piątek, października 30, 2020
Spotkanie z Pegazem (168) Wisława Szymborska "Rehabiltacja"
[...] Ziemia wre - a to oni, którzy są już ziemią,wstają grudka po grudce, garstka obok garstki,
wychodzą z przemilczenia, wracają do imion,
do pamięci narodu, do wieńców i braw. [...]
To było 7 lipca tego roku. W Gdańsku. Nie wiedziałem o istnieniu tak niezwykłej nekropolii. CMENTARZ NIEISTNIEJĄCYCH CMENTARZY. Nie chcę zaprosić między tę potłuczoną i cudem uchronioną historię-strzępy. Zrobię to w innym cyklu. Tak, opowiem, co widziałem i co przeżyłem w cyklu "Nekropolie". Dziś zaledwie staniemy przed stalowa bramą.
Korzystam z najstarszego prawa wyobraźni
i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych,
wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków,
chociaż wiem, ze kto umarł, ten umarł dokładnie.
Czas własną głowę w ręce brać
mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza,
gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność,
twoje jakoś to będzie, równowaga ducha
pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą?
Wierzyłam, że zdradzili, że nie warci imion,
skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił
i kruki przedrzeźniają i śnieżyce szydzą
- a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie.
Umarłych wieczność dotąd trwa,
dokąd pamięcią się im płaci.
Chwiejna waluta. Nie ma dnia,
by ktoś wieczności swej nie tracił.
Dziś o wieczności więcej wiem:
można ją dawać i odbierać.
Kogo nazwano zdrajcą - ten
razem z imieniem ma umierać.
Ta nasza nad zmarłymi moc
wymaga nierozchwianej wagi
i żeby sąd nie sądził w noc
i żeby sędzia nie był nagi.
Ziemia wre - a to oni, którzy są już ziemią,
wstają grudka po grudce, garstka obok garstki,
wychodzą z przemilczenia, wracają do imion,
do pamięci narodu, do wieńców i braw.
Gdzież moja władza nad słowami?
Słowa opadły na dno łzy,
słowa słowa nie zdatne do wskrzeszenia ludzi,
opis martwy jak zdjęcie przy błysku magnezji.
Nawet na półoddechu nie umiem ich zbudzić
ja, Syzyf przypisany do piekła poezji.
Idą do nas. I ostrzy jak diament
- po witrynach wylśnionych od frontu,
po okienkach przytulnych mieszkanek,
po różowych okularach, po szklanych
mózgach, sercach, cichutko tną.*
Nie było w tym cyklu pani Wisławy Szymborskiej od odcinka 13, tj. dnia 11 IX 2013 r., kiedy to Jej wierszem czciłem ofiary zamachu na World Trade Center. Dawno temu. Poprawię się. Tak, mam poczucie wstydu i zażenowania. Do tego stopnia, że ostatnie słowo napisałem przez "rz". Mamy zatem za sobą kolejne spotkanie. I to nie w przenośni. Proszę się nie zdziwić, jeśli wrócę do cytatu, który otworzył ten odcinek.
_____________________________________
* https://poezja.org/wz/Szymborska_Wis%C5%82awa/114/Rehabilitacja (data dostępu 12 VII 2020 r.)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.