Kulig! Kulig! Kulig!... - wg. Jędrzeja Kitowicza, Juliusza Kossaka i Józefa Chełmońskiego
Rozmarzyło mi się o kuligach i janczarkach? Zaraz też włączyłem sobie filmową adaptację "Potopu", żeby poczuć się jak Imć chorąży orszański Andrzej Kmicic u boku Oleńki Billewiczówny. No to wraz też sięgnąłem, po wspominanego Jędrzeja Kitowicza, a że mam nie lada wydanie "Opisu obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III", tak więc zerkam na s.41 wydania petresbursko-mohylewskiego z 1855 r. nakładem Bolesława Maurycego Wolffa. Komitet Cenzury w Wilnie wydał pozwoleństwo druku "d. 28 Marca 1853 roku". Co potwierdził cenzor Paweł Kukolnik! Zwracam uwagę na pieczęć, którą wbito na stronie tytułowej. Tak, dobrze widać: to herb samych książąt Radziwiłłów!
|
J. Kitowicz "Opis..." wyd. 1855 |
|
J. Kitowicz "Opis..." tom IV, strona 1 |
|
J. Kitowicz "Opis..." s, 40-41 |
"Niższej zaś fortuny szlachta wyprawiała kuligi - pisze Kitowicz.-
które były takowe: dwóch albo trzech sąsiadów zmówili się z sobą,
zabrali z sobą żony, córki, synów, czeladź służącą i co tylko mieli w
domu dorosłego, nie zostawując w nim, tylko małe dzieci pod dozorem jakich
dwojga osób, mężczyzny i niewiasty. Sami zaś wpakowawszy się na sanki albo
gdy sanny nie było, na kolaski, karety, wózki, na konie wierszchowe, jak kto mógł,
jachali do sąsiada pobliższego ani proszeni od niego, ani przestrzegłszy go,
żeby się im nie skrył albo nie ujechał z domu".
|
Juliusz Kossak "Kmicic z Oleńką" |
Szlachta, jak każą nam wierzyć staropolskie diariusze była bardzo gościnna. Ale, czy nagle pojawienie się w obejściu "pana brata" nie wywoływało konsternacji?
|
Józef Chełmoński "Sanie przed dworem" |
"Tam go zaskoczywszy,
rozkazywali sobie dawać jeść, pić, koniom i ludziom - dodaje pamiętnikarz.- bez wszelkiej
ceremonii, właśnie jak żołnierze na egzekucji, póty u niego deboszując, póki
do szczętu nie wypróżnili mu piwnicy, szpiżarni i szpichlerza; gdy już wyżarli
i wypili wszystko, co było, brali owego nieboraka z sobą, z całą jego familią
i ciągnęli do innego sąsiada, któremu podobneż pustki zrobiwszy, ciągnęli
dalej, aż póki w kolej do tych, którzy zaczęli kulig, nie doszli".
|
Juliusz Kossak "Kmicic i Oleńka" |
Zwroty: zaskoczony... rozkazywali... jak żołnierze na egzekucji... póki nie wypróżnili mu piwnicy... Na Boga! Toż to jak zajazd! Małoż było Moskala najazdów?! A Szweda panoszenie się? Turków grabieże? Trzeba było jeszcze udźwignąć wizytę wproszonego gościa? Gość w dom - Bóg dom?...
"Ci zaś,
że pospolicie byli najmniej majętni, a do tego garłacze koronni, nie mający
zaległych trunkami piwnic ani zapaśnych szpiżarniów,
niedługo w domach swoich kompanią zabawili, ile już deboszami w innych domach
dostatniejszych znużoną" - opisywał Kitowicz.
|
Józef Chełmoński "Szkic koni" |
Jak widać zabawa trwała do upadłego... na koszt odwiedzanego. O czym nie zapomniał napomknąć autor "Opisu...": "Najsławniejsze co do pijatyki i
brawury te kuligi były w województwie rawskim, gdzie się nieraz krwią oblewały,
a jeżeli się kto obcy przez niewiadomość wmięszał do tego kuligu, a nie
podobał się mu albo nie mógł wystarczyć zdrowiem pijaństwu, zbili jak leśne
jabłko, suknie w płatki na nim podrapali i wypędzili, jakoby dla słabego
zdrowia niegodnego tak dzielnej kompanii". Zali też hulaj dusza piekła nie ma?!....
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.