niedziela, grudnia 27, 2015
Herbowe opowieści... - odc. 2 - Jastrzębiec
"- [...] Widzę znowu. Czekaj! jest i kniaziówna! jest, w wianku rucianym, w białej sukni, nad nią jastrząb.
- To ja.
- Może i ty. Jastrząb... Czy sokół? Jastrząb!
- To ja.
- Czekaj. Już nie widać..." - znowu "Ogniem i mieczem"? Opętało autora bloga?! - unosi się gniewnie pan z tyłu? Tylko przez grzeczność nie piszę o Różycach.
Scena banalna? Horpyna wróży Bohunowi. Dla kogoś kto nie interesuje się heraldyką scena bez znaczenia? Pewnie tak. Ale wtedy można popaść w zachwyt niczym Bohun. Ale wiadomo on nie uczony! Paprockiego nie czytawszy. Rózg na nim nikt w konwencie nie łamał. To i wyrozumieć wróżby nie mógł. Jest niejaka różnica między "sokołem" a "jastrzębiem". Boć przecie nie o Accipiter gentilis w tym dyskursie się rozchodzi! Herbu Jastrzębiec był Imć namiestnik chorągwi pancernej J. O. księcia Jeremiego Wiśniowieckiego: Jan Skrzetuski! Szlachcic wielkopolski, o którym Jacek Kowalski śpiewa:
Nad Zbarażem lśni ponuro
Niebo, które ogniem pryska:
Rycerz temperuje pióro
Zębem z tatarskiego pyska.
Piórem pisze w testamencie,
By pochować go w Poznaniu
I obraca się na pięcie,
I poświęca się zadaniu.
O, Muzo Kartoflana!
Odetchnij tchem historii,
Niech zabrzmi pieśń świetlana
O mężu spod Obornik:
On to, on to gromił lud ruski,
On to, ont zwał się Skrzetuski.
Co do klejnotu "Jastrzębiec" można zacytować Sławomira Górzyńskiego i Jerzego Kochanowskiego "Herby szlachty polskiej" (Warszawa 1990): "Jest to najczęściej występujący w Polsce herb. Pieczętowało się nim kilkaset rodzin. Na ogół rodzin mazowieckich, ale także zamieszkujących ziemie krakowską, lubelską, poznańską, sieradzką i sandomierską". Lista tych, którzy "pisali się" tym klejnotem jest bardzo długa.
Juliusz Kossak "Skrzetuski i Podbipięta" (fragment) |
Autorzy są zgodni, że najstarsza pieczęć z herbem pochodzi z 1319 r. i należała do Adama z Kamienia w Małopolsce. Występował w literaturze pod różnymi nawami: Accipiter, Bolesta, Boleścic, Jastrząb, Jastrząbek, Kamiona, Lubrza, Ludbrza, Łazęki, Nagody, Nagóra, Zarasy, Zarazy. I właśnie ta popularność (liczność) sprawiła, że ten klejnot był znakiem rozpoznawczym... tajnej policji JKM Jana II Kazimierza Wazy!
A oto, co na to Bartosz Paprocki:
Gdy z wiary krześcijańskiej Polacy stanęli,
Ze wszystkich stron pogan na nie się rzucili.
Kosz swój na Górze Łysej, na barzo wysokiej,
Położyli, skąd mieli pozor dość szeroki.
Wiedząc o nich, Polacy odpór im dać chcieli,
Ochotnie do ich wojska z swym wojskiem bieżali,
Które kiedy pogani z dala obaczyli,
Krystusa Pana bluźniąc, z krześcijan szydzili.
Wołał jeden z ich wojska: macie tak mężnego,
Co by się chciał ze mną bić w imię Boga swego,
Krzyczy głosem. A w tym mąż Accipitryn rączy,
Koń żarki, serce śmiałe i mężne mający,
Wbieżał prętko na górę, skąd się nie postrzegli,
Porwał męża onego, a niż mu zabiegli
Ścieżkami zwyczajnymi, on w swój obóz wskoczył...
JKM Jan II Kazimierz Waza (1648-1668) |
I, co dalej? Są dwa wyjścia, odsyłam do: 1. B. Paprocki "Gniazdo cnoty" lub pozostaje nam 2. M. Kazańczuk "Staropolskie legendy herbowe".
Kościół św. Józefa - Poznań - tablica pamiątkowa M. Skrzetuskiego |
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.