piątek, marca 22, 2019

...na 410-tą rocznicę urodzin JKM Jana II Kazimierza - 22 III 1609 r.

JKM Jan II Kazimierz Waza (1648-1668) nie pozostawił po sobie zbyt dobrej prasy! Pamięta się Królowi przede wszystkim "potop szwedzki", którego był sprawcą. I to nie za sprawą tytularnego panowania nad Szwedami, Gotami i Wandalami. Raczej chodziłoby o wdzięki pani Hieronimowej Radziejowskiej. Ech te kobiety. Coś na ten delikatny temat poniżej...
Nie, nie mam zamiaru pisać tu biografii JKM, z naciskiem na dwie dekady panowania. Odeślę do biografii, którą powinien w swoich zbiorach posiadać każdy miłośnik Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a już zainteresowany osobą ostatniego Wazy i ostatniego Jagiellona (chociaż po kądzieli) na tronie w Warszawie.
To w biografii autorstwa samego prof. Zbigniewa Wójcika znajdziemy zapis o rodzinnych paralelach Jana Kazimierza Wazy: "Płynęła [...] w żyłach Jana Kazimierza krew kilku dynastii europejskich, po ojcu Wazów i Jagiellonów, po matce Habsburgów i Wittelsbachów"*. Nie mnie pouczać Wielkiego Historyka i znawcę staropolszczyzny, aliści śp. Pan  Profesor zapomniał o pewnym szczególe: pokrewieństwo po Jagiellonach królewicz uzyskał również po swej... matce! Konstancja Habsburżanka (druga żona JKM Zygmunta III Wazy i zarazem siostra zmarłej pierwszej małżonki Anny Habsburżanki) wszak była wnuczką Anny Jagiellonki, księżniczki z węgierskiej linii Jagiellonów. Innym zapętleniem genealogicznym jest taki to fakt: przyrodni brat Władysław był zarazem rodzonym bratem ciotecznym, czyli po prostu kuzynem Jana Kazimierza.
"Królowi brakło armat, żywności, amunicji - Dziedziała miał nieprzebrane zasoby prochów, wszelkich zapasów, a oprócz tego siedmdziesiąt cięższych i lżejszych armat" - to już sam Sienkiewicz**. Pewnie, że Henryk. Dalej ciągnę za nim: "Ale na czele królewskich wojsk stał król - Kozakom brakło Chmielnickiego. Wojska królewskie były ożywione świeżym zwycięstwem - Kozacy zwątpili o sobie". Tak, to tego epizodu zabrakło mi osobiście w ekranizacji pana Jerzego Hoffmana. Nie wiedzieć dlaczego pozbawiono polskiego widza tej prześwietnej victoryi! A jakże, chodzi o Beresteczko. Dyć to osobiste zwycięstwo nie jakichś regimentarzy, hetmanów, a właśnie JKM! Janowi II Kazimierzowi zawdzięczamy jedno z największych zwycięstw w historii wojen XVII-wiecznej Rzeczypospolitej! Komu przypochlebiano się nie utrwalając jej na taśmie filmowej? "Serce Jana Kazimierza nie było obce litości - chciał puścić do domów czerń i wojsko, byle wydano mu wszystką starszyznę, którą postanowił zatrzymać aż do chwili wydania Chmielnickiego" - stoi dalej w powieści. Szkoda. Wielka szkoda. O ile ktoś nie czytał "Ogniem i mieczem", to nie pamięta o Beresteczku. "Król zwłóczył szturm, nie chcąc przelewu krwi, lecz widząc te olbrzymie roboty poznał, iż nie ma innej rady, i kazał otrąbić w wojsku, by się na wieczór gotowano do ostatecznej rozprawy" - więcej cytował nie będę. Odsyłam do klasyka.


Za to sięgam do monografii o  szwedzkiej dynastii***. Tam m. in. o zachowaniu Jana Kazimierza nim został wyniesiony na polski tron: "Chwilami prowadził bujne życie towarzyskie i przepuszczał dużo więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek mógł zarobić. Rozpoczęte przedsięwzięcia najczęściej porzucał w pół drogi. Należał do ludzi, którzy zaczynają wiele książek, ale żadnej nie kończą. [...] Potrafił szybko się zdenerwować i gwałtownie dyskutować, ale ponieważ ciągle był zakochany i wykazywał ogromny apetyt seksualny, zyskał przewagę nad wcześniejszymi książętami z rodu Wazów. Nikogo nie dyskryminował, molestował wszystkie kobiety na swej drodze, od służących po księżniczki". Jest i kilka wzmianek o... wyglądzie: "...nie był specjalnie piękny, miał blizny po ospie i habsburski przodozgryz odziedziczony po matce. Z powodu całkowitej łysiny zawsze nosił perukę"
Nie chcę jednak zostawiać swego bohatera i to w dniu Jego urodzin z szarganą opinią (ba! erotomana czy wręcz seksoholika). Zapomina się, że królowa Maria Ludwika/Ludwika Maria wydała na świat dwójkę królewskich dzieci: Annę Marię Teresę trojga imion oraz Jana Zygmunta. Śmierć następcy tronu okazała się straszliwym ciosem dla Króla: "Jan Kazimierz zupełnie się załamał. W całym zamku dało się słyszeć jego rozdzierający płacz. Dostał drgawek i na jakiś czas stracił kontakt z rzeczywistością"


Pewnie, że sam mam problem z oceną JKM. Dokonań,strat, zwycięstw - bilans trudny do zbalansowania. Kiedy wnikamy w biografię monarchy i widzimy pewną huśtawę Jego nastrojów (od euforii po druzgocące załamanie), to poznajemy człowieka wrażliwego i skrzywdzonego przez los. Nie zapominam, że to w moim mieści dopełnił się los lennika, jakim były Prusy Książęce (układy welawsko-bydgoskie), co uważa się za jedną z najpoważniejszych i najdotkliwszych klęsk tego panowania. Jak wylicza biograf rodu Wazów Jan Kazimierz był... głęboko podejrzliwy i humorzasty. Co miało być cechą całej dynastii, ale też miał talent do... języków! Jakich? Odsyłam do wybranej literatury. Ewenementem tej niezwykłej jednak biografii było, że Jan Kazimierz był... kardynałem! Szczegół wart zapamiętania.


* Wójcik Z., Jan Kazimierz Waza, Ossolineum, Wrocław 1997, s.14
** Sienkiewicz H., Ogniem i mieczem, tom II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 396 i n.
*** Lindqvist H., Wazowie. Historia burzliwa i brutalna, przekład E. Fabisiak, Marginesy, Warszawa 2018, s. 439 i n.

Brak komentarzy: