środa, grudnia 07, 2022

Spotkanie z Pegazem - 189 - Jacek Kaczmarski "Warchoł" ("Sarmatia")

Brnę w sarmackiego ducha z pełną konsekwencją?  I po raz kolejny sięgam po poezję/twórczość Jacka Kaczmarskiego. Takie moje wybory, upodobanie i fantazja. Jest coś w onej szlachetczyźnie jakoś miłej oku i chwytającej za duszę i serce? Mój Syn, od lat żyjący na emigracyjnym chlebie, kiedyś swoim znajomym pokazał adaptację m. in. "Potopu". Nastąpiło totalne oczarowanie i zachwyt, połączony z zaskoczeniem. Nikt tam nawet nie przypuszczał, jak barwna i groźna była historia Rzeczypospolitej Obojga Narodów w XVII w. Dla synów Albionu (i nie tylko) było to, jak lądowanie na... Planecie Małp lub innym Marsie czy obcej galaktyce. 
Znowu wracam do płyty "Sarmatia". Nie, nie wiem czy to otwieranie cyklu w cyklu. Nie sądzę, aby każdy włączał rzeczoną płytę i spał z tomem poezji/piosenek Jacka Kaczmarskiego pod poduchą. Po raz kolejny proponuję chwilę przemyśleń nad czasem przeszłym dokonanym, ale i współczesnością. Bo nie czarujmy się: wiele z tego, co nam Jacek Kaczmarski wyśpiewywał, to o NAS!
"Warchoł". Ile w tym współczesności. Przywódca kanapowej partyjeczki trzyma na pasku całą koalicję rządzącą i warcholi na swoją modłę, zmuszając nawet politycznego mocarza do psiej uległości. I nie ma siły na warchoła? Jakie musi mieć karty przy sobie, że wodzi za nos przyszłego emerytowanego zbawcę Polski? Dziwić się sarmatom? Choć nazwisko tego współczesnego warchoła zdradza raczej plebejską proweniencję, to nie zmienia to stanu rzeczy: warcholi na potęgę! Brak tylko sarmackiego: veto!...  Godniejsi odeń zsiadali na Wiejskiej lub Krakowskim Przedmieściu. Po raz kolejny jednak mści się na Rzeczypospolitej dawne powiedzenie: oby z chama nie było pana.  "Warchołowi - nikt nie da rady!" - to nie ja, to z tego wiersza/pieśni.

"Warchoł!" - krzyczą. Nie zaprzeczam,Tylko własnym prawom ufam:Wolna wola jest człowiecza,Pergaminów nie posłucha.
 
Boska ręka w tym czy diabla,Szpetnie to czy właśnie pięknie -Wola moja jest jak szabla:Nagniesz ją za mocno - pęknie
 
A niewprawną puścisz dłonią -W pysk odbije stali siła;Tak się naucz robić bronią,By naturą swą służyła.
 
     Sprawa ze mną - jak kraj ten stara     I jak zwykle on - byle jaka:     Nie zrobili ze mnie janczara -     Nie uczynią też i dworaka.     Wychwalali zasługi i cnoty,     Podsycali pochlebstwem wady,     A ja służyć - nie mam ochoty,     Warchołowi - nikt nie da rady!
 
Lubię tany, pełne dzbany,Sute stoły i tapczany,Płeć nadobną - niesurową.I od święta - Boże Słowo.
 
Lecz ni ksiądz, ni okowita,Piekłem straszy, niebem nęci,Ani żadna mnie kobitaWokół palca nie okręci.
 
Mój ból głowy moja skrucha,Moje kiszki, moja franca,Moja wreszcie groza ducha,Gdy Kostucha rwie do tańca!
 
     Sprawa ze mną - jak kraj ten stara     I jak zwykle - on byle jaka:     Nie zrobili ze mnie janczara -     Nie uczynią też i dworaka.
     Wychwalali zasługi i cnoty,     Podsycali pochlebstwem wady,     A ja służyć - nie mam ochoty,     Warchołowi - nikt nie da rady!
 
Jakbym ja był człowiek z woskuW rękach wodzów, niewiast, klechów -Mógłbym ich zostawić troskomCały ciężar moich grzechów.
 
Ale znam tych stróżów mienia,Sędziów sumień, prawdy zakon,Spekulantów odkupienia -Bo znam siebie - jako tako.
 
Ulepiony i pokłutyNiepotrzebny będę więcej:Rzucą w ogień dla pokutyI umyją po mnie ręce.
 
     Sprawa ze mną - jak kraj ten stara     I jak zwykle - on byle jaka:     Nie zrobili ze mnie janczara -     Nie uczynią też i dworaka.     Zły? - być może. Dobry? - a czemu?     Nie tak wiele znów pychy we mnie.     Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,     A i świętym żyć będzie przyjemniej. [1]
 
Nie wynoszę się ponad innych. Tym wierszem/pieśnią przypominam chorobę, która zabiła tak bliską memu sercu Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Zaiste odległy krewniak podniósł żagiew buntu w  rodzimej do końca XIX w. Wielkopolsce, w pamiętnym 1648 r. - więc powinienem siedzieć cicho? Zabieram głos. To  m ó  j  głos do współczesności. A, że kryję się za piórem Jacka Kaczmarskiego? Trudno. Taka pewna asekuracja.
"Każdy sobie pan w naszej Rzeczypospolitej, kto jeno ma szablę w garści i lada jaką partię zebrać potrafi. Co mi uczynią? kogo ja się tu boję?" - pamiętamy z kogo to cytowanie? Tak hardo przemawiał chorąży orszański Imć Andrzej Kmicic do swej lubej po woli dziadziusia, Oleńki Billewiczówny. A i to zdarzyło się nim spalił Wołmontowicze. Kłania się "Potop" po raz kolejny [2]. I jak to sprawić, aby dzieła Henryka Sienkiewicza pokrywał kurz? Nie da się. W każdym bądź razie u mnie. Do tego też namawiam: czytajmy i podpierajmy wiedzę faktografią historyczną. Nim ciśniemy kamieniem w oblicze "Litwosa" przypomnijmy, że cykl powieściowy powstał ku pokrzepieniu serc, kiedy odrodzenie Rzeczypospolitej śniło się garstce ówczesnych oszołomów. Na pewno nie warchołów.

[1] Kaczmarski J., Miedzy nami.Wiersze wybrane, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 563-564
[2] Sienkiewicz H., Potop, tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 62

Brak komentarzy: