskim </span><span style="font-size: x-small;">(1453 r.)
</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[b] Władysław Warneńczyk (1434-1444)<br /></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[c] Władysław Łokietek (1320-1333)</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[d] Zbigniew Oleśnicki</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[e] Jan Sprowski</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[f] Jan Gruszczyński</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[g] Andrzej Bniński </span></div><p></p><span style="font-size: x-small;">[1] https://toruntour.pl/4632/akt-inkorporacji-ziem-pruskich-1454-r, tłum. Wł. Madydy [data dostępu 23 II 2024]</span><br />historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-17442081261695094672024-03-05T00:00:00.002+01:002024-03-05T07:08:22.653+01:00Kartki z podróży - X - Londyn Melissy<div style="text-align: justify;">Tak, wracamy do Londynu. Bim! bom!</div><div style="text-align: justify;">Tym razem spojrzenie, które zawdzięczam innej mojej uczennicy i wychowanki, <b>Melissy Orum</b>. Pobyt nad Tamizą miał miejsce w dniach <b>10-16 lipca 2023 r. </b>Zatem już za panowania JKM Karol III. Za komentarz muszą nam wystarczyć informacje, które zbudowałem do konkretnego kadru. Melissa przysłała blisko trzydzieści kadrów. Wybrałem najciekawsze. Że tematyka głównie pomnikowo-historyczna? Taki już urok... mojej profesji. Często moi uczniowie przysyłają mi z kraju i ze świata zdjęcia o ciekawym, poruszającym, ważnym zabarwieniu historycznym. Nie inaczej jest i tym razem. Melissa, jak zresztą wielu innych Autorek i Autorów, zdobywała za swe reportaże odpowiednią ocenę z historii. Teraz wiele dyskutuje się o szkolnych zadaniach domowych. Może zabrzmi to pompatycznie, ale ja tę formę zdobywania stopni już dawno zarzuciłem. Co innego: fotografie! Widziałeś coś ciekawego? - napisz, podziel się, zrób prezentację. I powstawały z tego ciekawe podróże z historią w tle, np. pod Chocim czy do Izraela. Trochę tego legło w zakamarkach mego komputera. Teraz jest czas, aby do tego wracać.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCQt2bGi57oaVCqoIBVYzwlgXB5NgbqTgpptqn3TyOAl78ejS28bhmFFbpp9LEIxLQdSE83qePXKVBLLdYvsDPvgHW5WOrCukecnc6FpZwQ1fqt08Be-ok3X9FU8MAeyTonKV6ZlNbp4LeVZ3y_uz_ZZ-AxUDb9Er7hbUVt4ymJTyi9Ph67ysL2LygrTCX/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2014.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCQt2bGi57oaVCqoIBVYzwlgXB5NgbqTgpptqn3TyOAl78ejS28bhmFFbpp9LEIxLQdSE83qePXKVBLLdYvsDPvgHW5WOrCukecnc6FpZwQ1fqt08Be-ok3X9FU8MAeyTonKV6ZlNbp4LeVZ3y_uz_ZZ-AxUDb9Er7hbUVt4ymJTyi9Ph67ysL2LygrTCX/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2014.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">The Clock Tower - <span lang="en">Palace of Westminster - </span>Elizabeth Tower</span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Autorka zdjęć udzieliła zgody na upublicznienie Jej danych i wizerunku. Dziękuję. Zatem nie ma co odkładać, a sprawdzić czym zakończyła się ta peregrynacja. Na ile czeka nas inne po Londynie spacerowanie, niż to, które nam zaproponował pan Jarosław Taczkowski (patrz odcinek V tego cyklu, z dnia 24 X 2022 r.). Nie ukrywam, że czeka nas ciekawe zwiedzanie stolicy Zjednoczonego Królestwa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">1. <b>Wellington Arch. </b><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Jako bonapartysta z przekonania i zamiłowania (zatem nie tylko imć pan Ignacy Rzecki miłośnikiem Cesarza był) zaczynam dość... prowokacyjnie? Bo od łuku tryumfalnego poświęconego zwycięstwom oręża angielskiego w czasie wojen napoleońskich. Nie miałem pojęcia, że to jedna z londyńskich budowli, którą... przesuwano. Kroczyła sobie, czasy się zmieniały, dodawano kolejne elementy (np. kwadrygę), ba! w jej środku mieścił się kiedyś posterunek policji! Dzieło powstało w 1825 r., za rządów JKM Jerzego IV (1820-1830). Autorem był <span><span>jeden z czołowych angielskich architektów i architektów krajobrazu XIX wieku, </span></span>Decimus Burton (1800-1881). Kiedy zerkam na angielską stronę Wikipedii (polskiej bark), to robi wrażenie i objętość, i zakres prac, jakie po sobie zostawił. Niestety swoim tu pisaniem nie uzupełnię wiedzę na tegoż temat, zresztą inny jest charakter tego cyklu. Od historii jednak uciec się nie da. Fakt.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2N8k8HamW0rq7oTlK5kBJEjHSCy05OnZ8s7sPW0ulfePLNx9GHMrGjiowc-g5ZiuDhTVX76ZFbXvbqprvgPaLuqxEsiVMCtZtblUcDhsPm7XfFA-6f5HNiZ69CmJopdeDh6AderZDWGyntccHbvEmxIJaeXv6iLO95TTrfZcK9lr2t75-bJ9z9b_7AzaW/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2005%20Wellington%20Arch.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2N8k8HamW0rq7oTlK5kBJEjHSCy05OnZ8s7sPW0ulfePLNx9GHMrGjiowc-g5ZiuDhTVX76ZFbXvbqprvgPaLuqxEsiVMCtZtblUcDhsPm7XfFA-6f5HNiZ69CmJopdeDh6AderZDWGyntccHbvEmxIJaeXv6iLO95TTrfZcK9lr2t75-bJ9z9b_7AzaW/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2005%20Wellington%20Arch.jpg" width="240" /></a></div><p><b>2. Monument to the Women of World War II.</b></p><div style="text-align: justify;">Znajduję stronę "Zapiski Obieżyświatki", autorstwa nie ustaliłem. Stąd cytat: <b>"Pomnik Kobiet – Monument to the Women of World War II<span id="more-952"></span>. Jego twórcą jest brytyjski rzeźbiarz John W. Mills. Pomnik
przedstawiający ubrania kobiet z różnych sfer społecznych stoi przy
londyńskim Whitehall. To ujęcie kobiety poprzez kapelusze, czepki, chusty, płaszcze, torebki
jest fantastyczne. Przychodzi mi na myśl średniowieczny danse macabre
tyle, że w odniesieniu do kobiet wszystkich stanów"</b>. Tak, wymowny pomnik. Wychodzi na to, że dzieło nie musi emanować ani okrucieństwem, ani ilością wylanych łez, aby poruszyć swoją treścią. Zmusza do zadumy. Widać, że Melissa również nie przeszła obojętnie przy tym pomniku. Nie znam niestety odczuć Autorki. Szkoda. Dzieło Johna Millsa (rocznik 1933) odsłoniła w 2005 r. JKM Elżbieta II (1952-2022).<br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaSjtT9uYyCIAdfTYkv55t5OwkXn9DxTh1qfnGhqExtgBmAtnjhsG_E6ne_LDKmRuU6tX6TUcy6JZUvtIvv43BXFKC7Bw8uSBtLGDZTk0T5l8jd4I35SwJa3Gqjv50VTFB42UdF3B99nasTz3ex7LQJbO3wTafLT_rE_8wGhsDfFbgYKxE0KXtFa1g8j2w/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2018.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaSjtT9uYyCIAdfTYkv55t5OwkXn9DxTh1qfnGhqExtgBmAtnjhsG_E6ne_LDKmRuU6tX6TUcy6JZUvtIvv43BXFKC7Bw8uSBtLGDZTk0T5l8jd4I35SwJa3Gqjv50VTFB42UdF3B99nasTz3ex7LQJbO3wTafLT_rE_8wGhsDfFbgYKxE0KXtFa1g8j2w/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2018.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;"><b>3.</b> <b>RAF Bomber Command Memorial.</b></div><div style="text-align: justify;"><b> </b></div><div style="text-align: justify;">Skoro wywołany został temat II wojny światowej, oto przed nami<b> </b>pomnik, który znajduje się na terenie Green Park: RAF Bomber Command Memorial. Dzieło Liama O'Connora (rocznik 1961), stanęło 28 VII 2012 r. Pomnik poświęcono pamięci 55 573 lotników bombowców RAF-u, którzy polegli w czasie działań wojennych. Trzeba przyznać, że niezwykły w formie. Czy Was też nie zaskoczyły polskie lotnicze szachownice pośród wieńców? Okazuje się, że polskie dywizjony bombowe (300, 301, 304 i 305) podlegały brytyjskiemu Bomber Command. Jest okazja, aby w tym momencie przypomnieć, że sierżantem bombardierem 300 i 305 dywizjonu był przyszły aktor, pan Mieczysław Pawlikowski (1920-1978), niezapomniany Onufry Zagłoba z filmu "Pana Wołodyjowskiego" i serialu TVP "Przygody pana Michała". </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPsYVFI8MaMMcKONwVhPDeuWWITCycGHifDIRfrs_2FeABN0g9MvnnLzhj33BdRKrOBQdfW7isg5CGxao5vYEQGTWcybLBV_uaJLGdLLaiY-LDY2jAa6LRXzshXy9vvamVtaOfStpij_XXxKmGJHhJuRnLSY_mOI7S6a-eIhj4ZUGcGfDtUAyRliMc6Emy/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2009.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPsYVFI8MaMMcKONwVhPDeuWWITCycGHifDIRfrs_2FeABN0g9MvnnLzhj33BdRKrOBQdfW7isg5CGxao5vYEQGTWcybLBV_uaJLGdLLaiY-LDY2jAa6LRXzshXy9vvamVtaOfStpij_XXxKmGJHhJuRnLSY_mOI7S6a-eIhj4ZUGcGfDtUAyRliMc6Emy/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2009.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFXAXnX-z5_-iWF-iLYAuqFkHIVUvStOrSy-A813SEhFfv2czQwYKS2-ctLt7fx6drZFfIy3C13rJiPLR9ysLv0zxSzQUXeZ72ZoGyCjsCIA1IwhD8tFgBLYZbYbQoJL529EoZyODgo_G50yaglJZclLe_4iexTBBi0Q66f1sBovROKYA7gTfS4k4dE38U/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2007.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFXAXnX-z5_-iWF-iLYAuqFkHIVUvStOrSy-A813SEhFfv2czQwYKS2-ctLt7fx6drZFfIy3C13rJiPLR9ysLv0zxSzQUXeZ72ZoGyCjsCIA1IwhD8tFgBLYZbYbQoJL529EoZyODgo_G50yaglJZclLe_4iexTBBi0Q66f1sBovROKYA7gTfS4k4dE38U/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2007.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHZcymEdf7W2IARqj0lqQkQd-G8tLWVGRAtpVmROXF_3lGUuQZVZ9c0AnIHU8jgqNueOaEhvs6A2h8YxxJSyb3akbOk0ElOwX5QLeyZHeEt5a2k4NAql-9MP4PeyghIuAKv7BaFcbOzKKgg5MBwP9xVsb0rfUuK_VVOfpIGhIrpRfX6KyKChA93jNdN_Qy/s976/Mieczys%C5%82aw%20Pawlikowski%20-%20polski%20lotnik,%20aktor,%20re%C5%BCyser%20(fot.%20kadr%20z%20filmu%20na%20youtube.com).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="723" data-original-width="976" height="237" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHZcymEdf7W2IARqj0lqQkQd-G8tLWVGRAtpVmROXF_3lGUuQZVZ9c0AnIHU8jgqNueOaEhvs6A2h8YxxJSyb3akbOk0ElOwX5QLeyZHeEt5a2k4NAql-9MP4PeyghIuAKv7BaFcbOzKKgg5MBwP9xVsb0rfUuK_VVOfpIGhIrpRfX6KyKChA93jNdN_Qy/s320/Mieczys%C5%82aw%20Pawlikowski%20-%20polski%20lotnik,%20aktor,%20re%C5%BCyser%20(fot.%20kadr%20z%20filmu%20na%20youtube.com).jpg" width="320" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;"><b>4. S<span class="mw-page-title-main">tatue of the Viscount Montgomery.</span></b></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>"Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy"</b> - śmiem twierdzić, że każdy miłośnik II wojny światowej zna ten cytat. Tak wyraził się marszałek sir<span><span> Bernard Law Montgomery, 1. wicehrabia Montgomery of Alamein (1887-1976) o Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka (1892-1994), która dzielnie walczyła pod </span></span><span>Falaise, w 1944 r</span><span><span>. Pomnik stoi </span></span><span><span> przed budynkiem głównym Ministerstwa Obrony w Whitehall. Jego autorem był pochodzący z Chorwacji</span></span><b> </b>Oscar Nemon, de facto Oscar Neumann (1906-1985)<span><span>. Stoi od 1980 r. Raczej Polacy mają dość mieszane uczucia, gdy przychodzi do oceny, jakie rozkazy wydawał </span></span>"Monty". Jaskrawy i tragiczny skutek w planowaniu operacji desantowej na Holandię ("Market Garden"), gdzie poważne straty poniosła Samodzielna Brygada Spadochronowa generała Stanisława Sosabowskiego (1892-1967). </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPy_u8Qc5AVGJiowc6jjBYkkNflrcb4Fds8Vyh7L04zy9cuDOA4Iji4j12UEKe4x50ahtE0Zsi6weoXhToIOBN9csZJkDveZ5cW3dZuck54gWQNKdJsViA-tNUFNY9M7DAEf89j21tARbwSroiGhQd98xb6ALvdqQ1PcB_DImSSDGKjz4k3hg6Sz20QqAz/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%20017.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPy_u8Qc5AVGJiowc6jjBYkkNflrcb4Fds8Vyh7L04zy9cuDOA4Iji4j12UEKe4x50ahtE0Zsi6weoXhToIOBN9csZJkDveZ5cW3dZuck54gWQNKdJsViA-tNUFNY9M7DAEf89j21tARbwSroiGhQd98xb6ALvdqQ1PcB_DImSSDGKjz4k3hg6Sz20QqAz/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%20017.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;"><b>5. <span class="mw-page-title-main">Statue of Alan Brooke, 1st Viscount Alanbrooke.</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span class="mw-page-title-main"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="mw-page-title-main">Pozostajemy w Whitehall</span> przed gmachem <span><span>Ministerstwa Obrony. Pilnuje go kolejny pomnik, kolejnego marszałka polnego armii Jego Królewskiej Mości Jerzego V. Tu już emocji żadnych i dreszczyku nie odczujemy. </span></span>Alan Francis Brooke (1883-1963) nie wywołuje w Polaku, jak mniemam, żadnych energetyzujących skojarzeń. Co innego Amerykanie? Należał do bliskiego grona współpracowników premiera Winstona Churchilla<span><span>. Od 1941 r. stał się </span></span>szefem Imperialnego Sztabu Generalnego / Chief of the Imperial General Staff, czyli naczelnym wodzem Armii Brytyjskiej!<i> </i>I tyle nam starczy. Osobistą ciekawostką dla mnie jest fakt, że zmarł kilkanaście dni po moim urodzeniu, tj. 17 czerwca 1963 r. Mój dzień urodzenia: 29 maja. No i raczej wątpliwe, abym zapomniał, kiedy marszałek Brooke zmarł. To jest kapitalna metoda nauki dat: poprzez skojarzenia, np. z samym sobą. Dodajmy autorami pomnika, który stoi od 1993 r. byli: Ivor Roberts-Jones & David Kindersley.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNs7H_zALH4y_SxCz4R_Tsy-iBrpdMPPMm_l1aAltbhIJDiJBJUX6K9Oe1diOmA_IidK7qE4TgcwrtGzFnMSa-gCKtc4gVIIv2JABgjom0xfbxyJvSEfHUm1KnB-2oxLT1y55spXZbinlxJbUWnSa64GsFznBufLv_Rv4cIyzS9691Gp7_S9l8me6Dr27w/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2019.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNs7H_zALH4y_SxCz4R_Tsy-iBrpdMPPMm_l1aAltbhIJDiJBJUX6K9Oe1diOmA_IidK7qE4TgcwrtGzFnMSa-gCKtc4gVIIv2JABgjom0xfbxyJvSEfHUm1KnB-2oxLT1y55spXZbinlxJbUWnSa64GsFznBufLv_Rv4cIyzS9691Gp7_S9l8me6Dr27w/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2019.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><b> </b></div><div style="text-align: justify;"><b>6.</b> <b>Earl Haig Memorial, Whitehal</b>l<b>.</b></div><div style="text-align: justify;"><b> </b></div><div style="text-align: justify;">Jeszcze nie opuszczamy<b> </b><span class="mw-page-title-main">Whitehall, bo</span> przed gmachem <span><span>Ministerstwa Obrony pomnik za pomnikiem? Tym razem coś bardziej dostojnego. Na mnie takie wrażenie robią najczęściej tzw. pomniki konne. Czytelnicy kontrowersyjnie dziś odbieranej lektury szkolnej, jaką jest w "Pustyni i puszczy" H. Sienkiewicza na pewno pamiętają, że losy Nel i Stasia zostały wplecione w autentyczne wydarzenia historyczne. Chodzi o powstanie Mahdiego (1881-1899). I to w trakcie jego tłumienia/pacyfikowania <b>Douglas Haig (1861-1928)</b>, u boku </span></span>Horatio H. Kitchener<span><span>a, zdobywał oficerskie awanse, od porucznika do majora! Walczył m. in. w bitwie pod </span></span><span class="mw-page-title-main">Omdurmanem (1898 r.), niestety jego poczynania w czasach I wojny światowej nie powinny przynosić dumy z jego dowodzenia, bo zyskał raczej opinię tego, który nie liczył się z ilością poniesionych ofiar (patrz przebieg bitwy nad Sommą - 1916 r.!). W 2020 r. w czasie ataków kolonialnych symboli Londynu i ten pomnik dopadły ręce i farba protestujących! Na cokole pojawił się napis: "God Save Gaza"! Dzieło </span>Alfreda Franka Hardimana (1891-1949) stoi na swoim miejscu od 1928 r.<b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><span class="mw-page-title-main"> </span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixOd_MhsHMllXZqEGasf3N21Hu0Jb4aNk_dmjtSsvEacKMEpwmCyTJKuA8a2GmMll6-RTBrhIGVNY2Nymv6hBHJW8dzmcMyG27vVC2daWvRXrhtyGS0K_rCPW5XquzXW-Q0akKzwCkNLHlMHYoItQT_ETJ4pi_ygd2VszS7BAMPsT7KiFLSlY9m-PpyPPF/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2021.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixOd_MhsHMllXZqEGasf3N21Hu0Jb4aNk_dmjtSsvEacKMEpwmCyTJKuA8a2GmMll6-RTBrhIGVNY2Nymv6hBHJW8dzmcMyG27vVC2daWvRXrhtyGS0K_rCPW5XquzXW-Q0akKzwCkNLHlMHYoItQT_ETJ4pi_ygd2VszS7BAMPsT7KiFLSlY9m-PpyPPF/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2021.jpg" width="240" /></a></div><span class="mw-page-title-main"> </span><b> </b></div><div style="text-align: justify;"><b>7. </b> <b>Victoria Memorial.</b></div><div style="text-align: justify;"><b> </b></div><div style="text-align: justify;">Opuszczamy już <span class="mw-page-title-main">Whitehall</span>. Teraz czas na imperializm najwyższych lotów, bo domu hanowerskiego! Dzieło, którego Melissa nie ominęła stoi przed Pałacem Buckingham / <span lang="en">Buckingham Palace</span>.<b> </b>Upamiętnia prapraprababkę JKM Karola III, czyli królową Wiktorię!<b> </b>Na to upamiętnienie trzeba było m. in. 2300 ton białego marmuru! Projekt zrodził się w umyśle sir Astona Webba (1849-1930), rzeźbę zaś wykonał Thomas Brock (1847-1922). Ciekawe, że to hołd pamięci dwóch wnuków zmarłej monarchini: cesarza Niemiec Wilhelma II (1888-1918) i następcy na brytyjskim tronie Jerzego V (1910-1936). Smutne, że zaledwie trzy lata po odsłonięciu pomnika babki kuzynowie i ich armie wzięli się za łby w morderczej I wojnie światowej (1914-1918). Żałować tylko należy, że nie mamy dzieła Webba & Brocka z bliższego ujęcia, że o poszczególnych detalach nie wspomnę. <br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhweMBnUIBxc9SGqspSYb_Hw2mlYpSAlvkWP0u2hWqW_ZRvWvlt4PGzLlF22c4g88Psc_FOt5VWGEFRWYdM8-EIg_kLLBuq1KUPJ-xFN8OZUdezTbdBpTi89hI4gWEbN7uMnIcvt4Dfa7vVbVQwdrd30dD70XjQ47rNMjmGJLqk3wEE_satClsLtUwSGFIs/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2011.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhweMBnUIBxc9SGqspSYb_Hw2mlYpSAlvkWP0u2hWqW_ZRvWvlt4PGzLlF22c4g88Psc_FOt5VWGEFRWYdM8-EIg_kLLBuq1KUPJ-xFN8OZUdezTbdBpTi89hI4gWEbN7uMnIcvt4Dfa7vVbVQwdrd30dD70XjQ47rNMjmGJLqk3wEE_satClsLtUwSGFIs/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2011.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: left;"> </div><div style="text-align: left;"><b>8. Statue of Spencer Compton Cavendish, 8th Duke of Devonshire.</b> </div><div style="text-align: left;"> </div><div style="text-align: justify;">A jednak wracamy na Whitehall? <b>"SPENCER COMPTON EICHTH DUKE OF DEVONSHIRE K-C BORN 1833 - DIED 1908"</b> - taki napis zdobi cokół jednego z brytyjskich polityków przełomie XIX i XX w., o którego istnieniu raczej polski uczeń nie dowiaduje się nic a nic. Moja wiedza na tegoż temat jest równa zeru. No to czytam i dowiaduję się, że był nieprzejednanym przeciwnikiem autonomii dla Irlandii! W 1882 r. został zamordowany w wyniku zamachu jego brat i to miało nie tylko pogłębić ową niechęć, ale nawet doprowadzić, do rozłamu w Partii Liberalnej i powstania Partii Liberalno-Unionistycznej. Parokrotnie odmówił przyjęcia funkcji premiera rządu JKM Wiktorii! Ciekawe co by na to powiedzieli nasi żądni władzy, stanowisk i synekur politycy? Dodajmy, to dzieło <span><span>Herberta Hamptona (1862-1929) i zaistniało na swoim miejscu w 1911 r. </span></span></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7vi_4rAxX8Gwu80esVWhkfyrYpL1UWFfHnAHF2X1GD5BeleP5cezfV_2Mlr-KKa0lOKazBm7dfyKLfeFP5QOI3g7EvmsJhiW2RVJzaa6AcYsO9LlaLkIs4PHLp0gKVol4x1OfZZbmn7euienFRVby_ol2io2XSwTvK_E3l7H4eNn3VlU1cWZ4XhWiK63g/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2022.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7vi_4rAxX8Gwu80esVWhkfyrYpL1UWFfHnAHF2X1GD5BeleP5cezfV_2Mlr-KKa0lOKazBm7dfyKLfeFP5QOI3g7EvmsJhiW2RVJzaa6AcYsO9LlaLkIs4PHLp0gKVol4x1OfZZbmn7euienFRVby_ol2io2XSwTvK_E3l7H4eNn3VlU1cWZ4XhWiK63g/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2022.jpg" width="240" /></a></div><b><br /> 9. The Duke of Yorks Column. </b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>"Kolumna Księcia Yorku to pomnik [...] poświęcony księciu
Fryderykowi, księciu Yorku, drugiemu najstarszemu synowi króla Jerzego
III. Autorem projektu był Benjamin Dean Wyatt. Stoi w miejscu, gdzie
Regent Street spotyka się z The Mall, na celowo szerokim końcu Regent
Street, znanym jako Waterloo Place and Gardens, pomiędzy dwoma tarasami
Carlton House Terrace i ich zadrzewionymi placami. [...] Budowę kolumny ukończono w grudniu 1832 roku, a pomnik księcia
Yorku, autorstwa Sir Richarda Westmacotta, został podniesiony 10
kwietnia 1834 roku"</b> - takie cenne szczegóły znalazłem na kolejnej stronie/portalu. Z ciekawostek życia owego: jego żoną była Fryderyka Hohenzollern(-ówna), córka króla Fryderyka Wilhelma II (1786-1797), a że stadło stworzyli nieciekawe więc książę Yorku wolał szukać miłości w objęciach kochanki(-ek). Po śmierci legalnej żony nie chcąc zawrzeć legalnego i państwowo ważnego małżeństwa sam wykluczył się z sukcesji do tronu po swym ojcu Jerzym III (1760-1820). Tym samym pośrednio utorował drogę do tronu swej bratanicy Aleksandrze Wiktorii Hanowerskiej.<br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHiKloLNp47FTwknwaKk2t7LXLC6iyDJLYZY5s2QGsSdYPID74j96bpA62LXS5k2j-DlIgIen0cDZrktwqz57lZNKq7UtKlW_I9AzslSsmuo3pFSvqaWBlzXofUSqus5ASHoruHeNn6BYTQJNRC7cTqf6gn3DMUrs7fXSMs9igTuWzRlQqHc1rxSzBcDwA/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2013.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHiKloLNp47FTwknwaKk2t7LXLC6iyDJLYZY5s2QGsSdYPID74j96bpA62LXS5k2j-DlIgIen0cDZrktwqz57lZNKq7UtKlW_I9AzslSsmuo3pFSvqaWBlzXofUSqus5ASHoruHeNn6BYTQJNRC7cTqf6gn3DMUrs7fXSMs9igTuWzRlQqHc1rxSzBcDwA/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2013.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;"><b>10. Statue of Robert Burns</b>. <br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Żegnaj cała Szkocka sławo,<br />
Prastara żegnaj chwało!<br />
Imię Szkocji żegnaj nawet,<br />
Choć sławne wojny znałaś!<br />
Tam gdzie piaskami Sark płynie<br />
A Twid do morza wchodzi<br />
Zabór się Anglii zaczyna -<br />
Jest tylu niecnych ludzi w narodzie!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Takiego dopisania do pomnika nikt się zapewne nie spodziewał. Poetyckie! Aż dziw, że poeta Robert Burns (1759-1796), który budził ducha narodowej dumy wśród Szkotów (wiele lat później tą ścieżką pójdzie prozaik Walter Scott) doczekał takiego uczczenia w angielskiej stolicy. To dzieło sir Johna Roberta Steella<b> </b>(1804-1891), autora m. in. dostojnego pomnika wspominanego Waltera Scotta w Edynburgu. Ciekawe, bo podobne pomniki szkockiego barda stoją również Nowym Jorku (USA), Dundee (Szkocja) i Dunedin (Nowa Zelandia). Londyński pomnik został odsłonięty 26 lipca 1884 r. W zbiórce pieniędzy wziął udział m. in. ówczesny książę Walii, Albert (przyszły król Edward VI, najstarszy syn królowej Wiktorii).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBt8zBBdRwm8WJA_44KvUmpPmcNZ5hTGTBxaGNyswKNRBaubWNOI7le-XpNXg_6qaEzcNhhTlI1tMS7vfCVIJGQur3Ccdv6r5FlsDlGWERFDan5gsyVtYuJo9oFdOU59RhYt8KUs-GAS0ZaD_-SBdJP7v9pWUZ1bO22i8iyGwxxRZ6u_F-HAXVxsoQwmzH/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2025.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBt8zBBdRwm8WJA_44KvUmpPmcNZ5hTGTBxaGNyswKNRBaubWNOI7le-XpNXg_6qaEzcNhhTlI1tMS7vfCVIJGQur3Ccdv6r5FlsDlGWERFDan5gsyVtYuJo9oFdOU59RhYt8KUs-GAS0ZaD_-SBdJP7v9pWUZ1bO22i8iyGwxxRZ6u_F-HAXVxsoQwmzH/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2025.jpg" width="240" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><b>11. </b><span><b>The equestrian statue of Charles I at Charing Cross.</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> </span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb">Pamiętam, jak za panowania Elżbiety II (1952-2022) książę Walii Karol deklarował nieomalże, że jeśli przyjdzie mu panować, to przyjmie imię Jerzy, po ukochanym dziadku. Stwierdził też, jak pamiętam, że imię Karol nie przynosiło szczęścia władcom Zjednoczonego Królestwa. Na pewno do szczęściarzy nie należał JKM Karol I Stuart (</span></span></span><span><span>1625-1649</span></span><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb">). Jak wiemy monarcha popadł w konflikt z Parlamentem, przyczynił się do wybuchu wojny domowej, a w konsekwencji doprowadził do swej tragicznej śmierci (30 I 1649 r.) i upadku monarchii. Niemniej zaskakujący był los pomnika, który stoi na Charing Cross. Okazuje się, że jego historia była niemniej burzliwa niż dzieje samej Anglii w XVII w. Pomnik był dziełem francuskiego rzeźbiarza Huberta Le Suera (1580-1658) i stanął w Londynie już w 1633 r. Nie powinno nikogo dziwić, że za rządów lorda protektora Olivera Cromwella (</span></span></span><span><span>1653–1658</span></span><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb">) pomnik został skazany na zagładę. Aktu dewastacji miał dokonać kowal John Rivet, aliści ów z tego się nie wywiązał, ba! z jakichś powodów ukrył go. Ponoć zakopał. Co nim kierowało? Trudno spekulować. Był w głębi serca monarchistą i wierzył w powrót Stuartów, urzekł go artyzm francuskiego rzeźbiarza? Nie wiem. Faktem jest, że pomnik w 1675 r. postawiono na Charing Cross. Raz jeszcze zniknął ze swego miejsca, gdy wybuchła II wojna światowa. Względy bezpieczeństwa sprawiły, że ustawiono go wtedy w Mentmore Park. </span></span></span><b>"Miejsce, w którym stoi pomnik, uważa się za centrum Londynu, od którego
mierzone są odległości widoczne na znakach drogowych. Na pomniku
widnieje nawet tablica ze stosowną informacją" </b>- taką cenną informację znalazłem na portalu, którego treści pomogły mi szerzej spojrzeć na los pomnika nieszczęsnego króla Karola I Stuarta.<span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> </span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> </span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjThWF38oqF0aTkoaSEkR_TgF2Dfav_oVvrXncxBogVqlfgejfA6TKwyuwYOp3GO1uePwqS7PmO7AR4EROQvHEN3PBy1H6myf95_xCJjv85TJZESaVK9eMOAktv4s_QeBujcuxmapvFlPJT4MS8s4pjjr-fmskG9vumsHQ-Yorm7_ULcd6hSWH64kex-lM5/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2023.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjThWF38oqF0aTkoaSEkR_TgF2Dfav_oVvrXncxBogVqlfgejfA6TKwyuwYOp3GO1uePwqS7PmO7AR4EROQvHEN3PBy1H6myf95_xCJjv85TJZESaVK9eMOAktv4s_QeBujcuxmapvFlPJT4MS8s4pjjr-fmskG9vumsHQ-Yorm7_ULcd6hSWH64kex-lM5/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2023.jpg" width="240" /></a></div><br /></span></span></span></div><div style="text-align: center;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> * * *<br /></span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> </span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb">Pomnikowa peregrynacja za nami. Zmęczeni? Ja - nie. Wiem, że nie wykorzystałem wszystkich kadrów, jakie wykonała Autorka. I bez tego mieliśmy przy okazji mały kurs historii Anglii i Wielkiej Brytanii w ujęciu politycznym, kulturowym i artystycznym. Jedenaście upamiętnień, a ilu zaistniały przy tej okazji bohaterów? Przeszło... czterdziestu! Ilość stron, na które zerkałem nie kłamią. Pewnie byłoby ich więcej, gdyby dodać, to co wyskakiwało mi z głowy. Jak zatem widać nie jest to, jak chcą niektórzy, tylko opisywanie obcych obrazków. Sprawdzenie, przeczytanie i uzupełnienie narracji trwało. Proszę samemu sprawdzić. Stan zdrowia nie pozwala mi na maraton pisania. Tekst powstawał w częściach. Efekt mamy jaki mamy. Dziękuję Melissie Orum za sprowokowanie mnie do pracy nad tą "Kartką z podróży", ba! dziesiątą w tym cyklu. Zdjęcie Autorki z Jej zbiorów.</span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><span class="ryNqvb"> </span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="HwtZe" lang="en"><span class="jCAhz ChMk0b"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhMTeC-SNd8-C1zOMb06hxkHdNDVTOr2K_5O396oDxAxNN6-k34vTnwSCsMhJPNcfeHrcVjRH7CI3CYOxf1iajwIWZis5sR47iB-71at8fHHWXmvPk5AgTsyupH4qMDvoOF4xsF9u0aQTQI55W5xF9VIB_O7IDnA0e5mDInpmh5-kY1H1tt73gPZSSm2M5/s2048/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2002.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1444" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhMTeC-SNd8-C1zOMb06hxkHdNDVTOr2K_5O396oDxAxNN6-k34vTnwSCsMhJPNcfeHrcVjRH7CI3CYOxf1iajwIWZis5sR47iB-71at8fHHWXmvPk5AgTsyupH4qMDvoOF4xsF9u0aQTQI55W5xF9VIB_O7IDnA0e5mDInpmh5-kY1H1tt73gPZSSm2M5/s320/LONDYN%20KARTKI%20Z%20PODR%C3%93%C5%BBY%20MELISSA%20ORUM%202023%2002.jpg" width="226" /></a></div></span></span><span style="font-size: x-small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">________________________________ <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">Linki podaję w kolejności ich wykorzystania, daty dostępu 31 I - 2 II 2024 r.:</span><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Wellington_Arch</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Decimus_Burton</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://www.obiezyswiatka.eu/pomnik-kobiet/</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/John_Mills_(sculptor) <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/RAF_Bomber_Command_Memorial</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Liam_O%27Connor_(architect) <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Pawlikowski</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Statue_of_the_Viscount_Montgomery,_London </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Oscar_Nemon</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Alan_Brooke</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Naczelni_dow%C3%B3dcy_British_Army</span></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Douglas_Haig</span></div><span style="font-size: x-small;">https://www.irishnews.com/news/uknews/2023/10/28/news/graffiti_daubed_on_field_marshal_haig_statue_in_london_pro-palestinian_protest-3735324/ <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Victoria_Memorial</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Aston_Webb</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Brock</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Spencer_Cavendish </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Herbert_Hampton <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://trek.zone/pl/wielka-brytania/miejsca/70396/duke-of-york-column-londyn</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_August_Hanowerski</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://www.mojaszkocja.com/epitafia-lamenty-i-wiersze-robert-burns/</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Burns </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://www.layersoflondon.org/map/records/statue-of-robert-burns-in-embankment-gardens</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/John_Steell</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://tropter.com/pl/wielka-brytania/londyn/city-of-westminster/pomnik-karola-i </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">https://en.wikipedia.org/wiki/Hubert_Le_Sueur</span> <br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-10984049554193223822024-03-02T00:00:00.001+01:002024-03-02T00:00:00.179+01:00Do przeczytania jeden krok - zachęcenie 59 - Prószyński i S-ka<div style="text-align: justify;"><b>"Do przeczytania jeden krok..." </b>jest
pomyślane, jako zachęcenie do wybranych pozycji, które proponują
zaprzyjaźnione z blogiem Wydawnictwa. Moja rola ogranicza się tylko do
zamieszczania anonsów wydawniczych. Nie odpowiadam za ich treść, formę,
skutki odbioru. Jak Państwo nie znam tych książek, nigdy ich na oczy nie
widziałem (może przelotnie na księgarskich półkach). Sam zatem ponoszę
ryzyko, bo to, co teraz robię przypomina kupowanie kota w worku. Nie
ponszę zatem odpowiedzialności za ewentualne rozczarowania lekturą,
podniesione ciśnienie z wrażenia przeczytania, zubożenia budżetu kiedy
zdecydujecie się Państwo na zakup kolejnego volumenu.</div><div style="text-align: justify;">Oto
jaką propozycją chce nas zainteresować <b>Wydawnictwo Prószyński S-ka</b> w marcu. Kwestia skorzystania, to już indywidualny wybór każdego z
nas. </div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">1. <strong>Weronika Wierzchowska </strong><b>"Wyprawa po szczęście".</b><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="t-product-content height100" id="p-content">Zosia Wittowa uchodziła nie tylko za najpiękniejszą Polkę, ale i
najbardziej pożądaną damę na świecie, w dodatku miała słabość do
romansowania z koronowanymi głowami i wywoływania międzynarodowych
skandali. Kolejny jej pomysł przebił jednak wszystkie dotychczasowe –
namówiła kilka skłóconych z mężami dam, by wbrew woli króla oraz swych
mężów wybrały się na wycieczkę do największego i najwspanialszego miasta
świata, do Konstantynopola, a następnie popłynęły do Grecji i Egiptu.
Nie powstrzymało ich nawet to, że miały podróżować przez tereny
zagrożone wojną, co mogło doprowadzić do dyplomatycznego kryzysu.
<p>Wyprawa miała się składać wyłącznie z kobiet, król polecił zatem
umieścić wśród nich swoją agentkę, by zapobiegała skandalom. Została nią
Konstancja Morsztyn, uboga szlachcianka, którą zupełnie niespodziewanie
powołano do służby w Departamencie Spraw Cudzoziemskich Rady
Nieustającej.<br />
W roku Pańskim 1787 wyrusza pierwsza żeńska wyprawa podróżnicza w
historii Rzeczypospolitej – a być może i świata – która zostanie później
uznana za pierwszy akt emancypacji na ziemiach polskich. Kilkanaście
kobiet rozpoczyna przygodę, która odmieni ich życie.</p>
<p><strong>Weronika Wierzchowska</strong> – z urodzenia mieszczka, przez
długie lata zatrudniona w wielkiej korporacji jako chemiczka. Niedawno
przerwała karierę, zrzuciła 30 kilogramów i wyprowadziła się na wieś.
Obecnie zawodowo związana z malutką firmą kosmetyczną. Chwile niezajęte
wymyślaniem i wytwarzaniem kremów, żeli i serum odmładzających poświęca
córce, domowemu kucharzeniu oraz grzebaniu w starych książkach, które
bardzo kocha. Zamiłowanie do dawnych historii próbuje połączyć z
wymyślaniem własnych, tworząc opowieści o życiu kobiet: tych
współczesnych i tych żyjących w dawnych czasach.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7R_TeGowc5Fg4wBj0SFPnKD74pkaCaYXJ1nEH6IpaB6UUvs5KVtkSg0yLkwEJd2lRjpekhBosmOmwd2M51-L7v9_MWlolwRuAVXTl1NaUma4y0JnhMruBY-D5_2-hvjOdYpbIU3cg7klC9j66KHp4B8IekFBCYV2A7o4RYIEkkAkFXliYn2tR0VEPeiCK/s582/Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20S-ka-Wyprawa-po-szcz%C4%99%C5%9Bcie-Weronika%20Wierzchwska.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7R_TeGowc5Fg4wBj0SFPnKD74pkaCaYXJ1nEH6IpaB6UUvs5KVtkSg0yLkwEJd2lRjpekhBosmOmwd2M51-L7v9_MWlolwRuAVXTl1NaUma4y0JnhMruBY-D5_2-hvjOdYpbIU3cg7klC9j66KHp4B8IekFBCYV2A7o4RYIEkkAkFXliYn2tR0VEPeiCK/s320/Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20S-ka-Wyprawa-po-szcz%C4%99%C5%9Bcie-Weronika%20Wierzchwska.jpg" width="225" /></a></div><p></p><div><b>2.</b> <strong>Lucyna Olejniczak "Lilie królowej. Wilczyce".</strong><br /></div><div><strong></strong></div><p></p><div class="t-product-content height100" id="p-content">
<p>Zbliża się koniec czternastego stulecia. Wbrew apokaliptycznym
przepowiedniom Kraków ma ważne powody do świętowania. Oto królowa
Jadwiga wreszcie spodziewa się potomka.</p>
<p>Niestety, radość poddanych po kilku miesiącach zmienia się w wielki
smutek i żal. Nad królestwem powoli zaczynają się zbierać ciemne chmury.
Bezlitosny żywioł zmiecie wszystko, co napotka na drodze.</p>
<p>Na szczęście nic nie jest w stanie zagrozić przyjaźni Amalii i Mildy.
Czas płynie szybko, ich dzieci wchodzą już w dorosłość. Chociaż
Małgorzata i Tomko różnią się od siebie jak ogień i woda, to wybory i
życiowe ścieżki obojga okazują się bardzo podobne.<br />
Nadchodzi rok 1410 i pod Grunwaldem rozstrzygają się losy Królestwa Polskiego.<br />
Także dla Mildy coś się kończy i coś zaczyna.<br />
Lecz pewne tajemnice muszą nimi pozostać na zawsze…</p>
<p><strong>Lucyna Olejniczak</strong> urodziła się i mieszka w Krakowie.
Z zawodu laborantka medyczna, były pracownik Katedry Farmakologii UJ,
jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze. Dużo podróżuje, lubi
poznawać nowych ludzi, łatwo się zaprzyjaźnia. Wielbicielka kotów i
wnuczki. Autorka między innymi bestsellerowej sagi „Kobiety z ulicy
Grodzkiej”.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGkcB3W9DNOlmPT-63tcgvd1ctJeSJsQujBUXIYHtTpoU3GDW2PEOKJk5Vs06ebkkupX528W5WqnuImdHcQigg-Fy5J_OOnWrm5fQ4qGH1hWE2msdKZNV-LpaRapqUmpJULq-0XNG0g_FpESgiaHylEsovxF3O9pCeT36DVmup82o9rx5X6nQwk4obGfzK/s582/Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka-WilczycetomIV-Lucyna%20Olejniczak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGkcB3W9DNOlmPT-63tcgvd1ctJeSJsQujBUXIYHtTpoU3GDW2PEOKJk5Vs06ebkkupX528W5WqnuImdHcQigg-Fy5J_OOnWrm5fQ4qGH1hWE2msdKZNV-LpaRapqUmpJULq-0XNG0g_FpESgiaHylEsovxF3O9pCeT36DVmup82o9rx5X6nQwk4obGfzK/s320/Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka-WilczycetomIV-Lucyna%20Olejniczak.jpg" width="225" /></a></div><p></p><div><b>3. Kinga Wójcik "Trzcinowisko".</b></div><div> </div><div><div class="t-product-content height100" id="p-content"><strong>Jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, aby chronić swoich bliskich i ich dobre imię?</strong>
<p>Pierwsza część serii z detektywem Aleksandrem Zamojskim.</p>
<p>We wrześniu 1999 roku Ewa Ostaszewska wychodzi na spotkanie z
przyjaciółką. Rankiem następnego dnia w trzcinowisku policjanci
odnajdują zwłoki dziewczyny. Śledztwo prowadzi Jakub Sułecki. Na miejscu
zbrodni nie ma żadnych śladów prowadzących do sprawcy. Tygodnie
zamieniają się w lata, a rodzice zamordowanej wciąż nie mogą poznać
tożsamości mordercy córki.</p>
<p>Po dwudziestu czterech latach Waldemar Ostaszewski, ojciec Ewy,
podejmuje kolejną próbę i decyduje się wynająć jednego z najlepszych
prywatnych detektywów w Polsce. Aleksander Zamojski ma przed sobą trudne
zadanie.<br />
Świadkowie zdarzenia zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, a
mieszkańcy miasta boją się rozmawiać o wydarzeniach sprzed lat, bo wieść
niesie, że w śmierć dziewczyny byli zamieszani policjanci. Do
Zamojskiego dołącza dziennikarz i córka Jakuba Sułeckiego. Czy uda im
się odkryć, co tak naprawdę wydarzyło się przed laty?</p>
<p><strong>Kinga Wójcik</strong> (ur. 1994) z wykształcenia jest
politologiem. Ukończyła Wydział Studiów Międzynarodowych i
Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. Pochodzi z rodziny policyjnej.
Prywatnie fanka buldogów francuskich i filmów z serii „Transformers”.
Autorka znakomitej serii kryminalnej z Leną Rudnicką.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGMpy-9b-biVOz-V3Lwuiv3gPd98cBE2Vy-mUEJwWy1beNN1TuTBokS9PKu7KK5Sdw-ZLjT2PMw-uwhUCDNdd-WbStB0ZYIZ5bFJS833cz7N4262nssLM7scp8q8RzDcraa7gLEcw8t9VhyphenhyphenZ4d04Sl1swBEpeVI2eMRCQ0-YJQJ2Tz1vwk9BEHH46Aw3yC/s582/Trzcinowisko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGMpy-9b-biVOz-V3Lwuiv3gPd98cBE2Vy-mUEJwWy1beNN1TuTBokS9PKu7KK5Sdw-ZLjT2PMw-uwhUCDNdd-WbStB0ZYIZ5bFJS833cz7N4262nssLM7scp8q8RzDcraa7gLEcw8t9VhyphenhyphenZ4d04Sl1swBEpeVI2eMRCQ0-YJQJ2Tz1vwk9BEHH46Aw3yC/s320/Trzcinowisko.jpg" width="225" /></a></div><p></p></div>4. <strong>Eliza Knight "Wojenne serca".</strong> </div><div><br /></div><div><div class="t-product-content height100" id="p-content"><strong>Dwie kobiety z trudną przeszłością. I jedna księgarnia – pomost łączący je poprzez wieki.</strong>
<p>Eliza Knight stworzyła znakomitą powieść, która ma dwie narratorki –
pierwszą z nich jest Nancy Mitford, należąca do grona najgłośniejszych
celebrytek Londynu lat 30. XX wieku, pisarka i jedna z sióstr Mitford,
zamieszanych w liczne skandale. Druga to współczesna Amerykanka pragnąca
odmienić swoje życie. Obie łączy mała londyńska księgarnia.</p>
<p>Rok 1938. Nancy jest jedną z sześciu błyskotliwych sióstr Mitford.
Słynie z ciętego języka, eleganckich strojów i zielonych oczu. Ale jej
na pozór beztroskie życie obfituje w zgryzoty, których źródłem jest
niewierny i wiecznie spłukany mąż, dwie sympatyzujące z nazistami
siostry oraz na zawsze pogrzebane marzenia o macierzyństwie. W obliczu
nadciągającej wojny Nancy znajduje wytchnienie, podejmując pracę w
księgarni Heywood Hill w Mayfair. Ma nadzieję, że dzięki temu uda jej
się związać koniec z końcem, i… odkrywa nowe życie.</p>
<p>Czasy obecne. Kiedy Lucy St. Clair otrzymuje propozycję wyjazdu do
Londynu i pracy w Heywood Hill, nie waha się ani chwili. Pomoże jej to
nie tylko otrząsnąć się po śmierci matki, ale też spełnić marzenia o
znalezieniu się w tej legendarnej księgarni. Zabiera ze sobą pierwsze
wydanie jednej z powieści Nancy Mitford, opatrzonej dość zagadkową
dedykacją autorki. Wkrótce odkrywa, że jej życie dziwnie przeplata się z
życiem samej Nancy. A wspólny mianownik stanowi właśnie ta mała
londyńska księgarnia.</p>
<p><strong>Eliza Knight</strong> – autorka bestsellerowych powieści
historycznych. Zamiłowanie do przeszłości nosiła w sobie, odkąd po raz
pierwszy odwiedziła bogate komnaty Wersalu. Obecnie mieszka w stanie
Maryland w USA, a u boku ma męża, trzy córki, dwa psy i żółwia. „Wojenne
serca” to jej pierwsza książka przetłumaczona na język polski.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGUmRViy5qaCXVvuvlc2xmtmQSomzwpXoDvoooNwu5NUPEG7DQptCr-pxilBFQITRIeT9FWQujT18PptLKbZ8rfZBPEjlhO6Iqq8cFEE7d-TkkSxu8FcoP1kbMCmT3Z7zCc6NC3yaRV_FtrYUi5ySXuldtA3cIdsNGCITkIQ-JFaciePqt-5wUK3IOuGaL/s582/Wojenne-serca-Eliza%20Knight-Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGUmRViy5qaCXVvuvlc2xmtmQSomzwpXoDvoooNwu5NUPEG7DQptCr-pxilBFQITRIeT9FWQujT18PptLKbZ8rfZBPEjlhO6Iqq8cFEE7d-TkkSxu8FcoP1kbMCmT3Z7zCc6NC3yaRV_FtrYUi5ySXuldtA3cIdsNGCITkIQ-JFaciePqt-5wUK3IOuGaL/s320/Wojenne-serca-Eliza%20Knight-Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka.jpg" width="225" /></a></div> <p></p><p>5.<strong> Tamara Ireland</strong> <strong>Stone "Do ostatniego słowa".<br /></strong></p><p><strong>Jedna z najsmutniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytasz…</strong></p>
<p>Samantha McAllister jest popularną dziewczyną, typową it girl, ma
jednak sekret, który może sprawić, że straci wszystko, na co pracowała –
OCD, czyli zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Z powodu natrętnych myśli
każdy jej dzień to wyzwanie – tym większe, że funkcjonuje w grupie, w
której coś tak niewiele znaczącego jak nieodpowiedni strój może
doprowadzić do odrzucenia przez toksyczny krąg przyjaciółek.</p>
<p>Pewnego dnia Sam spotyka Caroline, ekscentryczkę i outsiderkę.
Dziewczyna zabiera ją do Zakątka Poetów, tajnego klubu założonego przez
wykluczonych przez szkolną społeczność nastolatków, których łączy miłość
do poezji. Podczas spotkań z nowymi znajomymi Samanta może odpocząć od
nieustannych wymagań wobec siebie i wysokich standardów, zaczyna czuć,
że wreszcie znalazła swoje miejsce. Wszystko wydaje się iść po jej
myśli, aż w trakcie pewnej rozmowy jej świat wywraca się do góry nogami.</p>
<p><strong>Tamara Ireland</strong> <strong>Stone</strong> przed
rozpoczęciem kariery pisarskiej prawie dwie dekady pracowała w przemyśle
technologicznym, gdzie wspierała od strony marketingowej małe start-upy
i wielkie przedsiębiorstwa produkujące oprogramowanie. Definiuje się
jako dumny nerd, kolekcjonerka winyli i miłośniczka kina. Kiedy nie
pisze, uwielbia jeździć na nartach, słuchać muzyki na żywo i spędzać
czas z bliskimi. Mieszka wraz z rodziną w San Francisco Bay Area. „Do
ostatniego słowa” to jej najbardziej znana książka, zachwyciła do tej
pory miliony czytelników.</p></div></div><p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMgvnUqqbMEt2thsCzSogcuvyomw4z5v2JrmWBR84r7t1BidFHR179fbg_wFQdtNbiTnmLedw-5bvcXlg-QCCGTEP9gcgbzptlMY_9CXkWKA7SA3TB88KIIrRKan1ozDI1xUWEgp8UIB1SLGMjBb9cabgTAt0pebJ0OiuqA5wwgX5ZeQea25zasjEW5gMj/s582/Do-ostatniego-s%C5%82owa-Tamara%20Ireland%20Stone-Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMgvnUqqbMEt2thsCzSogcuvyomw4z5v2JrmWBR84r7t1BidFHR179fbg_wFQdtNbiTnmLedw-5bvcXlg-QCCGTEP9gcgbzptlMY_9CXkWKA7SA3TB88KIIrRKan1ozDI1xUWEgp8UIB1SLGMjBb9cabgTAt0pebJ0OiuqA5wwgX5ZeQea25zasjEW5gMj/s320/Do-ostatniego-s%C5%82owa-Tamara%20Ireland%20Stone-Pr%C3%B3szy%C5%84ski%20i%20S-ka.jpg" width="225" /></a></div><p></p><p><b>Trafnego wyboru i dobrego czytania - życzę ja, autor blogu.</b> <br /></p></div></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-49293897940879655722024-02-28T00:00:00.002+01:002024-02-28T08:10:03.279+01:00Przeczytania - 490 - Joanna Nojszewska "Kobiety, które śpiewały Młynarskiego" (Wydawnictwo Marginesy)<div style="text-align: justify;">No, to mamy kolejną książkę, której bohaterem nr 1 jest <b>pan Wojciech Młynarski (1941-2017)</b>. Kolejną, bo na tym blogu to druga pozycja wspomnieniowa. Pierwszą był "Mistrz absolutnie..." autorstwa Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin, jaką przed laty wydało wydawnictwo Czerwone i Czarne. Nie dość na tym jeśli ktoś świeżo odwiedzający ten blog wrzuci do wyszukiwarki hasło <i>"Młynarski"</i> szybko zorientuje się, jak<i> bardzo ważna</i> to twórczość dla prowadzącego to, co tu wypisane. Muszę to chyba raz jeszcze napisać, ale mam wielką satysfakcję, kiedy mój starszy wnuk Jerzyk (rocznik 2013) prosi: <i>"Dziadku, włącz pannę Krysię"</i>. No i włączam, i sycę słuch <i>"Jesteśmy na wczasach..."</i>. <i>"Absolutnie" </i>- dorzuca Jerzyk. Cieszy mnie, że wrzucana mimochodem płyta jednak znalazła przystań w słyszeniu dorastającego młodego człowieka. I jeśli pójdzie dalej w świat z <i>tymi klimatami</i>, to jako dziadek będę naprawdę dumny. Absolutnie!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIJNxM43EpgAVn82xz4pyplvsFTYZTPTeX2CM15vAKf_oAGpr3o_FzuxXDzSviErFiJxEuoC14NQnJdlpIxYseEMymO_rgZLUpCCvQxBfi3hZIElw824X9RTbcwOFmK1MlOKokutQoLUOYHM6g1grSp9b2hCf821mSIP6wKPY6cziqLkCODnPCdZRnrvEX/s2130/kobiety-kt%C3%B3re-%C5%9Bpiewaly-m%C5%82ynarskiego-nojszewska-marginesy-blog%20historia%20i%20ja.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2130" data-original-width="1400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIJNxM43EpgAVn82xz4pyplvsFTYZTPTeX2CM15vAKf_oAGpr3o_FzuxXDzSviErFiJxEuoC14NQnJdlpIxYseEMymO_rgZLUpCCvQxBfi3hZIElw824X9RTbcwOFmK1MlOKokutQoLUOYHM6g1grSp9b2hCf821mSIP6wKPY6cziqLkCODnPCdZRnrvEX/s320/kobiety-kt%C3%B3re-%C5%9Bpiewaly-m%C5%82ynarskiego-nojszewska-marginesy-blog%20historia%20i%20ja.webp" width="210" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Na ten nowy 2024 r. <b>Wydawnictwo Marginesy</b> podsuwa nam książkę<b> pani Joanny Nojszewskiej, pt. "Kobiety, które śpiewały Młynarskiego"</b>. Autorce udało się namówić na wspomnienia dwanaście artystek, aktorek, które wykonywały piosenki mistrza Wojciecha. Warto zaznaczyć, że nie wszyscy, z którymi spotkała się Autorka zgodzili się na upublicznienie swoich zapamiętań o jednym z najważniejszych tekściarzy drugiej połowy XX w. i początków XXI w. Piszę <i>"tekściarz"</i>, bo tak sam o sobie mówił pan Wojciech Młynarski. Od razu dorzucę: mamy przed sobą przeszło dwieście stron wspominania. I są to wszystko indywidualności artystyczne wysokiego poziomu. Że nie każdej z Pan słuchamy i podziwiamy? Nic to. Zapewne lektura sprawi, że naprawimy to i owo: znajdziemy wykonania, raz jeszcze przesłuchamy i dojdziemy może do nowych wniosków. to jeden z walorów książki, którą dla nas napisała pani Joanna Nojszewska.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Ewa Wiśniewska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Wojtek miał wybitną energię i dominował całe towarzystwo, ale można go było słuchać i jeść łyżkami.</li><li>Cenię też jego tłumaczenia z francuskiego, wieczór w Ateneum poświęcony piosence Brela. I nasz Hemar, którego sobie ukochaliśmy, a do którego Wojtek mnie ściągnął zupełnie inną piosenkę. </li><li>Nieraz zdarzało się, że gdy był w gorszych momentach, dzwonił o trzeciej w nocy, żeby ogłosić, że powstał nowy tekst. I chciał rozmawiać. A ja? Cóż, starałam się potakiwać, nie podtrzymywać rozmowy, bo o tej porze byłam raczej niesprawna umysłowo.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Magdalena Zawadzka:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Bo nawet jeśli wezmę jego teksty z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i tak dalej - do monumentu, kiedy przestał pisać, bo odszedł do innego świata... - to okazują się prorocze. Można je dopasować do każdej epoki. A to znaczy, że Wojtek trafił bezbłędnie swoim "laserem" w problemy Polaków.</li><li>Wojtek nigdy nie gwiazdorzył. Był absolutnie najnormalniejszym w świecie kolegą. Bez fochów, bez wymyślnych wymagań. Wiedział swoje: że wyjdzie, zaśpiewa i zbierze kolosalne brawa.</li><li>Wojtek był ostatnim postromantykiem. Człowiekiem prawym, o zdecydowanych poglądach, z którymi się nie krył. Jego pisanie to przecież był rodzaj odwagi. Świetnie wychowany!<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Halina Kunicka:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Wojtek to nie jest taki sobie kolega, któremu zdarza się napisać jeden czy drugi tekścik, tylko że to wielki twórca i geniusz. Patos? Tak, zdaję sobie z tego sprawę. I Wojtek bardzo by tego nie lubił, bo patos i egzaltacja były mu obce.</li><li>Widział. Więcej niż my wszyscy. I potrafił to przekazać słowem, a właściwie Słowem przez duże S. Bo Wojciech Młynarski i Słowo to jest coś jednoznacznego.</li><li>Nie zdarzyło mi się słyszeć u Wojtka tekstu, którym by robił komuś krzywdę. Absolutnie! Dla żartu niejednokrotnie bardzo był zabawny i różnie oceniał ludzi. Jednak nigdy nie było w tym takiej ohydnej złośliwości, która daje radość jej autorowi, nie słuchaczom. On tego nie miał i to było cudowne.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>„Książka napisana dla tych, którzy jeszcze nie stracili nadziei, że
tekst piosenki może powstawać w wyniku sprzęgnięcia takich czynników jak
oczytanie, talent literacki, dobry smak i wiara w szlachetne ideały, że
interpretacja to nie to samo co wykon, że dominacja głupawki nad
inteligencją, nie tylko w piosence, to tylko okres przejściowy i że
ziarno, które zasiał Wojciech Młynarski, wyda kiedyś plon w postaci
nowej fali młodych artystów, którzy najpierw poczytają sporo dobrej
literatury, a dopiero potem zaczną zadziwiać świat swoją oryginalną,
niebanalną twórczością. Czytałem z radością i nadzieją, czego i Państwu
życzę”</b> - to opinia pana Włodzimierza Korcza (rocznik 1943). Znajdziemy ją na skrzydle okładki, obok wypowiedzi pani Agaty Młynarskiej (rocznik 1965).</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Joanna Szczepkowska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>...Wojtek, przez to, że taki elastyczny, potrafił się zmieścić w stylu estradowym. Dlatego był lubiany. Nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć, żeby ktoś mówił o nim inaczej niż z miłością czy sympatią. Nigdy!</li><li>Nasze z Wojtkiem domy rodzinne można porównać. Ja jestem wnuczką Jana Parandowskiego, wychowywałam się w klimatach inteligenckich, bliskich literaturze. Więc znam smak takich truskawek w Milanówku. I bardzo go lubię.</li><li>Myślał szybko, był czujny na słowo.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Ewa Bem:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>...Wojtek darował mi taką masę swojego talentu, że wszystko, co mówił, było nadzwyczajne.</li><li>Pamięć miał nieprawdopodobną, leciał z głowy. W takich chwilach byłam troszeczkę zdezorientowana.</li><li>...każde słowo w jego piosenkach [...] ważyło tonę i każde musiało wybrzmieć. On miał nawet taki zwyczaj, lekka manierę - wyciągał końcówki. Może nie oczekiwał tego samego od wykonawcy, ale na pewno spodziewał się w tym aspekcie, nazwijmy to, higieny. I muszę powiedzieć, że mnie zawsze za dykcję chwalił.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Alicja Majewska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Często śpiewałam przy Wojtku, ale nigdy w moim domu. Kontakt z nim był przez Włodka [2]. Ja w Wojtka patrzyłam jak w obrazek, z lekką bojaźnią, trochę się go krepowałam. Zresztą Włodek, gdyby tylko był pobożniejszy, toby się pewnie żegnał przed spotkaniem z Wojtkiem.</li><li>Nie mogę się pochwalić tym, że chodziłam z nim na kawki, że się odwiedzaliśmy, spędzaliśmy czas. Nie. Zasługa talentu Wojtka w moim życiu zawodowym jest nie do przecenienia. Można powiedzieć, że jest "współrodzicem" mojego sukcesu.</li><li>Kiedyś po rewelacyjnym recitalu Wojtka w Ateneum wahałam się, czy pójść za kulisy mu pogratulować. Bo przecież on wie, że jest świetny, najlepszy - cóż tam parę moich słów? Ale poszłam, wyraziłam zachwyt. A on bardzo się ucieszył. Dotarło do mnie wtedy, że nawet najwięksi potrzebują potwierdzenia swojej wartości... <br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Czego oczekujemy od książek takich, jak "Kobiety, które śpiewały Młynarskiego"? Że ktoś odsłoni nam rąbek z życia wybitnego autora piosenek, które słuchała polska publika, które podśpiewywała i dalej to czyni. Często myślimy i mówimy Młynarskim! Zapewne moje pokolenie (rocznik 1963) częściej, niż te następne. Nie wiem jak długo będzie żyła ta twórczość, ale że mamy do czynienia z poezją najwyższych lotów, co do tego wątpliwości mieć nie można. No, chyba, że ktoś wyjątkowo uodpornił się na język, kulturę słowa, subtelna puentę, literacką kindersztubę. Cham, prostak, żłób - jakby cytować innego klasyka na pewno nie będzie ani słuchał, ani rozważał, co dawała ta poezja, z czym możemy iść ku przyszłości. Kiedy włącza się telewizor i słucha jakim językiem władają ci, co zasiadają na Wiejskiej 4/6/8, to dopada nas, że bez Młynarskiego ani rusz!</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Danuta Błażejczyk:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Panowie [3] co chwilę wpuszczali się nawzajem w maliny, a ja byłam szczęśliwa, że mogę w takich chwilach uczestniczyć. Wojtek miał w oczach jakiś taki sztubacki blask, który sygnalizował, że zaraz coś zmaluje i że to będzie fajne, inteligentne.</li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Joanna Kurowska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>...Młynarski nie kierował się nepotyzmem. Dla niego liczył się talent. Nie obsadzał artystów po kiju, mieczu, braterstwie, po znajomych królika. Nigdy. Choćbym nie wiadomo kim był, jakby zobaczył, że nie mam talentu, toby mnie nie zatrudnił.</li><li>Wiadomo - Wojtek nie był wokalistą, raczej melorecytował. ale tak, że nagle zobaczyłam, na czym polega geniusz.</li><li>Nauczył mnie ważnej rzeczy, za którą jestem wdzięczna i której sie trzymam. Mówił, że jeżeli zaczyna się coś opowiadać, niech to będzie po coś. Wypowiedź musi mieć rozpoczęcie i pointę. Jak nie ma - siedź i tajemniczo milcz. Wtedy jesteś bardziej interesująca, niż kiedy "mlamkasz" dla "mlamkania".<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Katarzyna Żak:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Bywało, że krzyczał, że coś robimy nie tak, że potrzebne są inne środki. Ale nie upokarzał aktorów - i to w nim ceniłam. Kazał nam szukać w tych piosenkach swoich historii. Nie pokazywał jak. Rzucał wędki. Jak ktoś potrafił, wyciągał rybę.</li><li>Wydaje mi się, że trudno mu było pogodzić się z tym, jak obniżył się poziom artystycznych tekstów literackich piosenek.</li><li>Piosenki Wojtka to moja wielka miłość. I śpiewanie to moja miłość. ale i stres, nie mogę się od niego odciąć. Boję się, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie bez tego wszystkiego życia. <br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Czy po przeczytaniu "Kobiet..." będziemy zadowoleni, że zaufaliśmy Autorce i Wydawnictwu? Bez dwóch zdań: t a k ! Cennym dopełnieniem narracji są tzw. "Interludia". Zerkamy do wszech-wiedzy komputerowej i jeśli chodzi o muzykę stoi tam napisane: <b>"...wstawka instrumentalna, szczególnie w muzyce organowej, krótki utwór między wersetami psalmu" </b>[4]. No i mamy tych wstawek kilka cennych, aby sprawdzić kim naprawdę była panna Krysia z turnusu trzeciego, posiwiała Bożena czy urokliwa wiolonczelistka. Moim zdaniem doskonałe zaspokojenie naszej niewiedzy. A jeśli anegdota zda się nam znana, odkurzana dla potrzeb tego pisania, to też dobrze. Warto, co dobre utrwalać w sobie. A nie czarujmy się: dorastają tacy, którzy po prostu tego nie wiedzą, ba! książka pani J. Nojszewskiej może być pierwszą, która wprowadza czytelnika w świat prywatności Artysty.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Joanna Trzepiecińska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Fantastycznie opowiadał anegdoty. Finezyjna pointa to był jego znak rozpoznawczy. Szkoda, że to nie zostało nagrane, spisane, zapamiętane. Był niezwykłe atrakcyjny towarzysko.</li><li>Miał świetny gust. We wszystkim, co dobierał, był sznyt i ujmujące wyczucie stylu. Był to jeden z najlepiej ubranych mężczyzn, jakich znałam. Świetnie wyglądał i w słynnej zielonej kurtce, i w smokingu.</li><li>Wydaje mi się, że miał taka naturę, która kazała mu się za czymś kryć. nie był wylewny. [...] Mam wrażenie, że emocjonalna otwartość nie była dla niego łatwa. <br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Małgorzata Kożuchowska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Odbieram telefon. "Kłaniam się Wojciech Młynarski". Ja - szok! Czy to jakiś żarcik? Program <i>Mamy cię</i>? Do mnie dzwoni Wojciech Młynarski? Do mnie?! Stanęłam na baczność.</li><li>Pamiętam Młynarskiego z opolskich festiwali, z jedną ręką w kieszeni i z takim półuśmiechem. Kiedy byłam już dorosła, dostrzegłam, że on był swego rodzaju kontynuatorem formy Kabaretu Starszych Panów..</li><li>Myślę, że Młynarski też to miał, w sensie energii - nie starzał się. Że go to życie nie dociążało.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;"><b>Stanisława Celińska:</b></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>Wojtek lubił dawać te recepty. Wiadomo, smuteczek jest. Jak u Norwida - ta nić czarna się przędzie. ale można powiedzieć: już stop, szczęście, spłyń na ziemię. Zahamował złą passę.</li><li>Wojtuś bardzo we mnie wierzył. Ale czasami przesadzał.</li><li>On w swoich utworach nie chciał zmieniać ani pół słowa.<br /> </li></ul></div><div style="text-align: justify;">Rozmowy, które przeprowadziła dla nas Autorka, to spacer po życiu pana Wojciecha Młynarskiego, ale i czasach, w których żył. Tego świata już nie ma! Został w pamięci tych, którzy mieli to szczęście znaleźć się obok. Nie ma przecież wielu z artystów, których nazwiska tu padają. Chciałbym wierzyć, że może dzięki tym wspomnieniom ożywają nie tylko w naszych wspomnieniach (związanych z odgrywaną artystyczną rolą czy przeczytaną książką). Smutne by to było, gdyby po zamknięciu tych blisko trzystu stron ktoś taki jak Kalina Jędrusik, Irena Kwiatkowska, Stanisław Dygat, Gustaw Holoubek, Edward Dziewoński, Lucjan Kydryński, Wiesław Michnikowski czy Jan Kobuszewski, to były wygaszone na amen gwiazdy. Bo to były Gwiazdy! Przez największe "G". Nie sezonowe, nie z byle serialiku czy politycznej burdy. Jeśli mamy zaległości (czytaj: braki), to włączmy Internet, zerknijmy do YT. Takie wskazania też padną w czytaniu tej książki. Nie będę czarował, że wiem o każdej piosence czy występie (np. Ewa Bem). Też podpatrywałem. Nie musiałem sprawdzać kim była pani Krystyna Konarska (1941-2021), ale to tylko dlatego, że słuchając m. in. W. Młynarskiego odkryłem jej wykonania.</div><div style="text-align: justify;">Pozwoliłem sobie wpleść w moją narrację opinie każdej z kobiet, które śpiewały Młynarskiego. Nie ukrywam, że znam wszystkie te wykonania. Tym bardziej dosłuchiwałem ich. Kolejna wartość dodana. I za to cenię takie książki. Wciąż pchają ku czynom! Chciałbym wierzyć, że kolejne pokolenie ruszy śladami tej niezwykłej twórczości, jaką tworzył pan Wojciech Młynarski. Naprawdę jestem zdania, że kultura polska z tą śmiercią poniosła niepowetowaną stratę. Nie wierzę, aby ktoś taki, jak On mógł jeszcze zaistnieć. Smutne? Na pewno. Bo pośród twórców i wykonawców pan Wojciech Młynarski był zjawiskiem wyjątkowym i szczególnym. Przypomnę tylko, że pierwszy wiersz w "Spotkaniach z Pegazem", cyklu jaki się tu ukazuje, należał do pana Wojciecha. Nie dość na tym: 26 marca zapraszam na III Dzień Wojciecha Młynarskiego! Będzie okazja spotkać się z tą niezwykłą poezją. I ja też często myślę i mówię Młynarskim! Kiedy wiele lat temu pisałem tekst "Sen, miłość i matura" (kilka fragmentów jest też na tym blogu), to zacząłem go cytując pana Wojciecha Młynarskiego:</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><span>Poprzez życia rwące fale</span><div class="ujudUb"><span>człowiek tłucze się jak łajba,</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>z wierzchu bywa - wcale, wcale</span><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>ale w środku - taka szajba! [5]<br /></span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span></span><span style="font-size: x-small;">[1] <span><span>Mistrz. Absolutnie. O Wojciechu Młynarskim
opowiadają Artur Andrus, Jerzy Bralczyk, Krzysztof Daukszewicz, Michał
Ogórek, Irena Santor i inni, zebrała Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin,
Czarne i Czerwone, Warszawa 2017</span></span></span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;"><span><span>[2] Włodzimierz Korcz</span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;"><span><span>[3] </span></span></span><span style="font-size: x-small;">Wojciech Młynarski, Wiesław Michnikowski, Jerzy Derfel</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Interludium [data dostępu 26 I 2024]</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[5] Młynarski W., Róbmy swoje, Iskry, Warszawa 1985, s. 40</span><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-41815631654044297812024-02-26T00:00:00.003+01:002024-02-26T09:21:47.332+01:00...na 222-tą rocznicę urodzin Victora Hugo - 26 lutego 1802 r. <div style="text-align: justify;">Dziś kolejna, ba! 222. rocznica urodzin tytana literatury francuskiej, europejskiej i światowej:<b> Victora Hugo (1802-1885)</b>! Kto dziś pamięta, że postępowość myśli i pióra zawiodła dwie wspaniałe powieści Mistrza na... <span lang="la">"Index librorum prohibitorum"! Tak kościół katolicki mścił się na tych, którzy odważali się wykraczać poza skostniałe i próchniejące okowy klerykalnego myślenie. Ówcześni jedynie prawi i jedynie sprawiedliwi tamtych czasów</span> próbowali skazywać książki i ich autorów na zakaz czytania, a tym samym czytelników na zakaz myślenia! "Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu" i "Nędznicy" - to na tych powieściach zawistny klerykalizm postawił krzyżyk! <span lang="la">Raczej takimi posunięciami pr</span><span lang="la">zyczyniał się do popularności owych tytułów. </span></div><div style="text-align: justify;"><span lang="la"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span lang="la"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMKMJfIk7f6Ce32nogNFBXfaN3GudSBktQCVMWxjQowzT2mZw_Aesxarvj5f_4EmBabvBAPwcWdOOkZp1DAa5mJJZ8gPnA6loM6wUTYVdcxx_PrfdW0IoNpgqUSA3gWYHaW2DlSANDFd5jHv5GsYjrKi99PrDPX_Dgd5QH6YA32DMlqLq-W6BxxVFViCgS/s984/Victor_Hugo_by_%C3%89tienne_Carjat_1876_-_domena%20publiczna.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="984" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMKMJfIk7f6Ce32nogNFBXfaN3GudSBktQCVMWxjQowzT2mZw_Aesxarvj5f_4EmBabvBAPwcWdOOkZp1DAa5mJJZ8gPnA6loM6wUTYVdcxx_PrfdW0IoNpgqUSA3gWYHaW2DlSANDFd5jHv5GsYjrKi99PrDPX_Dgd5QH6YA32DMlqLq-W6BxxVFViCgS/s320/Victor_Hugo_by_%C3%89tienne_Carjat_1876_-_domena%20publiczna.jpg" width="260" /></a></div></span><div style="text-align: center;"><span lang="la"><span style="font-size: x-small;">Victor Hugo - fotografia z 1876 r. - domena publiczna.</span></span><br /><span lang="la"></span></div></div><div style="text-align: justify;"><span lang="la"><span><a name='more'></a></span>W wyjątkowy sposób chcę uczcić zacną rocznicę urodzin Pisarza (ale i Poety, nie zapominajmy o tym). Nie będzie cytowania niczego z prozy Jubilata. Wręcz przeciwnie. Przed wielu laty Marta Mirska (1918-1919) śpiewała piosenkę <b>"Paryski Gavroche".</b> Oryginalny tekst napisała Mick Micheyl (1922-2019), polski tekst to skutek tłumaczenia Kazimierza Winklera (1918-2014). Muzykę skomponował Adrien </span><span>Marès<i> </i></span><span lang="la">(1905-1990). Przy okazji wykroił się nam mini-słownik artystyczne lat minionych w sztuce śpiewania, pisania tekstów i ich tłumaczenia. Proszę przy okazji sprawdzić ile przeżyć zawdzięczamy nie tylko wykonaniom pani M. Mirskiej, ale tego co i dla kogo pisał K. Winkler. </span></div><div style="text-align: justify;"><span lang="la">Zatem moi Państwo <b>"Paryski Gavroche"</b>! Przypomnijmy sobie lub poznajmy po raz pierwszy.<br /></span></div><p style="text-align: justify;"><span lang="la"></span><span><b>Paryski Gavroche</b></span></p><div><div class="ujudUb"><span>Paryski Gavroche<br /></span></div><div class="ujudUb"><span>To cały poemat</span><br aria-hidden="true" /><span>Tak miły, że wprost</span><br aria-hidden="true" /><span>Milszego już nie ma</span><br aria-hidden="true" /><span>Niewielki ma wzrost</span><br aria-hidden="true" /><span>I trudno nie lubić tego smyka</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Paryski Gavroche</span><br aria-hidden="true" /><span>To wszystko, co zechcesz</span><br aria-hidden="true" /><span>I anioł, i czort</span><br aria-hidden="true" /><span>I niebo niebieskie Sekwana i głos bulwarów</span><br aria-hidden="true" /><span>Gdy szumi w nich gwarny tłum</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Ledwie odrósł od ziemi</span><br aria-hidden="true" /><span>Gniewem lśnił mu wzrok</span><br aria-hidden="true" /><span>Kiedy jakiś poczciwiec </span></div><div class="ujudUb"><span>"Mój mały" nazywał go</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Paryski Gavroche</span><br aria-hidden="true" /><span>Ruchliwy jak potok</span><br aria-hidden="true" /><span>Wesoły ma głos I serce jak złoto</span><br aria-hidden="true" /><span>Czy mógłby mu ktoś</span><br aria-hidden="true" /><span>W humorze dorównać, co kipi w nim?</span><br aria-hidden="true" /><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Spodnie za długie - to cóż?</span><br aria-hidden="true" /><span>Ręce w kieszeniach niedbale </span></div><div class="ujudUb"><span>Idzie policjant, więc już</span></div><div class="ujudUb"><span>Lepiej prysnąć, bo kto go wie</span><br aria-hidden="true" /><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Paryski Gavroche</span><br aria-hidden="true" /><span>To cały poemat</span><br aria-hidden="true" /><span>Tak miły, że wprost</span><br aria-hidden="true" /><span>Milszego już nie ma</span><br aria-hidden="true" /><span>Niewielki ma wzrost</span><br aria-hidden="true" /><span>I trudno nie lubić tego smyka</span><br aria-hidden="true" /><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Gdy przyjdzie na świat</span><br aria-hidden="true" /><span>Jak król się rozgości</span><br aria-hidden="true" /><span>Dziedzicem jest lat</span><br aria-hidden="true" /><span>Ojczystej przeszłości</span><br aria-hidden="true" /><span>I dobrze to wie, choć nie zna</span><br aria-hidden="true" /><span>Niejednej z dziejowych dat</span><br aria-hidden="true" /><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>W swej pamięci ma przykład</span><br aria-hidden="true" /><span>Z pełnych chwały dni</span><br aria-hidden="true" /><span>Gdy bój w ogniu barykad</span><br aria-hidden="true" /><span>Taki jak on toczył smyk</span></div><div class="ujudUb"><span> </span></div><div class="ujudUb"><span>Paryski Gavroche</span><br aria-hidden="true" /><span>Dziś pełen beztroski</span><br aria-hidden="true" /><span>Kpi sobie i wciąż I wciąż mu radośniej</span><br aria-hidden="true" /><span>Lecz jutro, gdy los tak zechce</span><br aria-hidden="true" /><span>Też skoczy w bitewny tan</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span>Paryski Gavroche</span><br aria-hidden="true" /><span>To cały poemat</span><br aria-hidden="true" /><span>Tak miły, że wprost</span><br aria-hidden="true" /><span>Milszego już nie ma</span><br aria-hidden="true" /><span>Choć parsknie ci w nos</span><br aria-hidden="true" /><span>A jednak kochany jest urwis ten</span></div><div class="ujudUb WRZytc"><span> </span></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><span>Oto przykład, że wielka literatura nie umarła razem z jej twórcą, a bohater żył swoim życiem. Gavroche stał się synonim paryskiego urwisa. Ciekawe kto czytając "Nędzników" lub samodzielnie wykrojonej z niej książki o losie syna podłych </span>Thenardierów nie załkał, gdy padły śmiertelne strzały<b>: "Gavroche upadł tylko po to, żeby się zaraz podnieść; usiadł na bruku, długa strużka krwi przecinał mu policzek, podniósł w górę obie ręce, spojrzał w stronę, z której padł strzał, i zaczął śpiewać [...]. Nie dokończył, Druga kula tego samego strzelca przerwała piosenkę w pół słowa. Tym razem upadł twarzą na bruk i nie poruszył się więcej. Wielka dusza małego człowieczka odleciała"</b> [2]. A jednak zacytowałem "Nędzników / <span lang="fr">Les Misérables</span>"? Musiałem. Pozwoliłem sobie na samowolę i wszędzie wpisałem do tłumaczenia wielkie "G" w określenie: Gavroche. Niech mi będzie darowane?<br /></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;">Jest jeszcze jedna swoista pamiątka po bohaterze "Nędzników": c z a p k a . Zawadiackie nakrycie głowy! To przecież: g a w r o s z k a ! <br /></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><br /></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1]https://www.tekstowo.pl/piosenka,marta_mirska,paryski_gavroche.html [data dostępu 5 I 2024]<br /></span></div><div class="ujudUb WRZytc" style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] s<span dir="ltr"><span class="_3l3x"><span>
Hugo V., Nędznicy, tłum. K. Byczewska, Prószyński i S-ka, Warszawa
brw., tom II</span></span></span>. 565</span><br /></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-44038991944627959552024-02-24T00:00:00.002+01:002024-03-01T07:52:39.583+01:00Carl von Clausewitz - Vom Kriege - Teil 9<div style="text-align: justify;"><b>"Historia pełna jest wojen, o których każdy wiedział, że nie wybuchną"</b> - to cenna opinia Enocha Powella (1912-1998), konserwatywnego polityka brytyjskiego, ale też i uczestnika bitwy pod El Alamein. I ja byłem przekonany, że kremlowski satrapa nie porwie się na uderzenie, że to przed światem straszenie szabelką i utrzymywanie świata w stanie zamrożenia, osłupienia. A jednak cios padł! 24 lutego 2022 r. To już dwa lata, jak Ukraińcy i prezydent <span><span>Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski / </span></span><span>Володимир Олександрович Зеленський (rocznik 1978) walczą z morderczą agresją</span><span><span>. Bandyta Władymir Putin / </span></span><span><span>Влади́мир Влади́мирович Пу́тин w opętańczym amoku każe dalej mordować Ukraińców, burzyć ich miasta</span></span><span><span>. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJUlD4SX-Tc9plGy5n0F8gSuHZFS6iJNSH47VjbuOxXIzK0-Iu4DgeGdq0f4ymSbD3xifnPHUHFF9F-hrZcJSDEI6e9XDO-WkqeIHaclXChmESynRo7v17dT1XECt_UKO5YmXkd-hfVaCRHslbVnrMR3-PyKRlMPbXfzVyFK0JkQMj6oZFXqQNFIEMKItC/s1200/carl%20von%20clausewitz-o-wojnie-bellona.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="810" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJUlD4SX-Tc9plGy5n0F8gSuHZFS6iJNSH47VjbuOxXIzK0-Iu4DgeGdq0f4ymSbD3xifnPHUHFF9F-hrZcJSDEI6e9XDO-WkqeIHaclXChmESynRo7v17dT1XECt_UKO5YmXkd-hfVaCRHslbVnrMR3-PyKRlMPbXfzVyFK0JkQMj6oZFXqQNFIEMKItC/s320/carl%20von%20clausewitz-o-wojnie-bellona.jpg" width="216" /></a></div><br /></span><span><a name='more'></a></span><span>Wtedy, dwa lata temu zacząłem cytowanie dzieła "O wojnie / Vom Kriege" pruskiego generała Carla von Clausewitza (1780-1831). I muszę znowu przyznać się do pomyłki: wierzyłem, że wojna skończy się nim ja napisze kolejne odcinki cyklu. Nie skończyła się! A ja, po dwóch latach, wracam klasycznego dzieła sprzed wielu, wielu lat.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><ul><li><span><span>Młody człowiek skaczący przez głęboką przepaść, aby wykazać swą sprawność w jeździe konnej, jest odważny; jeśli jednak wykona ten sam skok ścigany przez gromadę krwiożerczych janczarów, to wtedy jest on tylko zdecydowany. </span></span></li><li><span><span>Odwaga wodza jest dla nas przedmiotem specjalnych rozważań i już niewiele dodać możemy do ogólnej charakterystyki tej cnoty wojskowej, jaką podaliśmy tu jak najsumienniej.</span></span></li><li><span><span>Im wyżej wznosimy się na szczeblach dowództwa, tym bardziej w czynnościach przeważają: umysł, rozsądek i rozwaga.</span></span></li><li><span><span>Odwaga kierowana przez wybitny umysł jest cechą bohatera.</span></span></li><li><span><span>Im silniej odwaga porywa za sobą umysł i rozwagę, tym dalej sięgnie ich lot, wzrok tym szersze ogarnia widnokręgi, a wynik będzie tym lepszy; oczywiście zawsze tylko w tym znaczeniu, że większym celom odpowiadają większe niebezpieczeństwa. </span></span></li><li><span><span>Duch odwagi może przeniknąć wojsko, będąc albo wrodzonym danemu narodowi, albo wytworzonym przez szczęśliwą wojnę przebytą pod odważnym wodzem; w ostatnim wypadku będzie go wojski z początku brakować. </span></span></li><li><span><span>...jeśli charakter narodu i doświadczenie wojenne wspierają się wzajemnie przez stale wzajemne oddziaływanie, może dany naród spodziewać się, że osiągnie mocne stanowisko w świecie politycznym.</span></span></li><li><span><span>Na wojnie bardziej niż gdziekolwiek indziej na świecie dzieją się rzeczy inaczej, niż sie pomyślało, i wyglądają z liska inaczej niż z daleka.</span></span></li><li><span><span>Przewaga też ma swoje stopnie, może być ona podwójna, potrójna, poczwórna itd. - i każdy zrozumie, że przy tym stopniowaniu może ona przeważyć wszystko inne.</span></span></li><li><span><span>Przebiegłszy historię wojen Europy, nowoczesnej, nie napotkałem przykładu takiego jak Maraton.<br /></span></span></li></ul></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Chciałbym nie musieć pisać t e g o wszystkiego. Wziąć się za jakiś idylliczny obraz z historii, np. pisać o wielkiej miłości mistrza Honoriusza do pani Hańskiej lub co łączyło Chopina z </span></span><span><span>George Sand</span></span><span><span>! Ale widać, nie daje się to. Trudno ominąć datę 24 lutego 2022 r. Smutne, że ta potworna rocznica wpisała w dzień imienin mego osobistego Syna, Macieja.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><ul><li>...w Europie dzisiejszej najbardziej uzdolniony wódz z trudnością wydrze zwycięstwo siłom nieprzyjaciela dwukrotnie liczniejszego. </li><li>Posunięto się nawet w strategii i taktyce do przypisywania wielkim wodzom, że pomagał im pod tym względem jakiś specjalny organ wewnętrzny. </li><li>Zaskoczenie jest więc środkiem do osiągnięcia przewagi, ale poza tym należy je uważać również za czynnik samodzielny dzięki jego działaniu moralnemu.</li><li>Twierdzimy zatem, że zaskoczenie stanowi podstawę wszelkich bez wyjątku działań, jedynie stopnie jego są bardzo różne, zależnie od natury działania i pozostałych okoliczności.</li><li>Tajemnica i szybkość - oto dwa czynniki zaskoczenia.</li><li>...nadzwyczaj rzadko udaje się jednemu państwu zaskoczyć inne wypowiedzeniem wojny albo też rzuceniem swoich sił w pewnym kierunku ogólnym. </li><li>Wreszcie wtargnięcie Fryderyka Wielkiego na Śląsk można przytoczyć jako wypadek wojny nieoczekiwanej. </li><li>Mianowicie zaskoczyć może tylko ten, kto innemu narzuca swoja inicjatywę, a narzuca ją ten, kto działa właściwie.</li><li>Człowiek podstępny pozwala temu, kogo chce oszukać, samemu popełnić błędy rozumowe, które zsumowane w jeden wynik naraz zmieniają mu w oczach istotę danej sprawy.</li><li>Strategia nie zna innej działalności, jak organizowanie bitwę oraz czynności zmierzających do nich. <br /></li></ul></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Nie wiem jak się skończy wojna w Ukrainie. Nie wiem kiedy skończy się wojna w Ukrainie. Nie rozumiem logiki tej bandyckiej napaści Putina na wolny kraj. Smutne, że są kraje na świecie i w Europie, które popierają imperialistyczne poczynania Kremla! Wstyd! Czy rządzący tam ludzie nie wiedzą, że stawiają się obok zbrodniarza wojennego XXI w. w jednym szeregu? <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] </span><span><span style="font-size: x-small;">Clausewitz von C., "O wojnie",
tłumaczenie A. Cichowicza, L. Kuca i F. Shoenera, Wydawnictwo Bellona,
Warszawa 2022, s.160-173</span></span> </div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-70127479669872171652024-02-22T00:00:00.001+01:002024-02-22T00:00:00.323+01:00...na 95-tą rocznicę urodzin Zdzisława Beksińskiego - 24 II 1929 r. <div style="text-align: justify;">...powrót do tekstu, jaki ukazał się na blogu 2 lutego 2016 r. To przypomnienie, to z racji 95-tej rocznicy urodzin Zdzisława Beksińskiego. Raz jeszcze przejdźmy się po salach bydgoskiego Biura Wystaw Artystycznych (BWA), jaka gościa tu wtedy. Moje zachwycenie dla tego malarstwa trwa od lat. Wiem, że przerażające, zaskakując, ba! dla wielu odbiorców dziwne i nie do strawienia. No to zapraszam na inne wystawy i fascynację innymi mistrzami pędzla czy komputera. Ja przy Beksińskim zostaję. Zresztą, czy szedłbym w 2016 r. na wystawę, gdyby to był mus, gwałt na mojej psychice? Absurd! Trzeba chcieć, aby być! - ale mi się nuta filozofowania otworzyła.</div><div style="text-align: justify;">Zatem raz jeszcze przeżyjmy te chwile. Moja korekta będzie dotyczyła tylko usunięciu kilku fotografii. Raczej nie burzą one narracji, a uważałem je za zbędne. W miniony tekst nie ingeruję, poza sprawdzeniem tzw. literówek. Wtedy tekst/post zatytułowany został: "...był Beksiński".</div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Luty to bez wątpienia miesiąc <b>Zdzisława Beksińskiego</b>! <span class="_Xbe kno-fv">24
lutego 1929 r. urodził się w Sanoku. 21 lutego 2005 r. został brutalnie
zamordowany w Warszawie. Bez wątpienia ten wstrząsający mord stał się
kanwą do powstania jednego z odcinków serialu (produkcji Polsatu): <i>"Pensjonat pod Różą"</i>. Niestety chcę Was zabrać <i>na Beksińskiego</i>,
kiedy Jego dzieła opuszczają Bydgoszcz. Mea culpa! Nie ulega to
wątpliwości. Sądziłem, że wystawa skończyła się 31 grudnia? Nie wiem
skąd ten pomysł? A tu - niespodzianka: jeszcze tydzień temu...</span></div><div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW17eTfKT1zqcJMkPyhQu6LuF4fnA_XQDyzc5aAVcetywCGDQOQ6_6ReEMwf2WuozJuLGocQtBMIXR5X14n3_0j-wq4GU65SoHK4dUOI4LuY-rcqaCyaoxo9h6xJHlKUczdT1RSDLCIyuk/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+12.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW17eTfKT1zqcJMkPyhQu6LuF4fnA_XQDyzc5aAVcetywCGDQOQ6_6ReEMwf2WuozJuLGocQtBMIXR5X14n3_0j-wq4GU65SoHK4dUOI4LuY-rcqaCyaoxo9h6xJHlKUczdT1RSDLCIyuk/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+12.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span class="_Xbe kno-fv"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZhoE9yW02YobYc6cA3NzYQV5q_OTR-0HfaEED3EOXS1EyuPK1LdJ0_0Lmwa-Lq61OtWe2CjXCIASSltNlsTngzEJPKPC1M4L0SfOK0PcawX9y67WL884jZxV0pAshmokifzw_rZlP9bxM/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+07.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZhoE9yW02YobYc6cA3NzYQV5q_OTR-0HfaEED3EOXS1EyuPK1LdJ0_0Lmwa-Lq61OtWe2CjXCIASSltNlsTngzEJPKPC1M4L0SfOK0PcawX9y67WL884jZxV0pAshmokifzw_rZlP9bxM/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+07.JPG" width="320" /></a></span></div>
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv">Trudno odczytuje się wizje
malarskie, graficzne, fotograficzne Mistrza. O ile ktoś nie gustuje w
tego rodzaju twórczości, to nawet wołami nie zaciągnęlibyśmy go do
galerii. Bo, co to za przyjemność - wykrzywi się pan w poplamionym
kapeluszu - oglądać wszystkie te koszmarności?... Ja się temu panu nie
dziwię. Odbiór tej konkretnie sztuki do prostych nie należy.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizuNhu5QD9IRjKFgzdoPbNeZcianGpCRsV17H8X11H6AwMfKtq5o-ikwWFUWuRpGpMYKQZWD2hv7Vs7adNROEhjjclE-wXtlPCTzich5LWEcPx2dyhfXQJ6MBtrQLSHDdBkzR8hATw3SbB/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+01.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizuNhu5QD9IRjKFgzdoPbNeZcianGpCRsV17H8X11H6AwMfKtq5o-ikwWFUWuRpGpMYKQZWD2hv7Vs7adNROEhjjclE-wXtlPCTzich5LWEcPx2dyhfXQJ6MBtrQLSHDdBkzR8hATw3SbB/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+01.JPG" width="213" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm9IwJ0dAwAjcB1HeSnqnREDIUcbQImPngd5ApTJKqMGP-gQTwMRzEWyy1URPhYD0J7pIGItDdRnGjy_v0bALVwypye4C1F9dx9lOXysVhWAyJcKNUD5INtSvWpPmL_r-N0PsyEXVWPe_L/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+02.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm9IwJ0dAwAjcB1HeSnqnREDIUcbQImPngd5ApTJKqMGP-gQTwMRzEWyy1URPhYD0J7pIGItDdRnGjy_v0bALVwypye4C1F9dx9lOXysVhWAyJcKNUD5INtSvWpPmL_r-N0PsyEXVWPe_L/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+02.JPG" width="320" /></a></div>
<span id="goog_385179367"></span><span id="goog_385179368"></span><span class="_Xbe kno-fv"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv">Tak, można odwiedziny, tym razem w Biurze
Wystaw Artystycznych w Bydgoszczy, przypłacić nawrotem depresji lub
wpaść w czarny wir głębokiego rozstroju psychicznego? Nie przestanę
powtarzać, że dla mnie osobiście w twórczości Beksińskiego badzia się
duch wielkiego Salvadora...</span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv"> </span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3GJ6HvOfzuixLnvBAN_pCM5P8XBEFXFsGztGq7xrKL4jAcuFjIHI75XKnCWwiyb1DOC96Lvr_iuTQiScvXO0qW5MKXco8GJtdNPR0zNXw-l72i_CbBx9TQv_XJCjNIRuTQkQyYJckYIj/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+03.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3GJ6HvOfzuixLnvBAN_pCM5P8XBEFXFsGztGq7xrKL4jAcuFjIHI75XKnCWwiyb1DOC96Lvr_iuTQiScvXO0qW5MKXco8GJtdNPR0zNXw-l72i_CbBx9TQv_XJCjNIRuTQkQyYJckYIj/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+03.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span class="_Xbe kno-fv"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDANbF9PY2p4i6NpvOiqGxCXen7l4WzfN1kuVJ2gBrn77faGHZVNs7ZtKGvpCx4YyFCm1nqQHR1PI011WdaoZsuujB8NZwglJ8C2FHAm2XkQYs9THK_g_ba0nDhROUjLdjAL8cxB7yzTHB/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+13.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDANbF9PY2p4i6NpvOiqGxCXen7l4WzfN1kuVJ2gBrn77faGHZVNs7ZtKGvpCx4YyFCm1nqQHR1PI011WdaoZsuujB8NZwglJ8C2FHAm2XkQYs9THK_g_ba0nDhROUjLdjAL8cxB7yzTHB/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+13.JPG" width="320" /></a></div>
<span class="_Xbe kno-fv"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv">Mnie te obrazy po prostu - zachwycają! Ze
współczesnych malarzy polskich nie znam drugiego takiego, który tak
storpedował moją estetykę rozumienia sztuki! Nie chcę powtarzać się z
tym, co już napisałem wcześniej. Wizje owszem wbijają w grunt, ale i
krzyczą do nas swoją trwogą, odzierają ze złudzeń? </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio00UcMkTTovDJ5uJjfqe5geQVaNFwo6V-FahIWS56QqnNSWPrRzZ3ugwNtsRg6an7jAhdz4I39VXwCqwloVMgEz3lvNelL95eGEFif6gcsJBSAdMJVRNKzdhDI4TjqHKeWLMd3KoG_JGy/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+08.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio00UcMkTTovDJ5uJjfqe5geQVaNFwo6V-FahIWS56QqnNSWPrRzZ3ugwNtsRg6an7jAhdz4I39VXwCqwloVMgEz3lvNelL95eGEFif6gcsJBSAdMJVRNKzdhDI4TjqHKeWLMd3KoG_JGy/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+08.JPG" width="320" /></a></div>
<span id="goog_385179379"></span><span id="goog_385179380"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOojj2MYkKIIFrTBtvzVbEct3bcsbQ84o8pH2sn27mHUxtft_vwUlLQsobvIcje0Ayh0lVQE0rsm5WqETrhuuR9c4TRn7_atHlxg4ec9nl3PUrybuyBFltCdGh-BfqffZivdHY_b5kSyyb/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+04.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOojj2MYkKIIFrTBtvzVbEct3bcsbQ84o8pH2sn27mHUxtft_vwUlLQsobvIcje0Ayh0lVQE0rsm5WqETrhuuR9c4TRn7_atHlxg4ec9nl3PUrybuyBFltCdGh-BfqffZivdHY_b5kSyyb/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+04.JPG" width="213" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv">Zachodzę w głowę czy skoro <i>kreska
Beksińskiego</i> tak mnie zdobywa, jestem jej podległy, to czy to znaczy,
że mój wewnętrzny świat jest właśnie taki? Ile z tej ponurości,
trupowiatości, zgnicia, przemijania jest we mnie? Czy mój świat
wyobraźni wypełniają podobne wizje? Pewnie chwilami tak.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKvKGbOKycBzufH18widn8N9A4dTwIRXxY0xR9ewht8UgHDno-PD1DHCNRft65iysdTrJ3RcNKQseSfudJvZaYv9fjrmMMzLDjjG29UBGkEyKOi8lSfmXXACR87Nbe8TbibVMvWjXhBY2B/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+15.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKvKGbOKycBzufH18widn8N9A4dTwIRXxY0xR9ewht8UgHDno-PD1DHCNRft65iysdTrJ3RcNKQseSfudJvZaYv9fjrmMMzLDjjG29UBGkEyKOi8lSfmXXACR87Nbe8TbibVMvWjXhBY2B/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+15.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhOgouDORFbRTsq7m5Pq2hkN_CPKz-vrKRTLtxg3cUBnbznpXf4mdr9ya0d6Ned_t2oerhlYCYSs6V293bR_nwx8_I65t2JKEFitd_7SNQnXIR7g0pLRt5KrHKzh1IqfDCBzj4hEt1grkn/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+22.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhOgouDORFbRTsq7m5Pq2hkN_CPKz-vrKRTLtxg3cUBnbznpXf4mdr9ya0d6Ned_t2oerhlYCYSs6V293bR_nwx8_I65t2JKEFitd_7SNQnXIR7g0pLRt5KrHKzh1IqfDCBzj4hEt1grkn/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+22.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv">Muszę się do czegoś przyznać: przy całym
uwielbieniu dla sztuki Beksińskiego nie mógłbym powiesić sobie Jego
płótna, grafiki powiedzmy nad kominkiem. Stałe patrzenie na nie chyba
by mnie... zabiły. Przecież, to świat przygnębiającej Apokalipsy!...
Armagedon? Jeśli nie - to co najmniej artystyczne ostrzeżenie przed nim.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdzdnp3Jv0rzC-AR0defCm97V7BqRQnjKr95KidE8Wf1NRdzGxWdyPXcguFD-L1XB6nfTd4igaBGMN6h6KGmIQ0z316fMf4VCZJnJZEuU1GnmPoUaOcBbDhyrVC-QLAKoHBwIdfdIZySgL/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+23.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdzdnp3Jv0rzC-AR0defCm97V7BqRQnjKr95KidE8Wf1NRdzGxWdyPXcguFD-L1XB6nfTd4igaBGMN6h6KGmIQ0z316fMf4VCZJnJZEuU1GnmPoUaOcBbDhyrVC-QLAKoHBwIdfdIZySgL/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+23.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwKCqYJnYvTInjIKtjEU2zB9RdkbZbAnBVI4mrUzKC2RRgVZ7q569hd0Z_8r2TgZWrlFyeQ9nuLBqvyVBTJzOgTw76PfTSQ6G-TSeTC2ejaBm3lFJzD_uO23iZ5w9LXudHTnaGMhKIm6Yf/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+24.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwKCqYJnYvTInjIKtjEU2zB9RdkbZbAnBVI4mrUzKC2RRgVZ7q569hd0Z_8r2TgZWrlFyeQ9nuLBqvyVBTJzOgTw76PfTSQ6G-TSeTC2ejaBm3lFJzD_uO23iZ5w9LXudHTnaGMhKIm6Yf/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+24.JPG" width="320" /></a></div>
<span id="goog_385179393"></span><span id="goog_385179394"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv">Wahałem się do jakiego cyklu zakwalifikować to
pisanie: do "Smakowania Bydgoszczy" czy "Palety"? Hm... Ale doszedłem
do wniosku, że twórczość Zdzisława Beksińskiego zasługuje na samodzielny
wpis? Nie po raz pierwszy jest bohaterem mego blogu. 21 lutego 2014 r.
opublikowałem "Beksiński - memento mori...". Tym razem mamy zapis
bezpośredniego spotkania z Mistrzem.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVDw2OdG6ZgCI2fN_TDur5K_dOSYBON9ZfxuKsFyLKYNuHjqodf61Sw-rnhethyphenhyphenDZ6a58N90RD3u5EEBtPJA9keSJgIVVFesXNBsNz4CT52UyoB3RgYJuL7yH2cQezY4zjG-dRtUsTDpjz/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+06.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVDw2OdG6ZgCI2fN_TDur5K_dOSYBON9ZfxuKsFyLKYNuHjqodf61Sw-rnhethyphenhyphenDZ6a58N90RD3u5EEBtPJA9keSJgIVVFesXNBsNz4CT52UyoB3RgYJuL7yH2cQezY4zjG-dRtUsTDpjz/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+06.JPG" width="213" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjanrBJgs6ccG8sns1T8sdThWtS48Zn9Hs9w1xT1x7A-n_wW81GIGLlcohJViYfG5HB3UsfeVvZZCaE4XTh_bhOzmIGwaEnJHNZ7QmoEIIAJRRK1HuKI5lh2HTJpcyhoslqHgEofl73j-Jz/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+27.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjanrBJgs6ccG8sns1T8sdThWtS48Zn9Hs9w1xT1x7A-n_wW81GIGLlcohJViYfG5HB3UsfeVvZZCaE4XTh_bhOzmIGwaEnJHNZ7QmoEIIAJRRK1HuKI5lh2HTJpcyhoslqHgEofl73j-Jz/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+27.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span class="_Xbe kno-fv"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitLWH6kwbGjAa4Kr5jQwFzaqcn5sX01pJHLZj0b_2ySRekBihiGiWJ-26hhgD6na6Gaq5nVbboF1V0OKeedHCcEfiBEWFNrT_3idpuGn1czI2pQrFrSwBe_hBnl4rB_D6ynHIR_o1lQ7jj/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+19.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitLWH6kwbGjAa4Kr5jQwFzaqcn5sX01pJHLZj0b_2ySRekBihiGiWJ-26hhgD6na6Gaq5nVbboF1V0OKeedHCcEfiBEWFNrT_3idpuGn1czI2pQrFrSwBe_hBnl4rB_D6ynHIR_o1lQ7jj/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+19.JPG" width="213" /></a></span></div><span class="_Xbe kno-fv">Trudno ze 135 zdjęć wybrać kilka (-naście).
Niech nikogo nie zwiedzie pustka sal. Trochę musiałem się wyczekać, aby
zostać sam na sam ze sztuką. Opuszczając BWA chciałem zrobić ostatnie
zdjęcie... szatni. Widzielibyście ile osób chciało zobaczyć te niezwykłe
dzieła. Chciałbym w tym miejscu podziękować dyrektorowi bydgoskiego
BWA, Wacławowi Kuczmie [1] - za wspaniały pomysł sprowadzenia nad Brdę tej
niezwykłej wystawy! Brawooo! Bydgoszcz może być dumna. </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv">Dopisanie bieżące, tj 2024 r.:<b> "...</b></span><span><span><b>polski artysta, malarz i performer. W latach 2015-2020
dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” w Toruniu, od 2020
dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy"</b>. [2]</span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIxnAZpdJs5-GOfVBb2OCGn_ojiNIrmVtjA4tGJSUb2Ezmlf-_JQ6iw_qKY2p7_GiwomtSsiDz4CXO1-qeM3khhlPF-sr_XqbneLn1NrFBjh2gZTttcCHBy6soqJ_taHL_kXXq_YeA5X6X/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+18.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIxnAZpdJs5-GOfVBb2OCGn_ojiNIrmVtjA4tGJSUb2Ezmlf-_JQ6iw_qKY2p7_GiwomtSsiDz4CXO1-qeM3khhlPF-sr_XqbneLn1NrFBjh2gZTttcCHBy6soqJ_taHL_kXXq_YeA5X6X/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+18.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI2Zz4ZHPwGfhPmpOeug_CT0q4_NHPvcXHNYbc6K6s-9VJaLWrxhqJPwS4lQFgVkJhs37Y0fMpwnX_i4GHTA9FmIWBLVWUt37xqIb6s_8fNDKiRjZzBh5RfxVWktMWQ_Hus-L48g0sfYJK/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+25.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI2Zz4ZHPwGfhPmpOeug_CT0q4_NHPvcXHNYbc6K6s-9VJaLWrxhqJPwS4lQFgVkJhs37Y0fMpwnX_i4GHTA9FmIWBLVWUt37xqIb6s_8fNDKiRjZzBh5RfxVWktMWQ_Hus-L48g0sfYJK/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+25.JPG" width="320" /></a></div>
<span class="_Xbe kno-fv"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv"><br /></span>
<span class="_Xbe kno-fv">PS: Jeśli ktoś potraktuje moje pisania jako swoistą <i>musztardę po obiedzie</i>,
to przecież do wielu miast w Polsce trafią różne dzieła Zdzisława
Beksińskiego. Nie ociągajmy się. Idźmy poznać je osobiście. Nawet
najlepiej wydrukowany album nie odda nam osobistego kontaktu z dziełem.
Ale na to nie trzeba mego pisania, które w tym momencie ociera się o
banał i zbytni dydaktyzm?...</span></div><div style="text-align: justify;"><span class="_Xbe kno-fv"> </span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxnTjAW5bOY5iuaK73o73_IXlVSZ4GisBy7ElmGBFH1WKtznv39rt9FcEO74KASaTGZY7HkewaTfoScRmlwimHZzOTDednxF12eLIm2xaVV-h-1lAVmPrccz8xtFigPu84iTCD6h2H2l4W/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+10.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxnTjAW5bOY5iuaK73o73_IXlVSZ4GisBy7ElmGBFH1WKtznv39rt9FcEO74KASaTGZY7HkewaTfoScRmlwimHZzOTDednxF12eLIm2xaVV-h-1lAVmPrccz8xtFigPu84iTCD6h2H2l4W/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+10.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiaZDL0ab9xDeL8U27V14v2MAhbhOq7E1mRcoy2XPOftoQ0HjuDBM7HDg57dZ37vl6LILT1v3wU2jDce6yN2uqTyNJq4ikrNBlt1EeqSfmtvBzVH_W9SMsdZHTBL9JM0C_MM89OdD2AOrJ/s1600/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+31.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiaZDL0ab9xDeL8U27V14v2MAhbhOq7E1mRcoy2XPOftoQ0HjuDBM7HDg57dZ37vl6LILT1v3wU2jDce6yN2uqTyNJq4ikrNBlt1EeqSfmtvBzVH_W9SMsdZHTBL9JM0C_MM89OdD2AOrJ/s320/BWA+BYDGOSZCZ+BEKSI%25C5%2583SKI+FOTO+ROBERT+GRZYBOWSKI+ALIAS+KAROL+NAROCZ+31.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="_Xbe kno-fv"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] <span class="_Xbe kno-fv">Nie będę pisał "Wackowi", choć znamy się od
lat, pracowaliśmy w jednej szkole, ba! moje osobiste dzieci chodziły na zajęcia plastyczne do pracowni
przy ul. Drukarskiej. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;"><span class="_Xbe kno-fv">[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Kuczma [data dostępu 7 II 2024]<br /></span></span></div>
<div style="clear: both;"></div><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-68866818705090757772024-02-20T00:00:00.001+01:002024-03-12T06:34:06.870+01:00Pandemiczne opowieści - LI - The Stagecoach odc. 1<div style="text-align: justify;">- Barnaby Hill! - tubalny głos woźnicy Eda Kerseya oświadczał pasażerom, że kolejny etap podróży za nimi. Zanim zeskoczył z kozła, drzwiczki dyliżansu otworzyły się i wysiadła z niej dama o naburmuszonej twarzy, która odgrażała się:</div><div style="text-align: justify;">- Gdyby nie to, że spieszę się na pogrzeb babci Felicyty, to inaczej by się ta sprawa skończyła panie... panie..</div><div style="text-align: justify;">- Metfield! - z głębi dyliżansu padł ciężki baryton.</div><div style="text-align: justify;">- Tak, panie Metfield! U nas, w Nowym Jorku, za podobne ekscesy...</div><div style="text-align: justify;">Nie dokończyła, bo ciężki baryton parsknął dość obrzydliwym śmiechem. </div><div style="text-align: justify;">- Czy coś się stało, proszę pani? - Ed Kersey zainteresował się tą wymianą raczej nieuprzejmości.</div><div style="text-align: justify;">- Ten gbur... ten gbur... - dama o naburmuszonej twarzy nie mogła z siebie wydać nic więcej.</div><div style="text-align: justify;">- Daj spokój, Ed! - głos znowu przeszedł w baryton. - Zawsze tak jest, jak byle dziwka ze Wschodu zaczyna strugać damę z Savannah.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh1ZL2sOtg-fqha3RYvZCcfSxnjximX0u0oGTE7czK6tlP-vv2qZ5m-TAnYdt23Hm-VT-ocePy0YIPF_5Z6a-YvTrL7Tlpq_r_lH446I-BsVC0WfS3MNGNH5PjkBeVfmXIH0UzOWoXmSHpQORPUHVODpvGtb6CnDnxdAHz2Cny4pnMS0aaeUWTt5iaJWbn/s1080/02%2030%20AM%20by%20Robert%20Pummill.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="843" data-original-width="1080" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh1ZL2sOtg-fqha3RYvZCcfSxnjximX0u0oGTE7czK6tlP-vv2qZ5m-TAnYdt23Hm-VT-ocePy0YIPF_5Z6a-YvTrL7Tlpq_r_lH446I-BsVC0WfS3MNGNH5PjkBeVfmXIH0UzOWoXmSHpQORPUHVODpvGtb6CnDnxdAHz2Cny4pnMS0aaeUWTt5iaJWbn/s320/02%2030%20AM%20by%20Robert%20Pummill.jpg" width="320" /></a></div><span><a name='more'></a></span> Ale kobieta na tę kolejną obelgę zamiotła suknią tylko wokół siebie i ruszyła do przodu.</div><div style="text-align: justify;">- A bagaż?! - Ed Kersey oparł się o tylne koło dyliżansu.</div><div style="text-align: justify;">- Proszę przesłać do hotelu! - usłyszał oddający się głos.</div><div style="text-align: justify;">- Nie mówiłem, że dziwka?! - przez okno wychylił się mężczyzna od ciężkiego barytonu. - Damula, psiakrew - i splunął przed siebie. </div><div style="text-align: justify;">- A to ty, <span><span>Dwight? - uśmiechnął się woźnica.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- A myślałeś, że </span></span>George Washington<span><span>?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie wysiadasz?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Jadę do Ramsholt.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- A! Pokerek?<br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie tym razem. Ted Thurlow kończy osiemdziesiąt lat. Muszę choć przed śmiercią odwiedzić tego starego durnia. To Felicyty </span></span><span><span> Cartwright nie żyje?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie wiedziałeś? Skręciła kark. Spadła z konia.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Do końca szalona? - uśmiechnął się na jakieś nieokreślone wspomnienie. - Ile ona miała lat?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie wiem, ale z osiemdziesiąt? - Ed podrapał się po brodzie.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Chyba ze sto! - i rubaszne parsknięcie powróciło. - Ale, zaraz, to chcesz powiedzieć, że to wnuczka tej starej wiedźmy? <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tak, Loran.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To była Loran </span></span>Cartwright? - zrobił wielkie oczy.</div><div style="text-align: justify;">- W rzeczy samej!</div><div style="text-align: justify;">- Nie dziwię się, że taka pyskata. Wyrosła, pamiętam ją taką...</div><div style="text-align: justify;"><span><span>Nie dokończył wątku wspomnieniowego, do dyliżansu podeszła kobieta z chłopcem:</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Czy to dyliżans do Ramsholt?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tak, proszę pani. Odjeżdżamy za pół godziny, tylko zmienimy konie - grzecznie odpowiedział Ed i spojrzał na chłopca.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Co się gapisz?! - dzieciak zawarczał groźnie.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo! Tak nie wolno do pana... - strofujący głos nie podziałał mobilizująco na malca.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Mam to w dupie! - i pokazał język.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Rozkoszne dziecię - Ed próbował trzymać fason. Fach woźnicy dyliżansu nie był dla niego szczytem marzeń, ale po nieudanych próbach zdobycia bogactwa w pobliskich górach musiał uznać wyższość jakiej bądź pensji, niż przymieranie głodem z sitem do wypłukiwania w garści nad obrzydłym skalnym potokiem.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Kobieta pchnęła malca do środka.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Przepraszam pana.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Dwight Metfield zapalił cygaro.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- On tu będzie smrodził? - malec rzucił w kierunku palacza.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Zamknij się szczeniaku, bo zaraz cię wyrzucę przez okno!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Jak, pan może?! - obruszyła się kobieta.- To dziecko!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ładne mi dziecko! - teraz baryton przeszedł w wyszczerzenie zębów. - Mój ojciec jednym machnięciem wybiłby takie chamstwo z głowy.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo nie jest chamem, proszę pana. To wnuk senatora Reydona! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tym razem, to ja mam to w dupie! Reydon czy nie ma się zachowywać, a jak nie, to lepiej byłoby wam tu nie wsiadać!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Panie woźnico, panie woźnico!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Ed uporał się z bagażem damy, której sylwetka dawno już zniknęła z pola widzenia i wcisnął go chętnemu do pomocy Bertowi Brownowi. Ten pognał z nimi we wskazanym kierunku. Należność miał odebrać od właścicielki dwóch kufrów i trzech pudeł na kapelusze. <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Tak, proszę pani?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ten pan...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Dwight Metfield - wyjął z ust cygaro.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To... to... to...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Cham! - wyrzucił z siebie malec. - I obraził ciocię Molly!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie machaj mi tu tym paluchem, szczeniaku, bo ci go wyrwę i wcisnę do gardła! - baryton przeszedł w groźne mruknięcie.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ja... ja... to zgłoszę... szeryfowi... - kobieta już czuła nadmiar palpitacji całego organizmu.<br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- A to się dobrze składa - </span></span><span><span>Dwight Metfield próbował się unieść z miejsca. - Jestem szeryf </span></span><span><span>Dwight Metfield - i odsłonił lekko surdut. Do kamizelki wpięta była gwiazda.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- O! cholera! - oczy malca zrobiły się ogromne. <br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- No, to od teraz mordę w kubeł!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- A to prawdziwa gwiazda? - i wyciągnął ciekawsko palec przed siebie.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie, z piernika! - i spojrzał na malca, jakby szacował czy warto obedrzeć go ze skóry. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo, daj panu spokój! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- A rewolwer masz? - Theo rozpalał się dopiero w swej dziecięcej ciekawości. - Byłeś w </span></span><span><span>Tombstone?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo! - ciotka Molly próbowała jednak okiełznać </span></span><span><span>ciekawość siostrzeńca.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Oczy chłopca rozpalała pożądliwa ciekawość:</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Znasz </span></span><span><span>Wyatta Earpa?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Żeby tylko jego.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- I Johna Hollidaya?! - malec chwycił się za głowę. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Z </span></span><span><span>Codym chadzałem na bizony. Byłem w </span></span><span><span>Deadwood, kiedy zginął...</span></span><span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Wiem! Wild Bill Hickok! </span></span><span><span>Ja pierniczę! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo, jak ty się wyrażasz?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ciocia nic nie rozumie!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ja? Ja? Nie rozumiem?! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Znałeś Hickoka?! - dopytywał.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Grałem z nim w pokera. Dwa razy nawet wygrałem. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ręka umarlaka! - jęknął Theo.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Skąd ty znasz takie... wyrażenia - oburzenie ciotki Molly nie mogło pomieścić się w dyliżansie. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To prawda?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Dwight Metfield przymrużył oczy. Nie chciał kopać nieboszczyka. Widział, że siedzący na wprost dzieciak tryska uwielbieniem do wszystkiego, co potrafił nazwać. Odzierać patynę z Hickoka czy wyczynów braci Earp? Nie chciał. To byłoby nieludzkie</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To prawda? - milczenie zaczepianego było niepokojące.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Daj panu spokój!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To prawda?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nakręciłeś się jak zegarek Boba, Theo?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Prawda - mruknął wreszcie zaczepiany.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ręka umarlaka! - Theo aż klasnął w dłonie. - To </span></span>walet czy dama karo?!</div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Karty?! - obruszyła się ciotka Molly. - Gdyby to twój dziadek słyszał!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Zamknij się! - Theo zaatakował ją nie oglądając się ani na płeć, ani na wiek szacownej matrony. Ta westchnęła tylko ciężko. - Walet czy dama?! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Ale odpowiedzi nie mógł się doczekać.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- </span></span>Gdzie wtedy był Colorado Charlie<span><span>?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Nie było go w mieście.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Co za pech! - Theo był autentycznie zmartwiony. - Przeklęty</span></span><b> </b>Jack McCall<span><span>!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo, chłopcze, ciocia ciebie nie poznaje. Skąd ty to wszystko wiesz?!</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Chłopcy już tak mają - o dziwo w obronie tegoż stanął nieskory do pochlebstw Dwight Metfield.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ciocia się nie zna! - lekceważąco przyznał Theo i przesiadł się obok szeryfa. - To colt Dragoon, proszę pana?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Dwight Metfield zrobił wielkie oczy. Nie dość, że dzieciak po raz pierwszy użył formy<i> pan</i>, to wykazywał się wiedzą, która według niego przekraczała możliwości kogoś w jego wieku.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Znasz się na broni?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- No... niezbyt... ale czytałem...</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Czytałeś? - ciocia Molly traciła oddech.<br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Ciocia myśli, że ja tylko Dickensa czy Waltera Scotta czytam?</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Dyliżansem zachwiało lekko. Ciocia Molly aż sapnęła.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- To nic takiego, konie zmieniają - oświadczył Theo z miną znawcy.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Faktycznie chłopacy od Boytona zmieniali zmachaną czwórkę, którą od kilku godzin powoził </span></span>Ed Kersey. Zastąpiła je kolejna czwórka rosłych wałachów. </div><div style="text-align: justify;">- Na co my jeszcze czekamy? - niecierpliwość cioci Molly ujawniała się.</div><div style="text-align: justify;">- Na kogo, droga pani - wtrącił się Ed, który akurat ukazał się w oknie, przez które kobieta rozglądała się z manifestowanym znudzeniem. - Czekamy na <span><span> Craiga</span></span><b> </b>Heapeya. </div><div style="text-align: justify;">- Kim jest ten pan? Dyrektorem banku stanowego czy może też senatorem? </div><div style="text-align: justify;">- <span><span> Craig</span></span>? Nie, proszę pani. Tak wysoko w życiu nie poszybował! Ale z niego jest doskonały strzelec, a ja bez niego o zmierzchu nie wyruszam. </div><div style="text-align: justify;">- A po co nam strzelec?</div><div style="text-align: justify;">- Nawahom coś się ostatnio nie powiodło w rozmowach z wujem Samem i wkroczyli na wojenną ścieżkę. </div><div style="text-align: justify;">- Co pan mówi?! To... to... niebezpiecznie...</div><div style="text-align: justify;">- Fajowo! - oczy Theo rozpaliły się niemal od razu. - To sobie postrzelamy! A pan wielu Indiana zastrzelił? </div><div style="text-align: justify;">- Ścigam bandytów - powiedział <span><span>Dwight Metfield zmęczony obcowanie z tym pobudzonym chłopcem, choć przyznałby, że zaczyna go on na swój sposób fascynować. Po chwili dopełnił - Nie walczę z Indianami.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Szkoda! Taki </span></span><span lang="en">Sitting Bull</span><span><span>! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- </span></span>Tatanka Yotanka<span><span> - poprawił go.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Wiem! </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>- Theo daj spokój panu... - ale nikt nie myślał słuchać ciotki Molly. Szeryf i lekko uchyli kapelusza.<br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span>Brakowało do szczęścia towarzystwa rozwścieczonych Nawaho, bo jakiś dureń znowu ich na czymś oszukał lub zagarnął jakiś skrawek ich ziemi. </span></span></div><div style="text-align: justify;"> Ed Kersey wyciągnął zegarek, dla pewności zerknął na wieżę ratusza. Ale obydwa pokazywały tę samą porę.</div><div style="text-align: justify;">- Przeklęty Craig! - warknął pod nosem, na tyle jednak głośno, aby go usłyszano. - Dobry chłop, ale z punktualnością na bakier. Nie mogę w nieskończoność czekać. </div><div style="text-align: justify;">- No... ale... ci... przeklęci Indianie... - w głosie cioci Molly ujawniła się drżąca nuta niepewności, lęku, a może nawet delikatnie skrywanego przerażenia.</div><div style="text-align: justify;">- Szeryf Metfield ma broń, ja też coś ściskam w garści...</div><div style="text-align: justify;">- Super! - oczy Theo płonęły pożądliwością, na jaką się mogą zdobyć oczy chłopca w takim wieku. Szeryf Metfield wypuścił tylko smugę dymu po kolejnym zaciągnięciu się cygarem. </div><div style="text-align: justify;">- Chyba go widzę - Ed przymrużył oczy. - Do cholery, Craig!</div><div style="text-align: justify;">- Co się stało? - stan spanikowania cioci Molly wzrastał. Zbliżający się mężczyzna raczej miał problemy z zachowaniem pionowej równowagi swego kręgosłupa.</div><div style="text-align: justify;">- Jak ty wyglądasz?! - Ed chwycił za ramię zbliżającego się. Ale ten wyzwolił się z uchwytu, zerknął ku zerkającej ku niemu bez aprobaty kobiety i palnął:</div><div style="text-align: justify;">- Pani pozwoli...</div><div style="text-align: justify;">Ed odciągnął go nieznacznie od dyliżansu.</div><div style="text-align: justify;">- Jak ty wyglądasz?! - zaczął go szarpać. - Miałeś nie pić!<br /></div><div style="text-align: justify;">- Zostaw mnie, chamie! - Craig odepchnął Eda. - Były urodziny generała Granta? Były! Trzeba było wypić za zdrówko? Trzeba było! </div><div style="text-align: justify;">- Jak chcesz jechać?</div><div style="text-align: justify;">- Nor... malnie...</div><div style="text-align: justify;">- Ja z tym kimś nie jadę! - wrzasnęła ciocia Molly. - Theo wysiadamy! To jest... to jest...</div><div style="text-align: justify;">Craig zajrzał do dyliżansu:</div><div style="text-align: justify;">- O! I szeryfunio jedzie z nami?! To pana bachor? - wskazał na Theo.</div><div style="text-align: justify;">- Nie jestem żadne bachor, moczymordo! - w Theo obudziła się dawna narracja w głosie i formie. </div><div style="text-align: justify;">- To wnuk senatora Reydona! - tego już było za wiele, jak na cierpliwość i opanowanie cioci Molly.</div><div style="text-align: justify;">- Ja to załatwię - szeryf wstał ze swego miejsca. Wysiadł. Na powitanie jego pięść znalazła się pomiędzy oczyma Craiga. Ten zachwiał się. Drugi cios zwalił go z chwiejących się nóg. </div><div style="text-align: justify;">- Z kopyta go! Z kopyta! - Theo był w swoim żywiole? - Niech mu szeryf dowali.</div><div style="text-align: justify;">Próby odciągnięcia chłopca od okna na niewiele się ciotce zdawały. Poziom rozbrykania był na tyle wysoki, że nie dało się tego opanować nawet energicznej matronie. Ed próbował z kolei odciągnąć szeryfa od sponiewieranego Craiga. Doskonale wiedział, bo kilka razy sam to odczuł na własnej skórze, co znaczyły ciosy Dwighta Metfielda. Jakoś nie roiło mu się nawet w głowie, aby stawać pomiędzy tymi dwojga. Rozjemca szybko mógłby stać się ofiarą na równi z tracącym na urodzie i równowadze Craigem Heapeyem. Szeryf wreszcie chwycił go za kołnierz i z całą mocą swojej furii cisnął w koryto, z którego piły konie. Wsadził mu głowę pod wodę, raz, drugi, trzeci...</div><div style="text-align: justify;">- Li... to... ści... Szery... fie...- bulgotał Craig.</div><div style="text-align: justify;">- Obchodź sobie urodziny Granta innego dnia! - słyszał oszołomiony reakcją szeryfa. - Rozumiesz?!</div><div style="text-align: justify;">Żelazny uścisk zwolnił.</div><div style="text-align: justify;">Craig nie mógł chwycić tchu.</div><div style="text-align: justify;">- Nie... nie... wiedziałem...</div><div style="text-align: justify;">- Czego znowu nie wiedziałeś? - szeryf był blisko wepchnięcia tej gadające głowy znów pod wodę, ale Craig rozłożył ręce i zaczął nimi machać. </div><div style="text-align: justify;">- ...że pan... obchodzi... urodziny Lee...</div><div style="text-align: justify;">- Gówno cię obchodzi, co obchodzę! Wytrzeźwiałeś?! </div><div style="text-align: justify;">Ed podszedł i podał starającemu się wypionizować swoje stanie Craiga kapelusz. </div><div style="text-align: justify;">- Dasz radę wejść na górę?!</div><div style="text-align: justify;">- Dam - stan otrzeźwienia jednak cudownie nastąpił. Ed podał mu jakąś szmatę, aby otarł skrwawione oblicze, obrzękłą wargę. <br /></div><div style="text-align: justify;">- Przez takiego matoła mamy opóźnienie - tym razem szeryf zerknął na swój zegarek.</div><div style="text-align: justify;">- Ale była jazda! - Theo klaskał w dłonie. Ciotka Molly nie mogła opanować stanu egzaltacji. Nie wiedziała tylko, co było gorsze: pijany pomocnik woźnicy czy ekscytujący się tymi oprychami Theo. Szeryfa też widziała w tym gronie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">c. d. n.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-87818103077602928732024-02-17T00:00:00.001+01:002024-02-19T08:19:50.490+01:00Przeczytania - 489 - Michał Jagiełło "Zszywanie - w ucieczce" (Wydawnictwo Iskry)<div style="text-align: justify;"><b>W szkatułce na skarby garść</b></div><div style="text-align: justify;"><b>Ziemi</b></div><div style="text-align: justify;"><b>Kamyków popiołu</b> </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To cytat z wiersza "Garstka opatrzności", jaki wypisano na płycie grobowej <b>Michała Jagiełły (1941-2016)</b>. Jest tam jeszcze taki zapis: <b>"Literat, taternik, ratownik TOPR, człowiek kultury i pozytywista"</b>. Milczeniem osłonięto działalność polityczną czy partyjną. Trudno. Nie chodzi by się tu nad biografią zatrzymywać, bo chodzi o <b>tomik poezji pt. "Zszywanie - w ucieczce"</b>, jaki wydały <b>Iskry. </b></div><div style="text-align: justify;">Śmiem twierdzić, że większość z nas pamięta Michała Jagiełłę raczej jako taternika i ratownika TOPR-u, autora choćby "Wołań w górach...", które znalazły się w tym cyklu, w odcinku 296. To niemal przeszłość dla wielu wielka, bo publikacja była 21 marca 2019 r. Na dniach dostałem wcześniejsze wydanie z 1991 r. (Oficyna Przeglądu). Dziękuję koleżance Marzenie Stawickiej. Byłoby to już trzecie w moich rękach?<br /><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7ZYDO3wsFWvwFEcD8Bt2xbZ1n2RlXN1Y0nsb3IMh5E7ZAv8AIp0uquBpKgF_gqjn3ApXrradlQIIc9MDxTniShU0V3rS_ux1Yztc4u8ZUWNOMy2kENJuaALWFigsq9zxqcqaunD3RSmwBecb3WYZGZKRFhxLymtKrB01PtrjcCgCQ8k6YfndBpKGZgaPa/s2048/micha%C5%82%20jagie%C5%82%C5%82o%20zszywane%20w%20ucieczce%20poezja%20iskry.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7ZYDO3wsFWvwFEcD8Bt2xbZ1n2RlXN1Y0nsb3IMh5E7ZAv8AIp0uquBpKgF_gqjn3ApXrradlQIIc9MDxTniShU0V3rS_ux1Yztc4u8ZUWNOMy2kENJuaALWFigsq9zxqcqaunD3RSmwBecb3WYZGZKRFhxLymtKrB01PtrjcCgCQ8k6YfndBpKGZgaPa/s320/micha%C5%82%20jagie%C5%82%C5%82o%20zszywane%20w%20ucieczce%20poezja%20iskry.jpg" width="240" /></a></div><br /> </div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Ale tu ma być tym razem o poezji, a nie zasobach mego księgozbioru. Też mnie zafascynowało, kiedy zaprzyjaźnione Wydawnictwo Iskry zaproponowało dwa tomiki (czeka jeszcze "Pusta drabina") poezje t e g o Autora. Widać, jak słabo znałem pisarskie talenta Michała Jagiełły, że się wcześniej nawet nie otarłem o żadną z jego strof. Ten odcinek "Przeczytań..." proszę traktować, jako próbę i wzbogacenia swej wiedzy w tym kierunku i ukazanie drugiego oblicza taternika i człowieka kultury. Na pewno dla mnie dużym zaskoczeniem było poznanie takiego faktu: kawaler Orderu Wielkiego Księcia Giedymina / Didžiojo Lietuvos kunigaikščio Gedimino ordinas. Brzmi to tym bardziej ciekawie, jak pomyśli się o nazwisku udekorowanego.</div><div style="text-align: justify;">Zatem kilka fragmentów wierszy Michała Jagiełły.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Mieszkać (ze studni)</b></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Stojąc już na progu, z ostatnim spakowanym</div><div style="text-align: justify;">drżącym z niepewności tobołkiem</div><div style="text-align: justify;">u nogi</div><div style="text-align: justify;">widzimy swoje życie</div><div style="text-align: justify;">bez iluzji</div><div style="text-align: justify;">bez światłocienia</div><div style="text-align: justify;">chcemy jak najszybciej zamknąć za sobą drzwi</div><div style="text-align: justify;">i znaleźć się w nowym mieszkaniu, gdzie już. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Po grudzie</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie trzeba wojny pożarów powodzi unoszących</div><div style="text-align: justify;">nawet psią budę mułu dławiącego studnię zaborców</div><div style="text-align: justify;">ograbiających z dziedzictwa...</div><div style="text-align: justify;">Wystarczyła moja nihilistyczna.</div><div style="text-align: justify;">Dziś niepojęta w milczącej zaciętości.</div><div style="text-align: justify;">Obawa. Że zaleje mnie czułość. I utonę</div><div style="text-align: justify;">w Zagrodzie obmywanej przypływami urodzin chrztów</div><div style="text-align: justify;">ślubów umierania i lamentów źrebiąt na chwiejnych</div><div style="text-align: justify;">nogach</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Lekcja ratownictwa</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wypina go z uprzęży.</div><div style="text-align: justify;">wyciera łzy w mokrą sierść.</div><div style="text-align: justify;">siada na klocki i skręca linę ze słów:</div><div style="text-align: justify;">śnieg śnieżyca zadyma zawieja kurniawa.</div><div style="text-align: justify;">Ratujcie!</div><div style="text-align: justify;">Zagroda podpływa we mgle.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Pszenica - co do kropelki</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Obrzmiały kłos niemal wybucha w podołku dłoni.</div><div style="text-align: justify;">Dmuchnąć na tyle mocno, żeby odwiać plewy,</div><div style="text-align: justify;">i z takim wyczuciem, aby nie uronić ni ziarna.</div><div style="text-align: justify;">Wsypać do ust. rozcierać żuć rozrabiać śliną.</div><div style="text-align: justify;">Pochwała rędzin ze zwietrzałej skały. Z domieszką</div><div style="text-align: justify;">próchnicy - w różnych odcieniach brunatności.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>W kielichu</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sierpień żniwa niedziela południe klucz.</div><div style="text-align: justify;">Przekręcony w drzwiach - na podwórze</div><div style="text-align: justify;">i do sieni. zaciąga firanki i zasłonki, biały</div><div style="text-align: justify;">sztywny obrus haftowany w lilie. Na ścianę,</div><div style="text-align: justify;">tam, gdzie Serce gorejące. Nie patrz.</div><div style="text-align: justify;">Powinieneś mnie zrozumieć. tyle razy ci grał.</div><div style="text-align: justify;">Tu i w kościele. Modlił się.</div><div style="text-align: justify;">a ja - do was. Obu.</div><div style="text-align: justify;">Nic nie mów. To nie grzech. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>W garści</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po lewej, w Kotle Gąsienicowym - kipi mgła,</div><div style="text-align: justify;">po prawej - otwarte: od Trzech Koron po Babią.</div><div style="text-align: justify;">W siodle na Uhrociu kozice - dziewczę i chłopiec.</div><div style="text-align: justify;">Czy to my oboje? W wykrocie przyszłego?</div><div style="text-align: justify;">Zjazd i w górę, i znowu - narciarski kołowrót.</div><div style="text-align: justify;">koło wrót - chłopskiemu synowi,</div><div style="text-align: justify;">jeślitylkoniezapadłnaherbowąchcicę,</div><div style="text-align: justify;">wszystko się ko-jarzy. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Rozliczenie</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ojciec liczy nory. W samym chlewie - siedem.</div><div style="text-align: justify;">Co to może znaczyć?</div><div style="text-align: justify;">Ma pobladłą twarz. Jak wtedy, gdy mundurowi</div><div style="text-align: justify;">zabrali go autem, niczym zbrodniarza, tylko</div><div style="text-align: justify;">za to,</div><div style="text-align: justify;">że Zagroda nie nadążała</div><div style="text-align: justify;">z oddawaniem zboża - z tą podłą pańszczyzną</div><div style="text-align: justify;">chwytającą</div><div style="text-align: justify;">kmiecie za gardło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Garstka opatrzności</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zapalają świece. Czeka ja ostatnie</div><div style="text-align: justify;">namaszczenie.</div><div style="text-align: justify;">Chciałaby zaprotestować. Nie może.</div><div style="text-align: justify;">Odjęło jej głos ograniczyło ruch zamgliło</div><div style="text-align: justify;">wzrok. Na amen odebrało wiarę.</div><div style="text-align: justify;">Byle tylko wytrwać.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Omłot</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Utrzymać się w nabożeństwie obrządku.</div><div style="text-align: justify;">Uszanować powściągliwość, Grać zgodnie </div><div style="text-align: justify;">swoją osobistą i niepowtarzalną melodię.</div><div style="text-align: justify;">Na kolanach zbieram z klepiska skatowaną słomę.</div><div style="text-align: justify;">Ziemia lekko drży w rytmicznych nawoływaniach.</div><div style="text-align: justify;">Wciskam się w szczelinę - zeskorupiała glina,</div><div style="text-align: justify;">wapienna skała,śpiew wodospadu w jaskini.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Zszywanie</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dźwięki lutni zszywają mnie tamtego z dzisiejszym.</div><div style="text-align: justify;">Namulisko nieznanych mi przodków z pajęczyną</div><div style="text-align: justify;">wiedzy. Chłopięcą żarliwość ministranta z hardą</div><div style="text-align: justify;">wiarą bezbożnika. Pogańskie ofiarne dymy z prze-</div><div style="text-align: justify;">konaniem, że tylko życie - oby przyzwoite - i nic.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Naciągnięta skóra czasu - boli. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span class="root-page z-1" data-v-283283ce=""><i>"Wiersze Michała Jagiełły
są przepojone niezwykle silnymi emocjami. To szczere i wyraziste
wspomnienia o ludziach i miejscach, o dokonywanych w życiu wyborach,
nawet tych nie zawsze słusznych, o czasie minionym bezpowrotnie, ale
stale i boleśnie obecnym w pamięci autora"</i> - czytamy na ostatniej stronie okładki. Ja mogę sie tylko pod tym podpisać i podpowiedzieć: warto.</span></div><div style="text-align: justify;"><span class="root-page z-1" data-v-283283ce=""> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="root-page z-1" data-v-283283ce=""><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="root-page z-1" data-v-283283ce=""><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj2Vv0y1oZ-GpAAugR7LPvO8fPUfBnFxRTWyMDEIGJ2AW1nS7TJQphO4bGdXLvZDAkwOhPgOnW5HrWGDgq9iGppMtRtNq5oUJt-UihJZiu9eHeLf4PgABblKOz24ZkukdTYPzq7ljfeDAAfcNyspJCOwZBFqFZe5AyIctlyMJRep6QKJWipwiNnIbxtOl7/s2000/micha%C5%82%20jagie%C5%82%C5%82o%20wo%C5%82anie%20w%20g%C3%B3rach%20wydanie%201991.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj2Vv0y1oZ-GpAAugR7LPvO8fPUfBnFxRTWyMDEIGJ2AW1nS7TJQphO4bGdXLvZDAkwOhPgOnW5HrWGDgq9iGppMtRtNq5oUJt-UihJZiu9eHeLf4PgABblKOz24ZkukdTYPzq7ljfeDAAfcNyspJCOwZBFqFZe5AyIctlyMJRep6QKJWipwiNnIbxtOl7/s320/micha%C5%82%20jagie%C5%82%C5%82o%20wo%C5%82anie%20w%20g%C3%B3rach%20wydanie%201991.jpg" width="240" /></a></div></span> </div><div style="text-align: justify;">Tyle na dziś. Wkrótce zajrzymy do wspomnianego tomiku "Pusta drabina". Trochę poezji na ten czas zimowy, czas przemian, czas chaotyczności nie zaważy. Jak muzyka, tak i poezja, moim zdaniem, łagodzi obyczaje. <br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-18118260339563668352024-02-15T00:00:00.002+01:002024-02-15T06:52:36.615+01:00Księdza Tadeusza Isakowicza-Zeleskiego głos bezcennie stracony<div style="text-align: justify;"><b>"Dnia 8 października 2005 roku, kiedy po raz pierwszy przekroczyłem próg archiwum IPN w Wieliczce, długo nie zapomnę. Zapoznanie się z zachowanymi materiałami było doświadczeniem porażającym [...]. Najgorsze było odkrycie, że wśród wielu wspaniałych i gorliwych kapłanów archidiecezji krakowskiej, w tym osób, które znałem i ceniłem, znaleźli się w czasach PRL-u także tajni współpracownicy SB"</b> - ośmielił się napisać i opublikować kilkanaście lat temu ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski (1956-2024). [1] Niestety ten ważny głos prawdy, rozsądku, uczciwości i prawości zgasł bezpowrotnie <b>9 stycznia</b>. Smutne, że ten, który odważył się obnażyć grzech i nieprawości Kościoła był przez ten sam Kościół dyskryminowany. Trafił na beton, którego symbolem stał się m. in. arcybiskup krakowski ksiądz Stanisław Dziwisz (rocznik 1939). Nie zapominajmy, że to ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był pierwszym, który zdobył się na taki heroizm. Dla wielu stał się synonimem walki o prawdę. Dla wielu stał się synonimem niegodziwca, który kalał własne gniazdo.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAE_wUez7d2npXcBJnRmXEQJ7Kw9f1-Cs72Fz8-v3O20-4OMm5iR80AnayMXQdo21AFx8QgpgUHf3iLrhMrpgzwi30DyvyZuNiYhXHL3QYcWdNR3FkTGt0IL5rG6VpRRhPbOu2Eg7oPXHcqqH0Hhmmz1-DMbfKfvhKeI1qcGoUD3TQwJtrpiGJFofyELp_/s991/Autorstwa%20To%20zdj%C4%99cie%20wykona%C5%82%20u%C5%BCytkownik%20Wikipedii%20i%20Wikimedia%20Commons%20Jaros%C5%82aw%20Kruk%20(Jrkruk).Je%C5%9Bli%20chcesz%20wykorzysta%C4%87%20to%20zdj%C4%99cie,%20prosz%C4%99%20o%20jego%20podpisanie%20w%C2%A0nast%C4%99puj%C4%85cy%20spos%C3%B3bautor%20Jaros%C5%82aw%20Roland%20Kruk%20%20Wikipedia,%20licencja%20CC.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="991" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAE_wUez7d2npXcBJnRmXEQJ7Kw9f1-Cs72Fz8-v3O20-4OMm5iR80AnayMXQdo21AFx8QgpgUHf3iLrhMrpgzwi30DyvyZuNiYhXHL3QYcWdNR3FkTGt0IL5rG6VpRRhPbOu2Eg7oPXHcqqH0Hhmmz1-DMbfKfvhKeI1qcGoUD3TQwJtrpiGJFofyELp_/s320/Autorstwa%20To%20zdj%C4%99cie%20wykona%C5%82%20u%C5%BCytkownik%20Wikipedii%20i%20Wikimedia%20Commons%20Jaros%C5%82aw%20Kruk%20(Jrkruk).Je%C5%9Bli%20chcesz%20wykorzysta%C4%87%20to%20zdj%C4%99cie,%20prosz%C4%99%20o%20jego%20podpisanie%20w%C2%A0nast%C4%99puj%C4%85cy%20spos%C3%B3bautor%20Jaros%C5%82aw%20Roland%20Kruk%20%20Wikipedia,%20licencja%20CC.jpg" width="258" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Ks. T. Isakowicz-Zaleski - 2013 - autor Jarosław Roland Kruk Wikipedia, licencja CC</span><br /></div><div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Wybór książki <b>"Księża wobec bezpieki...."</b> nie powinien nikogo dziwić. Blisko sześćset stron prawdy nigdy nie została przeze mnie wykorzystana na tym blogu. Śmierć Autora sprawia, że w znikomym ułamku nadrabiam tę zaległość. Nie będę analizował zapisu całego volumenu (może przy innej okazji?), chcę tylko przypomnieć kilka z prawda, z jakimi zmagał się ten wyjątkowy kapłan. Jeśli sprawi to, że ktoś sięgnie po tom, to będzie to głównie zasługa tego, który przed laty dokonał wnikliwej kwerendy zasobów Instytutu Pamięci Narodowej. I nie chodziło, aby kogo bądź szkalować, piętnować, ba! podkopywać autorytet. Chodziło o PRAWDĘ! A ta, jak wiemy nie wszystkim była w smak i jest nadal. </div><div style="text-align: justify;">Wielu z nas chce wciąż żyć w wyidealizowanym świecie, w którym Kościół katolicki w Polsce była li tylko heroicznym bastionem w walce z tzw. komuną. Tej tezy nie da się utrzymać. Że na monolicie zaczęły pojawiać się rysy, to m. in. zasługa takich księży, jak Tadeusz Isakowi-Zaleski. Sama "Przedmowa" do skutków archiwalnych badań wystarcza, aby na nowo rozpocząć (rozpętać) polemikę: jaka była PRAWDA. To dobrze, że głos rozsądku, dociekliwości i prawdy wyszedł z Kościoła, że to jego kapłan zaczął dociekać, analizować, a potem publikować PRAWDĘ. Pewnie, że umysły ciasne, zabagnione dogmatyczną uległością nigdy nic z tego do siebie nie dopuszczą. Przypomina to sytuację, kiedy jedynie prawy i jedyni sprawiedliwy satrapa nazywa manipulacją fakt tylko dlatego, że nie widział chamstwa eks-posła swej partii na sali sejmowej. Wkładanie głowy w piasek nie oznacza, że problem znika. Nie ma go? To mały Kazio mógł się tak bawić, że zamykał oczy i zdawało mu się, że nikt go już nie widzi.</div><div style="text-align: justify;">Tak, dzięki badaniom księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przestaliśmy być ślepi! Już nikt nie mógł powiedzieć, że złe mówienie o klerze, to machinacje bolszewików i agentów Służby Bezpieczeństwa. Smutne, że cały czas, gdy tylko podnosi się głos krytyki wobec Kościoła, to słyszymy, że to atak na wartości, atak na tysiącletnią historię, atak na Ojczyznę! Nie! PRAWDA wymaga, aby o niej pisać. Lubię cytować G. B. Shaw, który powiedział (lub napisał?): <b>"Wszystkie wielkie prawdy na początku są bluźnierstwem".</b> Jak trudno płynąć wbrew strumieniowi wiedział doskonale ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski i wiedzą ci, którzy próbują odbudować zdemolowany system prawny i polityczny tu nad Wisłą. Chyba warto w tym miejscu przypomnieć znamienną myśl poety Zbigniewa Herberta (1924-1998): <b>"Płynie się zawsze do źródeł, pod prąd. Z prądem płyną śmieci"</b>. <br /></div><div style="text-align: justify;">Zatem kilka cennych spostrzeżeń zmarłego księdza, jakie zawarł w "Przedmowie". One same w sobie rzucają ponure światło na hierarchów Kościoła, tego co działo się w przeszłości i odzierają patynę z idealnego obrazka idealnych kapłanów. Tak nie było.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 1:</b> Zwróciłem się z tym problemem do władz kościelnych. Na pierwszy list nie dostałem odpowiedzi, na drugi odpisano mi lakonicznie, polecając mnie opiece Matki Boskiej. W końcu po kolejnej próbie uzyskania jakiegoś stanowiska w tej kwestii usłyszałem, że są to sprawy, które dzisiaj nikogo już nie interesują, i że najlepiej, abym - jak argumentowano: dla dobra Kościoła - dał sobie spokój.</div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 2:</b> Długo zmagałem się sam z sobą. Zastanawiałem się, co w tej sytuacji zrobiłby mój nieżyjący przyjaciel, ksiądz Kazimierz Jancarz [...]. Doszedłem do wniosku, że on - właśnie dla dobra Kościoła - nie poszedłby w tej sprawie na kompromis.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 3:</b> Przeczuwałem, że problem tzw. lustracji duchowieństwa wcześniej czy później stanie się problemem publicznym, a unikanie jego podejmowania przez sam Kościół może doprowadzić do nieodwracalnych szkód. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 4:</b> Nie spodziewałem się, że kilka zdań [...] przeze mnie wypowiedzianych będzie kamyczkiem, który uruchomi lawinę w całej Polsce. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 5:</b> Historia był [...] zawsze moją pasją.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 6:</b> ...kwerendę prowadziłem w archiwach oddziałów IPN w Krakowie i Katowicach, gdzie zgromadzone są akta SB z Krakowa, Nowego Sącza, Katowic i Bielska-Białej. Korzystałem też z archiwów Departamentu IV oraz Departamentu I MSW w Warszawie. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 7:</b> Tak jak i inni niezależni badacze, nie mogłem korzystać z archiwów kościelnych, które z założenia nie udostępniają teczek personalnych osób żyjących lub niedawno zmarłych. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 8:</b> ...przeprowadziłem szereg wywiadów z żyjącymi świadkami tamtych wydarzeń, w tym także z wieloma duchownymi. Ci ostatni udzielili mi szeregu cennych informacji, choć prawie wszyscy prosili o zachowanie anonimowości. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 9: </b>Nie udało mi się dotrzeć do środowiska byłych funkcjonariuszy wydziału IV SB w Krakowie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 10: </b>Trudno jest pisać o samym sobie, dlatego wyłączyłem z niniejszego opracowania większość spraw dotyczących mojej osoby [...].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 11:</b> W niniejszej publikacji przyjąłem zasadę, że ujawniane są wszystkie nazwiska funkcjonariuszy UB i SB oraz ich agentów informatorów i tajnych współpracowników.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 12: </b>Co do księży zarejestrowanych przez SB jako tajni współpracownicy, to do wszystkich żyjących, których nazwiska i miejsce pobytu udało się ustalić, wysłałem listy z informacją, że w dokumentach bezpieki znajduj się taki zapis, i poprosiłem o skomentowanie sprawy. Na listy odpowiedziała tylko połowa. </div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 13: </b>...zależało mi na tym, aby w toczącą się dyskusję na temat tzw. lustracji duchowieństwa wprowadzić nieco porządku i ostudzić towarzyszące jej emocje. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Wypowiedź 14: </b>Kończąc, dziękuję Bogu, że dał mi dość sił, abym w burzliwym okresie ostatniego półtora roku mógł wytrzymać wszystko, czego doświadczylem. Dziękuję Mu także, że postawił na mojej drodze wielu ludzi dobrej woli, bez których braterskiej i bezinteresownej pomocy nie dałbym rady przygotować niniejszej publikacji. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nawet gdyby z całej publikacji pozostało pierwszych kilkanaście stron, to zostałby nam obraz wnikliwego badacza, historyka, który mimo wszystko dążył do PRAWDY. Nie zamknął jej komunikat Kurii Metropolitalnej z 17 października 2006 r. , w którym czytamy, m. in.: <b>"Ponieważ dotychczasowe wypowiedzi Księdza w mediach wywoływały
zgorszenie wiernych, wpływały niszcząco na wspólnotę Kościoła i
wypaczały obraz kapłana katolickiego, Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
otrzymał polecenie powstrzymania się od wszelkich publicznych
wypowiedzi, zwłaszcza w środkach społecznego przekazu, na temat
kontaktów i współpracy niektórych duchownych z Służbą Bezpieczeństwa
PRL"</b>.[2] Retoryka pisma powinna być studiowana i analizowana. Jeszcze jeden cenny akapit tytułem dopełnienia tego, na co poważył się odważny kapłan: <b>"Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski poważnie nadużył zaufania Ks. Kardynała Stanisława Dziwisza, Metropolity Krakowskiego, który mając na względzie jego sytuację jako
człowieka represjonowanego przez Służbę Bezpieczeństwa, zezwolił mu na
prowadzenie badań dotyczących wyłącznie represji, które go osobiście
spotkały w okresie PRL"</b>.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinDabYH-wRv8HfceEWrsm37eIe8MAYRMJZy283P2DcPwwGRuMJn8hUMQJ61mW5NEQ9plSHB2RoccYgrRRP_eHA556zT_0HdcgrlyCWP1J6DQJrm4QvkH6NsXPjze3fFVuUIny_CM167w3r6NV1_7QSiNWEuF5qa3MsWqGVNvovQM00vZIiCHBVUPBgV9hG/s2048/tadeusz%20isakowicz%20zaleski%20ksi%C4%99%C5%BCa%20wobec%20bezpieki%20znak%20krak%C3%B3w%202007%20blog%20historia%20i%20ja%20zbiory%20w%C5%82asne%20autora.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinDabYH-wRv8HfceEWrsm37eIe8MAYRMJZy283P2DcPwwGRuMJn8hUMQJ61mW5NEQ9plSHB2RoccYgrRRP_eHA556zT_0HdcgrlyCWP1J6DQJrm4QvkH6NsXPjze3fFVuUIny_CM167w3r6NV1_7QSiNWEuF5qa3MsWqGVNvovQM00vZIiCHBVUPBgV9hG/s320/tadeusz%20isakowicz%20zaleski%20ksi%C4%99%C5%BCa%20wobec%20bezpieki%20znak%20krak%C3%B3w%202007%20blog%20historia%20i%20ja%20zbiory%20w%C5%82asne%20autora.jpg" width="240" /></a></div><span style="font-size: x-small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[1] Isakowicz-Zaleski T., Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s. 7-8, dalej do s. 13</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[2] https://wiadomosci.wp.pl/komunikat-kurii-w-sprawie-ks-isakowicza-zaleskiego-6036392383591553a [data dostępu 11 I 2024] </span><br /></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-49330325358642688782024-02-12T00:00:00.000+01:002024-02-12T00:00:00.150+01:00Przeczytania - 488 - Marek Hendrykowki "Wiwat! Saga wielkopolska" (Dom Wydawniczy Rebis)<div style="text-align: justify;">Zacznę znowu od... prywaty? Z wczesnego dzieciństwa pamiętam, jak z dumą powtarzano: <i>"My z Poznańskiego!"</i>. Nie pamiętam, aby padło określenie: Wielkopolska. Ale to <i>"z Poznańskiego"</i> brzmi mi wciąż w uszach. Na tym się wiadomości kruszyły. Coś powtarzano o majątku w tamtych stronach, mezaliansie pradziada - i tyle musiało mi wystarczyć za wiedzę. Jej odkrywanie na nowo i na dobre przyszło po latach, kiedy z mozołem karta po karcie (bo była to prawdziwa kwerenda w prawdziwych archiwach Poznania) odgrzebywałem czas przeszły zapomniany. I zaczęły wyłaniać się z mroku imiona, nazwiska, nazwy miast, miasteczek, wiosek rozsianych w ziemi średzkiej, wrzesińskiej czy kętrzyńskiej. Ze szczątkowego wiedzenia zaczęły wydostawać się pędy, poszarpane gałęzie rodzinnych koligacji, pokrewieństw, bycia w Poznańskiem od XVIII w. do końca XIX w., kiedy faktycznie pradziad rozpoczął swą peregrynację po dawnym Wielkim Księstwie Poznańskim, aby zatrzymać się na dobre nad Brdą, w Bydgoszczy. <i>Bnin, Zaniemyśl, Kórnik, Brzostek, Środa Wielkopolska, Leszno, Karolewo, Gierłatowo, Kaczanowo, Nekla, Września, Kostrzyn, Grodziszczko, Śnieciska, Miłosław, Targowa Górka, Opatówko, Winna Góra</i>, Bagrowo - wysypuję te garstki wiedzy rodzinno-geograficznej, aby nawet przed sobą potwierdzić, że m u s i a ł e m sięgnąć po książkę <b>Marka Hendrykowskiego</b> <b>"Wiwat! Saga wielkopolska"</b>, jaką czytelnik może podziwiać dzięki też <b>Domu Wydawniczemu Rebis</b>.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfaA1AFpTKQKUYwlNKtF83kxzMnXrNBjzLZBvcwPvaHkx5C8EyuNPrClPqQZqHVqHn1Nqx6U0bMwhP7x4YXpQ0m6I-5L6ui360CbbP4MDXqOOvPD07WSlgrEVvqb9yhiHtWbokAVpJHZ6Fe-tGpFrA2Bj9ELRLL0NNo3UuPjm841dr3lIOH67Ty4HEGQT2/s1200/wiwat-saga-wielkopolska-marek%20hendrykowski-rebis-blog%20historia%20i%20ja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="805" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfaA1AFpTKQKUYwlNKtF83kxzMnXrNBjzLZBvcwPvaHkx5C8EyuNPrClPqQZqHVqHn1Nqx6U0bMwhP7x4YXpQ0m6I-5L6ui360CbbP4MDXqOOvPD07WSlgrEVvqb9yhiHtWbokAVpJHZ6Fe-tGpFrA2Bj9ELRLL0NNo3UuPjm841dr3lIOH67Ty4HEGQT2/s320/wiwat-saga-wielkopolska-marek%20hendrykowski-rebis-blog%20historia%20i%20ja.jpg" width="215" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Przeszło dziewięćset stron! Tomiszcze! Ale proszę mi wierzyć, że każdy z miłośników Poznańskiego przy 957 stronie powie: m a ł o ! Zresztą Autor przewidział to, kiedy pisał ostatni akapit: <b>"Że za mało? za krótko? że nic nowego? że o tym wszystkim przedtem wiedziałeś i wiedziałeś? Łee tam. <i>Feci, quod, faciant meliora potentes </i>- Uczyniłem, co mogłem, kto potrafi, niech zrobi lepiej</b>". Ja ze swej strony - biję brawa! A jeśli faktycznie ktoś się obrusza, że nie tak, że siak, to dalej-że do piór, długopisów czy przed komputery - i do roboty! </div><div style="text-align: justify;">Ja jestem lekturą urzeczony! Moja wielkopolskość (na równi z moją wileńskością) jest po prostu usatysfakcjonowana! Nie przesadzę w swej egzaltacji sześćdziesięciolatka, kiedy napisze, że na taką książkę czekałem! I brawa dla domu Wydawniczego Rebis, że tę tematykę podjęło. Zresztą czy to dziwne? - zaperzy się ten i ów. Dom Wydawniczy Rebis co rusz podsuwa nam książki o Wielkopolsce i Wielkopolanach, które bezwarunkowo muszą stać na półkach każdego kogo serce gwałtowniej bije na dźwięk bliskich sercu nazw i wartości, jak Poznań, Gniezno, Ostrów Lednicki, Warta. </div><div style="text-align: justify;">Ale jak zostawię ewentualnych Czytelników "Wiwatu!..." - zabrzmiało idiotycznie? - z pewnym niedosytem, bo dotknę tylko trzech miejsc tej niezwykłej sagi. Rzekłbym uniwersalnych i dla mieszkańców Poznańskiego najważniejszych. Nie będzie zatem o hr. Raczyńskim, doktorze Marcinkowskim, generale Chłapowskim czy dzielnym Drzymale? Że o podłym Bismarcku nie wspomnę? Jest okazja zweryfikować pewne prawdy, pół-prawdy czy mity, np. ocenie J. Piłsudskiego w Poznańskiem. Oczywiście, że wszystkich bohaterów i anty-bohaterów tych stron znajdziecie na tych przeszło dziewięciuset stronach i chwilami będzie Wam <i>gorzko w gębie</i> (to ulubiony mój cytat z kresowego przodka, ofiary terroru Murawiowa). Jedno, czego mi zabrakło, to indeksu. Wiem, to prawdziwa gawęda, ale mimo wszystko byłoby łatwiej nawet wracać do pewnych fragmentów.</div><div style="text-align: justify;">Oto cenne moim zdaniem cytaty, wybiórczo i subiektywnie wydarte z trzech rozdziałów. I gdyby tylko one ostały się z całego trudu Autora, to i tak samodzielnie mogłyby stanowić cenność i podstawę dla naszych badań, dociekań, odbudowywania rodzinnych puzzli. Nie ukrywam, że ostatnimi laty mój obraz wielkopolskość moich przodków Skrzyńskich, Domińskich, Grzybowskich, Piechowiaków, Zielonków, Szubów, Machajewskich, Czerniejewskich, Owsianowskich, Karolewskich, Lisów, Pieczyńskich staje się coraz bardziej dopełniony poprzez Internet, znikają kolejne niewiadome.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>DO KLIO</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Że pierwsze miejsce przypada w tej księdze Poznańskiemu i Wielkopolsce, bierze się stąd, iż na uprzywilejowaną ową ekspozycję ziemia ta i jej mieszkańcy absolutnie zasługują. Choć nie wszyscy doprawdy o tym w Polszcze wiedzą. Czyja to wina?</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Rozpostarcie wielobarwnego gobelinu minionych wydarzeń ukazujące galerię ich uczestników zmienia bardzo wiele.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Saga historyczna to taki gatunek, w którym każda z postaci zasługuje na osobną powieść o sobie, a całość - z nimi wszystkimi włącznie - tworzy misterny kobierzec przeszłości. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ludzie tu zwyczajnie, nijacy i bezbarwni dla niewprawnego oka i ucha.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Styl życia skromny, przyzwoity, niechętny wszelkim ekstrawagancjom. Wszak prawda, że utracjusz poznański to zjawisko niewyobrażalne.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mieszkańcy rodem stąd od pokoleń dalecy as od zbytków, nie mają lekkiej ręki do pieniędzy, unikają szastania sadzenia się. Nie znoszą marnotrawstwa, zgoła niepodobni do swych warszawskich sióstr i braci - z rezerwą dla ich rozrzutności, szerokiego gestu i "fantazji".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sami Wielkopolanie ledwo co słyszą w szkołach o sobie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cokoły, spiże, rocznice, wiązanki i wieńce to za mało.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mit Wielkopolski współtworzą ludzie, którzy tu kiedyś żyli i działali - kobiety i mężczyźni, każda i każdy z nich na swoim polu i na własną miarę. Nieświadomość powszechna tego wszystkiego, co zrobili niegdyś dla Polski i czego dokonali w swych dziejach Wielkopolanie, pozostaje po dzień dzisiejszy niezrozumiale wielka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wolno nam tego stanu dłużej bagatelizować. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Saga nie ma końca. Tam, gdzie się kończy, zaczyna się jej następny rozdział i dalszy ciąg.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wierzcie mi, da się tę misterną całość na powrót wypełnić i wysłowić!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pracowitość, cichość, skromność nigdy nie bywają malownicze. Zwycięskie powstania stokroć gorzej się przedstawia od ran poniesionej klęski.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ludzie potrzebują opowiadania. Potrzebują go wszyscy. i młodzi, i starsi, i ci bardzo starzy też. Pod jednym warunkiem, że to opowiadanie mówi coś naprawdę ważnego o nich samych. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Opowieść o czasie przeszłym kryje w sobie przepotężną siłę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dobro samo się chwali? Wątpię, nie wierzę w coś takiego. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wielkopolska, Poznań: świat zanurzony w prozie, w przyziemnej zwyczajności.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Historie o zwykłych Wielkopolanach i ich niezwykłych czynach pozwalają głębiej zrozumieć i ujrzeć człowieka pełniejszym i większym, niż jest naprawdę. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mity wiodą żywot autonomiczny. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Najciekawsze dzieje się na styku prawdy i zmyślenia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wszelkie mity wyrastają z ludzkich pragnień i marzeń, lecz swój początek biorą z opowieści o tym, co realne - co się ongiś zdarzyło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To są przesłania do nas Czytelników, do historyków, tych z dyplomami wyższych uczelni i tych, co amatorsko zachwyceni przeszłością ryją w niej od lat. Zdarzyło mi się kiedyś spotkanie z panem Leonem Kubiakiem ze Swarzędza. Ożenił był się z bratanicą mej prababki, Kazimierą Zielonkówną. W pewnym momencie naszej rozmowy gospodarz zebrał się na odwagę i zapytał mnie: <i>"Po co pan tego szuka? Majątku pan szuka?"</i>. Nie mógł zrozumieć, że jakiś ktoś zjawia się u niego i słucha opowieści z minionych czasów. Nawet u siebie, w bliskiej mi rodzinie usłyszałem gorzkie: "Tu nikogo to nie obchodzi". Mnie obchodziło. Nie, nie wycytowałem wszystkiego, co do Klio skierował Autor. Podobają mi się te porównania: los takiego Podbipięty, grzmiące armaty pod Częstochową, a mozolny trud Wielkopolanina - co bardziej porywa i ekscytuje? Na takie pytania sami odpowiadamy sobie w trakcie takiego czytania. W końcu jesteśmy mozaiką ludzi i zdarzeń, różnych dzielnic i kuchni. Moja Poznańskość po pradziadku Stanisławie i prababce Katarzynie jest usatysfakcjonowana czytając plon pracy pana Marka Hendrykowskiego.<br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b>NIEOPISANE DZIEJE</b></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Powieść o minionych dziejach wyczarowana z natchnienia jak latający dywan. Potrafi unieść i przenieść każdego, kto się jej powierzy, w dowolne miejsce i czas.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Było czy nie było? Nie wiadomo, czy naprawdę było. Było. ale czy rzeczywiście? Na pewno? Nic podobnego.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Nieopisane dziej. Próbując dać ich obraz, nie wiemy, czy zdołamy opowiedzieć tę doprawdy zadziwiającą niezwykłą wielkopolską odyseję zwykłych ludzi. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kontredans historii z przeszłością to taniec o wielce skomplikowanej choreografii.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wolno zapominać o terapeutycznej funkcji historii, która - ileż razy tak się zdarzało - pomaga leczyć traumy straszliwych przeżyć i (nie) ludzkich dziejowych doświadczeń. Historia nieraz od nich uwalnia i przynosi ulgę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mechanizm ludzkiej pamięci jest tak ustawiony, że wygładza to, co przeżyte.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dziejowy dramat rozgrywa się wszędzie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dzieje Polski rozbrzmiewają zazwyczaj w dwu przeciwstawnych rejestrach: maior i minor. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trzeba przyznać, że w dziedzinie martyrologii [...] osiągnęliśmy efekty znacznie przewyższające przeciętna światową.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Za widnokręgiem pamięci mocował się z jutrem miniony świat tych, co odeszli i od dawna ich nie ma. [...] Nie opowiedzą nam już o sobie, musimy o ile możliwe zrobić to za nich: sprawić, by umarli do nas przemówili. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Niepozorna wielkopolska zwyczajność. Szarość. Bladoszare, szarobure
płótno zwykłego codziennego życia, jakie od pokoleń niespiesznie
pulsowało własnym rytmem w tych stronach. <br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Historia, mówiona, pisana, wyśpiewana, wyrzeźbiona, wykuta w kamieniu, wyszyta, namalowana, zainscenizowana, sfilmowana, każda historia, jakakolwiek by ona nie była, jest zatem określoną wersją arbitralnie wybranej i zaprezentowanej cząstki przeszłości. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">...historia nie istnieje dopóty, dopóki się jej nie opowie, nie napisze, narysuje, namaluje, zaśpiewa, wyrzeźbi, sfilmuje, ukaże na scenie - przeniesie we współczesność, nadając określony kształt nieprawdziwemu lub prawdziwemu wyobrażeniu tego, co się ongiś wydarzyło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I historyk, i powieściopisarz obaj poszukują prawdy, rekonstruują przeszłe zdarzenie i realia, po swojemu bazują na nich, próbując połączyć je w całość. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przeszłość to Wielka Nieobecna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dzieje minione same się nie obronią: muszą to sprawić ludzie, którym nad wszystko jest możliwie cała, czytaj: pełna, prawda o niej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Żadna powieść historyczna nie składa się z samych faktów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Beletrystyka poświęcona minionym dziejom angażuje fakty dla swoich celów, lecz z założenia nie ogranicza się wyłącznie do nich. [...] Odcedzone i w stu procentach wydestylowane fakty nie są obiektem jej zainteresowań.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Powieść historyczna doskonale czuje się i odnajduje w żywiole apokryfu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przeszłość dla każdego z dziejopisów jest wyzwaniem. Tworzenie jej wyobrażeń wymaga od śmiałków nie lada odwagi.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Autorskie pragnienie prawdy posiada swój rewers. Jest nim obawa przed nieprawdą. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Im bardziej starasz się obraz przeszłości przybliżyć i uczynić wyobrażenie w nim zawarte plastycznym w oczach adresatów, tym bardziej przenikasz do wnętrza opowiadanej historii i stajesz się częścią wykreowanego przez siebie obrazu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pisząc o przeszłości, powołując do symbolicznego istnienia własną historię na jej temat, nie wolno dowolnie żonglował faktami. Obowiązuje autorska rzetelność i surowa dyscyplina w ich ukazywaniu. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie-fikcja oto żywioł macierzysty, z istoty przynależny duchowi powieści historycznej. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Niepamięć ludzka bywa groźna i niebezpiecznie złudna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Szkoda, że historycy rzadko zapuszczają się na tereny fikcji historycznej, uważając owe, domniemane i niepewne, uboczne terytoria za manowce prawdziwych badań.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cóż począć, wszelka nieprawda pasożytuje na prawdzie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Spreparowana "historia" wypiera przeszłość. W kółko powtarzana i replikowania - staje się w końcu "powszechnie znanym faktem".</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Przeszłość nasza jest warta poznania przede wszystkim dlatego, że jest naszą. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nigdy dość dociekania i odkrywania swej przeszłości. Historia, jaką oferuje nauka oraz sztuka, może w tym bardzo pomóc.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Nie każdy jak Dezydery Chłapowski miał u schyłku życia swego Kalinkę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W tkaninie opowieści historycznej liczy się każda nitka, najdrobniejszy nawet ocalały do dziś szczegół.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">...zdarzenia minione nie są równoznaczne z historią.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Historię się ustanawia, nadając jej wyraz zboru przedstawień, by mogła jakkolwiek społecznie zaistnieć.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Wbrew temu co wyprawiają z nią i nadal wyprawiają różni władcy absolutni i totalitarni wodzowie, przeszłości nie sposób zmienić. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Szczęśliwie zachowany detal, list, dokument, fotografia, film - pojedynczy element mogący współtworzyć dowolnie obszerną całość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Aby przeszłość przeistoczyła się w historię, potrzebna naszego udziału.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie trzeba sięgać aż do czasów średniowiecza, by się przekonać, że dziejopisowie bywają często największymi łgarzami.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Aby móc zaistnieć w przestrzeni rozpostartej między nadawcą i adresatem, historia musi zostać zakomunikowana za pośrednictwem narracji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Narracje historyczne mają to do siebie, iż wprowadzone w obieg społeczny, ulegają z czasem procesowi krystalizacji.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Pisarstwo historyczne w rozmaitych swych odmianach powinno możliwie sugestywnie odsłaniać i pomagać zrozumieć przeszłość. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Nasza pamięć działa wybiórczo. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Miałem kiedyś, zdawało się, absurdalne marzenie: spojrzeć w oczy prapradziada Antoniego i stanąć nad grobem tegoż. Jeden ze znajomych skwitował to pierwsze tak: "A kto wie, jak wyglądał ten twój prapradziad? Kup w antykwariacie starą fotografię i kropka". "Ale ja będę wiedział, że to nie on" - broniłem się. Czy spełniło się moje marzenie? Tak, w 1996 r. Stanąłem nad grobem prapradziada Antoniego w Miłosławiu, a odnaleziona krewna przekazała mi kopię zdjęcia. Spełniło się! I o tym jest m. in. w tm pana Marka Hendrykowskiego pisaniu. Odnalazłem dokumenty, wiele dokumentów. Szkoda, że nie dowiem się czy prapradziad np. uczestniczył w spotkaniach z Patronem-Jackowskim. Pada wzmianka o Bninie! Drobiazg? Dla kogoś pewnie banalny i nie do odnotowania. Dla mnie istotność, bo to jedna z kolebek mego bycia i mojej historii. Proszę zwrócić uwagę, co ta książka wyrabia ze mną i mi podobnych: budzi ducha przeszłości. Przecież dziś Bnina nawet nie znajdziemy na mapie! Bo stał się częścią Kórnika! Też tego nie wiedziałem, kiedy przed laty błądząc ścieżkami ciekawości historycznej odwiedziłem zamek Działyńskich. A tam wzrastali moi przodkowie w XVIII w. i na początku XIX w.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>SAMI Z SIEBIE</b></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">...powstania nie robi się z dnia na dzień, bo wtedy jest czynem szaleńca, niechybnie kończącym się klęską. Zbyt wiele ofiar ponieśliśmy w tę wojnę, żeby jeszcze dokładać następne.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Właśnie wtedy, w tamtych pamiętnych dniach u progu zimy, Wielkopolanie, Kujawiacy, Ślązacy, Kaszubi, Pomorzanie, Warmiacy, Mazurzy pokazali, jak mocno bije w nich pod pruskim jarzmem jedno wspólne polskie serce. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Walka o odzyskanie własnej niezależności z państwem tak potężnym jak Niemcy jest rozgrywką z rodzaju najbardziej niebezpiecznych i wymagających - pełną ryzyka zbiorową próbą przeprowadzenia swego o najwyższej skali trudności.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Należało działać rozważnie, roztropnie, jeśli się da - zawsze w granicach prawa, dążąc do osiągnięcia po wyznaczony cel i zyskania zamierzonego rezultatu nie od razu, lecz małymi krokami - metoda faktów dokonanych. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">...Niemcy chcieli zachować <i>ordnung</i>, a Polacy zdecydowanie woleli od niego własny ład i porządek. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Dyktowany poczuciem duchowej niezależności głos milionów Polaków mieszkających na terenach byłego cesarstwa na wschodzie Niemiec zabrzmiał donośnie, przypominać światu o ich istnieniu i prawach.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dość? Nie takiego "Przeczytania" spodziewano się? Bez wątpienia odcinek 488 cyklu od innych jednak inny. Bo w tym cytowaniu tu Wielkopolski jednak - niewiele? Doszedłem do wniosku, że skoro Autor tyle miejsca poświęcił t a k i m sprawom, to chyba nie po to, aby dostać więcej złotych za więcej zajętych kartek. Potraktowałbym te zapisy, jako wskazówkę ale i przestrogę wobec obranych dróg ku przeszłości, rozumieniu historii czy jej odtwarzaniu. co rusz budził się we mnie belfer, ze wskazaniem na dawne funkcji sprawowanie, np. doradcy metodycznego KPCEN w Bydgoszczy. O siebie uciec się nie da. Od swojego rozumienia i odbudowywania historii - też. Ostatnie cytowania, to jednak duch powstania wielkopolskiego. Cierpliwe do Polski dochodzenie.<br /></div><div style="text-align: justify;">Łezka się w oku musiała zakręcić, kiedy trafiło się na rozdział "Westfalczycy". Przecież moja babcia Jadwiga, nie dość, że urodziła w czasach wielkiej wojny i jako poddana cesarza Wilhelma II, to było to w <span><span>Mülheim an der Ruhr-Styrum</span></span>. Nie wiem czy pradziad Franciszek czytał, co wydawnictwo "Wiarus Polski" drukowało, ale kiedy Polska wróciła nad Brdę, to zabrał żonę Annę, dwoje dziatek i wrócił! W jednym nie okazał się stały: porzucił łono kościoła rzymskiego i stał się członkiem kościoła polsko-narodowego. Ponoć, aby nie słuchać kazań po niemiecku. Z tego zresztą później wynikło trochę zamieszania w życiu i córki, i wnuków. A jest i targająca duszą saga, pt. "Dziadek". I z niego, na okoliczność nadchodzącego 14 lutego, cytuję <b>"Skąd przychodzi miłość? Nie wiadomo. To sekret przyrody, jedna z jej wielkich tajemnic. Nie wiadomo, dlaczego się w kimś zakochujesz, Zakochujesz się i już. Ktoś w końcu powinien, bo inaczej na świecie robi się straszny bałagan. Dzięki miłości wszystko się odradza. Tyle wiadomo na pewno"</b>. Przyda się? <br /></div><div style="text-align: justify;">Pewnie, że serce me rosło, gdy odnajdywałem bliskie sercu memu nazwy miejscowości. Doskonałym pomysłem jest wykaz polsko-niemiecki i niemiecko-polski nazw miejscowości. Nie będę ukrywał, że trudno mnie było oderwać od rozdziału "Poezja wielkopolskich nazw i nazwisk". Etymologia tego rodzaju (a wiedzą to m. in. moi uczniowie), to moje hobby. Kiedy trafił mi się przed laty uczeń o nazwisku "Bagrowski" odczekałem do lekcji, kiedy omawiałem germanizację ziem zaboru pruskiego użyłem zapisów metrykalnych z parafii w Bagrowie (jest zresztą na ten temat na tym blogu) i jaki był skutek? <i>"Moja rodzina z Bagrowa pochodzi!" </i>- ożywił się nastolatek, bo to w klasie licealnej było. </div><div style="text-align: justify;">Pan Marek Hendrykowski ze zdania Williama Faulknera (1897-1962) uczynił motto swej książki. Ja przewrotnie nim zamykam to kolejne "Przeczytanie": "PRZESZŁOŚĆ NIE UMIERA NIGDY". <br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-7888880331913177202024-02-10T00:00:00.001+01:002024-02-10T00:00:00.223+01:00Do przeczytania jeden krok - zachęcenie 58 - Wydawnictwo Marginesy<div style="text-align: justify;"><b>"Do przeczytania jeden krok..." </b>jest
pomyślane, jako zachęcenie do wybranych pozycji, które proponują
zaprzyjaźnione z blogiem Wydawnictwa. Moja rola ogranicza się tylko do
zamieszczania anonsów wydawniczych. Nie odpowiadam za ich treść, formę,
skutki odbioru. Jak Państwo nie znam tych książek, nigdy ich na oczy nie
widziałem (może przelotnie na księgarskich półkach). Sam zatem ponoszę
ryzyko, bo to, co teraz robię przypomina kupowanie kota w worku. Nie
ponszę zatem odpowiedzialności za ewentualne rozczarowania lekturą,
podniesione ciśnienie z wrażenia przeczytania, zubożenia budżetu kiedy
zdecydujecie się Państwo na zakup kolejnego volumenu.</div><div style="text-align: justify;">Oto propozycje na luty Wydawnictwa Marginesy. Kwestia skorzystania, to już indywidualny wybór każdego z
nas. A może i ryzyko?</div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;"><b>1. Ernest Hemingway "Rajski ogród"</b><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Młody amerykański pisarz David Bourne spędza miesiąc miodowy z piękną
i niezwykle bogatą żoną Catherine na francuskiej Riwierze. W ich
małżeństwie szybko pojawiają się problemy – David zauważa, że Catherine
się zmienia, i niepokoi go, że żona coraz odważniej bada swoją tożsamość
seksualną.</div><div style="text-align: justify;">
Gdy poznają Maritę, oboje się w niej zakochują i wdają się z nią w
romans. Cała trójka tworzy skomplikowany układ erotyczny. Relacje Davida
z Catherine pogarszają się, gdy ta przestaje trzymać się oczekiwanej od
niej roli oraz krytykuje jego twórczość i potrzebę uznania przez
krytyków. Tymczasem Marita stopniowo przechodzi do roli wspierającej
żony. David znajduje u niej podziw dla swoich bardzo osobistych opowiadań.</div><div style="text-align: justify;">W <em>Rajskim ogrodzie</em> Hemingway po raz kolejny eksploruje
relacje damsko-męskie, tym razem jednak idzie o krok dalej i skupia się
na androginizmie swoich bohaterów. Pisarz pracował nad powieścią przez
piętnaście lat, nigdy jej jednak nie ukończył. Opublikowano ją dopiero
dwadzieścia pięć lat po jego śmierci i choć spotkała się z bardzo
burzliwym przyjęciem, weszła do kanonu najważniejszych dzieł Hemingwaya.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx8BccbRdS1Vhhyc6LR1UzCLwMnQgOhfDSer4buZH5Mmq2ut-VZBgHKYKsHP2Vh8-zag84AJ65DkndKrvyqxUxAdnh9xCNUVKcnNkkyehcAWI2RjUP9nkSypp4Jr94_2NMaHUe4ArZx5t4R8DCMVAe8POQm4Wz4tgJK8GiSENmR8BXQ8k326fBN45rdH1n/s590/hemingway%20rajski%20ogr%C3%B3d%20marginesy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="590" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx8BccbRdS1Vhhyc6LR1UzCLwMnQgOhfDSer4buZH5Mmq2ut-VZBgHKYKsHP2Vh8-zag84AJ65DkndKrvyqxUxAdnh9xCNUVKcnNkkyehcAWI2RjUP9nkSypp4Jr94_2NMaHUe4ArZx5t4R8DCMVAe8POQm4Wz4tgJK8GiSENmR8BXQ8k326fBN45rdH1n/s320/hemingway%20rajski%20ogr%C3%B3d%20marginesy.png" width="320" /></a></div><br /><b>2. Heather Morris "Siostry pod wschodzącym słońcem".</b><br /></div><div style="text-align: justify;"><strong> </strong></div><div style="text-align: justify;"><strong>Fenomenalna powieść o siostrzeństwie, odwadze i wytrwałości w obliczu bezgranicznego zła</strong></div><div style="text-align: justify;">
<div> </div><div>Singapur, druga wojna światowa. Norah umieszcza swoją ośmioletnią
córkę na statku płynącym do Australii, aby uchronić ją przed
nadciągającą armią japońską. Norah zostaje, żeby opiekować się mężem i
rodzicami, wiedząc, że może już nigdy nie zobaczyć dziecka.</div><div>Pielęgniarka Nesta zaciągnęła się do opieki nad aliantami. Kiedy
jednak 15 lutego 1942 roku Singapur przechodzi w ręce Japończyków, Nesta
dołącza do przerażonych wojną ludzi, w tym załamanej Norah, którzy
wchodzą na pokład statku handlowego. Zaledwie dwa dni później jednostka
zostaje zbombardowana i zatopiona.</div><div>Sporej grupie rozbitków, w której znajdują się Nesta i Norah, udaje
się przedostać na odległą wyspę u wybrzeży Sumatry. Wkrótce pojmują ich
Japończycy. Rozdzielają kobiety, mężczyzn i dzieci i wraz z setkami
innych jeńców wysyłają do obozów położonych głęboko w dżungli. Panują
tam przemoc i głód, a choroby zbierają obfite żniwo. Więźniowie,
przenoszeni z obozu do obozu, walczą o przetrwanie. Norah i Nesta
pomagają każdemu, kto tej pomocy potrzebuje, i odkrywają w sobie
niezwykłe pokłady odwagi, zaradności i determinacji.</div><div>Wojenna historia bohaterskich pielęgniarek, misjonarek i innych
kobiet, które dają z siebie wszystko, aby pomóc sobie nawzajem przeżyć
kolejny dzień.</div><div> </div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghgWvyGQTKh-Ly7BYSeZP-XUYdAbgDxvBeDQ2Lut2v8pXdAdWBrcrfPv4jsAhqURPlF_l2V8u4fdfv2Lj5Bc0IC1qA2j6aTJU95x4rEdyO1pKRPYpgMkUJreWqcU_ryAxW-f3GtE-AG1hgIgeoCEJVR_Om9Ct0VT8SedBRL5oPRaX-yLDjF1CCzgQrpe4Q/s590/morris%20h%20siostry%20pod%20wschodz%C4%85cym%20s%C5%82o%C5%84cem%20marginesy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="590" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghgWvyGQTKh-Ly7BYSeZP-XUYdAbgDxvBeDQ2Lut2v8pXdAdWBrcrfPv4jsAhqURPlF_l2V8u4fdfv2Lj5Bc0IC1qA2j6aTJU95x4rEdyO1pKRPYpgMkUJreWqcU_ryAxW-f3GtE-AG1hgIgeoCEJVR_Om9Ct0VT8SedBRL5oPRaX-yLDjF1CCzgQrpe4Q/s320/morris%20h%20siostry%20pod%20wschodz%C4%85cym%20s%C5%82o%C5%84cem%20marginesy.png" width="320" /></a></div> </div><div><b>3. Jacek Górecki "Michaś. wywiad rzeka z Michałem Urbaniakiem". </b></div><div><strong> </strong></div><div><strong>Michał Urbaniak – legenda jazzu, kompozytor i aranżer.
Wirtuoz pięciostrunowych skrzypiec i saksofonu. Artysta, który
przekracza gatunki – to on wprowadził do jazzu elementy rocka, rapu i
hip-hopu</strong></div><div><strong> </strong></div><div>
Z dziennikarzem Jackiem Góreckim rozmawia o muzyce i pasji, miłości i
ojcostwie, o polityce, Ameryce i Polsce. Wraca pamięcią do spędzonych w
Łodzi dzieciństwa i młodości, pierwszych koncertów i podróży do Stanów
Zjednoczonych, zawodowych sukcesów i współprac z gwiazdami światowego
formatu: Milesem Daviesem, Herbiem Hancockiem, Natalie Cole czy Erykah
Badu. W tej opowieści życie prywatne jest nierozłącznie splecione z
zawodowym – artysta wspomina między innymi współpracę z pierwszą żoną
Urszulą Dudziak czy przyjaciół artystów, którzy znacząco wpłynęli na
jego drogę twórczą: Andrzeja Trzaskowskiego, Krzysztofa Komedę, Wojciecha Karolaka, Zbigniewa Namysłowskiego czy Tomasza Stańkę.</div><div>Dla Urbaniaka ta rozmowa jest z jednej strony rozliczeniem z
przeszłością, z drugiej – próbą odzwierciedlenia osobistego spojrzenia
na siebie i rzeczywistość. Dzieląc się swoją opowieścią, pragnie
zachęcić czytelników do śmiałości w odkrywaniu świata i jazzu, odwagi do
odpowiadania na najważniejsze i najtrudniejsze pytania i do
poszukiwania własnej drogi – nawet tej najbardziej wyboistej.</div><div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkFAPey5Th-iaGr3Vyt-yzsr3I5ODs7HLI1NECJVyLQCUGHwOy-R_1fbZSuUw1xkmAQqLHCUyLknZ_mQFMiH-jxP7wn5odTSDDLaNvgj4LYCmnzBgDgLCXMn7gbe_2TJgyfvldTGyMSkt-JVYx77_7if88l_KM9gIYIfkHjIcgiaV5MXNo3jNrQX1jjM5a/s590/g%C3%B3recki%20micha%C5%9B%20marginesy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="590" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkFAPey5Th-iaGr3Vyt-yzsr3I5ODs7HLI1NECJVyLQCUGHwOy-R_1fbZSuUw1xkmAQqLHCUyLknZ_mQFMiH-jxP7wn5odTSDDLaNvgj4LYCmnzBgDgLCXMn7gbe_2TJgyfvldTGyMSkt-JVYx77_7if88l_KM9gIYIfkHjIcgiaV5MXNo3jNrQX1jjM5a/s320/g%C3%B3recki%20micha%C5%9B%20marginesy.png" width="320" /></a></div><br /></div><div><b>4. Becky Kennedy "Wewnętrzna dobroć".<br /></b></div><div><b> </b></div><div> A co, gdyby założyć, że i my, i nasze dzieci jesteśmy z natury dobrzy?
<br />
W ciągu ostatnich kilku lat dr Becky Kennedy wywołała rewolucję. Magazyn
„Time” okrzyknął ją „wyrocznią dla rodziców pokolenia Y”, a miliony
ludzi zmęczonych stosowaniem się do rad, które nie działają, przyjęły
jej wzmacniające i skuteczne podejście: model, w którym priorytetem jest
tworzenie więzi z dziećmi, a nie korygowanie ich postępowania.
<br />
Metody skupiające się na kształtowaniu pożądanych zachowań nie rozwijają
umiejętności życiowych ani nie uwzględniają potrzeb emocjonalnych
dzieci. Dodajcie do tego bagaż psychiczny związany z wychowaniem, które
odebrali sami rodzice, a zrozumiecie, dlaczego tak wielu opiekunów czuje
się zagubionych, wypalonych i zaniepokojonych, że zawodzi swoich
podopiecznych.
Dr Becky dzieli się swoją filozofią rodzicielstwa, jednak nie zostawia
czytelników z suchą teorią: rozważa konkretne scenariusze, bierze pod
uwagę potknięcia, rodzicielskie frustracje oraz ekstremalne zachowania
dzieci (tak, również kopanie, krzyczenie, gryzienie i rzucanie
przedmiotami) i przedstawia szereg możliwych wyjść z nawet najbardziej
skomplikowanych sytuacji. Co ważne, dbania o siebie uczy też samych
rodziców, pokazując, jak pracować z własnymi emocjami, by stawać się dla
dziecka prawdziwym oparciem.
<br />
<br />
Dr Becky Kennedy jest matką trojga dzieci i psycholożką kliniczną
promującą nowe podejście do wychowania. Uzyskała tytuł magistra
psychologii rozwoju człowieka na Uniwersytecie Duke’a, a następnie
doktorat z psychologii klinicznej na Uniwersytecie Columbia. Prowadzi
internetowe warsztaty dla rodziców, tworzy podcast i newsletter. W
cotygodniowych rozmowach stara się odpowiadać na kłopotliwe pytania
związane z rodzicielstwem i podsuwa wskazówki, które można szybko
zastosować. "Wewnętrzna dobroć" to jej pierwsza książka.
<br />
Więcej informacji o autorce i jej metodzie na stronie goodinside.com. </div><div> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX6V4D-Lof__7YvdBIEdRinqD1Diy0RQu7ZVH6G211lDG8wLDVgVHOZCD4X_g2GAwPFAh0FTCDteadfiemTpLSot6BYBoTPNyEXsMYct1mOI2sRvex8PEEc6_ak6H7V-ZmHkGzP_IOb-FCWqYWDluIk7j8_m_U5KqH0iNUtIsSnlpWJRpvczNZjaIwSRHf/s295/kennedy%20wenw%C4%99trzna%20dobro%C4%87%20marginesy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="295" data-original-width="265" height="295" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX6V4D-Lof__7YvdBIEdRinqD1Diy0RQu7ZVH6G211lDG8wLDVgVHOZCD4X_g2GAwPFAh0FTCDteadfiemTpLSot6BYBoTPNyEXsMYct1mOI2sRvex8PEEc6_ak6H7V-ZmHkGzP_IOb-FCWqYWDluIk7j8_m_U5KqH0iNUtIsSnlpWJRpvczNZjaIwSRHf/s1600/kennedy%20wenw%C4%99trzna%20dobro%C4%87%20marginesy.png" width="265" /></a></div><b>5. Michael Schulman "Oscarowe wojny".</b><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Od dziewięciu dekad starannie wystrojone gwiazdy i goniący za zyskiem
producenci polują na nieuchwytną statuetkę. To, co rozpoczęło się w
1929 roku jako branżowy bankiet, przerodziło się w wystawną ceremonię z
czerwonym dywanem i tłumem fotoreporterów. Ale nie dajcie się zwieść.
Oscary to przede wszystkim pole bitwy, na którym jak w soczewce widać
historię Hollywood – i samej Ameryki. Droga do Oscarów może być złota,
ale wybrukowano ją krwią, potem i złamanymi sercami. <em> </em></div><div style="text-align: justify;"><em>Oscarowe wojny</em> to niezwykła kronika najbardziej prestiżowej
nagrody filmowej, obfitująca w osobiste dramaty – niektóre już kultowe,
inne nigdy wcześniej nieujawnione – które rozgrywały się na scenie i
poza nią. Schulman obserwuje ścierające się interesy, zmienne tendencje i
kolejne punkty zwrotne w historii filmu. A w krzyżowym ogniu wielkiego
biznesu znajdują się ludzie: ich zawiedzione ambicje, artystyczne
epifanie, chaotyczne współprace i marzenia – ziszczone lub pogrzebane.</div><div style="text-align: justify;">To fascynująca historia z iście gwiazdorską obsadą, w skład której
wchodzą najpotężniejsi hollywoodzcy gracze, a także osoby z zewnątrz,
które próbowały szturmować bramy oscarowej twierdzy. Każda z opowieści
stanowi punkt zwrotny dla Akademii i sztuki filmowej, a czasem dla
kultury w ogóle.</div><div style="text-align: justify;">Każda noc oscarowa niesie za sobą najprawdziwsze dramaty – od wzlotów rozczarowania. Dramaty te zazwyczaj pozostają skrzętnie ukryte za
fasadą blichtru, makijażu, profesjonalnych uśmiechów i kreacji za
miliony. Ale Michael Schulman, wybitny dziennikarz, historyk i reporter
zarazem, burzy tę fasadę. Jego książka daje wgląd w fascynujący,
trwający już niemal wiek spektakl, jakim są nagrody amerykańskiej
Akademii Filmowej. Jako kinoman i oscarowy geek nie mogłem jej odłożyć –
to prawdziwy oscarowy thriller!
<p>Michał Oleszczyk, autor podkastu „SpoilerMaster”</p>
<div>„Oscary zawsze trafiają w niewłaściwe ręce” – pisze Schulman, a
chociaż zdarzają się nagrody zasłużone, trudno nie przyznać mu racji. Ta
znakomita pod względem warsztatowym książka jest historią kina
amerykańskiego w pigułce – od <em>Śpiewaka jazzbandu</em> po <em>La La Land</em>.
A po drodze kupowanie Oscarów przez Weinsteina, rugowanie z nominacji
kobiet, przedstawicieli społeczności LGBTQ i mniejszości rasowych,
problemy z oglądalnością, bankiety i wyzwiska.</div><div>Gatunkowo to chyba kryminał. Opowieść o wojnie, której żaden pokój
nie grozi. O strefach wpływów, bataliach producenckich i aktorskich,
wielkich konfliktach interesów. Wysoka cena za show, ale przecież <em>there's no business like show business</em>.</div>
<p>Łukasz Maciejewski, krytyk filmowy</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbpwy1mmdJHVCkwfEYF6Vmb3xjM1py5J0ISoBf6cBKLslX8n0YnPo0n5oUwNEkm3Nu4RyETgSqwqluyHTcKVXgHt2nbJ4S9B_h_CHEi8peea3KRPzetr2hUC1NudAS8urTTffVJBAwWmU5R2Y8Pn9_dAdlU2SDmahdhT8zhgNZlMqv4WIRYMDazjwx-fL/s590/schulman%20oscarowe%20wojny%20marginesy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="590" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbpwy1mmdJHVCkwfEYF6Vmb3xjM1py5J0ISoBf6cBKLslX8n0YnPo0n5oUwNEkm3Nu4RyETgSqwqluyHTcKVXgHt2nbJ4S9B_h_CHEi8peea3KRPzetr2hUC1NudAS8urTTffVJBAwWmU5R2Y8Pn9_dAdlU2SDmahdhT8zhgNZlMqv4WIRYMDazjwx-fL/s320/schulman%20oscarowe%20wojny%20marginesy.png" width="320" /></a></div><p></p></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-57518341505943828402024-02-08T00:00:00.000+01:002024-02-08T00:00:00.273+01:00...na 437-mą rocznicę ścięcia JKM Marii I Stuart - 8 II 1587 r.<p style="text-align: justify;"></p><p></p><div style="text-align: justify;">Jako się rzekło: zbiór poezji <b>Wisławy Szymborskiej (1923-2012)</b> nie będzie się kurzył. [1] Nie miałem świadomości, że Noblistka szukała inspiracji do swego pisania w historii. I to na taką skalę. Jest zatem, co cytować, aby czynić zadowolonym miłośników historii, a przyciągać też miłośników poezji. Niewykluczone, że jakaś strofa poruszy strunę zainteresowań epoką, wydarzeniem, osobą. </div><div style="text-align: justify;">Zaczynam dość mocnym akcentem, bo już sam tytuł stawia nas wobec okoliczności dość dramatycznych, pt. <b>"Ścięcie"</b>. Tak, cofamy do Anglii czasów Tudorów i Szkocji czasów Stuartów. Bo to wiersz o tym, co wydarzyło się <b>8 lutego 1587 r.</b> Nie wnikając w szczegóły historyczne: królowa Szkocji (wcześniej też Francji) <b>Maria I Stuart </b>dała się opleść pajęczyną intryg i prowokacji na tyle skutecznie, aby jej królewska krewna <b>Elżbieta I Tudor</b> skazała ją na śmierć za zdradę stanu. Obie monarchinie były potomkiniami założyciela dynastii, <b>Henryka VII (1485-1509)</b>: Maria była jego prawnuczką, Elżbieta wnuczką. Jak widać, więzy krwi wobec racji stanu nie odgrywały żadnej roli. Nie wierzę w szczery żal angielskiej monarchini po ścięciu Marii. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNOYy0dneX0EL6ba1No6z7c8UtNrw7QzRDriO8F0EYpR4ugfvOuwB2ZcJkxaz8M9r09ozu-RA4VgFQ3-EGww_adV5GSUtQ9iJo00lxEZgYGXYNLXOCntFwqeBhe5n4vgZo3soBuF8ZMHl56gdvDc9aik-HR72bJS97Oski45uHk6OKLSYVqM3bkQNs-apv/s1174/YoungMaryStuart%20domena%20publiczna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1174" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNOYy0dneX0EL6ba1No6z7c8UtNrw7QzRDriO8F0EYpR4ugfvOuwB2ZcJkxaz8M9r09ozu-RA4VgFQ3-EGww_adV5GSUtQ9iJo00lxEZgYGXYNLXOCntFwqeBhe5n4vgZo3soBuF8ZMHl56gdvDc9aik-HR72bJS97Oski45uHk6OKLSYVqM3bkQNs-apv/s320/YoungMaryStuart%20domena%20publiczna.jpg" width="218" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Młoda Maria Stuart - domena publiczna<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;"><span><a name='more'></a></span></span>Nie jest myślą tego cyklu rozpisywać się zbyt szczegółowo o wspominanych bohaterach. Każdy zainteresowany może znaleźć to i owo w literaturze czy o epoce elżbietańskiej czy nieszczęsnej królowej Szkocji. Po śmierci Maria i tak się nie mogła dowiedzieć, że po 1603 r. sześcioro jej potomków zasiądzie na tronie w Londynie. <i>Z różnym skutkiem</i> - ktoś dorzuci. Zaprawdę. Bez to historia Anglii i Szkocji jest godna uwagi i poznania. Tym bardziej, że wbrew pozorom niewiele o niej wiemy. <i>Przesada!</i> - zaindyczy się ten i ów. Zatem proszę zapytać o ową szóstkę! Jaki będzie wynik? Z chęcią poznałbym wynik.
</div></div><p><b>Dekolt pochodzi od decollo,<br />
decollo znaczy ścinam szyję.<br />
Królowa Szkocka Maria Stuart<br />
przyszła na szafot w stosownej koszuli,<br />
koszula była wydekoltowana<br />
i czerwona jak krwotok.<br /></b>
<b><br />
W tym samym czasie<br />
w odludnej komnacie<br />
Elżbieta Tudor Królowa Angielska<br />
stała przy oknie w sukni białej.<br />
Suknia była zwycięsko zapięta pod brodę<br />
i zakończona krochmaloną kryzą.<br /></b>
</p><div style="text-align: left;"><b>Myślały chórem:</b></div><div style="text-align: left;"><b>"Boże zmiłuj się nade mną"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"Słuszność po mojej stronie"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"Żyć czyli zawadzać"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"W pewnych okolicznościach sowa jest córką piekarza"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"To się nigdy nie skończy"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"To się już skończyło"</b></div><div style="text-align: left;"><b>"Co ja tu robię, tu gdzie nie ma nic". <br /></b></div><p><b>Różnica stroju - tak, tej bądźmy pewni.<br />
Szczegół<br />
jest niewzruszony.</b></p><div style="text-align: justify;">Wiersz miał swój debiut na łamach "Życia Literackiego" dnia 3 listopada 1963 r. Wychodzi na to, że jest młodszy ode mnie o pięć miesięcy i dni kilka. Brzmi dla mnie zabawnie. Patrzę, że wątek historyczny, to go tu zostawiam. Nie miałem świadomości, że królowa Szkotów, Maria Stuart, była bohaterką naszej rodzimej poezji. Dla mnie potwierdzenie, jak różnorodna była twórczość naszej poetyckiej Noblistki. Jest czas, aby nadrabiać zaległości. Bez względu na okoliczności i tematykę wierszy.<br /></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;"> </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[1] Szymborska W., Wiersze wszystkie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2023, s 284</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: x-small;">[2] wykorzystana ilustracja domena publiczna</span> <br /></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-10169747094145895382024-02-05T00:00:00.004+01:002024-02-06T08:12:07.048+01:00Kartki z podróży - IX - rejs<div style="text-align: justify;">Ta "Kartka z podróży" od innych kartek inna! W Y J Ą T K O W A ! N I E Z W Y K Ł A ! Prawdopodobnie J E D Y N A w swoim rodzaju! Nie mam, co do tego wątpliwości. Moje pisanie ograniczy się do wstępnych akapitów. Nie mnie się mądrzyć o morskich podróżach, skoro w życiu przeżyłem godzinny rejs po Bałtyku. Nie oddawałem wprawdzie pokłonu Posejdonowi lub Neptunowi (niepotrzebne skreślić), ale kiedy zszedłem na ląd jakoś dziwnie reagował mój błędnik. Cały czas miałem wrażenie, że jeszcze mnie kołysze szum fal?</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8VF9UkirfN2w6yjv5s2h421Z314WSfARSFsZAO8wlAphRdFV2uTM3uKTIUUrdsQNIqLpJjv0M9hebi_xkJhx5PcO3uUU35MrmKEoVG7tZL6VWOhE_qDeGYTGI5wdzXU4GJ8GjDfRvokXkPNShW7vMKHkizKGMSgWbxDLir4lZnkoFX472A1RFwHU-hNAD/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2026.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8VF9UkirfN2w6yjv5s2h421Z314WSfARSFsZAO8wlAphRdFV2uTM3uKTIUUrdsQNIqLpJjv0M9hebi_xkJhx5PcO3uUU35MrmKEoVG7tZL6VWOhE_qDeGYTGI5wdzXU4GJ8GjDfRvokXkPNShW7vMKHkizKGMSgWbxDLir4lZnkoFX472A1RFwHU-hNAD/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2026.jpg" width="240" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;">Oto przed nami R E J S ! Ale nie tam byle kajakiem po Zalewie Koronowskim czy nawet jachtem po jeziorze Naroczy. P r a w d z i w y ! M o r s k i ! Pod żaglami! Przeszło 40-ści metrów długości, wyporność 342 tony, szerokość 8 metrów, powierzchnia ożaglowania 830 m², 15 żagli, 3 maszty, wysokość masztów 32 metry! Czuję się, jakbym był konferansjerem na festiwalu w Sopocie w epoce słusznie minionej, kiedy wyliczano ile to żarówek, kabli itp, itd. zainstalowano w Operze Leśnej. A to wszystko parametry żaglowca, trójmasztowej barkentyny <b>STS "POGORIA".</b> Te mądrości techniczne, rzecz jasna, zapożyczyłem z Wikipedii. Wszystko działo się pod czujnym okiem pana<b> kapitana Artura Pierzyńskiego </b>oraz <b>oficera Jacka Ruszczyńskiego</b>, którego cenną wypowiedź znalazłem w Internecie, na portalu Dziennika Bałtyckiego: "Jako oficerowie największą wagę kładziemy na bezpieczeństwo. To mniej
interesuje młodzież, bo oni chcieliby jak najszybciej płynąć na pełnych
żaglach. Dla młodzieży jest to bardzo emocjonujące przeżycie. Szkolenie
zaczyna się już dzisiaj i będzie trwało nie tylko do końca rejsu, tego
co może zdarzyć się na morzu, uczy się całe życie". </div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Oto, co przed nami, tj. R E J S , jaki stał się udziałem mego ucznia i wychowanka <b>Vincenta Knoppa (rocznik 2004)</b>. Rzecz odbywała się między <b>7 a 23 kwietnia 2022 r.</b> Nie ukrywam, że czekałem na tę relację trochę, trochę, trochę - i już się bałem, że nie dane mi będzie jej tu zaprezentować. Cały ten materiał ikonograficzny i tekstowy dotarł do mnie pod koniec wakacji 2023 r. Późniejszy bieg moich życiowych zdarzeń skutecznie umożliwił mi pracę nad tą "Kartką z podróży". I na tym kończę swe gadulstwo. Ja, szczur lądowy odmeldowuję się. Moja ingerencja w tekst miała charakter wyłącznie techniczny. Niczego nie cyzelowałem. Jeszcze słówko o swojej egzaltacji sześćdziesięciolatka: jeśli chodzi o morskie wyczyny, to wychowały mnie relacje Leonida Teligi (1917-1970), Krzysztofa Baranowskiego (rocznik 1938), Kuby Jaworskiego (1929-2005), <span><span>Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz (1936-2021) czy Henryka Jaskuły (1923-2020) - chyba podaję w dokładności chronologicznej odbytych samotnych rejsów dookoła świata. Aha! książki panów Teligi i Baranowskiego w moim księgozbiorze: "Samotny rejs <i>Opty</i>" i "<i>Polonezem </i>dookoła świata". </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAXj1vAv5lWMEeGO2_vZUjckr8290iwvzUaaAH5ne1ZS5RbLnPpKMgXrYpQgmls6JtxgHzIGxuPsxbxook07vQhLBqCBGvQS-m1uvFkQtEnH9XBLrC-OlMNqEfEAylWwhAzqa6gysd1vZayDM8HWQZ8z7GhMsGq1sZxfZUwOW2aHCyy7BW6FZ7lmUq7GGS/s1125/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2005.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="844" data-original-width="1125" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAXj1vAv5lWMEeGO2_vZUjckr8290iwvzUaaAH5ne1ZS5RbLnPpKMgXrYpQgmls6JtxgHzIGxuPsxbxook07vQhLBqCBGvQS-m1uvFkQtEnH9XBLrC-OlMNqEfEAylWwhAzqa6gysd1vZayDM8HWQZ8z7GhMsGq1sZxfZUwOW2aHCyy7BW6FZ7lmUq7GGS/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2005.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7MGkvDG7TuHf_MqzhU6MWnWUTWb0jQbn6Vi_XHBy5QH15YS7Mnd_m16NTYfMFic1TBnxOdfIzyeH78d1YPbjzevLyiQTg01ZCRNFAelbLlizQqLKvelyImIQl1lOa4MpuO25r_jOd5Fwd5LBdw3_ZO0e_dmfHgpyvFJjzY0aWlg5coJ2f5ORIvR9QLH38/s1125/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2004.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="844" data-original-width="1125" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7MGkvDG7TuHf_MqzhU6MWnWUTWb0jQbn6Vi_XHBy5QH15YS7Mnd_m16NTYfMFic1TBnxOdfIzyeH78d1YPbjzevLyiQTg01ZCRNFAelbLlizQqLKvelyImIQl1lOa4MpuO25r_jOd5Fwd5LBdw3_ZO0e_dmfHgpyvFJjzY0aWlg5coJ2f5ORIvR9QLH38/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2004.jpg" width="320" /></a></div> </span></div><div style="text-align: center;"><span>* * *<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span><span><br /></span></span></div><div class="x78zum5 xh8yej3" role="none" style="text-align: justify;"><div class="x1cy8zhl x78zum5 xdt5ytf x193iq5w x1n2onr6 x1kxipp6"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><div class="x78zum5 xh8yej3" role="none"><div class="html-div xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1tlxs6b x1g8br2z x1gn5b1j x230xth x14ctfv x1okitfd x6ikm8r x10wlt62 x1y1aw1k xwib8y2 x1ye3gou xn6708d x1n2onr6 x1vjfegm x1mzt3pk x13faqbe" role="presentation" style="background-color: var(--chat-incoming-message-bubble-background-color);"><div class="x9f619 x1n2onr6 x1ja2u2z __fb-light-mode" role="none" style="--chat-outgoing-message-bubble-background-color: #0084ff; --mw-blockquote-border-start-color: var(--placeholder-text); --mwp-header-button-color: #0084ff; --mwp-message-list-profile-start-padding: 8px; --mwp-reply-background-color: var(--comment-footer-background);"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Początek rejsu zaczynał się w Gdańsku. Stamtąd odbierał mnie autokar. Oczywiście zanim wsiadłem do niego pożegnałem się z mamą, która nie wiem dlaczego cały czas pytała czy na pewno chce jechać samemu za granice… Po tym krótkim, ale jakże ciężkim rozstaniu moją następną obawą było towarzystwo, z którym spędzę najbliższe 2 tygodnie. Na szczęście problem się dosyć szybko rozwiązał, ponieważ po wejściu do pojazdu zapoznałem się ze znajomymi, którzy byli w moim przybliżonym wieku.
Droga na samą Pogorię była męcząca. Trasa autokaru biegła z Gdańska do Warszawy i dopiero mogliśmy się kierować na Cherbourg. Oj było ciężko. Momentami nie dało się już siedzieć, no ale tak to już jest z dłuższymi wyjazdami na czterech kółkach.
Chwila, w której usłyszałem, że jestem blisko naszego celu, bardzo mnie ucieszyła. Jeszcze nie byłem świadomy ilości wnoszenia worków i toreb na statek, ale ostatecznie nie było tak źle, w końcu uczestników było też dużo. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeZpRQ9REiAzoAXMGRZ4YOP_N9xWIl_GPN6gOAxk9mxAS1JzOCzt0VtPAmgVJT_wWTIwilg40iPVSa9oOdZGv8S47BK9DOHKmfZdGvXOJxbp7UZ69AdecTa1S72Bf6dY2ods1OSMEFLbV1yBCEdUH5q1dq9dtJY0UOXNdSN4I6H33SQ9zqUlNI7Ua3duT3/s1504/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2011.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1504" data-original-width="1125" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeZpRQ9REiAzoAXMGRZ4YOP_N9xWIl_GPN6gOAxk9mxAS1JzOCzt0VtPAmgVJT_wWTIwilg40iPVSa9oOdZGv8S47BK9DOHKmfZdGvXOJxbp7UZ69AdecTa1S72Bf6dY2ods1OSMEFLbV1yBCEdUH5q1dq9dtJY0UOXNdSN4I6H33SQ9zqUlNI7Ua3duT3/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2011.jpg" width="239" /></a></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Z momentem wejścia na statek zmartwiłem się trochę, ponieważ uświadomiłem sobie, że nigdy nie byłem „na wodzie” dłużej niż 4 godziny, a na takim dużym obiekcie to już w ogóle. Na szczęście moje zakłopotanie zostało zapomniane w momencie, pierwszego apelu. Wtedy dowiedziałem się z kim zostałem przydzielony do wachty. Dla wyjaśnienia, to jest taka grupa w której najwięcej czasu się spędzało, ponieważ razem z nią wypełniano się wszystkie zadania przydzielone w odpowiednim czasie. Na każde z nich przypadały cztery godziny. Jednym z nich było dbanie i organizowanie się w kambuzie, czyli takim głównym pomieszczeniu, gdzie się jadło, ale również grało w karty lub w gry, kiedy miało się na to czas. W tym samym czasie trzeba było czyścić podłogi oraz łazienki. Innym zajęciem była konserwacja statku pod komendą bosmana. A ostatnim i najciekawszym było pilnowanie statku, aby płynął w odpowiednim kierunku i zapisywanie wszystkich potrzebnych danych. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Wracając do samego rejsu, w Cherbourgu po apelu znalazło się dla mojej wachty trochę czasu, aby wyjść na miasto. Pochodziliśmy i podziwialiśmy tamtejsze piękne ulice oraz pomniki. Między innymi zrobiłem sobie zdjęcie przy pomniku znanego Napoleona na swoim rumaku. Od razu sobie pomyślałem, że muszę to pokazać mojemu wychowawcy, wielbicielowi Bonapartego.</div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDv58ejQafSXktrXw9tTm4I1w9xzGNblGdchy6oouLNFePpHBYOjlUK35XUIGgMRhZHxgXoc83F_CDJEpRlnUvgaLHzFirBEM6pofU0OX3wZ8THEYIoc_R2XdrmFCH7bRPbSjLDcNjGHJqwooBH5nHCRawOZI1tcxnzW22SpjVkbA2Hti44AkbwIn7uOp_/s1500/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2003.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1125" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDv58ejQafSXktrXw9tTm4I1w9xzGNblGdchy6oouLNFePpHBYOjlUK35XUIGgMRhZHxgXoc83F_CDJEpRlnUvgaLHzFirBEM6pofU0OX3wZ8THEYIoc_R2XdrmFCH7bRPbSjLDcNjGHJqwooBH5nHCRawOZI1tcxnzW22SpjVkbA2Hti44AkbwIn7uOp_/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2003.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheLowC8FnZ8ohKpapB7W0-jrecYJe1K3ILwORlmaqcffL3yy7RUEyI_1rORZSQ1Xkoh8i1bY7-ycjURRQ3wWdJrXrKkErJ-kCt0nUo0U9Hm6xx0wZ2op8E7n0A6SGcfW-JzwW1m517M8LZK6N1MAWoziosfzJt6WMLkUCvm6EtU88GD6OAZd0TX1UyiZJr/s1500/Cherbourg%20pomnik%20cesarza%20Napoleona%20Bonaparte%207%20IV%202022%20foto%20Vincent%20Knopp%20rejs%20Pogoria.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1125" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheLowC8FnZ8ohKpapB7W0-jrecYJe1K3ILwORlmaqcffL3yy7RUEyI_1rORZSQ1Xkoh8i1bY7-ycjURRQ3wWdJrXrKkErJ-kCt0nUo0U9Hm6xx0wZ2op8E7n0A6SGcfW-JzwW1m517M8LZK6N1MAWoziosfzJt6WMLkUCvm6EtU88GD6OAZd0TX1UyiZJr/s320/Cherbourg%20pomnik%20cesarza%20Napoleona%20Bonaparte%207%20IV%202022%20foto%20Vincent%20Knopp%20rejs%20Pogoria.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"> Autor relacji w <span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Cherbourgu, a w tle pomnik znanego Napoleona</span></span><br /><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></span></span></div></div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"> </span></div></span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Po długim dniu jak wróciliśmy na nasz polski skrawek na wodzie wreszcie można było się położyć do swojej koi.
Nazajutrz pamiętam, że rozpoczynaliśmy wachtę kambuzową, co oznaczało, że trzeba przygotować śniadanie dla wszystkich. Niestety nie wszystko poszło tak jak miało pójść, bo na sam początek o mało bym się nie spóźnił a część mojej wachty zaspała i trzeba było samemu trochę popracować, ale jak to się mówi „ co nas nie zabije to nas wzmocnij”. Po tym jak już jedzenie było gotowe trzeba było pozmywać naczynia. Niestety nikt nie był chętny, więc sam z Markiem wzięliśmy się za mycie naczyń. Okazało się, że mimo ścisku który przy tym zmywaku nam towarzyszył, dosyć dobrze współpracowaliśmy i obydwoje mianowaliśmy się „duo zmywaka rejsu”. Kiedy skończyliśmy to zadanie przeszedł czas na drugie, jakim było wysprzątaniem wszystkiego, więc nie czekaliśmy i od razu braliśmy się do roboty. Oj jak zmęczenie wtedy przybierało na sile. Najlepsze to było to, że potem jeszcze szliśmy na pokład nawigować. W międzyczasie też wypłynęliśmy, więc na szczęście okazało się to najprzyjemniejsze z wszystkich zadań. Po tym wszystkim była chwila odpoczynku a potem wszystko od nowa. Z czasem nabierało się już rozbiegu z tym wszystkim. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrDf1DNY0zn1mOCo02u0elUwOoQgcBmo_kSQbSAcUQT2iXSTYEKYar5wIYqDgHMwSmhn5tpqMoF-JoOZG-1J4K3eIdj9m0mpWliHvfAz6fYYavoAJmFkrM3YH5ZeaHY6djlujyLViTF0ZFBPRoasuOxS3qn4R6FCWVGequAV_UXA1VvzQTyZoXaDZ1AMt8/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2006.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1113" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrDf1DNY0zn1mOCo02u0elUwOoQgcBmo_kSQbSAcUQT2iXSTYEKYar5wIYqDgHMwSmhn5tpqMoF-JoOZG-1J4K3eIdj9m0mpWliHvfAz6fYYavoAJmFkrM3YH5ZeaHY6djlujyLViTF0ZFBPRoasuOxS3qn4R6FCWVGequAV_UXA1VvzQTyZoXaDZ1AMt8/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2006.jpg" width="174" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizKdfO9RpDCkSDg1vws_DeSsNWhPz99nNAu4wwpGk5B19LRkiq1k-Evvm04GsaCj0jNKphHoY9DW5Rof2N7PpDdIH_B7XAlFur1p7ZdSpFfXeAbZXHPaYkVq6lxeD-EqPhqJ9ns48Nasvmh0hwSHo01Go7CpjvjOQ73tOKCsMpcfJ_7YfFH2jwxlHsLaiJ/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2010.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizKdfO9RpDCkSDg1vws_DeSsNWhPz99nNAu4wwpGk5B19LRkiq1k-Evvm04GsaCj0jNKphHoY9DW5Rof2N7PpDdIH_B7XAlFur1p7ZdSpFfXeAbZXHPaYkVq6lxeD-EqPhqJ9ns48Nasvmh0hwSHo01Go7CpjvjOQ73tOKCsMpcfJ_7YfFH2jwxlHsLaiJ/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2010.jpg" width="240" /></a></div></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Dni mijały jeden za drugim. Oczywiście każdy się różnił od siebie, bo parę dni po wypłynięciu z Francji trafiliśmy do Plymouth. Osobiście mnie to jakoś nie cieszyło, ponieważ wiedziałem, że niestety nie wyjdę na ląd z powodu braku paszportu. W tym wypadku zdecydowałem, że wezmę wachtę nawigacyjną za innych żeby chociaż oni mogli cieszyć się wolnym czasem. Było to dosyć nudne zajęcie, bo tak jak w morzu pilnowało się kursu statku, tak w porcie się siedziało i pilnowało żeby nikt nie proszony nie wchodził. Mimo tego, że staliśmy przy boi z jakieś 500 m od brzegu kapitan nakazał dalej pilnować Pogorii, więc to też robiliśmy. Minęły bodajże niecałe 2 dni i nareszcie wypływaliśmy. Zapowiadało się ciekawie… </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH_TWQICzNCPuzNXjCn78lZCgLKhAO-DoXPaSYgDi-ZLwVEreUoxrLH2Lis8ozkUAmAeAdF-WSdJ945YcCUiyEG8UZ9Dta8bbHb-AglO-lLKlVoA685zx8aifg35kISr1nKVM_6IAFdbYwA56Xq7Tj5-DkJ0SvLhR0JySjItVdlG7z8CRs0GRDD0_n8A60/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2009.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH_TWQICzNCPuzNXjCn78lZCgLKhAO-DoXPaSYgDi-ZLwVEreUoxrLH2Lis8ozkUAmAeAdF-WSdJ945YcCUiyEG8UZ9Dta8bbHb-AglO-lLKlVoA685zx8aifg35kISr1nKVM_6IAFdbYwA56Xq7Tj5-DkJ0SvLhR0JySjItVdlG7z8CRs0GRDD0_n8A60/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2009.jpg" width="320" /></a></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Zatoka Biskajska miała pseudonim „łamacza masztów”. Ajaj, to było trochę przerażające. Ostatecznie jednak okazało się tam spokojnie. Nie wiem, kapitan narzekał na brak wiatru a ja się cieszyłem właśnie. Ja myślę, że usprawiedliwieniem dla Pana Artura jest po prostu fakt, że jest marynarzem. Mijały jeden dzień za drugim i z czasem przekonywałem się że te nocne wachty nawigacyjne wcale nie są takie złe. Można było w ciszy i spokoju w miarę możliwości oglądać niebo. Dzięki mojemu oficerowi Panu Jackowi co nieco się dowiedziałem o konstelacjach. W sumie pogoda nam bardzo sprzyjała do takich lekcji, bo jeszcze nigdy mi tak mocno gwiazdy nie błyszczały nad głową. W dosyć krótkim odstępie czasowym spotkaliśmy również morskich przyjaciół jakimi były delfiny. Ach, jak one sobie fajnie pływały, aż kusiło żeby samemu wskoczyć i popływać z nimi! Jedynym zmartwieniem było tylko czy by mnie złapali z powrotem na tę Pogorię. Jestem pływakiem, ale obawiam się, że z samego środka Zatoki Biskajskiej chyba bym nie dopłynął do brzegu. Zatem zostałem na pokładzie. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdg_JX7ppjgVea-82kY0yhTP-V35mdfimm_vlqg2g2qJR8ZLsodiOYMus5XILxlaBZl2eEVDyR9Am3O4JUWVJ4ChR0q63UjFy4bASDkXWkL6NdXZ-wAySeztFNuZW_EmkQi9iBEqPkKMfA-Mw5-CcrtvtTi2GiDpb16B08a0XTQUJkT38kHq9ahhyt3KF6/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2014.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdg_JX7ppjgVea-82kY0yhTP-V35mdfimm_vlqg2g2qJR8ZLsodiOYMus5XILxlaBZl2eEVDyR9Am3O4JUWVJ4ChR0q63UjFy4bASDkXWkL6NdXZ-wAySeztFNuZW_EmkQi9iBEqPkKMfA-Mw5-CcrtvtTi2GiDpb16B08a0XTQUJkT38kHq9ahhyt3KF6/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2014.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlMbuC-aMooGt-U6eTaMSfcWq4JWidfUjeilqaXZMYBcpLMsALsltfLZMJXnox0m3MfhO7HG24lUKhMlrAFL3vivVseJSFMVnOa6Ijl6COinWEEefm4rTSttMDmZcIqI1xGtxoYJGZnDQ7BPonvqkH5dgo7DcFpsyg4D-5dghqwrL4U7JeNnL3-ZvB-QqR/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2016.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlMbuC-aMooGt-U6eTaMSfcWq4JWidfUjeilqaXZMYBcpLMsALsltfLZMJXnox0m3MfhO7HG24lUKhMlrAFL3vivVseJSFMVnOa6Ijl6COinWEEefm4rTSttMDmZcIqI1xGtxoYJGZnDQ7BPonvqkH5dgo7DcFpsyg4D-5dghqwrL4U7JeNnL3-ZvB-QqR/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2016.jpg" width="240" /></a></div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimNVM3zxrhyLEY1ddP1jdq37MJnvd6VOa4SzzGO7PqWHTWVLtXQEEMGH2r3Z6qoa2tcqdihYEixDfhv28lD4Ev3DFCpJvq3EGZ1QfIC4NKZpDCM_Bye-LK0PwSyqsKRPxpP_hrIG1D_eFl4aVouW18UJc8rE_5KjwjMYEGByna-P9V_OAy5IOb8VjRgKrw/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2023.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimNVM3zxrhyLEY1ddP1jdq37MJnvd6VOa4SzzGO7PqWHTWVLtXQEEMGH2r3Z6qoa2tcqdihYEixDfhv28lD4Ev3DFCpJvq3EGZ1QfIC4NKZpDCM_Bye-LK0PwSyqsKRPxpP_hrIG1D_eFl4aVouW18UJc8rE_5KjwjMYEGByna-P9V_OAy5IOb8VjRgKrw/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2023.jpg" width="240" /></a></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Po chyba 4 dniach samego płynięcia wreszcie spotkaliśmy ląd. To była najdłuższa izolacja w moim życiu. Dawno nie odciąłem się od mediów na taki długi czas, ale przyznam, że całkiem przyjemnie mi się żyło bez zasięgu. Samo wpłynięcie, tym razem na szczęście do portu, to była prosta operacja, nic nowego ani nadzwyczajnego. Oczywiście to zasługa Długiego (mechanika) , który dosyć zgrabnie manewrował Pogorią przy pomocy pilotów, którzy wyjaśniali mu jak płynąć, aby nie wpaść w żaden mocniejszy prąd. A Coruña to był pierwszy dla mnie taki przystanek. Pierwsze chwile na lądzie po ponad tygodniu były lekko chwiejne. Mój błędnik musiał się odnowa zresetować i wypoziomować. Z czasem również wyszedłem z moją Wachtą na miasto. I wtedy wróciłem do rzeczywistości…</div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjndN-Oxt4XHTslKmkRi3jXABwNH1PrBUngeo0N52hBTtezV8ozrTqwThBU76vAceGiuuLyVF1Hcbb3MkOntTiTSG6ZrwnK7vV5U9nDzGfIexvwXaAHP6QF0r-nXtcFzoQlvzXmZWDZBLcUGVCMJAb6RDmBOX5O3_sGB_lt4FVJGa6eN-utMtPHY3j7p5Cq/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2012.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="742" data-original-width="2048" height="166" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjndN-Oxt4XHTslKmkRi3jXABwNH1PrBUngeo0N52hBTtezV8ozrTqwThBU76vAceGiuuLyVF1Hcbb3MkOntTiTSG6ZrwnK7vV5U9nDzGfIexvwXaAHP6QF0r-nXtcFzoQlvzXmZWDZBLcUGVCMJAb6RDmBOX5O3_sGB_lt4FVJGa6eN-utMtPHY3j7p5Cq/w457-h166/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2012.jpg" width="457" /></a></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a">Przypomniałem sobie, że jutro jest Wielkanoc a ja jestem na drugim końcu Europy i nie będę w stanie zjeść mojej ulubionej potrawy. Jeszcze żeby było lepiej, to rodzina wysłała mi na następny dzień zdjęcie jak siedzą przy stole i się delektowali pysznymi daniami. Ach! jak ja im zazdrościłem. Na Pogorii na ten odświętny czas mieliśmy gości na pokładzie ze Szwecji. Z tego co się orientowałem była to marynarka szwedzka. Zjedli z nami jajka, niestety za dużo nie rozmawiali, chociaż wcale im się nie dziwie. No i poszli pokazać nam swój statek. Niestety nie mogłem go zobaczyć, bo znowu miałem wachtę kambuzową. No cóż … takie życie żeglarza. Chwilę później znowu mieliśmy przerwę na wyjście w miasto, gdzie zwiedziłem przepiękne kościoły oraz jakże egzotyczne miasto. Tam było cudownie. No może troszeczkę za ciepło, ale nie ma co narzekać, w Polsce by mi było za zimno. Na następny dzień już niestety wypływaliśmy w ocean. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv6JtY9jQlP3vJmmW9oEarwYThSq51WL5q-iBbKqxWVzGqJ97U0wDwnGUqy4OrezDiZU0wiDtcKHv2ANgrN27ZQ3xCHmvtmqzBunGPJIFrtSitrErCBjChxi0FE87tZMe-4mH_alhfZHrs7blQ_QJ2EYmDjtaNwPYI4UrhUgxGuTLxkJrpe9aXb2nA3adP/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2020.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv6JtY9jQlP3vJmmW9oEarwYThSq51WL5q-iBbKqxWVzGqJ97U0wDwnGUqy4OrezDiZU0wiDtcKHv2ANgrN27ZQ3xCHmvtmqzBunGPJIFrtSitrErCBjChxi0FE87tZMe-4mH_alhfZHrs7blQ_QJ2EYmDjtaNwPYI4UrhUgxGuTLxkJrpe9aXb2nA3adP/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2020.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Oficer Jacek Ruszczyński, obok Marcin operator filmowy rejsu, w tle cytadela w Plymouth - foto V. Knopp</span><br /></div></div></span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto">To mnie bardzo ciekawiło. Sam pobyt na tak dużym akwenie wydawał się interesujący, ale w ostateczności oprócz kolorowych ryb nic innego nie widziałem. Jedynie ten bezkres po jednej stronie. Chociaż później okazało się, że to były tylko pozory. Pewnej nocy, akurat na mojej wachcie nawigacyjnej, złapał nas sztorm. To jest noc, której nigdy nie zapomnę. Wiatr 10 w skali Beauforta, fale 4 metry, aż zalewały naszą „łajbę”. W tę pogodę pamiętam, że przed samą wachtą nie mogłem spać, bo tak bujało, że aż spadłem z mojej koi. Jak się kładłem nie przewidziałem takich warunków, no bo skąd to niby miałem wiedzieć?! Dlatego też nie zablokowałem sobie, żeby nie wypadać no i przydarzyło mi się, ale w sumie to jest najmniejsza groza tej nocy. Myślę, że najbardziej się przestraszyłem, jak z polecenia kapitana sterowałem statkiem a inni załoganci zmniejszali powierzchnię żagli. Wtedy właśnie wchodzili na reje, wzdłuż masztu, wysoko nad pokładem. Jeden zły ruch i jak nic by wypadli za burtę, a w taką pogodę nie dałoby rady uratować człowieka z wody. W moment byśmy go zgubili z pola widzenia. Fale oczywiście były takie ogromne i silne że ja stojący na mostku miałem zalane całe spodnie i buty. Dosłownie, nie miałbym zabezpieczeń to bym odpłynął. Oj tak, to będę jeszcze długo wspominał. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcQBg3k1fu7quwZNF8CWUCG0cO75cAvwhopk7nrjffFgKIWnaK4ZREc0J_BX2UNnuT4dtsj4PRNFU8_VYcVl0FJwiJojPmmfHvFHnxZVfscbP7on40tq4dWOcnHXH0TSvCU-Mki9UXQq3ql6d6fS5q2m5duaONJEOeSn4ZoTClqc50cI3JKROegqrXp664/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2021.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcQBg3k1fu7quwZNF8CWUCG0cO75cAvwhopk7nrjffFgKIWnaK4ZREc0J_BX2UNnuT4dtsj4PRNFU8_VYcVl0FJwiJojPmmfHvFHnxZVfscbP7on40tq4dWOcnHXH0TSvCU-Mki9UXQq3ql6d6fS5q2m5duaONJEOeSn4ZoTClqc50cI3JKROegqrXp664/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2021.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEGJXR3_I_DV8KlIu606zbhfWm_TbX4sUd0sm446dQHac8AU8JlkKqSjvW9yuNYCJe7vEFzTcBu1fWoDxpROUDT340nkykkWzafH129x156B_4JGvFxpjHI8FGQOfeEmd3DjMpikeBHqWvwL7caTvBQWdIPdMYbEWDvT1Z93-SIx7AIWxzoVs5D8_1_rRd/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2025.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEGJXR3_I_DV8KlIu606zbhfWm_TbX4sUd0sm446dQHac8AU8JlkKqSjvW9yuNYCJe7vEFzTcBu1fWoDxpROUDT340nkykkWzafH129x156B_4JGvFxpjHI8FGQOfeEmd3DjMpikeBHqWvwL7caTvBQWdIPdMYbEWDvT1Z93-SIx7AIWxzoVs5D8_1_rRd/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2025.jpg" width="240" /></a></div><br /></div>Jeszcze te zupy które wylewały się poza wazy. Podobno Pogoria w pewnych momentach miała pochył ponad 30 stopni, co jak na 300 tonową maszynę nie jest mało. W nocy kąpać się nie dało więc można było sobie darować. Samo mycie zębów było ciężkie bo trzeba było celować w strumień wody który tak jak statek cały czas się ruszał. No i w taki prosty sposób w krótkim odstępie czasu pokonaliśmy ponad połowę półwyspu Iberyjskiego w moment. To było naprawdę niesamowite, teraz już wiem co to znaczy mieć ciarki na rękach z wrażenia... </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs-iOcRUKyxl19xY4mNPqo8QpBmnam_84ab1aVn-J7K9epSvXHa88n1be15JNt_6_XaEe1DP-R-jeU3TSngp0KZ1UpwqDJbUQZhq5uTlkPZ8OzCRqXnqycu3delLeE7mndLh6OV5pt-pebMwxkU1TfG7rUxJmt5UcYub4Xbi3u9gNTEuJmyqoNj1YIorLR/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2013.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs-iOcRUKyxl19xY4mNPqo8QpBmnam_84ab1aVn-J7K9epSvXHa88n1be15JNt_6_XaEe1DP-R-jeU3TSngp0KZ1UpwqDJbUQZhq5uTlkPZ8OzCRqXnqycu3delLeE7mndLh6OV5pt-pebMwxkU1TfG7rUxJmt5UcYub4Xbi3u9gNTEuJmyqoNj1YIorLR/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2013.jpg" width="240" /></a></div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto">Resztę rejsu już niestety przeczekaliśmy za portem, ponieważ za szybko przypłynęliśmy i nie chcieli nas wpuścić. Pamiętam, że z kolegami i koleżankami po raz pierwszy mieliśmy czas żeby pograć w karty. Po dwóch chyba dniach przeczekania wpuścili nas do portu i razem z moją koleżanką panią oficerką oraz oficerem i kucharzem udaliśmy się do portu w Lizbonie, żeby polecieć samolotem do Warszawy. Niestety jak to linie lotnicze często tak mają, opóźnienie wystąpiło i to nie małe, ale sam fakt, że wreszcie usiadłem w samolocie mi to zrekompensował. </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-sOC_r72TmNt-Bep3tsq_FXcKYTxdJsIS33x1gdT4hqo2Kze6atDIEyBGIfYKnMSUtx1cbv7iqO18Wh7ffbcD3ZqggiRDSUFJ_ZHTpnh9AvX7p40iFURDoly1Sm0R-4-n6fa5jnWhgkGgtn2r08QkG7nyEDIwPtV66lkGkiVbYDX0ji9St0gGt4t0SbEH/s1481/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2029.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1481" data-original-width="1125" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-sOC_r72TmNt-Bep3tsq_FXcKYTxdJsIS33x1gdT4hqo2Kze6atDIEyBGIfYKnMSUtx1cbv7iqO18Wh7ffbcD3ZqggiRDSUFJ_ZHTpnh9AvX7p40iFURDoly1Sm0R-4-n6fa5jnWhgkGgtn2r08QkG7nyEDIwPtV66lkGkiVbYDX0ji9St0gGt4t0SbEH/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2029.jpg" width="243" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeHmxZpiqsLs16pmpD6MkkoReE_wdyzoKYES7-Dr5cO9DaaJpfkl2eL6xSx2wA15_SthKQWnoA-1TDsiRpTJ_pc3OOp8SMM4AmrqxuSZM8EaW6O63LZj-uwXOBKgXhfWo-XuSzhFWtvIx_xghsWjzMXZfJ7w4y_niSxPiHr7sBE-1MLEJDQAMXHLvyeoAz/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2018.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1152" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeHmxZpiqsLs16pmpD6MkkoReE_wdyzoKYES7-Dr5cO9DaaJpfkl2eL6xSx2wA15_SthKQWnoA-1TDsiRpTJ_pc3OOp8SMM4AmrqxuSZM8EaW6O63LZj-uwXOBKgXhfWo-XuSzhFWtvIx_xghsWjzMXZfJ7w4y_niSxPiHr7sBE-1MLEJDQAMXHLvyeoAz/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2018.jpg" width="180" /></a></div></div> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto">To był mój pierwszy lot, a jedyne, co pamiętam to moment startu i moment lądowania, resztę podróży przespałem. Mimo wszystko cały rejs szkoleniowy uważam za bardzo udany i niesamowity. Jestem niezmiernie wdzięczny<b> panu Andrzejowi Uzdowskiemu z klubu UKS Osiek</b>, w którym uprawiałem windsurfing, za danie mi możliwości wzięcia udziału w takie przygodzie życia. Nie mogę również zapomnieć o Rodzicach, którzy mimo niemałych kosztów finansowych oraz psychicznych pozwolili mi to przeżyć. No i dziękuję również wychowawcy za danie „zielonego światełka” i stanie murem za mną jak ktoś się denerwował, że zniknąłem ze szkoły na dwa tygodnie.</div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"> </div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvWRUNtmoLw8I81_a59anQc2BdaurjWkq-9XjABZMDbH4cGc63G1qdiTOEVA9wWTteFmDnn9SWhAPsd4ZlnrypYyL5MD7IQZlfycgAhOSYZEA-pdlxHA4FAy_pgFHxj39NC6ES_Nx8zeEoSkITGNV9hLIA6Y1Y7hS9EiTvuDBs7EyIdOp66J9UT28GUx_J/s2048/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2019.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvWRUNtmoLw8I81_a59anQc2BdaurjWkq-9XjABZMDbH4cGc63G1qdiTOEVA9wWTteFmDnn9SWhAPsd4ZlnrypYyL5MD7IQZlfycgAhOSYZEA-pdlxHA4FAy_pgFHxj39NC6ES_Nx8zeEoSkITGNV9hLIA6Y1Y7hS9EiTvuDBs7EyIdOp66J9UT28GUx_J/s320/REJS%20POGORIA%207%20DO%2023%20IV%202022%20FOTO%20JAROS%C5%81AW%20KNOPP%2019.jpg" width="240" /></a></div><b>Suplement 1: </b><br /></div><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"><p><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">„Nie
wierze chyba widzę ląd” i wielka frajda, bo nareszcie był kontakt ze
światem. Taka właśnie była nasza reakcja. Oczywiście pierwsze co z
kolegą sprawdziliśmy to był wynik meczu piłkarskiego, ale co bardziej mi
utkwiło w pamięci to ptaki. Pierwszy śpiew ptaka, który przyleciał do
nas to był miód na moje uszy.</span></span></p><p><b>Suplement 2:</b><br /></p><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><div class="x78zum5 xh8yej3" role="none"><div class="html-div xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1tlxs6b x1g8br2z x1gn5b1j x230xth x14ctfv x1okitfd x6ikm8r x10wlt62 x1y1aw1k xwib8y2 x1ye3gou xn6708d x1n2onr6 x1vjfegm x1mzt3pk x13faqbe" role="presentation" style="background-color: var(--chat-incoming-message-bubble-background-color);"><div class="x9f619 x1n2onr6 x1ja2u2z __fb-light-mode" role="none" style="--chat-outgoing-message-bubble-background-color: #0084ff; --mw-blockquote-border-start-color: var(--placeholder-text); --mwp-header-button-color: #0084ff; --mwp-message-list-profile-start-padding: 8px; --mwp-reply-background-color: var(--comment-footer-background);"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><div class="x1gslohp x11i5rnm x12nagc x1mh8g0r x1yc453h x126k92a" dir="auto"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">No
i ostatnia część żeglugi. Płynęliśmy wtedy z wcześniej zaprezentowanej,
hiszpańskiej </span></span><span><span>Coruña</span></span><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">. To było coś… Noc, której nigdy nie zapomnę.
Cały mokry, nie wyspany i do tego stres, bo 10 w skali </span></span><span><span> Beauforta </span></span><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">to nie
przelewki… Pogoria przepłynęła wtedy dwieście pięć i dziewięć
dziesiątych mil morskich w ciągu doby. Sam kapitan był zaskoczony, a to
nie zdarzało się często.</span></span></div></span></div></div></div></span> <br /></div></span></div></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1iyjqo2 x1eb86dx" role="none"><div class="x1r8uery x1iyjqo2" role="none"></div></div></div></span></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1iyjqo2 x1eb86dx" role="none"><div class="x1r8uery x1iyjqo2" role="none"></div></div></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1c4vz4f x1eb86dx" role="none" style="text-align: justify;"><div class="x1eb86dx x78zum5 xmix8c7 x13a6bvl x1n2onr6 xh8yej3 x1vjfegm" role="none"><div class="x78zum5 x11z5cog" role="none"></div></div></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x1eb86dx x1r145dm" role="none" style="text-align: justify;"><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1c4vz4f x1eb86dx" role="none"><div class="x1eb86dx x78zum5 xmix8c7 x13a6bvl x1n2onr6 xh8yej3 x1vjfegm" role="none"><div class="x1ohifd9 x1c4vz4f xs83m0k" role="none"></div></div></div></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1c4vz4f x1eb86dx" role="none" style="text-align: justify;"><div aria-hidden="true" class="x78zum5 xdt5ytf x1iyjqo2 x2lah0s xl56j7k x1n2onr6 x1ll7btr x1n327nk x1hhzuzn x1t2a60a"><div class="x6s0dn4 x78zum5 x1ll7btr x1q0g3np" role="none"></div></div></div><div><div class="x78zum5 xdt5ytf x1n2onr6" data-release-focus-from="CLICK" data-scope="messages_table" role="gridcell" tabindex="0"><div class="x78zum5" role="none" style="text-align: justify;"><div class="x78zum5 x1iyjqo2 xs83m0k xeuugli" role="none"><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1iyjqo2 x1eb86dx" role="none"><div class="x1r8uery x1iyjqo2" role="none"></div></div></div><div class="x1h91t0o xkh2ocl x78zum5 xdt5ytf x13a6bvl x193iq5w x1c4vz4f x1eb86dx" role="none"><div class="x1xc55vz" role="none"></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 18px;"></div></div></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Dziękuję, trochę z wprawy wypadłem, ale się starałem jak tylko umiałem</span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: center;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">* * * <br /></span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div class="x1eb86dx xh8yej3" role="none" style="height: 6px; text-align: justify;"><span class="x4k7w5x x1h91t0o x1h9r5lt x1jfb8zj xv2umb2 x1beo9mf xaigb6o x12ejxvf x3igimt xarpa2k xedcshv x1lytzrv x1t2pt76 x7ja8zs x1qrby5j"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><b>To ja dziękuję za niezwykłą podróż.</b></span></span></div></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-5595592540662889062024-02-03T00:00:00.000+01:002024-02-03T00:00:00.248+01:00Do przeczytania jeden krok - zachęcenie 57 - Wydawnictwo Prószyński i S-ka<div style="text-align: justify;"><b>"Do przeczytania jeden krok..." </b>jest
pomyślane, jako zachęcenie do wybranych pozycji, które proponują
zaprzyjaźnione z blogiem Wydawnictwa. Moja rola ogranicza się tylko do
zamieszczania anonsów wydawniczych. Nie odpowiadam za ich treść, formę,
skutki odbioru. Jak Państwo nie znam tych książek, nigdy ich na oczy nie
widziałem (może przelotnie na księgarskich półkach). Sam zatem ponoszę
ryzyko, bo to, co teraz robię przypomina kupowanie kota w worku. Nie
ponszę zatem odpowiedzialności za ewentualne rozczarowania lekturą,
podniesione ciśnienie z wrażenia przeczytania, zubożenia budżetu kiedy
zdecydujecie się Państwo na zakup kolejnego volumenu.</div><div style="text-align: justify;">Oto
jaką propozycją chce nas zainteresować Wydawnictwo Prószyński S-ka w lutym. Kwestia skorzystania, to już indywidualny wybór każdego z
nas.</div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span><b>1. Terry Pratchett "Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści".</b><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="t-product-content height100" id="p-content"><b>„We wszystkich tych opowiadaniach widzimy młodego Terry’ego
Pratchetta stającego się Terrym Pratchettem” – z przedmowy Neila Gaimana</b>
<p>Dawno, dawno temu nastolatek Chris Lawrence zakochał się w jednym z
opowiadań pisarza imieniem Terry Pratchett, wyrwał je z lokalnej gazety i
powiesił na ścianie. Minęło trzydzieści pięć lat, Lawrence kilkakrotnie
się przeprowadzał, ale tekst zawsze miał przy sobie. Pewnego dnia
postanowił dowiedzieć się o jego historii czegoś więcej. Nie sądził, że
swoimi działaniami doprowadzi do odkrycia dwudziestu (sic!) nieznanych
historii z lat 70. i 80., które pisarz wydał pod pseudonimem Patrick
Kearns.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3viY75eHV9bSwIWf2O6p2yiedznD8n4ydYC8D6mAHRNDKEQ7HeIi7dNWW81PHH6Tuv38epWTGlqYvd9CvaRgEgcrMWfei1U_BXEgo3B50qKGvXMN6mBNdwoDzTScFMzIIlQuktb2zgJprywiF3huEltdqSb6qHJ0RKzA1P4NJWTQ6Y9fP8EJYLsVEk31p/s582/Pociagniecie-piorem.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3viY75eHV9bSwIWf2O6p2yiedznD8n4ydYC8D6mAHRNDKEQ7HeIi7dNWW81PHH6Tuv38epWTGlqYvd9CvaRgEgcrMWfei1U_BXEgo3B50qKGvXMN6mBNdwoDzTScFMzIIlQuktb2zgJprywiF3huEltdqSb6qHJ0RKzA1P4NJWTQ6Y9fP8EJYLsVEk31p/s320/Pociagniecie-piorem.jpg" width="225" /></a></div><p></p><div>Dawny asystent, a obecnie opiekun dziedzictwa Pratchetta, Rob
Wilkins, był w szoku. Przyzwyczaił się do myśli, że twórczość jego
pracodawcy jest już dziełem zamkniętym. W 2015 roku, po śmierci pisarza,
zgodnie z jego ostatnią wolą, Rob zniszczył twardy dysk z kilkunastoma
pomysłami na nowe opowieści. Historie przepadły, a on nie sądził, że
kiedykolwiek jeszcze przeczyta coś nowego Pratchetta. Do dzisiaj.</div>
<p>Zebrane w tomie „Pociągnięcie pióra” opowiadania to efekt pierwszych
lat pisarskiej aktywności pisarza. Żadne z nich nie jest połączone z
uniwersum Świata Dysku, ale nie oznacza to, że tom ten jest mniej
fantastyczny od pozostałych dzieł pisarza. Pratchett opowiada w nich
historie Oga, prehistorycznego wynalazcy ognia (i nie tylko!),
tajemniczych duchów nawiedzających ministerstwo, małego miasteczka z
dziwną pogodą i gościem nie z tego świata, a także podróżników w czasie.
Każda z tych historii jest inna, ale wszystkie łączy to, za czym
wszyscy tęsknimy: niepowtarzalne pióro Terry’ego Pratchetta.</p>
<p><b>Terry Pratchett</b> (1948–2015) – miłośnik czarnych
kapeluszy i orangutanów, astronom amator, prekursor budowania
internetowych fandomów, a także kultowy pisarz i twórca jednej z
najsłynniejszych fantastycznych krain, Świata Dysku. Debiutował w
gazetce szkolnej w wieku 14 lat, a pierwszą powieść „Dywan” opublikował w
1971 roku. Dekadę później wydał „Kolor magii”, od którego zaczął
pisanie swojej najsłynniejszej serii. Przyniosła mu ona nie tylko
światową sławę, ale i masę nagród oraz tytuł sir. Zmarł w 2015 roku w
wieku sześćdziesięciu sześciu lat.</p>
<p><b>2. Krystian Stolarz "Dla ciebie nawet".</b><br /></p><div class="t-product-content height100" id="p-content">
<p>Dla ciebie nawet… zjadłbym robaka<br />
Dla ciebie nawet… posprzątałbym swój pokój<br />
Dla ciebie nawet… ukradłbym gwiazdkę z nieba<br />
Dla ciebie nawet… zabiłbym</p>
<p>Naczelnik wydziału kryminalnego policji zostaje zamordowany w
brutalny sposób. Jego podopieczni rzucają się w wir śledztwa, aby
znaleźć sprawcę. Szczególnie zależy na tym Markowi Barczyńskiemu, który
za wszelką cenę pragnie odkryć prawdę. Na co dzień zmaga się z chorobą
córki i wiecznym brakiem pieniędzy na jej leczenie. Pomoc oferuje
tajemniczy Alfa, ale cena za nią na zawsze odmieni los policjanta.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN906zk0szMJNXlTzYieQlpxrBfmK91ZZeEAdodsJ3DgSLv7ET0tjZFbkxwfh_PHviLiNMxvX01nZmc5P80JjB9_a0d405lYEALWPQhcwdh6oDhPGM52bqQF0rlg5MxSfB5V_f4NbHtq3nbnYv8PK6MdEspi6ikFGkFcsw60ZIvX5xhKlsN2SafuROhgi1/s582/Dla-ciebie-nawet.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN906zk0szMJNXlTzYieQlpxrBfmK91ZZeEAdodsJ3DgSLv7ET0tjZFbkxwfh_PHviLiNMxvX01nZmc5P80JjB9_a0d405lYEALWPQhcwdh6oDhPGM52bqQF0rlg5MxSfB5V_f4NbHtq3nbnYv8PK6MdEspi6ikFGkFcsw60ZIvX5xhKlsN2SafuROhgi1/s320/Dla-ciebie-nawet.jpg" width="225" /></a></div><p></p><div>Rozpoczyna się rozgrywka, w której policjant przekracza granice
prawa, a etos i empatia ustępują przed bezwzględnością i brutalnością.</div>
<p>Mięsisty, przepojony autentyzmem kryminał stworzony przez policjanta wydziału kryminalnego, który wie, jak jest naprawdę.</p>
<p><b>Krystian Stolarz</b> – policjant wydziału kryminalnego,
magister prawa, sportowiec amator i miłośnik książek. Prowadzi na
Instagramie konto @policjant_czytaipisze, na którym promuje czytelnictwo
i recenzuje książki. „Dla ciebie nawet” jest spełnieniem marzenia o
wydaniu własnego kryminału – z dbałością o autentyzm języka, atmosfery
panującej w policji i szczegółów śledztwa.</p></div><p></p></div>
<div class="et_pb_row et_pb_gutters4">
</div><b>3. Stephen King "Colorado Kid".</b><br /></div><div style="text-align: justify;"><b> </b></div><div style="text-align: justify;"><b>Powrót na półki po osiemnastu latach, w nowym eleganckim wydaniu.</b></div><div style="text-align: justify;">
<p>Na jednej z plaż wyspy Moose-Lookit zostają znalezione zwłoki
mężczyzny. Policji jego śmierć wydaje się łatwa do wyjaśnienia, jednak
lokalni dziennikarze czują, że kryje się za nią coś więcej. Razem z nowo
przybyłą praktykantką mężczyźni zgłębiają historię Colorado Kida, który
okazuje się grafikiem zatrudnionym w agencji reklamowej. To jednak
tylko początek tajemnicy – detektywi amatorzy dowiadują się na temat
zmarłego coraz więcej, ale każda kolejna informacja sprawia, że
rozumieją coraz mniej…</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHd-skXZ91FAGgeqWH1VSRplv1CgRCj9lZpG-0ztiuliorKoXyuPFj9lD0m5aQTJItmcCipGJoAz_MIph4vFCdByB0nLtqezNBf66ti6BGiOqHsLGWF-PCynJIchtSMhOPAs513KCkJweRr4byXgvEe3d3RYQC0tLHG4jAzIYxLigOG3XqPUMF7T24WVCy/s582/Colorado-Kid.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHd-skXZ91FAGgeqWH1VSRplv1CgRCj9lZpG-0ztiuliorKoXyuPFj9lD0m5aQTJItmcCipGJoAz_MIph4vFCdByB0nLtqezNBf66ti6BGiOqHsLGWF-PCynJIchtSMhOPAs513KCkJweRr4byXgvEe3d3RYQC0tLHG4jAzIYxLigOG3XqPUMF7T24WVCy/s320/Colorado-Kid.jpg" width="225" /></a></div><br /><p><b>Stephen King</b> (ur. 1947) nazywany jest Królem
Horroru. Napisał już ponad sześćdziesiąt nagradzanych książek, z których
sławę i awans z pracownika pralni na najbogatszego pisarza Ameryki
przyniosła mu „Carrie” (1974). To od niej zaczęło się pasmo prawdziwych
bestsellerów – wśród nich znalazły się chociażby kultowe „Miasteczko
Salem” (1975), „Lśnienie” (1977), „Bastion” (1978), cykl „Mroczna Wieża”
(1982–2012), „Smętarz dla zwierzaków” (1983), „To” (1986), „Misery”
(1987), „Zielona mila” (1996), „Dallas ’63” (2011), a także najnowsze
powieści – „Billy Summers” (2021) i „Holly” (2023). Dzieła Kinga –
łączące horror, science fiction, sensację, thriller i fantasy – rozeszły
się w setkach milionów egzemplarzy i zostały przetłumaczone na
kilkadziesiąt języków. Były też wielokrotnie ekranizowane. Ich autor
mieszka w stanie Maine z żoną, Tabithą King. Ma córkę i dwóch synów –
pisarzy Owena Kinga („Śpiące królewny”) i Joego Hilla („Locke &
Key”).</p><b>4. Cezary Jurkiewicz "Niewydarzone historie". </b> <br /><p></p>W Twoich dłoniach spoczywa zbiór historii z mojego życia. Ich
wyjątkowość polega na tym, że wszystkie są zmyślone. Przez ostatnie
miesiące moje pióro sączyło kłamstwa niczym krople kiepsko oczyszczonej
wody z przeterminowanego filtra. To zdanie również jest kłamstwem, bo
nigdy nie trzymałem pióra w ręku, a kałamarz znany mi jest wyłącznie z
rycin pożółkłych podręczników do historii.<div class="t-product-content height100" id="p-content"><p>
Zmyśliłem wszystko w celach komediowych.<br />
Dla dobra komedii kłamałbym Wam prosto w oczy, ale niestety jest to
niemożliwe, bo to książka – i nasz wzrok najpewniej nigdy się nie
spotka. A chciałbym.<br />
Miłego czytania!<br />
Cezary Jurkiewicz</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPKKbjTsxJg41Oy2-v6pqOhu035FESlNqTJIE5Bzv2D-U21GkUKZTRwDsL2qH9U0NWh_bdfxd8izDIvgl2jKNjDGMO5wuGXkpXg1_MIsiIWWKQBMcHng08dPe8Ncn0vds7chFE2rGeeESiTjfY86p_2KCfKFhI1GMBm1xXjeBIgHTOukOu96-erBD8FyJA/s582/Niewydarzone-historie.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPKKbjTsxJg41Oy2-v6pqOhu035FESlNqTJIE5Bzv2D-U21GkUKZTRwDsL2qH9U0NWh_bdfxd8izDIvgl2jKNjDGMO5wuGXkpXg1_MIsiIWWKQBMcHng08dPe8Ncn0vds7chFE2rGeeESiTjfY86p_2KCfKFhI1GMBm1xXjeBIgHTOukOu96-erBD8FyJA/s320/Niewydarzone-historie.jpg" width="225" /></a></div><p></p><div><b>Cezary Jurkiewicz</b> – komik i tekściarz z bardzo
wnikliwym i czułym podejściem do świata. Zajmuje się stand-upem od 2008
roku i jest jedną z pierwszych osób, które zaczęły promować stand-up
comedy w Polsce. W 2011 roku założył pierwszą w kraju szkołę dla młodych
komików. „Niewydarzone historie” to jego debiut, ale już się odgraża,
że pisze dalej.</div><div> </div><div><b>5. Dagmara Leszkowicz-Zaluska "O nic nie pytaj". </b><br /></div><div> </div><div><div class="t-product-content height100" id="p-content"><b>Miłość w czasach nienawiści.</b>
<p>Druga wojna światowa ma się ku końcowi, ale na ziemiach polskich rozpoczyna się kolejny konflikt.<br />
Jest to przemilczana i zapomniana przez historię – chociaż równie krwawa
jak poprzednia – wojna bratobójcza. Batalia toczy się o władzę w
odradzającej się Polsce, a naprzeciwko siebie stają ci, którzy niegdyś
mieli wzniosłe ideały i dla których odradzająca się Polska miała być
domem i spokojną przystanią.</p>
<p>W tym podłym czasie dwudziestodwuletnia Lonia Bielak, córka
podkuchennej z majątku Kozłówka, podąża do Warszawy, gdzie stacjonuje
jej narzeczony, którego poznała w Lublinie. Teraz jedzie, by wyjść za
niego za mąż.</p><p><br />
Nie spodziewa się, że droga do stolicy całkowicie odmieni jej los, gdyż
człowiek, którego spotka, stanie się miłością jej życia, natomiast jej
przyszły mąż okaże się bezwzględnym funkcjonariuszem Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego. Obaj uwikłani są w wojnę domową, co sprawia,
że trójkąt miłosny szybko wpada w tryby wielkiej historii, skąd nie ma
ucieczki, a każda decyzja może kosztować czyjeś życie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwfwpJXztuszapx6om5uiCuPLerZTc78wjM1GMB7MSRwauQJzhcqgk2ndiz3rmihdEAZgZvqg8_5ZhVEx1-JgUNzRLr3EH5BF6Nx8SiwlCjCtfcGJytW2ga89lgCDh_Cb6poqTC9guJlZxPXinbTjNMf_b8P3IkfqyThha7MfVGD63Vaw_oOJq7Vx-QpEU/s582/O-nic-nie-pytaj.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="409" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwfwpJXztuszapx6om5uiCuPLerZTc78wjM1GMB7MSRwauQJzhcqgk2ndiz3rmihdEAZgZvqg8_5ZhVEx1-JgUNzRLr3EH5BF6Nx8SiwlCjCtfcGJytW2ga89lgCDh_Cb6poqTC9guJlZxPXinbTjNMf_b8P3IkfqyThha7MfVGD63Vaw_oOJq7Vx-QpEU/s320/O-nic-nie-pytaj.jpg" width="225" /></a></div><b> </b></div><div class="t-product-content height100" id="p-content"><b>Dagmara Leszkowicz-Zaluska</b> – dziennikarka i pisarka.
Dziennikarstwa uczyła się, pracując przez wiele lat jako anglojęzyczny
korespondent agencji informacyjnej Reuters. Współpracowała przy pisaniu
biografii „Położna. O mojej cioci Stanisławie Leszczyńskiej”. Pracuje
również nad scenariuszem pełnometrażowego filmu o położnej z Auschwitz.
Autorka sagi wielkopolskiej „Dziewczyna z kamienicy”. Mama trzech synów,
mieszka pod Warszawą, a jej pasje to lotnictwo i zwykłe historie
rodzinne.</div></div></div></div>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1868912234545416833.post-21180024396588743582024-02-01T00:00:00.006+01:002024-02-01T00:00:00.158+01:00...na 12-tą rocznicę śmierci Wisławy Szymborskiej - 1 II 2012 r. <p style="text-align: justify;"></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">Nie chce się wierzyć, że <b>pani Wisława Szymborska </b>(de facto: <span><span>Maria Wisława Szymborska-Włodek</span></span>) nie żyje od <b>1 lutego 2012 r</b>. to przecież już dwanaście lat! Inspiracją do tego pisania jest wykorzystanie fragmentu wiersza <b>"Rehabilitacja"</b> w nekrologu, jaki ukazał się po śmierci utytułowanego lekkoatlety <b>Andrzeja Szajny (1949-2024).</b> Sportowiec zmarł kilka dni temu, 22 stycznia. Był wychowankiem i zawodnikiem WKS Zawiszy-Bydgoszcz. Jaki to był cytat? Ten: <b>"Umarłym wieczność dotąd trwa, / dokąd pamięcią się im płaci"</b>. Zawsze powtarzam swoim uczniom: tak długo będziemy istnieć, dopóki ostatni osoba będzie o nas wspominać. Nie czarujmy się: za sto lat prawnuk czy syn lub córka tegoż, co najwyżej zapisze nasze personalia na drzewie genealogicznym. Wiem coś na ten temat, bo latami odbudowywałem poszargane gałęzie takiego drzewa. I dalej to robię.</div><div> </div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm-m_a0Y2MsZyx1TemqcIULiaG8Yxw6mfYmqpAilqgfOY1af0IOBj-sIf8qzqjaEF1K3D_Ykmk0N2Xz__eX8LK1VYZdujcbYU4VCdXZDKnDjiVEwVTNEyw-aGlMkelCu9V1KJlDzXYwA4KNIbZrY2Lrv667Wr2BXbi1LiaY6NmbFFrKUr6XwbelbGr1aI-/s1845/wis%C5%82awa%20szymborska%20wiersze%20wszystkie%20znak%202023.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1280" data-original-width="1845" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm-m_a0Y2MsZyx1TemqcIULiaG8Yxw6mfYmqpAilqgfOY1af0IOBj-sIf8qzqjaEF1K3D_Ykmk0N2Xz__eX8LK1VYZdujcbYU4VCdXZDKnDjiVEwVTNEyw-aGlMkelCu9V1KJlDzXYwA4KNIbZrY2Lrv667Wr2BXbi1LiaY6NmbFFrKUr6XwbelbGr1aI-/s320/wis%C5%82awa%20szymborska%20wiersze%20wszystkie%20znak%202023.png" width="320" /></a></div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Dzień rocznicowy, to dobry pretekst, aby znowu sięgnąć po tom poezji zacnej Noblistki. Jest okazja, aby rozejrzeć się dookoła siebie i sprawdzić kogo zabrakło w minionym okresie. Sam jestem z grona tych, któremu lekarze dali jeszcze jedną szansę. Gdyby nie złote ręce chirurgów od 14 września pisano by o mnie w czasie przeszłym dokonanym, a blog ten umarłby razem ze mną. Tym bardziej cieszę się, że mogę stawiać kolejne litery, cytować poezję takich lotów, jak pani Wisławy Szymborskiej.<br /></div></div></div><p></p><p></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;">Korzystam z najstarszego prawa wyobraźni </div><div dir="auto" style="text-align: start;">i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">chociaż wiem, ze kto umarł, ten umarł dokładnie. </div></div><p></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;">Czas własną głowę w ręce brać </div><div dir="auto" style="text-align: start;">mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza,</div><div dir="auto" style="text-align: start;">gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">twoje jakośtobędzie, równowaga ducha </div><div dir="auto" style="text-align: start;">pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą? </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Wierzyłam, że zdradzili, że nie warci imion, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił</div><div dir="auto" style="text-align: start;">i kruki przedrzeźniają i śnieżyce szydzą </div><div dir="auto" style="text-align: start;">- a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Umarłych wieczność dotąd trwa, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">dokąd pamięcią się im płaci. </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Chwiejna waluta. Nie ma dnia, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">by ktoś wieczności swej nie tracił. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Dziś o wieczności więcej wiem: </div><div dir="auto" style="text-align: start;">można ją dawać i odbierać. </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Kogo nazwano zdrajcą - ten </div><div dir="auto" style="text-align: start;">razem z imieniem ma umierać. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Ta nasza nad zmarłymi moc </div><div dir="auto" style="text-align: start;">wymaga nierozchwianej wagi </div><div dir="auto" style="text-align: start;">i żeby sąd nie sądził w noc </div><div dir="auto" style="text-align: start;">i żeby sędzia nie był nagi. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Ziemia wre - a to oni, którzy są już ziemią, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">wstają grudka po grudce, garstka obok garstki, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">wychodzą z przemilczenia, wracają do imion, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">do pamięci narodu, do wieńców i braw. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Gdzież moja władza nad słowami? </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Słowa opadły na dno łzy, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">słowa słowa nie zdatne do wskrzeszenia ludzi, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">opis martwy jak zdjęcie przy błysku magnezji. </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Nawet na półoddechu nie umiem ich zbudzić </div><div dir="auto" style="text-align: start;">ja, Syzyf przypisany do piekła poezji. </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div><div dir="auto" style="text-align: start;">Idą do nas. I ostrzy jak diament </div><div dir="auto" style="text-align: start;">- po witrynach wylśnionych od frontu, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">po okienkach przytulnych mieszkanek, </div><div dir="auto" style="text-align: start;">po różowych okularach, po szklanych </div><div dir="auto" style="text-align: start;">mózgach, sercach, cichutko tną. [*]</div><div dir="auto" style="text-align: start;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pewnie, że te strofy wkomponowują się doskonale w atmosferę 1 listopada. Nie myślałem jednak czekać całych dziewięciu miesięcy, aby je tu przypomnieć lub odsłonić. Tyle może się zdarzyć przez te miesiące. Nieprzewidywalność czasu, wstrząs jakim był dla mnie zawał serca, uświadamiają mi: <i>niczego nie wolno zostawiać na zaś</i>! Bliscy powtarzają mi:<i> było, minęło, jesteś zdrowy!</i> Tak i było, i minęło, i zdrowie lepsze, niż przed 8 września, ale w głowie tkwi taki wykrzyknik:<b> "Chwiejna waluta. Nie ma dnia, / by ktoś wieczności swej nie tracił". </b></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdjZdZ8f6LsMLUtGXl4LdDLubpVhnsbmuhDZWXEOBaMhEfzE7AN-ZX-nJd9ZgLXUasa8qcczLzkvI3X4nBMCCTtnZITSVDOQUkacVG9KaZJogC_Xh6r6EX6nJQ3FB0rMPh991mL7a2TLqMYd7v_N6FPpVPRA76lZtcOtWOTqTKMwfUh0_8t7JULCS4Srm4/s997/Hamlet_und_Horatio_auf_dem_Friedhof_(Eug%C3%A8ne_Ferdinand_Victor_Delacroix).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="997" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdjZdZ8f6LsMLUtGXl4LdDLubpVhnsbmuhDZWXEOBaMhEfzE7AN-ZX-nJd9ZgLXUasa8qcczLzkvI3X4nBMCCTtnZITSVDOQUkacVG9KaZJogC_Xh6r6EX6nJQ3FB0rMPh991mL7a2TLqMYd7v_N6FPpVPRA76lZtcOtWOTqTKMwfUh0_8t7JULCS4Srm4/s320/Hamlet_und_Horatio_auf_dem_Friedhof_(Eug%C3%A8ne_Ferdinand_Victor_Delacroix).jpg" width="257" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Yorick's skull in the 'gravedigger scene' (5.1), depicted by Eugène Delacroix - domena publiczna</span><br /></div></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Jeśli przynudzam, to trudno. Taki jest skutek przeżyć tamtego września, który dopiero, co za nami, a raczej za mną. Nie pozostaje mi nic innego, jak znowu zaapelować: <i>czytajmy poezję!</i> Zaraz 14 lutego!<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[*] Szymborka W., Wiersze wszystkie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2023, s. 174-175</span><br /></div></div><p></p>historia i jahttp://www.blogger.com/profile/01003153362601504199noreply@blogger.com0