piątek, listopada 12, 2021

Przeczytania (420) Grzegorz Chojnowski "Ostatki Jana Stanisława Witkiewicza" (Wydawnictwo Iskry)

Trudno nie ulec magii... nazwiska. I ja byłem przekonany, że mam w ręku książkę o Witkacym, potem pomyślałem o rodzinie tegoż, a na koniec o zwykłej zbieżności nazwisk. Z przeczytania na jednym ze skrzydeł książki dowiadujemy się, że Jan Stanisław Witkiewicz jest autorem kilkunastu książek, jakie opublikowały Iskry. Rozczarowanie? Nie mogę swojej nie uwago zaliczyć na konto Szacownego Wydawnictwa.  Sam nabiłem się w butelkę? Szybko jednak doszedłem do wniosku (pisałem o tym do Iskier), że mam przed sobą bardzo... odważną książkę. To kolejny wywiad-rzeka, jaką przeprowadził Grzegorz Chojnowski. Tytuł "Ostatki Jana Stanisław Witkiewicza", to propozycja i nacisk JSW. Ale to nie tylko jeden wywiad. Bowiem połowę książki stanowi tzw. aneks, a tam wywiady m. in. z H. Bakułą, A. Hanuszkiewiczem, K. Zanussim czy K. Kutzem. Ja jednak ograniczę się do skutków wysłuchania pana Grzegorza Chojnowskiego. 
Trudno mi zawsze ustawić się wobec wywiadów. Przecież z nich wypływa fabuła życia odpowiadającego na pytania. Dostajemy obraz polskiego inteligenta, nagle okazuje się, że pewne ścieżki były też moimi (patrz rola Teatru Wielkiego w Poznaniu) i już rozwija się nić porozumienia, wspólnego kładzenia akcentów, choć różnią nas lata urodzenia, tj. 1955 i 1963. Do tego odchodzą poglądy. To dlatego napisałem o odważności tej książki.  Jeszcze można takie wywiady publikować? Jeszcze można się odważyć? Zaraz, za chwile mogą nam prawi i jedynie sprawiedliwi zgasić to jedno ze świateł wolności, które nazywa się: wolnością słowa i druku. 
Dla młodszych lub tych, co mają zaciemnione niepamięcią umysły coś z czasów PRL-u, kiedy o normalności mogliśmy tylko marzyć. Od 1989 r. wydawało się nam, że tamte czasy trafiły do lamusa. Życie szybko nas doucza:  
  • Babcia mojego przyjaciela Alaina Bernarda lubiła mawiać: wsadź sobie piórko w tyłek, niech ci się wydaje, że jesteś rajskim ptakiem.
  • Moi palący przyjaciele kupowali w kioskach Ruchu herbatę, która nie nadawał się do picia, ale nadawała się do palenia. 
  • ...druga sprawa wiązała się z publikowaniem. Cały czas trzeba się było pilnować. A młody człowiek lubi chwilami iść pod prąd.
  • Dochodziło do mnie, że to wszystko tutaj na głowie, że jest wybrane grono ludzi, którzy mogą ma przykład przyjść do muzeum i powiedzieć: chcę mieć ten obraz u siebie na ścianie.
  • Kiedyś ludzi interesowało, co u człowieka w duszy gra.
  • Mój sąsiad z Poznania musiał opuścić seminarium przez arcybiskupa Paetza.
  • Jestem człowiekiem wierzącym, ale nie chcę należeć do tej organizacji, w której są takie osoby jak Rydzyk, Jędraszewski, jak kardynał Dziwisz.
  • W moich kontaktach z Bogiem ksiądz nie jest mi do niczego potrzebny, zwłaszcza tacy, o których wspominałem, tacy, o których ciągle się słyszy.
Ktoś zarzuci mi pójście na łatwiznę lub jakiś schematyzm, ale zrobię z tego "Przeczytania" wybór myśli współczesnego nam pana J. S. Witkiewicza. Rzecz jasna podzielam te poglądy i nawet gdyby to miało znowu wzburzyć czyjś umysł, to trudno. Jestem nudny z tym dziwnym odwoływaniem się? Zbyt wysoko cenię wybory Iskier, aby omijać książki odważne. Bo one są szczególnie teraz bardzo potrzebne. Bardzo trafną znajdziemy ocenę tego, co współcześnie: "A do tego dochodzi jeszcze wyjątkowe chamstwo, które się w tym kraju między ludźmi zagnieździło, ta nieuprzejmość, nieżyczliwość". Dalej jest jeszcze gorzej: "Wie pan, polityka powinna być czymś szczytnym, pracą na rzecz ludzi, narodu, próbą uczynienia kraju lepszym. Teraz władzy nie chodzi o dobro ludzi, wszystkie programy społeczne podporządkowane są dobru partii, to jest najistotniejsze. Chodzi o to, by jak najdłużej rządzić". Czy i tym razem ktoś krzyknie: lewactwo? A Wydawnictwo Iskry ustawi pod ścianą na równi z GW i TVN-24? Trafna uwaga o obecnym klerze: "Oni wszyscy zapomnieli, co to znaczy kochać bliźniego". I trochę dalej: "Nie twierdzę, że wszyscy są źli, ja akurat na swojej drodze nie spotkałem prawdziwego kapłana"
  • Mam taką możliwość, że mogę mieszkać tam, gdzie chcę.
  • Przeniesienie się do innego kraju wymaga odwagi.
  • To ja decyduję, gdzie i jak spędzę resztę mojego życia.
  • Dziś osobowościami telewizyjnymi zostają ludzie wątpliwego autorytetu. 
  • Za granicą jest inaczej, inne życie, inne myślenie.
  • Robię to, na co mam ochotę.
  • ...nawet jeśli zarabiamy dużo, jeśli pensja wynosi sto tysięcy albo pół miliona, to jesteśmy od kogoś zależni, ktoś trzyma rękę na tej pensji.
  • Porcelana. Nigdy nie traktowałem antyków jako obiektów, które mają być za szybą, jak w muzeum.
Zapewne znalazłbym Czytelników, którzy uznaliby, że Jan Stanisław Witkiewicz pastwi się nad osobami, o których wspomina. Dostaje się po głowie np. pani Magdzie Gessler. Wcale mnie to nie dziwi. Kreacje różnych stacji telewizyjnych mają przyciągać klienta/widza. Gorzej, że cierpi na tym poziom: "Kultura została zepchnięta w ostatni kąt". Smutne! Tragiczne! Bo tak jest. Wywiad z J. S. Witkiewiczem tylko dobitniej nam to uzmysławia i utwierdza. To jest wartość takiej książki.  Pewnie zapamiętamy to i owo, co opowiadał o Witkacym czy jak mu się mieszkało w Szwajcarii, jakie obrazy użyczał polskim muzeom. Bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat niezapomnianego Bogusława Kaczyńskiego. "Duży dzieciak" - ciekawa opinia o tymże. Trochę w tym ironii (patrz np. wspomnienie o Marii Callas), bo mimo wszystko lekko ściąga tegoż z piedestału? Ale robi, to ze smakiem, bez złośliwości czy kpiny.
  • A poza tym życie seksualne jest zbyt interesujące, żeby się ograniczać tylko do jednego rodzaju.
  • W naszym kraju dyskutuje się o tym na poziomie średniowiecza, bo oponenci nie chcą zauważyć tego, co nauka mówi o homoseksualizmie.
  • ...proszę zauważyć, że najwięcej o aborcji mają do powiedzenia mężczyźni i oni mają w tej sprawie głos decydujący.
  • No tak, ale ustawa zasadnicza stała się nic nieznaczącym świstkiem papieru.
  • Unikałem kontaktów z Polakami na Zachodzie.
  • W jazzie nie trzeba nie tylko tłumaczyć, także pokazywać.   
  • Ukułem takie powiedzenia, że życie jest zbyt krótkie, by je spędzać na złych spektaklach.
  • W teatrze operowym absolutnie najważniejsze są głosy i muzyka.
Ciekawie pojawia się wątek... homoseksualizmu. Ożywia się narodowo i prawoskrętnie wypaczony niejakiś? Pada nazwisko Alaina Bernarda. Autor wywiadu napomyka o "bliskich relacjach", słyszy od Witkiewicza: "Ostrożnie pan to nazywa. W moim języku określenie pedał nie jest niczym negatywnym. Takiego wydźwięku nabiera, gdy ktoś wypowiada je z agresją, nienawiścią". I tu ktoś o zszarganych nerwach po lekturze jedynie prawdziwie polskiej prasy powinien odłożyć czytanie. Może nie udźwignąć, co na ten temat ma do przeczytania: "...pod wpływem literatury, stworzyłem sobie listę rzeczy, które chciałem jeszcze w życiu poznać. Jedną z nich był intymny kontakt z mężczyzną. No i zasmakowałem w tej potrawie". Bardzo szczere. Bardzo odważne. Zaskakujące jest w brzmieniu zdanie/deklaracja: "Ja nie chodziłem i na ogół nie chodzę do łóżka z genitaliami, mam kontakty intymne z ludźmi". Wbijałbym do głów tych, którzy bredzą o ideologii LGBT, dzielą na sorty, odmawiają godności i człowieczeństwa takie zdanie J. S. Witkiewicza: "Tak samo rodzą się homoseksualiści, heteroseksualiści i tacy, którzy są i tu, i tam. W mojej życiowej filozofii ograniczanie sie tylko do kotleta schabowego jest nudne". I powraca do kwestii pochówku przyjaciela/kochanka Jerzego Waldorffa. I ustosunkowuje się do kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Padają zarzuty wobec rządzących na temat łamania konstytucji!...
  • Takie spektakle, które nie zgadzają się z treścią opery, mnie nie interesują.
  • Ludziom spoza świata muzyki wydaje się, że gra na fortepianie to naciskanie klawiszy, które wydają dźwięki! 
  • Jednym z najczęściej używanych przedmiotów w moim gabinecie był kosz na śmieci.
  • O kupowaniu krytyków kotletem schabowym często mówili sami dyrektorzy instytucji kultury.
  • Wydaje się, że dwie i pół strony maszynopisu łatwo wypełnić razy w tygodniu, ale zrobić to z sensem, nie powtarzać się, nie jest już takie proste.
  • ...są niemieckie badania, które dowodzą, że jeżeli rozmowa na spotkaniu autorskim trwa nie dłużej niż czterdzieści pięć minut, sprzedaje się więcej książek.
  • Dla mnie opera to przede wszystkim głos ludzki, muzyka.
  • Dziewięćdziesiąt procent spektakli, które widuję, to mniejsze lub większe nieporozumienia.
"Naprawdę podniecające okazało się dopiero zburzenie muru berlińskiego" - nie Okrągły Stół czy 4 VI 1989 r., a Berlin, zniknięcie NRD/DDR było dla JSW wyznacznikiem przemian nowoczesnej Europy. Jest powrót do nowej Polski! Zaskoczenie. Szok. Niezrozumienie. Nie jestem  w stanie oddać tu, co i jak powiedział o operze czy balecie. Nie jestem kompetentny w tej materii. Pewnie, że znałem nazwiska Niżyńskiego czy Nurejewa, ale na tym kończy się moja znajomość w tym temacie.  Ciekawe oceny talentów i możliwości takich gwiazd, jak Montserrat Caballé czy Anna Netrebko. Tu mamy rzeczowy głos krytyka muzycznego, choćby o tym, kiedy zejść ze sceny lub czego nie śpiewać. "Podziwiałem jej głos, możliwości wokalne, ale intelektualnie oboje zdecydowanie mi do siebie nie pasowali" - to o relacjach Janusza Ekierta z... Violettą Villas. Dalej jednak mówił o artystce: "Gdyby urodziła się na Zachodzie, pracowałby dla niej cały sztab ludzi, byłaby wielką gwiazdą, u nas nie miała na to szans". Zapędził się J. S. Witkiewicz, boć V. Villas urodziła się w  Verviers, w Belgii, w prowincji Liège.
  • W gruncie rzeczy to, co się dzieje w instytucjach kultury, zupełnie urzędników nie interesuje.
  • Jeśli pan zobaczy coś wybitnego w którejkolwiek polskiej operze, proszę zadzwonić, przyjadę z drugiego końca świata.
  • Jak zajechać głos? Śpiewać często Pendereckiego, w ogóle muzykę współczesną. 
  • To wyjątkowa podłość, jeśli ktoś wykorzystuje stanowisko do osiągania korzyści seksualnych.
  • To duży problem, jeśli artysta, gwiazda nie potrafi się w odpowiednim momencie rozstać ze sceną. 
  • To cholernie smutne, że w Polsce nie docenia się tancerzy.
  • Teoria teorią, bez praktyki, i to na wysokim poziomie, nie będzie dobrej edukacji.
  • Molestowanie, wykorzystywanie seksualne to patologia i przestępstwo, z tym trzeba sobie poradzić prawnie, karnie.
"Iskry" zasłużenie mogą poczuć się dumne, kiedy Jan Stanisław Witkiewicz wystawia Wydawnictwu laurkę! Podpisuję się pod taką oceną: "Proszę spojrzeć na katalog Wydawnictwa Iskry, są tam przeróżne tytuły, każdy na wysokim poziomie. Nie ma przypadkowych propozycji, nie ma literatury jednorazowego użytku".  Fakt. Bez dwóch zdań. Ale książek Witkiewicza, ani Chojnowskiego - nie znałem wcześniej. A teraz świat mi się otwiera na operę czy balet? To, co pisze o Teresie Żylis-Garze, to jak Riccardo Muti ratował wystawienie "Traviaty", grą na... fortepianie - Perełki! Smaczki! Cudownie ocenia Wiesława Ochmana: "To wyjątkowy artysta, śpiewak, malarz, a przy tym niezwykle uczciwy, uprzejmy, ujmujący i serdeczny człowiek. Normalny". Homoseksualizm wraca, kiedy wraca postać Niżyńskiego i starań o jego upamiętnieniu: "Padał naczelny argument: przecież Niżyński był pedałem. To j pytam:i co z tego? Czy chcemy wszystkich pedałów wyrzucić z Kościoła, może w ogóle z kultury? Byłoby bardzo pusto w kościołach, bardzo pusto w kulturze". I znowu zagotuje się w niejakich umysłach?
Nastały takie czasy, że mówienie prawdy może skończyć się różnie. Jeśli słyszmy, że władze różnych resortów sprawdzają, co ich pracownicy publikują na swoich blogach, forach internetowych czy portalach społecznościowych, to nie mamy świata Orwellem zakrapianego? Już znaliśmy czas usuwanych książek. Nie uwierzę, aby "Ostatki Jana Stanisława Witkiewicza" mogły trafić do szkolnych bibliotek. Jak ratować wszelkie wyobrażenia o cnotach? A ja pewnemu rodzajowi myślenia dedykuję ostatni cytat, bo jest mądry i potrzebny: "PICASSO NIE ZACZYNAŁ OD KUBIZMU, LECZ OD MALARSTWA REALISTYCZNEGO. OD FUNDAMENTÓW. BEZ TEGO NIE DA SIĘ ZBUDOWAĆ CZEGOKOLWIEK WARTOŚCIOWEGO, W SZTUCE, W TAŃCU, WE WSZYSTKIM. MUSI BYĆ WARSZTAT, TECHNIKA".

Brak komentarzy: