środa, października 07, 2015

Hetmana Stanisława Żółkiewskiego zapiski o zdobyciu Moskwy - Die 9 octobris AD 1610

"Na każdy dzień wiadomości przychodziły z Moskwy o wielkiej mieszaninie, na którą się tam zanosiło. Aż też przybieżono, dając znać, że Szujski z państwa zsadzon i do swego bojarskiego domu, a potym do monastyru Czudowego w czerńce postrzyżon" - pisał hetman polny koronny Stanisław herbu Lubicz Żółkiewski w swoich wspomnieniach "Początek i progres wojny moskiewskiej". Mam-ci dwa wydania tego dziełka, ale korzystam z tego, które wydano w Krakowie Nakładem Krakowskiej Spółki Wydawniczej w 1920 r. Wzbogacił je wstępem i komentarzem profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Wacław Sobieski. Stąd cytowałem zgodnie z ówczesną składnią, gramatyką i ortografią.

Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski
"Pan hetman wziąwszy wiadomość o złożeniu Szujskiego z carstwa, a widząc, że impostor, na okazyą z tej miary czychając, prędko się ku Moskwie spieszył, napisał list do dumnych bojar, pochwalając, że Szujskiego z państwa złożyli, dając im znać, że szalbierz ku stolicy następuje, że mając o tym od króla jegomości rozkazanie, chce im być przeciwko szalbierzowi ratunkiem i od wszystkiego niebezpieczeństwa obroną" - ile uroku jest w formie i treści. Rzadki to w naszej historii wojskowości zapis. 
"Ruszyliśmy tedy, godzina w noc. Przyszło nam z obozu iść przez miasto same, Moskwę, a bojarowie już przedtym, nimeśmy nadeszli [...] wywiedli do trzydzieści tysięcy wojska w pole. Nasze wojsko weszło w miasto, w zamki niemal puste, [...], nie zsiadając żaden z konia, przeszliśmy i tym wielką konfidencyą Moskwa o panu hetmanie i o nas wzięli, że wszedszy wszystkim wojskiem i mając w ręku swych zamki i miasto, takeśmy się z niemi bona fide obeszli" - zajęcie Moskwy! Od czasu wojny 13-latniej nie udało się nigdy więcej zdobywać Polakom stolicy obcego państwa. Tą jedną, Moskwę aż dwukrotnie: w 1610 r. i 1812 r. Żadna inna nacja nie może tego o sobie w europie powiedzieć! Nie chcąc broń Boże uderzać w jakieś narodowo-szowinistyczne tony, dodam jednak: to jest powód do dumy! 

JKM Zygmunt III Waza (wg. J. Matejki)
"Zamki jednak wszystkie prawie, skoro się osłyszały, że na Moskwie przysięgano królewiczowi Władysławowi, certatim wszystkie oddawały tymże sposobem, jako się stało i w stolicy, przysięgę: Nowogrod wielki, Czaranda, Ustiuga, Perejasław Rezański, Jarosław, Wołohda, Białejezioro, Sylijskie zamki i wszystek tamten trakt ku portowi archangielskiemu i lodowatemu morzu" - dumna ta wyliczanka pana hetmana. Serce rośnie? Na pewno wtedy, w XVII w. W końcu JKM Zygmunt III Waza odzyskiwał ziemie utracone, jakie Moskwa wydarła królewskiemu dziadkowi, czyli Zygmuntowi I Staremu.
"Więźnie wszystkie, które były po różnych zamkach w ciężkim więzieniu, wolnemi uczynili, a było wszystkich i z temi, co ich wypuszczono w stolicy, do półtrzecia tysiąca, siła między niemi szlacheckiego urodzenia" - dlaczego nie mamy żadnego filmu, który ukazywałby ten heroizm staropolskich "marsowych synów"? Ostatnio podnoszą się głosy (z ust najwyższych w Rzeczypospolitej), aby inwestować w film, który wyprodukowano by w Hollywood, pod dobrą reżyserską ręką i w oscarowej obsadzie! Nie poszłoby się popatrzeć, jak Moskal  brał w skórę, jak oręż polski sięgał po Moskwę i Smoleńsk? Na premierę można by było zaprosić np. ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. Niech by wzbogacił swoje luki w edukacji historycznej. Nie wolno zostawiać Rosjanom pola za "1612"!

Jan Matejko "Carowie Szujscy na sejmie warszawskim"
9 października 1610 r. tak wspominał Samuel Maskiewicz: "Die 9 octobris, potem weszliśmy cicho do stolicy zwinąwszy chorągwie nieznacznie, żeby nie wiedziała Moskwa o liczbie małej wojska naszego". Na koniec głos współczesnego nam historyka Andrzeja Andrusiewicza, który w "Krwawej dekadzie. Polska interwencja w Rosji 1602-1612. Dyplomacja, samozwańcy, wojna" (Wydawnictwo Literackie 2013) ocenił: "Zajęcie Moskwy było kolejnym osobistym sukcesem Żółkiewskiego, a w szerszej perspektywie - triumfem polityki polskiej, jedynym wydarzeniem w dziejach Rzeczypospolitej, kiedy Polacy przejęli pełnię władzy nad innym państwem i zawładnęli jego stolicą. Było jednym z najświetniejszych i najbardziej efektownych osiągnięć oręża polskiego". To powtórzenie tego, co sam wyżej napisał? A dla mnie po prostu potwierdzenie, że ocena zdobycia Moskwy jest tylko jedna - WIELKI TRIUMF ORĘŻA POLSKIEGO! I basta. Nikt nie ma prawa nam odbierać pamięci o  9 października 1610 r.

PS: Piszącego przodek walczył z Moskwą pod Połockiem u boku JKM Stefana Batorego, a jego nobilitację potwierdził JKM Zygmunt III Waza. 

Brak komentarzy: