sobota, listopada 04, 2017

Nekropolie - wizyta 21 - Małe Łąkie

"Będąc pod wrażeniem Twojej fantastycznej prelekcji na Cmentarzu Nowofarnym oraz Twojej fascynacji tematem nekropolii pozwalam sobie przesłać Tobie rezultat mojego dzisiejszego odkrycia we wsi Małe Łąkie. Ostatnio dowiedziałem się, że przy drodze, którą jeździłem przez całe swoje dotychczasowe życie w moje rodzinne strony (a obecnie miejsce mojego zamieszkania) - na niewielkiej skarpie znajdują się pozostałości po małym cmentarzyku. W załączniku efekty mojej porannej wizyty w tym miejscu" - rzadko ujawniam prywatną korespondencję mailową. Nie  ukrywam, taka ocena, to dla mnie miód na moje serce. Wyraził je mój kolega Jacek Jurkiewicz. Uważnie Czytelnicy tego blogu spotkali się z Nim już tutaj.

Cieszy mnie bardzo, że moje cmentarne gadulstwo nie idzie na marne. Kolega Jacek zaczął penetrować rodzinne okolice. Widzimy tego efekty. Wychodzi na to, że moja praca ma jednak sens, skoro popycha do działania innych. Nie dość na tym: widzimy, że Autor zdjęć dzieli się z nami swymi odkryciami i fotografiami.


Znów jesteśmy na cmentarzu ewangelickim? 25 kadrów. Tu wykorzystuję te najbardziej, według mnie, interesujące. Trzeba je dokumentować. Wiem, powtarzam się. Ale historia nam nie wybaczy, jeśli te miejsca zupełnie zginą z naszych oczu.


Niewiele informacji na temat Małe Łąkie poda nam wszech wiedząca Wikipedia. Raptem 3 ½ linijki. Dla przeciętnego zainteresowanego adres najważniejszy: województwo kujawsko-pomorskie, powiat świecki, gmina Świekatowo! Wrzucamy dane do GPS-u i jedziemy.


Nie, mnie tam jeszcze nie było. To dlatego nawet nie silę się na odczytywanie tablic, które wytrwale sfotografował mój nieoceniony Kolega. Nie ma innego wyjścia, jak osobista wizja lokalna.


Nie czarujmy się: przyjdzie czas, kiedy po takich nekropoliach, jak ta w Małe Łąkie, nie pozostanie nic. Może lokalna pamięć zakoduje, że ktoś... że gdzieś... że to było niemieckie... Zapominamy często, że ci tam w tych zarośniętych grobach tworzyli historię tej ziemi! Orali, siali, zbierali! Po prostu gospodarzyli. Nie żyli w izolowanym świeci tylko niemieckim czy tylko polskim. Wrogość nie łypała zza każdego płotu. To pewne uproszczenie. Zresztą koloniści niemieccy, to nie tylko wytwór czasów zaborowych. To proces z korzeniami w głębokim średniowieczu.


Ile osób pójdzie w tym i następnym roku na te mogiły? Zapytam kolegi, czy ktoś tam zachodzi, zapala znicze. Gdzieś może we współczesnych Niemczech żyją potomkowie tych z Małe Łąkie, które przed 1939 r. nazywano: niemieckimi. Chyba nie przypadkowo. 


Czeka nas jeszcze jedna cmentarna wizyta, której nie moglibyśmy przeżyć bez pomocy Jacka Jurkiewicza. Następnym razem zapraszam do Rulewa.  Dlatego ten odcinek zamykam zdjęciem z tego zapomnianego cmentarza:


Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.