
"Czułam się pogrzebana za życie, a w moim otoczeniu nie było nikogo,
komu mogłabym się z tego zwierzyć. Moja wiara w siebie umarła, z trudem
jakoś funkcjonowałam. Jednocześnie byłam wciąż w stanie gotowości.
Przecież w każdej chwili mogło się stać coś niepr..." - t y l e pozostało po moim pisaniu na temat książki Nourig Apfeld "Widziałam, jak zamordowano moją siostrę", w tłumaczeniu Aldony Zaniewskiej, Wydawnictwa Świat Książki. Tylko - t y l e ! Bo ten strzęp na Google+ świadczył, że o godzinie 10,16 ten post w ogóle zaistniał. W chwilę później nieuważnie usunąłem tekst, który chciałem tylko przenieść z "zaplanowanych" do "opublikowanych". Jedno kliknięcie i cała, kilku godzinna praca poszła w niwecz. Myślałby kto, że przed komputerem zasiadł nowicjusz? A to może rutyna mnie zgubiła? Tekstu - nie ma. Kropka! Odtworzenie go w takim kształcie, jak mozolnie go tworzyłem jest niemożliwe! Tego się nie da zrobić, chyba, że jakiś informatyk odezwie się na mój apel, jaki zawiesiłem na swym Facebooku: "Informatycy! Jak odzyskać skasowany na blogpost. post? Pomocy!!! Znalazłem jakąś stronę w Internecie, ale kręcę się dookoła!...". I mając dość tego kręcenia się otwieram raz jeszcze niespełna dwieście czterdzieści stron i biorę się do roboty. Muszę zapomnieć to, co już powstało. Tyle słowem wstępu, by zrozumiały stał się zapis: (180 - bis).
* * *