piątek, grudnia 28, 2012

Podróż sentymetalna...

Ile w nas... wsi? Naszej chłopskości?... Nie zastanawiamy się nad tym? A chyba powinniśmy. Jesteśmy to winni naszym przodkom, którzy szli za sochą, żyli w kurnej chacie, dożywali swoich dni na klepisku lub w rozpadających się czworakach. Dawne nici porwał czas? Może warto przy tej okazji sięgnąć po dorobek naukowy Jana S. Bystronia (1892-1964) lub Kazimierza Rymuta (1935-2006). Na pewno poznamy etymologię polskich nazwisk. I wtedy dotrze do nas, że plebejskie ich pochodzenia sadza nas bardziej na grzędzie, niż pośród tych, którzy "królom byli równi"...
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - ekspozycja
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - otwierają się kartki przeszłości...

Po co o tym piszę? Chcę namówić do wizyty w Toruniu. Ale nie na zwiedzenie urokliwego gotyku. Koniecznie trzeba przekroczyć próg  Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej. Warta obejrzenia i przeżycia (!) jest wystawa  pt. „Tajemnice codzienności. Kultura ludowa i jej pogranicza od Kujaw do Bałtyku (1850-1950)”. 
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - kunsztownie ozdobiona skrzynia
 Pośród mnogości eksponatów budziła się... przeszłość?  Przy wielu oglądanych eksponatach słyszałem szepty i westchnienia: „jak u dziadków...”, „mój dziadek to miał”, „taka uprząż wisiała w stodole”, „babcia miała takie same dzbanki”, „o! nosidło na wodę” I wracał... żal? Drżała nuta nostalgii za czasem przeszłym dokonanym...
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - maszyny rolnicze, m. in. siewnik, brony, pług
 Czy zwykła podkowa lub uzda może wywołać falę wspomnień? I to niemal cały ocean. „Warszawianka”, „Łyska”, „Kuba”, „Baśka” - ale tylko ta ostatnia klacz nosiła taką z klapami na oczy. „Kuba” był chyba najspokojniejszym wałachem w okolicy? Ależ ja miałem 10 lat, kiedy prowadziłem go za uzdę, a on ciągnął wóz ze snopkami żyta. Nie wyobrażam sobie, aby któreś z moich dzieci w tym wieku podchodziło do konia. 
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - krosno
Zakątek pszczelarza, to niemal dotykanie przeszłości. Ile ja musiałem wysłuchiwań narzekania dziadka Stasia Poźniaka, kiedy bił się z myślami, że nie nauczył mnie „chodzenia wokół pszczół”. W rodzinie były stare tradycje pszczelarskie! Dziadka dziadek, a mój prapradziadek Bogusław Gasiński z Domanowa, nad Wilią  (na Wileńszczyźnie), był nazywany „słodkim panem”. A to za sprawą swej ogromnej pasieki. Mi pozostała z tego tylko miłość do miodu. I wspomnienie kilku żądeł, jakie miałem w sobie w czasie fotografowania dziadka przy ulach.

Muzeum Etnograficzne w Toruniu - ule
 „A żarna masz?”- zapytał Jaśko-Dżonu brata Kaźmierza, kiedy przyjechał na chrzest Ani. W odpowiedzi usłyszał: „A mnie skąd ich wziąć?”.„A grusze dziadkowe pamiętasz?”- licytował się starszy Pawlak. Zawsze ten sam odnośnik. Nie, żaren nie widziałem poza skansenem. Ale ciąłem sieczkę na sieczkarce.
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - żarno
Nigdy nie byłem w kuźni. Dziadek obiecywał, ale nigdy mnie nie zabrał. Od zawsze fascynowało mnie, jak powstaje... podkowa. Uważana za symbol szczęścia od stuleci była „dodatkiem” do konia! Pełno w skrzyni z gwoździami było tych charakterystycznych do podkuwania i stalowych haceli - „śrub”, które wkręcano w podkowy koniom pociągowym, aby nie ślizgały się np. na bruku. Jedną, taką ciężką podkowę wykopałem kiedyś w dawnej dziadkowej stajni. Mam ją. 
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - kowadło i kowalski młot
 Niestety nie usłyszę dziś stukotu końskich kopyt. Nie wybiegnę z bratem na powitania dziadka, kiedy na bydgoskich Prądach, na ulicy Lisiej pojawiał się wóz z wprzęgniętą „Łyską”. Jej łysinę na pysku rozpoznałbym teraz. To dzięki tej klaczy wiem, jak wygląda koń stający dęba, jak wierzga przednimi kopytami... Widok niesamowity. Widok niezapomniany. Dziadkowe połajanki na konie, to klasyka dziecięcych wspomnień. Najdelikatniejsze brzmiało: „A żeb cie wołki dusiły, gadzina jedna!”.
Sklep kolonialny? Metalowe puszki na słodycze. Chciałoby się w takiej pełnej pogrzebać? Serce bydgoszczan szybciej zabije, bo tu znane z literatury i wspomnień nazwy, jak „Lukullus”. To dawna bydgoska „Jutrzenka”. Można z puszki przeczytać: „Lukullus fabryka cukrów, czekolady i kakao Bydgoszcz tel 1670 i 1674”. Obok inna z napisem: „Carmel fabryka cukrów i czekolady Bydgoszcz Dworcowa 65”. Do zakupu zachęcał wymalowany talerz pełen owoców i budynek firmy. Ma się wrażenie, że sklepikarz wyszedł na chwilę na zaplecze i zaraz wróci. Odsypie nam garść cukierków?
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - aranżacja sklepu kolonialnego
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - puszki po bydgoskich słodyczach

Muzeum Etnograficzne w Toruniu - reklama dźwignią handlu, od zawsze
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - plakat reklamowy sztucznego miodu
 Przytłaczające wrażenie robi ekspozycja poświęcona obrzędom pogrzebowym. Śmierć, to tabu, które jakby nas nie dotyczyło? Nie dopuszczamy do naszej świadomości, że ona naprawdę jest obecna?! Zabiera bliskich, znajomych, nas tylko obserwuje?...
W toruńskim muzeum można zobaczyć m.in. ubrania dla zmarłych, obrazki jakie kładziono na grobach dzieci. Poznać też można makabryczne rytuały... „antywampirskie”? Każdy z nas pewnie słyszał o wbijanych w serce osikowych kolkach, odcinanych głowach, ale czy wiemy, że do trumny wkładano worki z wymieszanym makiem z piaskiem? Chodziło, by obudzone truchło nie wydostało się z trumny, a zajęło się oddzielaniem maku od piasku! Zaskoczył mnie swoją makabrą (!) zwyczaj kładzenia na krtani umarłego sierpa. Wstając podciąłby sobie gardło! Brrry!... Powiało grozą. 
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - zdjęcie zmarłej córki kładzione na mogile...
 Zwracam uwagę na „żałobną pamiątkę” z okresu Wielkiej Wojny (1914-1918), zaskakująca w formie i treści: „Najdroższy brat poległeś na polu chwały pamięć o tobie nigdy nie zaginie”, zdjęcie poległego wklejone w budkę odwachu, oprócz krucyfiksu i klęczących aniołów wkomponowano dwa... żelazne krzyże.
Muzeum Etnograficzne w Toruniu - pamiątka po poległym w Wielkiej Wojnie
 Pozwoliłem sobie na bardzo pobieżny spacer. Właściwie nad każdym eksponatem należałoby się pochylić, wrócić do lat, kiedy biegało się po rżysku, ustawiało na polu snopki lub grabiło siano. Smutne, że świat ten zginął bezpowrotnie i to na naszych oczach. Może więc warto odwiedzać muzea etnograficzne, skanseny lub po prostu rodzinne wsie, aby nie zapomnieć ile w nas jej jest. Nasi chłopscy przodkowie uśmiechną się wtedy do nas z chmurki...

Bydgoszcz-Prądy: autor (w środku) na żniwach u dziadka Stasia (1965)
PS: Zdjęcia Muzeum Etnograficznego w Toruniu wykonałem 27 X 2012, archiwalne z moich rodzinnych zbiorów

Brak komentarzy: