czwartek, marca 21, 2019

Przeczytania... (296) Michał Jagiełło "Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach" (Iskry)

Mea culpa!
Książka, która już dawno powinna znaleźć się na stronach tego blogu. Po pierwsze: autor! Michał Jagiełło (1941-2016). P drugie: góry! Tatry. "Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach" - nie po rz pierwszy w moich rękach. Tom poprzedniego wydania przepadł w rękach nieuczciwego pożyczacza. Jedno jest pewne: nigdy już niczego temu komuś (nazwisko znane redakcji) nie pożyczę. totalne embargo na książki ode mnie. Na szczęście zawsze mogę liczyć na Wydawnictwo Iskry. Bo to ono ponownie wydało tę cenna książkę. "Wydanie dziewiąte uzupełnione przez Dominikę Jagiełło przy współpracy Adama Maraska i Krzysztofa Wojnarowskiego" - czytamy na okładce. 

"Wołanie w górach, które mają Państwo przed sobą, jest edycją szczególną. Michał Jagiełło zmarł nagle 1 lutego 2016 roku. Nie skończył pracy nad uzupełnieniami (jego notatki zatrzymują się na wydarzeniach z 2015 roku). Próby domknięcia tej opowieści o działaniach TOPR podjęła się córka autora – Dominika Jagiełło, przy wsparciu Adama Maraska, który z kroniki wypadków wybrał kilkanaście nowych opisów wypraw z lat 2016–2017, i Krzysztofa Wojnarowskiego, który czuwał nad poprawnością językową i merytoryczną oraz jest autorem zdjęcia okładkowego. Współtwórcami nowej edycji książki są także ratownicy, którzy przekazali zdjęcia z akcji, co pozwoliło odświeżyć wydanie pod względem wizualnym" - to cytat ze strony Iskier. Właściwie w 99% autorstwa Dominiki Jagiełło.  Proszę sprawdzić jakim drobiazgiem różni się ono z tym na ostatniej stronie okładki tomu i tego, co jest na stronie 28. Tomu, bo to z indeksem osób 961 stron czytania.
Wartego czytania.  "«Wołanie w górach» to zgęszczona refleksja o tym, jak jedni ludzie ratują innych ludzi, i o tym, że zniesienie ciała w dolinę to też jest jakiś rodzaj ratowania - choćby tylko uświęconego tradycja szacunku dla zmarłego" - to sam Autor we wstępie pt. "Od Autora". Nie mogę, nie mam prawa polemizowania z faktami. Mogę tylko pokornie iść śladami Michała Jagiełły i tego, czego dokonywali Bohaterowie spod znaku GOPR-u. Niech zżymają się poloniści na stawienie słowa wielkim "B", ale ja takimi Ich widzę i tak pojmuję to co Oni robią. "«Wołanie w górach» to swoisty przewodnik po Tatrach - widzianych okiem polskiego ratownika górskiego. Materię tej książki tka samo życie z całym przypisanym mu dramatyzmem, niezwykłymi zbiegami okoliczności i zdumiewającą plątaniną racjonalności z zachowaniami, które trudno wytłumaczyć w kategoriach chłodnego rozumowania" - to jasne. Nie mamy fabuły, tworu na zamówienie. To autentyczne historie o autentycznych ludziach.
Siadając do czytania owych 961 stron miałem pewien zamysł, ale szybko go zarzuciłem. Bo właściwie, to nie wiedziałem, jak ugryźć zapis Michała Jagiełły. Stanęło na tym, co daję poniżej. Urywki z akcji ratunkowych. I urywki z wypowiedzi samego Autora o górach i ludziach.
  • Zabłądzić w obecności tych, których się prowadzi - to wpadka, która śni  sie po nocach. 
  • Umieć żyć z przegraną, mieć zdolność podnoszenia się - to znaczy być dojrzały. Nie pytajcie mnie, Szanowni Czytelnicy, co to faktycznie znaczy. 
  • Zdarza się, że człowiek nieznający gór, a cóż dopiero mówić o zasadach wspinaczki, dokonuje czynów przerastających, zdawałoby się, jego możliwości. 
  • ...nieświadomość i beztroska kończą się fatalnie, a szok zazwyczaj nie mobilizuje, wręcz przeciwnie, odbiera zdolność logicznego myślenia i potęguje nerwowość. 
  • W Tatrach ginęli [...] nie tylko niedoświadczeni przygodni turyści, ale także wspinacze, taternicy obeznani z techniką alpinistyczną.  
  • Jak Michał Bałucki pierwszy wprowadził wątek nieszczęśliwego wypadku w górach do literackiego reportażu i w ogóle do literatury artystycznej, tka Mariusz Zaruski uczynił to na obszarze publicystyki.
  • Karłowicz był głęboko zanurzony w Tatrach: jako narciarz, taternik, świetny fotograf tych gór, autor szkiców na tematy tatrzańskie pisanych piękną polszczyzną.  
  • Dla Zaruskiego góry były  p u s t n i ą ; miejscem, gdzie można sprawdzić siebie terenem, w którym człowiek dojrzewa do bycia  i s t o t ą   o d p o w i e d z i a l n ą  tak w sensie moralnym, jak i tym codziennym. Pustynia to czas oczyszczania z pokus i przybrudzeń, jakie niesie życie w mieście. 
  • Granica ryzyka - co to jest, gdzie ona przebiega, gdzie jest ten złoty środek między tchórzostwem a bohaterszczyzną? 
  • Akcja ratunkowa to zbiorowa ciężka praca, w której właściwie nie ma miejsca na indywidualizm.
  • Alpinizm i ratownictwo to bardzo specjalne rodzaje przeżywania siebie w górach; jest sporo podobieństw między wymienionymi formami aktywności człowieka w górach, ale są też między nimi niebagatelne różnice.
  • W górach zdarzają się sytuacje, w których trzeba   g r a ć  całym sobą: ciałem, potem, udręczeniem fizycznym i psychicznym niemal zbydlęceniem.
Czytając "Wołanie w górach..." nachodziła mnie myśl, aby każdy, kto porywa się na zdobywanie Tatr powinien obowiązkowo przeczytać owe 961 stron! Nie dość na tym, nim wypuści się w góry przed GOPR-owcami powinien zdać egzamin ze znajomości treści tej mądrej, chwilami okrutnej, ważnej książki. Że zbyt wiele w tym historii? Kogo dziś porusza śmierć Mieczysława Karłowicza czy to jakim taternikiem był Mariusz Zaruski? Pewnie coraz mniej osób jest tym zainteresowanych. Ale o tym m. in jest ta książka: o zdarzeniach, wypadkach, śmierci, cudownie ocalonych. Spojrzenie na Tatry z początku XX w., to bezcenny prezent, jaki zostawił nam Autor swoją benedyktyńską pracą, boć zaglądał do prasy sprzed wieku i dla nas wydobył różne fakty i opinie. Kto spodziewał się spotkać na kartach tych opowieści choćby... Juliana Marchlewskiego? Ja na pewno nie. Żałować tylko należy, że nie możemy spojrzeć w oczy bohaterom tych opowieści.  Szkoda, że zdjęcia są tylko wykorzystane w chwili otwierania kolejnego rozdziału.
  • Powie ktoś, i zgodzę się z nim, że nie ma wspinaczki bez ryzyka. 
  • Element niebezpieczeństwa jest wkalkulowany w alpinizm.
  • Nic jednak nie zdejmie odpowiedzialności z alpinisty, który biorąc na wspinaczkę osoby niedoświadczone, zaniedbał obowiązków partnera i opiekuna.
  • Alpinizm jest tak specyficznym zajęciem, warunki górskie są tak różne od nizinnych, że pełne zrozumienie wypadków staje się chyba niemożliwe. 
  • Wyprawa ratunkowa to przede wszystkim problem moralny i organizacyjny dla kierownika, ale im niżej w hierarchii, tym te trudne zagadnienia stają się bardziej abstrakcyjne. 
  • Wyprawa to mozół, a wyprawa poszukiwawcza to mozół szczególny - w górę, w dół, znów w górę, godzina za godziną, a efektów nie widać.
  • Pracę ratowników można zamknąć w prostej formule: trzeba tak działać, by bezpiecznie dotrzeć do rannego i sprowadzić go w dolinę. Nic więcej, ale i nie mniej.
  • ...niewiele potrzeba, aby w górach popełnić błąd i w jedne sekundzie z ratownika w aureoli bohaterstwa zmienić się w mimowolnego sprawcę wypadku.
  • Góry to takie miejsce, gdzie rola psychiki ujawnia się w sposób wyjątkowy. Lęk może wprost zabić człowieka, choćby nawet nie zagrażało mu żadne fizyczne niebezpieczeństwo [...].
  • ...nie mogłem czasem wyjść z podziwu, jak wiele człowiek potrafi przetrzymać, zaciekle walcząc o życie.
  • Faktem jest jednak, że zdumiewająco często odzywa się w turystach najczystsza żyłka sportowa, a mit grani, magia szczytu są tka silne, że mogą przytłumić czasem nawet instynkt samozachowawczy.
  • Wystarczył jeden nieostrożny krok i młody turysta nieuchronnie zaczął się zsuwać z życia w śmierć. I ani góry nie zadrżały z płaczu, ani słońce nie zakryło swego pogodnego oblicza.
Tak, pozostaje podziw, że są wśród nas Ochotnicy, którzy idą w góry by nieść ratunek innym, samym narażając się na nieprzewidywalność. Dociera do nas okrutny realizm tego, co chciał nam przekazać Michał Jagiełło? Że nie daję tu opisów akcji? Robię odstępstwo dla fragmentu opisu zdarzenia z 12 VIII 1996 r.: "Wyszli ze schroniska na Polanie Chochołowskiej, nie zważając na niepewną pogodę; wysoko, na szczytach, siedziała gęsta mgła. Mieli przed sobą uciążliwy marsz na odległy szczyt, ale szli ku niemu z uporem. Noc zastała ich na wierzchołku.  To była trudna noc. Wiał silny, bardzo zimny wiatr, siąpił deszcz. Mgła była tak gęsta, że ograniczała widoczność na odległość wyciągnięcia ręki. Nad ranem mężczyzna słabnie. Ma już swoje lata, zbliża się do siedemdziesiątki. Jest lekko ubrany. Z każdą godziną pogłębiają się oznaki wyczerpania. Jego towarzyszka jest bezradna. Tkwią uwięzieni na wysokim szczycie, zanurzeni we mgle odrealniającej rzeczywistości. Kobieta wspiera mężczyznę jak potrafi, ale dramat toczy się swoim rytmem: wyczerpanie, chwilowe zaniki świadomości, utrata kontaktu, zgon". Dalej? Nie. Odsyłam do książki. Nie chciałem epatować grozą, jaką zapisano tych -set stron. Każdy Czytelnik odnajdzie je sam. Pytanie, co z nimi zrobi. Czy inne śmierci (np. Anny R. lat 22, która znalazła kres swoich marzeń w kotle Doliny Mułowej czy Wojciecha B. lat 49) nie poruszają?
  •  Im więcej fizycznego, biologicznego zaangażowania, im więcej wysiłku i potu, tym mniejsza szansa na dostrzeżenie piękna krajobrazu i niezwykłości estetycznych przyrody.
  • Pamiętajmy, że w górach warunki pogodowe i właściwości terenu - na przykład brnięcie w śniegu i ugrzęźnięcie w łanach kosówek - to czasem ważne postaci gry, jaką wędrowiec prowadzi z naturalnym otoczeniem, w którym właśnie przebywa.
  • Czasem zwyczajne turystyczne wyjście w góry kończy się wzywaniem pomocy.
  • Burza w Tatrach to zjawisko fascynujące swą grozą i pięknem, nic więc dziwnego, że temat ten często podejmowali poeci. [...] Grzmot to dla turysty ostrzeżenie, sygnał do odwrotu, ucieczki w dolinę. 
  • Nie będzie przesadą stwierdzenie, że odkąd istnieje Pogotowie, nie ma takiego roku, w którym ekipy nie wyruszałyby do akcji na ten szczyt [tj. Giewont - przyp. KN]. 
  • Historia ratownictwa górskiego zna pojęcie "nieodnaleziony".
  • Najpierw szuka się człowieka, a potem już niestety tylko jego zwłok.
  • Turyści popełniają na Giewoncie te same od dziesięcioleci błędy. Giewont, "góra, którą widać natychmiast po wyjściu z pociągu" - jak to ktoś określił - przyciąga przede wszystkim młodzieńców, których beztroska nieświadomość niebezpieczeństw jest odwrotnie proporcjonalna do ich turystycznego obycia. 
  • Giewont kusi sylwetką, imponująca ścianą górującą nad zakopiańską kotliną, opinią szczytu najliczniej odwiedzanego prze wycieczkowiczów - łatwo dostępnego od południa, a niebezpiecznego od północy. Przyciąga i odstrasza.
  • Znosimy rannego mężczyznę, zdając sobie sprawę, że jego myśli są zapewne ciężkie jak odłamki skał, po których stąpamy.
  • Giewont, jak każda przepaścista góra, wymaga od turystów i taterników stałej uwagi, a chwila nonszalancji zazwyczaj kończy się fatalnie dla każdego, kto wędrując ścieżkami czy przemierzając wspinaczkowe trasy, zapomni o stromiźnie.
  • W sezonie letnim na Giewoncie zwykle jest tak wielu turystów, że człowiek może zagrozić człowiekowi
Gdybym chciał potraktować tę książkę... personalnie, to musiałbym podzielić ją na dwie kategorie. Jedną stanowiłyby nekrologii, tych którzy chcieli swym zachwytem i brakiem umiejętności zawojować góry, a te kazały im zapłacić własną śmiercią. Drugą byliby Ci, co szli w te same góry, niemal po śladach tamtych, aby odnaleźć Ich i wrócić życiu: "Desant na szczycie. Dotarcie do rannego. Pierwsza pomoc. Nosze. Przeniesienie na pokład. Przelot do szpitala. Od alarmu do lekarza upłynęło zaledwie półtorej godziny". To też opis akcji ratunkowej z 1998 r. Sugestywność opisu Michała Jagiełły jest bardzo realistyczna. My tam jesteśmy! Słyszymy łoskot łopat helikoptera, widzimy niema twarz ratowników, pilota, czujemy ich oddech na sobie. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, że mógłbym znaleźć się w podobnej sytuacji.
"Wołanie w górach..." - jest podziękowaniem za odwagę, determinację, jaką wykazują TOPR-owcy. GOPR-owcy. Każdy niemal akapit jest takim podziękowaniem: "O 17.28 ranny jest w szpitalu. I tam umiera. Tyle wysiłku wielu ludzi na darmo? Nie! Trud włożony w ratowanie ludzkiego życie nie jest nigdy daremny". Chwilami Autor wspomina z imienia i nazwiska swoich przyjaciół i kolegów, którzy "odeszli na wieczne lodowce". I ocena tych, którzy nieśli ratunek w 1999 pod Giewontem, w rejonie Blach: "Akcja trwała całą długa noc. Bez śmigłowca wszystko wraca do przyrodzonej normy: liczą się ludzie i tylko ludzie. Ich wola, wytrwałość, mięśnie, fachowość. I mozół noszenia ciężarów. Ratowany to przecież - z całym należnym człowiekowi szacunkiem - także ciężar". Przepraszam tych wszystkich Dzielnych Ratowników, że pomijam Ich nazwiska. Jestem pełne podziwu dla Waszych dokonań.
Raz jeszcze na koniec zaglądam na ostatnią stronę okładki i tam ten oto akapit: "Wydanie to jest szczególne również dlatego, że ukazuje się równo czterdzieści lat od premiery Wołania w górach. Z cienkiej, ledwie dwustustronicowej publikacji powstała książka wielka pod względem liczby stron i ogromu zawartości. W ciągu czterech dekad Michał Jagiełło stale pracował nad uzupełnieniami, wyszukiwał nowe szczegóły, zagłębiał się w historię, wydarzeniom nadawał nowe komentarze, które pokazują, jak zmieniało się jego spojrzenie na wiele spraw". Góry nigdy nie przestaną mnie zachwycać. Mnie, człowieka nizin. Rzadkiego gościa w Tatrach, bo tylko w 1971 i 2007 r. Nie zmienia to faktu, że podziwiam góry i ludzi gór. Dzięki Michałowi Jagielle mogliśmy poznać całe zastępy najodważniejszych z odważnych.
Trzeba z tej lektury wyciągnąć (wycisnąć), jak najwięcej nauki. Niech każdy weźmie sobie do serca to zdanie Autora: "Góry zawsze jednak są górami, zawsze pozostanie w nich silny pierwiastek  ż y w i o ł u , Zawsze będą się zdarzały sytuacje, kiedy do głosu dochodzi przyroda: wsparta nocą, mgłą, ludzkim zmęczeniem i jakże ludzkim zagubieniem się w strachu".  Jak mało kto wiedział o czym pisał. Niech nikogo nie spotka taki los: "Jeśli jednak jest już za późno, pieczołowicie znosi się, czasem wśród dużych trudności, ciało nieszczęśnika. Z przyczepioną rzeczywistą i zarazem symboliczną gałązką kosodrzewiny".

2 komentarze:

  1. "najosobliwszą cechą górala nie jest jego wielki gest, nie jest nawet spokój w obliczu niebezpieczeństwa i śmierci – ale umiejętność pozostania sobą w każdej sytuacji lub raczej wytrzymania każdej sytuacji w sposób budzący szacunek."

    Amber

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety bardzo dużo jest wypadków w górach i często śmigłowiec jest potrzebny do przetransportowania ludzi.

    OdpowiedzUsuń