sobota, grudnia 26, 2015

Herbowe opowieści... - odc. 1 - Abdank

"Widzę w waszmości prawdziwie kawalerską fantazję — i słusznie mówisz. Powinienem był zacząć od nazwiska mój dyskurs i moją podziękę. Jestem Zenobi Abdank, herbu Abdank z krzyżykiem, szlachcic z województwa kijowskiego, osiadły i pułkownik kozackiej chorągwi księcia Dominika Zasławskiego" - znamy tą scenę? Tak, to pierwsze stronice "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza. Już "wchodzimy" w Rok Sienkiewicza? A, co tam - wolno nam! Pamiętne spotkanie w stepie, kiedy podjazd Imć Jana Skrzetuskiego salwował z rąk rzezimieszków (jak wiemy nasłanych przez Czaplińskiego) nieznanego szlachcica. A ów, jako prawy szlachcic, nie godził się na przyjmowanie "bezimiennych podzięków" od nieznajomego. Tak tedy uratowany opowiadał się przed obliczem  namiestnika chorągwi pancernej J. O. księcia Jeremiego Wiśniowieckiego.

Pan z tyłu krzywi się? Rozumiem pana! Zaczynam opowieść od "Abdanka" ("Skubą" albo "Awdańcem" zwaną), a co ja tu za... herezję uprawiam? Dyć "Abdank z krzyżykiem", to "Syrokomla". Pewnie, że wiem. Takich gaf raczej nie strzelam. Ale, jak tu zacząć? Można było od Karol Bunscha? Tak, w jego piastowskich powieściach pojawiają się Awdańce. Bodaj uważani za jeden z najstarszych (najstarszy?) ród możnowładczy w historii Polski? Cóż tam moi Kurozwęccy?...

Juliusz Kossak "Spotkanie w stepie"
Tak, w odpowiednich chwilach będziemy zerkać do "Trylogii" (i to nie talko z powodu sienkiewiczowskich rocznic: 1846-1916). Ale naprawdę pomocną nam okaże się książka Mariusza Kazańczuka "Staropolskie legendy herbowe", Zakład Narodowy im. Ossoliński - Wydawnictwo Wrocław 1990. Autor zamieścił w niej m. in. wiersze zaczerpnięte z "Gniazda cnoty" Bartosza Paprockiego. Tak, autora wiekopomnego dzieła "Herby rycerstwa polskiego". Ale o herbarzach to w innym odcinku? No to niech debiutuje na tym blogu staropolska poezja heraldyczna. Na chwałę potomkom! Oby nie wzbudzała pysznego wbijania się w rodową dumę, bo odkładam "pióro"?...

Ten herb, acz przedtem było szewcowi nadano,
Którego Skubów własnym tym nazwiskiem zwano,
Kiedy Niemca hardego o ziemię uderzył,
Który wołał zapasy, wiele mocy wierzył.
Chybiła go nadzieja, tu swe szczęście ono
Zgubił w Polszcze i zdrowie, co słynął przestrono.
Skubowi wnet przezwisko grube odmieniono,
Z rzemiosła na rycerski warstat przesadzono.
Jak ten dziegieć wycuchnął, to sam widzisz jawnie,
Iż panom swym służyli i ojczyźnie sprawnie.
Do jakiej za to sławy przyszli i godności,
Bóg rad szerzy cnotliwie, chowa w obfitości.

Ci, którzy w szkole podstawowej (w klasie IV) zaczynali swoją historyczną edukację "na podręczniku" nieodżałowanej pamięci Szymona Kobylińskiego (niema rola w "Ogniem i mieczem"; o to by było pytanie z "*": w jakiej scenie filmu J. Hoffmana pojawia się Sz. K.?) może jeszcze pamiętają krótkie opowiastki heraldyczne. I tam jest właśnie o "Skubie", co cesarzowi niemieckiemu hardo odpowiedział... Mariusz Kazańczuk w swej rewelacyjnej książce też cytuje stosowny fragment z B. Paprockiego. Ale pozostawiam możliwość odkrycia go i poznania tym, którzy dotrą do wspomnianej książki. Nie ukrywam, że mam ją w zasięgu ręki...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.