piątek, kwietnia 12, 2013

Maria Ludwika / Ludwika Maria Gonzaga - cz. III - czas "potopu" (1655-1660)

"Powraca w Polskę, opuszcza kraj śląski,
Kraków odebran za jej dobrą sprawą;
Ona z stanami czyni nowe związki,
Ona zatacza działa pod Warszawą,
Odbiera Toruń, kraj pruski niewąski,
I triumfuje nad zazdrością żwawą:
Na koniec, matka ojczyzny prawdziwe,
Wieczysty pokój zawiera w Oliwie".

JKM Ludwika Maria
Poeta Jan Andrzej Morsztyn
Tak w poemacie "Psyche" charakteryzował królową Ludwikę Marię Gonzagę największy poeta polskiego baroku, stolnik sandomierski Jan Andrzej Morsztyn (kto dziś pamięta, że jego prawnuk zostanie... królem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, boć jego potomkiem był wszak stolnik litewski Stanisław Antoni obojga imion herbu Ciołek Poniatowski!). Jakowyś Anonim w 1667 r. nie powstrzymał sie od złośliwości i w utworze "Duma" napisał: "Maj przyniósł królowej śmierć, a królestwu zdrowie". Czym sobie zasłużyła JKM Ludwika Maria, że ją tak odmiennie postrzegano? Tak na logikę biorąc oba teksty, to dwie opinie, które powinny się wykluczać, jakby chodziło o dwie różne postacie.

I dlatego historia jest tak pasjonująca! Ta mnogość ocen, gąszcz opinii i sądów, ba! brak jedności. O to ostatnie najmniej bym się martwił. Czyż to nie świadczy o tym, jak niesamowitą osobowością była królowa? Z każdym poznawanym epizodem jej 21-letniego pobytu nad Wisłą rośnie... podziw dla niej! Adam Kersten w biografii Hieronima Radziejowskiego, do której będziemy zaglądać, tak m. in, napisał: "Królowa umiała (...) posługiwać się zręcznie intrygą, wygrywać rywalizację między magnatami, wykorzystywać ambicje, odwoływać sie do przekonań, zjednywać obietnicami". 

Erik Dahlbergh "Bitwa pod Ujściem - 1655"
Jak nie podziwiać monarchini, która taką potrafiła wystawić ocenę państwu, któremu służyła: "Polska jest niezrównanym królestwem, na którym sami krajowcy się nie znają, a które niweczy wolność ich nie okiełznaną porządkiem. Lecz jeśli kiedykolwiek do rządu samowładczego dojdzie, świat cały podbije". Ciśnie się na usta: tron dla Ludwiki Marii!... Kiedy uczciwie podejdziemy do osoby JKM, to okaże się, że podobnie wyjątkowej po prostu w Polszcze i na Litwie nie widziano! Nigdy! Bona może i powodowała swym starzejącym się Zygmuntem, ale żeby zdawała egzamin ze swej energii i odwagi w wojennej potrzebie? Morsztyn chyba jednak zbytnio nie przekoloryzował swojej oceny. 
Abdank herb Skoraszewskich
Hieronim Radziejowski
Personalny konflikt Hieronima Radziejowskiego z JKM Janem II Kazimierzem, któren był bałamucił żonę podkanclerzego koronnego  doprowadził do swady, wzajemnych oskarżeń, ucieczki magnata z kraju, ogłoszeniem banicji tegoż, a w konsekwencji sprowadzeniu obcej potencji na kraj?! Zali to imć Hieronim nie pysznił się publicznie grożąc Wazie: "Wyzuł mnie król z honoru i substancyjej, wyzuję ja go z korony".
Pod Ujściem, 25 lipca 1655 r. przeciw szwedzkiej armii Karola X Gustawa stał wojewoda poznański Krzysztof Opaliński, ten sam któren brał per procura w 1646 r. ślub z królową, zaprzysięgły przeciwnik Jana Kazimierza, ugiął się pod naciskiem wydarzeń: "...proponował pan Radziejowski [skądinąd brat cioteczny niejakiego... Jana Sobieskiego!] albo raczej perswadował - wspominał anonimowy autor, świadek wydarzeń. - żebyśmy widząc jawno, jako król nas gubi i o nas nie dba, nie chcieli się do ostatka gubić, królowi JM szwedzkiemu nie przecząc, ale raczej sub eius protectionem oddali się". Zanim po obozie, wśród wielkopolskiej szlachty rozniósł się okrzyk "Vivat Carolus Gustavus rex!"  miałci-że starosta bydgoski Władysław Skoraszewski wykrzyczeć swój protest, który tak w "Potopie" uwiecznił Henryk Sienkiewicz: "...mości panowie, oni tam ojczyznę zaprzedają jak judasze i hańbią! Wiedzcie, że już nie należym do Polski. Mało im było wydać w ręce nieprzyjaciela was wszystkich, obóz, wojsko, działa. Bogdaj ich zabito! - oni jeszcze podpisali w swoim i waszym imieniu, że wyrzekamy się związku z ojczyzną, wyrzekamy się pana, że cała kraina, grody warowne i my wszyscy będziem po wieczne czasy do Szwecji należeć. Że się wojsko poddaje, to bywa; ale kto ma prawo ojczyzny i pana się wyrzekać?! Kto ma prawo prowincję odrywać, z obcymi się łączyć, do innego narodu przechodzić, krwi własnej się wyrzekać?! Mości panowie, to hańba, zdrada, morderstwo, parrycydium!... Ratujcie ojczyznę, panowie bracia! Na imię Boga". Układ, który wtedy zawarto nosił dumny łaciński tytuł "Articuli compositionis pacis / Artykuły ułożenia pokoju".

Erik Dahlbergh "Warszawa 1656"
Ciosy spadały na Rzeczpospolitą jedne za drugim! Padła Warszawa, książęta Janusz i Bogusław Radziwiłłowie oddali się w Kiejdanach pod protekcję Carolusa, gro szlachty szło pod szwedzkie sztandary. Warto tu wspomnieć, że kiedy Stefan Czarniecki z  Jerzy Sebastian Lubomirskim wiernie trwali przy królu Jan Sobieski znalazł się po stornie wiarołomnego kuzyna Hieronima! Jak również hetmani koronni Stanisław Potocki i Stanisław Lanckoroński!... Czy to umniejsza roli pułkownika Sobieskiego i mu podobnym? Paweł Jasienica w "Rzeczypospolitej Obojga Narodów" nie zapomniał wytknąć: "A wspomnieć koniecznie potrzeba, że Jan Sobieski też należał do tych wojskowych polskich, co będąc prawowiernymi papistami przysięgali heretyckiemu  Szwedowi, powrócili zaś do Jana Kazimierza znacznie później niż obydwaj hetmani koronni, dopiero latem 1656 roku". Pogmatwane były drogi losów wszelakich w Rzeczypospolitej!
Hetman J. Radziwiłł
JKM Karol X Gustaw
To w czasie "potopu" królowa pokazała pazury! Nie, szpony! to o tym okresie pisała  Zofia Libiszowska: "Często zapadająca na zdrowiu kobieta okazała się odporna i wytrwała w warunkach wojennych, w toku ewakuacji, w oblężonym Krakowie, w wędrówkach wzdłuż i wszerz kraju, w obozie wojennym, w stałym uporczywym trwaniu, ratowaniu korony i kraju (...)". Rzec można wszędzie było JKM pełno? "Monitowała chwiejnych, utwierdzała lojalnych, zawstydzała wątpiących. (...) Nawet późniejsi jej przeciwnicy podziwiali jej hart, zaangażowanie i patriotyzm". I w potocznej opinii takie czyny w ogóle nie istnieją?! Toż to każda Lechitka powinna stroić się w podobizny takiej heroiny! A kto strofował JKM-małżonka, który cofając się przed wrogiem nie króla przypominał, a królika?! Biograf Radziejowskiego podał: "Jan Kazimierz i skupieni u jego boku senatorowie, ogarnięci paniką, nie wierzyli w możliwość skutecznej walki. Już wiadomość o kapitulacji pod ujściem wywołały zamęt na Zamku Warszawskim".  Monarcha szukał pomocy na dworze habsburskim "w zamian - pisze dalej A. Kersten. - za przyrzeczenie korony po śmierci Jana Kazimierza oraz poważne ustępstwa terytorialne". Cesarz Ferdynand III Habsburg nie był zainteresowany mieszaniem się w konflikt ze Szwedem! Nie zapominajmy, że w tegoż żyłach płynęła krew jagiellońska! Był prawnukiem Anny Jagiellonki, księżniczki czesko-węgierskiej! 

Jan Matejko "Jan Kazimierz na Bielanach"
Królowa wycofała się do Głogówka, gdzie panią na  tamtejszym zamku była Anna Zuzanna von Bessen. Jedna z dam dworskiego fraucymeru.  Znalazłem w Internecie pracę Michaela Kurspiota ucznia II LO w Kędzierzynie-Koźlu pt. "Tajemnice zamku w Głogówku". Młody autor, uczeń klasy I "f",   podaje m. in. szczegóły: "Ludwik Maria przybyła do Głogówka dokładnie 7 października 1655 r. wraz z towarzyszącą jej pokaźna świtą; król zaś przybył 10 dni później. (...) Tu przybywają liczne rzesze uciekinierów, tu pojawiają się senatorowie, tutaj ustalana jest strategia powrotu do kraju, stąd wreszcie wysyłani są kurierzy do katolickiej Europy z prośbą o posiłki".  W liście Bogusława Radziwiłła pisanego w Tykocinie 11 XI tego roku znajdujemy takie fragment: "...barzo niepięknymi słowy przywitała, wyrzucając mu na oczy, że z państwa uciekł, ledwie arcybiskup [ksiądz prymas Andrzej Leszczyński - przyp. K.N.] ich pojednał". Król szybko miał znaleźć pocieszenie w... ramionach jednej z dwórek królowej-małżonki, Anny Schönfeld! Królowa kipiała energią nim jeszcze królewski małżonek nadciągnął. Tadeusz Wasilewski nadmienia: "...kontaktowała się z wysłannikami powstańców wielkopolskich".

January Suchodolski "Obrona Jasnej Góry"
"Jęki, płacz i krzyki rozległy się w kaplicy. Wtem huknął grzmot trąb i kotłów - dreszcz przebiegł serca. Zasłona obrazu rozsunęła się w dwie strony i potok brylantowego światła lunął z góry na pobożnych". - wielu z nas zna ten fragment z "Potopu" H. Sienkiewicza lub z filmu J. Hofmana. Tyle, że zebrany w Kaplicy tłum nie mógł w 1655 r. zaintonować pieśni "Salve Regina!" z prostej przyczyny: obrazu "Czarnej Madonny" na Jasnej Górze nie było! Może współczesnych czytelników zaskoczyć pomniejszanie roli obrony "boskiego przybytku" (w którego obronie de facto stawał niejaki Samuel Kmicic herbu Rawicz), a pewnym prysznicem może byc choćby to, co podaje Zbigniew Wójcik: "...klasztor [tym samym i przeor o. Augustyn Kordecki - przyp. K.N.]  złożył, tak jak większość szlachty, akt poddańczy wobec króla szwedzkiego, w zamian za co mnisi otrzymali specjalną gwarancję bezpieczeństwa (salva guardia)".  Dalej podkreśla, że klasztor był "nieźle przygotowaną do obrony twierdzą". Nie, nie umniejsza roli bohaterom. Odsyłam do biografii JKM Jana Kazimierza.
JKM Jan II Kazimierz Waza
O. Augustyn Kordecki
U Sienkiewicza znajdziemy też mowę JKM Ludwiki Marii! Filmu nie ma, co przewijać! Nie znajdziemy tego fragmentu. Wszyscy zgodnie przyznają, że to za JKM sprawą król nakazał powrót do Rzeczypospolitej. Czy tak motywowała koronowana heroina: "Ale któryż to jest naród nigdy nie błądzący i gdzie jest taki, który by tak prędko winę swą uznał, pokutę i poprawę rozpoczął? Oto już się obejrzeli, już przychodzą, bijąc się w piersi, do twego majestatu... już krew przelać, życie oddać, fortuny poświęcić dla ciebie gotowi... A ty zali ich odepchniesz? zali żałującym nie przebaczysz, poprawionym i pokutującym nie zaufasz?... dzieciom, które zbłądziły, ojcowskiego afektu nie wrócisz?... Zaufaj im, panie, bo oto tęsknią już za swą krwią jagiellońską i za ojcowskimi rządami twymi... Jedź między nich...". Z. Libiszowska tak oceniła rolę i zaangażowanie niezwykłej władczyni w tym okresie próby: "...organizowała zaplecze dyplomatyczne, zbierała środki na wojsko. Przyczyniła się do uruchomienia na Śląsku mennicy [bydgoska została zajęta, a później zniszczona przez Szwedów - przyp. K.N.], w której przetapiano m. in, srebra kościelne i królewskie (tynfy)". A przecież to nie wszystko, co zdziałała: "...utrzymywała ścisłą łączność z oddziałami partyzanckimi, organizowanymi konfederacjami wojewódzkimi, z samym Stefanem Czarnieckim".

Józef Brandt "Potyczka ze Szwedami"
Czy w uniwersale wydanym przez Wazę znać ślady ingerencji Gonzagi: "Nie czekajcie Wodzów i Wojewód, ale takiego porządku, jak w pospolitem ruszeniu opisany... każdy z własnemi swemi poddanemi zgroamdźcie się, a gdzie słuszna, na jaki odpór zwiedzcie się. Tam sobie dopiero wodza obierzcie dopiero". 18 grudnia 1655 r. król nakazał wyruszyć do kraju! W nowy rok w Podolińcu witał go wierny Rzeczypospolitej Jerzy Sebastian Lubomirski, tak przyszły rokoszanin.
Jan Matejko "Szlachta w XVII w."
Królowa Ludwika Maria opuściła Głogówek dopiero 28 czerwca 1656. Nie mogło więc być Jej w katedrze lwowskiej 1 kwietnia owego roku. Nie mogła byc świadkiem, kiedy jej małżonek składał słynne śluby i mówił m. in.: "...obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, w czym, Matko Miłosierdzia, Królowo i Pani moja, jakoś mnie natchnęła do uczynienia tego wotum, abyś łaską miłosierdzia u Syna Twego uprosiła mi pomoc do wypełniania tego, co obiecuję". Wybaczmy mistrzowi Janowi, że na swoim ostatnim obrazie umieścił królową (możemy go podziwiać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu).

Jan Matejko "Śluby lwowskie Jana Kazimierza"
Wracając do kraju Ludwika Maria zatrzymała się na Jasnej Górze. Nie tylko przyczyniła się do tego, że ojciec A. Kordecki opisał wojenne losy opactwa, ale oddała mu obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. "Salva Regina"? 14 lipca dotarła do odbitej z rąk szwedzkich Warszawy. Kiedy przyszło jej bronić, to... broniła. "Dzielna kobieta - pisze Libiszowska - stanęła przy baterii, wskazując pozycje przeciwnika (zaznaczył to Dahlberg na szkicu bitwy)". Wysilałem wzrok nad dwiema szwedzkimi rycinami i niczego nie wypatrzyłem. U Józefa Ignacego Kraszewskiego w "Wizerunkach książąt i królów polskich"  znalazłem fragment relacji sekretarza królowej Pierre'a des Noyers'a (w książce z XIX w. wersja zapisu nazwiska "Desnoyers"): "Jej król.[-ewska] mość kazała wyprzędz konie ze swej karety i dwa największe działa przewieźć niżej na cypel, który w rzekę wchodził, na małą grobelkę naprzeciw nieprzyjaciela. Natychmiast działa się odezwały, i tak im dokuczyły, że musieli się usunąć, uchodząc do lasku. Padło około czterdziestu jeźdźców hr. Waldecka, jak nam mówili wzięci z tego korpusu jeńce". Co na to Jan Kazimierz? Kraszewski cytuje dalej: "...przysłał królowej podziękować za to, a ona tymczasem, siadłszy na bębnie okrytym kożuchem tatarskim, na słońcu, obiadowała, własne mając kolana zamiast stolika, i przypatrywała się bitwie aż do jedenastej w nocy". Z. Libiszowska przytoczyła wypowiedź Ludwiki Marii, kiedy ta dowiedziała się o rozkazie małżonka odwrotu spod stolicy: "Jeżeli król ze swą armią zamyśla opuścić stolicę, to ja jej bronić będę z moim fraucymerem". 
S. Czarniecki
Fryderyk Wilhelm
Należałoby pozazdrościć Miłościwej Pani kondycji. Zbliżała się do pięćdziesiątki, co w XVII w. uchodziło za wiek nieomalże starczy. We wrześniu 1657 triumfalnie wjeżdżała do odzyskanego Krakowa,  wcześniej uczestniczyła w pertraktacjach przy odzyskaniu dawnej stolicy. A już 6 października tegoż roku przybyła do Bydgoszczy! To tam potwierdzono traktat welawski, w którym JKM Jan Kazimierz godził się na to, że : "Jego Królewska Mość i Rzeczpospolita Polska przez to samo zwalniają stany, urzędników i wszystkich poddanych Prus Książęcych z dawniejszej przysięgi, która ich dotąd wiązała. W to miejsce Najjaśniejszy Elektor pod przysięgą składaną w chwili wydania ratyfikacji zobowiąże siebie i wszystkich poddanych Prus do zachowania niniejszych układów i wieczystego przymierza". Taka była cena za odciągnięcie Fryderyka Wilhelma Hohenzollerna od Carolusa! Biografka "wielkiego elektora" Barbara Szymczak podała: "Obaj władcy przybyli wraz z małżonkami. Zarówno Luiza Henrietta, jak i Ludwika Maria brały czynny udział w rozmowach".
Ciekawe, jaka była reakcja królowej na wydarzenie, o którym tak donoszono Karolowi X Gustawowi: "Rażony udarem leżał pięć dni ze zdrętwiałym językiem, a szóstego dnia iskra słońca w nim zgasła"? 6 VIII zmarł bowiem samozwańczy  hetman i nieprzejednany wróg Rzeczypospolitej Bohdan Chmielnicki.
Bardzo aktywnie  minął Ludwice Marii kolejny rok! W 1658 odwiedziła Poznań, Berlin, stanęła pod Toruniem. Tam to polsko-austriackie wojska obległy miasto. Jak wzmiankuje Z. Libiszowska "Mieszkała nawet w ziemiance". Trudno to sobie nawet wyobrazić! 1 stycznia "gród Kopernika" witał obojga królestwo, jak wkraczali do miasta! Nie zabrakło niezwykłej monarchini pod Gdańskiem, kiedy decydowały się losy całej wojny ("potopu"): "Działalność delegacji Rzeczypospolitej - podaje Zb. Wójcik - pilnie obserwowała z pobliskiego Tczewa królowa Ludwika Maria (...). W kwietniu [1660 r. - przyp. K.N.] Jana Kazimierza i jego małżonkę widziano już pod Sopotem, w pobliżu klasztoru oliwskiego". Zanim podpisano traktat 13 lutego 1660 r.  zmarł w wieku 38. lat Karol X Gustaw Zweibrücken-Kleeburg. Jeszcze w 1655 r. Pan zabrał z tego świata K. Opalińskiego i księcia-hetmana J. Radziwiłła. O ile JKM zapomniał o deklarowanym wsparciu chłopów, to okazał się wspaniałomyślny wobec braci szlacheckiej i dotrzymał tego, co zapowiadał we wspominanym uniwersale opolskim: "...nikogo o przeszłe występki karać nie będziemy, ale każdego mile do ojcowskiej łaski Naszej przyjmiemy". 

B. Canaletto "Kościół Wizytek w Warszawie"
Burza ucichła? Miał się wkrótce podnieść bunt groźny, który zachwiał Rzeczpospolitą! Podniósł go bohater czasu "potopu" Jerzy Sebastian Lubomirski. Niestety zapobiegliwa królowa sama dolewała oliwy do ognia. Tym razem Bona Sforza triumfowałaby nad Ludwiką Marią Gonzagą. Włoszce powiodły się palny przeprowadzenia elekcji vivente rege! Francuska poniosła klęskę! Za upór JKM musiała zapłacić Rzeczpospolitą wojna domową! Ale o tym może innym razem?...
Czyż Ludwika Maria to nie wyjątkowa monarchini w naszej historii? Któraż równałaby się JKM w aktywności, mądrości, przebiegłości? Nie zapominajmy, że to u jej boku uczył sie polityki wspominany tutaj Jan Sobieski. Na jej dworze rosła  Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien. Marysieńka & Jachniczek prędzej czy później pojawią się na tym blogu.
Ludwika Maria Gonzaga  zmarła 10 maja 1667 r. w Warszawie. Zostawiła swoje serce w kościele Wizytek, które sama sprowadziła do stolicy. Spoczęła na Wawelu. Ostatnia z krwi i kości, niemalże sarmacka córa Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Czy przesadzali współcześni, dla których była "Dziewicą Orleańską"? Złośliwcy pisali" "Maj przyniósł królowej śmierć, a królestwu zdrowie". A ja przychylam się do opinii J. I. Kraszewskiego: "Dostojeństwo swe nosiła z taką powagą i swobodą, jakby do korony zrodzona była". I przy tym obstawam!
 
k o n i e c cz. III  i  o s t a t n i e j 

Brak komentarzy: