piątek, grudnia 09, 2022

...na 100-ną rocznicę wyboru Gabriela Narutowicza na prezydenta Rzeczypospolitej - 9 XII 1922 r.

"...stanowczo mu odradzam, aby się zgodził kandydować i jako motyw podałem, że zadanie jakie czeka Prezydenta, będzie polegało przede wszystkim na pracy nad wewnętrznymi stosunkami w Polsce. Do tego on, G. Narutowicz, jest najzupełniej nieprzygotowany ze względu na słabą znajomość stosunków polskich, zbyt małe zżycie się z nimi oraz ze względu na zbyt łatwe ocenianie stosunków polskich na modłę europejską i stąd prawdopodobieństwo błędów szkodliwych dla kraju, a niewątpliwie bardzo bolesnych dla niego" - to wypowiedź/wspomnienie marszałka Polski, Józefa Piłsudskiego. A jednak pan profesor Gabriel Narutowicz nie posłuchał rady praktyka, znającego jak mało kto realia Polski odradzającej się, budującej II Rzeczypospolitej. Ci dwaj wybitni synowie Kresów (tych wileńskich) dojrzewali w różnych realiach. Gabriel Narutowicz w dalekiej Szwajcarii, Józef Piłsudski pod jarzmem moskiewskiego zniewolenia. A jednak ten pierwszy nie posłuchał, nie zignorował poparcia, jakie udzieliło mu PSL-Wyzwolenie ze Stanisławem Thuguttem i Maciejem Ratajem na czele. Stanął do  wyborów.
"Prezydenta Rzeczypospolitej wybierają na lat siedem bezwzględną większością głosów Sejm i Senat, połączone w Zgromadzenie Narodowe. Zgromadzenie Narodowe zwołuje Prezydent Rzeczypospolitej w ostatnim kwartale siedmiolecia swego urzędowania" - zapisano w artykule 39 Konstytucji ogłoszonej 17 III 1921. Potocznie zwanej marcową. Kompetencje głowy państwa opisano w szesnastu artykułach (39-55). Pierwszego prezydenta miano wybrać 9 grudnia 1922 r. "Posiedzenie Zgromadzenia Narodowego zostało otwarte o godzinie 12. Zgodnie z regulaminem uchwalonym przez poprzedni Sejm, przewodniczącym Zgromadzenia był Marszałek Sejmu Rataj, jego zastępcą Marszałek Senatu Trąmpczyński [....]. Jakiekolwiek przemówienia, obrady, uchwały i rozprawa nad zgłoszonymi kandydatami były wykluczone. Przewodniczący, po odczytaniu listy 5 kandydatów zgłoszonych na piśmie, natychmiast zarządził głosowanie" - wspominał Stanisław Wojciechowski. 
Kandydatami byli: Jan Baudouin de Courtenay (mniejszości narodowe), Maurycy hr. Zamoyski (endecja), Ignacy Daszyński (PPS), Stanisław Wojciechowski (PSL-Piast) i Gabriel Narutowicz (PSL-Wyzwolenie). Nikt zapewne nie potrafił w południe 9 grudnia 1922 r. przewidzieć, jaka dramatyczność rozegra się w czasie posiedzenia Zgromadzenia Narodowego. Oto bowiem nie starczyło jednego głosowania, ani drugiego, ani trzeciego! Za każdym kolejnym odpadał kandydat, który otrzymał najmniej głosów. Tym, na którego wybranie liczyła prawica był Maurycy hr. Zamoyski. Nikt z tej strony ław nawet w najczarniejszych snach nie mógł przewidzieć, że przegrana stanie się faktem. Po czwartym głosowaniu, kiedy kandydatów zostało dwóch (Zamoyski i Narutowicz) stało się jasne, że o wyborze zadecyduje głównie poparcie PSL-Piasta i Wincentego Witosa! Nie, jak chciał później ks. Kazimierz Lutosławski w swych płomiennie antysemickich ulicznych wyzywaniach, że to machinacje Żydów i bolszewików! Ciekawe, że chłopski premier bardzo oszczędnie odniósł się do tych decyzji: "Pierwszym więc Prezydentem Odrodzonej Polski znaczną większością głosów został wybrany Gabriel Narutowicz. Gdy odpadła kandydatura Wojciechowskiego, klub nasz głosował za nim. W Warszawie zawrzało". Pieniactwo i antysemityzm znalazły ujście na ulicy! Szybo zgasło hasło "Witos zdrajca!". Pluto na nowo obranego Prezydenta i mniejszości narodowe, ze wskazaniem na Żydów!
"Nie znał, istotnie, nasz kandydat dość gruntownie stosunków krajowych. Ale, po pierwsze, sądziliśmy, że na stanowisko najwyższego reprezentanta Polski potrzebne są przede wszystkim znajomość stosunków międzynarodowych i takt w pośrednictwie między walczącymi ze sobą stronnictwami, po wtóre zaś nie wątpiłem, że wybitna inteligencja naszego kandydata pozwoli mu wżyć się nasze sprawy wewnętrzne [...]" - tak oceniał osobę kandydata PSL-Wyzwolenia Stanisław Thugutt. O postawie konkurencyjnej partii chłopskiej napisał: "...zdrowy rozsądek czy instynkt samozachowawczy zwyciężył i pomimo nacisku prezesa większość klubu głosowała za Narutowiczem". Dopiero wieś dobrałaby się do skóry witosowcom, gdyby ci wymusili wybór największego w kraju obszarnika. 
Smutne, że człowiek o takim dorobku patriotycznym i zasługach dla odbudowy państwa jeszcze tego samego 9 grudnia 1922 r. przemówił w Alejach Ujazdowskich do tłumu słowami: "Wy, a nie kto inny, piersią swoją osłanialiście, jakby twardym murem, granice Rzeczypospolitej, rogatki Warszawy. W swoich czynach chcieliście jednej rzeczy: Polski. Polski wielkiej, niepodległej. W dniu dzisiejszym Polskę, o którą walczyliście sponiewierano. Odruch wasz jest wskaźnikiem, że oburzenie narodu, którego jesteście rzecznikiem, rośnie przybiera jak fala". Tym kimś był generał Józef Haller von Hallenburg. Ciekawe, że sam o swym tak zapamiętał wypowiedziane wtedy słowa: "Nikt nie może zaprzeczyć, że wybory były legalnie przeprowadzone, a jeśli chcecie, żeby kiedyś było inaczej, to trzeba na to długiego i mozolnego przygotowania. Nie mogę wam dać żadnych innych wskazówek, jak tylko, że istotnie Prezydentem jest Narutowicz, a jeśli macie wątpliwości, to najlepiej idźcie do kardynała Kakowskiego, aby usłyszeć jego opinię". Kto tu z kogo robi wariata? Endecki poseł Antoni Sadzewicz dolewał oliwy do ognia: "Zaślepienie lewicy i ludowców sprawiło, że najwyższym przedstawicielem Polski ma być człowiek, który jeszcze dwa dni temu był obywatelem szwajcarskim i któremu na gwałt, może już po wyborach na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, sfabrykowano obywatelstwo polskie"
Ulica wrzała tamtego grudniowego dnia. W opanowanym patologiczną nienawiścią tłumie znalazł sie pani Aleksandra Piłsudska: "Była wtedy w mieście. W ścisku nie mogłam się prawie ruszyć. z jednej strony parła na mnie stara, przygłucha chłopka, która bez przerwy pytała o co chodzi, z drugiej - gruba, wielka służąca. Ta ostatni, z czerwoną twarzą - podrygiwała całym ciałem, wymachując pięściami i krzycząc: - Precz z Narutowiczem! Precz z Żydem". Czekał Polskę trudny test: zaprzysiężenie Prezydenta, rozpoczęcie demokratycznych rządów. Nikt nie mógł przewidzieć, że niebezpieczeństwo czai się za rogiem, że życia Głowy Państwa zostało ledwo kilka dni. 9 grudnia 1922 r. miał swój tragiczny, wstrząsający finał 16 grudnia 1922 r. w gmachu galerii "Zachęty".

_____________________
Pleskot P., Niewiadomski. Zabić prezydenta, Wydawnictwo Demart, Warszawa 2012
Ruszczy M., Strzały w "Zachęcie", Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1987
Gabriel Narutowicz. Prezydent RP, wybór i opracowanie M. M. Drozdowski, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2004

Brak komentarzy: