czwartek, czerwca 17, 2021
Pandemiczne opowieści - odsłona XXVII - mountain man
- No stara, jeszcze kroczek, jeszcze dwa... - Lee Salford zachęcał do jeszcze jednego wysiłku.
Ale "Berta" naprawdę była już stara. Wiek i przebyte drogi dawno wywietrzały z jej głowy pomysły nawet na kłus. Stawiała nogę za nogą. Głęboki śnieg nie pomagał. Czynił tę podróż jeszcze bardziej nieznośną. Do tego sypało. Cały czas.
- Pamiętasz Wyoming jeszcze dziesięć lat temu? - Lee obrócił się w siodle. - Tam jest Montana, za nami Utah. Tyle zostawiliśmy za sobą, a ty mi teraz odmawiasz wsparcia? Ciocia Berta pewnie nie skakałaby z radości, gdyby się dowiedziała, że dałem ci jej imię. Ale wbrew pozorom, to była poczciwa kobieta. I pobożna! Tak, Pana stawiała ponad wszystko i wszystkich. Nawet Waszyngtona tak nie szanowała, jak Pana! Biedny wuj Waylon. Krzyż pański miał z nią.