piątek, czerwca 30, 2017
Wild Bert - cień Hioba... / Wild Bert - a shadow of Job ... (05)
Andrew McCardle nie zsiadł z konia. Patrzył na Katrine z wysokości swego wierzchowca:
- W mieście była strzelanina.
- Nic o tym nie wiem.
- Zastrzelono Phila "Big Bena" Dopsiego.
- Doigrał się wreszcie. To chyba dobrze - Katrine Peterson nie umiała współczuć doli jednego z bandziorów w okolicy, który terroryzował farmerów, najeżdżał ich, wymuszał haracze. Widać nierychliwy Stwórca wysłał mściciela krzywd ludzkich i przeciął nić tego podłego życia. - A co mi do tego?
- Ten, co go zabił... nie wiadomo kto to taki... jakiś przybłęda...
- A, co zabił go z ukrycia...
- No... nie... "Big Ben" sam się prosił o kulę.
- Czyli uczciwa walka? - upewniła się Katrine.
- No... jakby tak...
- To o co ci chodzi?!
- No... nic... tak tylko mówię. Bo to wiadomo kim ten tam był.