sobota, września 07, 2024

Mój Broniewski - XVI - "Żołnierz Polski"

Wrzesień '39. Straszny czas narodowej próby, a potem traumy. Krwi nie odmówił nikt - chce się powtórzyć za poetą, do którego wracam tym tu wierszem. Nie było przed laty akademii poświęconej wybuchowi II wojny światowej bez jego recytowania. Ciężki, poważny, jak stalowe krople, co spadały na zdemolowany fortepian. "Żołnierz polski" Władysława Broniewskiego był kanonem, na tę sama miarę, co "Alarm" A. Słonimskiego czy "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte". K. I. Gałczyńskiego. Któż ich kiedyś nie znał? Wstyd byłoby się przyznać, że nie.  Nie znam podstawy programowej języka polskiego. Nie wiem ile Broniewskiego na obecnych lekcjach.

Polnische Kriegsgefangene - wrzesień 1939 - domena publiczna
Recytowanie "Żołnierza polskiego" jest jak rozdrapywanie dawnych ran. Ale już chyba tylko dla mego pokolenia, urodzonego -naście lat po zakończeniu II wojny światowej, ale chłonącego rodzinne opowieści o tym koszmarze, jaki III Rzesza i ZSRR/ZSRS/CCCP sprawiła Nardowi żyjącemu wtedy nad Wartą, Brdą, Wisłą, Wilią, Niemnem czy Prutem. Oczyma wyobraźni widzę kolumny jeńców, a wśród nich mego stryjecznego dziadka Maksymiliana Grzybowskiego (1908-1971).
"Żołnierz polski" potrzebny jest, aby przypomnieć tragedię osamotnionej i zdradzonej Armii Polskiej, której Anglia i Francja nie przyszły z deklarowaną pomocą (mimo wypowiedzenia wojny A. Hitlerowi 3 IX 1939 r.). Może dlatego teraz Zachód i USA wspierają Ukrainę w jej nie równej walce z moskiewskim agresorem? 

Ze spuszczoną głową, powoli
idzie żołnierz z niemieckiej niewoli.

Dudnią drogi, ciągną obce wojska,
a nad nimi złota jesień polska.

Usiadł żołnierz pod brzozą u drogi,
opatruje obolałe nogi.

Jego pułk rozbili pod Rawą,
a on bił się, a on bił się krwawo,

szedł z bagnetem na czołgi żelazne,
ale przeszły, zdeptały na miazgę.

Pod Warszawą dał ostatni wystrzał,
potem szedł. Przez ruiny. Przez zgliszcza.

Jego dom podpalili Niemcy
A on nie ma broni, on się nie mści…

Hej, ty brzozo, hej ty, brzozo-płaczko,
smutno szumisz nad jego tułaczką,

opłakujesz i armię rozbitą
i złe losy, i Rzeczpospolitą…

Siedzi żołnierz ze spuszczoną głową,
zasłuchany w tę brzozową skargę,

bez broni, bez orła na czapce,
bezdomny na ziemi - matce. [1]
Dla pokolenia moich Wnuków (2013 i 2018) kampania polska 1939 r. i cała II wojna światowa, to czas życia ich prapradziaków i dzieciństwo pradziadków. To, jak w moim przypadku czas... powstania styczniowego? Czasu nie zatrzymamy. Zapomnieć jednak nie winniśmy. Co by o nas rzekli, ci którzy zginęli, przelewali krew, zaginęli bez wieści. Nie wolno. Jednego czego nie wolno nam robić,  to przenosić tamtej niechęci czy wrogości na współczesne pokolenia, a tym bardziej budować na podobnej niechęci obecny kapitał polityczny! To podłe, jak cynicznie gra się martyrologią czasu minionego. Mam-że nienawidzić Niemca czy Rosjanina, bo jego dziadek był w SS czy NKWD? Jakim prawem wina dziadków czy ojców spadać ma na sumienia i barki następnych pokoleń? 
"Żołnierz polski" oby nigdy się nie zdarzył, oby nigdy matki nie płakały za swymi synami, oby nigdy nie czekały na powroty. Dziś dzień wyjątkowy, 7 września! 85. lat temu major Henryk Sucharski zdecydował o kapitulacji Westerplatte. Zapewne wielu poruszają informacje, że po dziś dzień odnajdywane są na terenie walk szczątki poległych tam heroicznych obrońców. Ilu było takich, którzy nigdy nie wrócili z walk 1939 r.? Pomyślmy o nich też w chwili zadumy nad czasem przeszłym dokonanym.

PS: Ostatnio odsunąłem dwa periodyki, bo jeden dotoczył wojny miedzy Izraelem a Hamasem, a drugi wojnie w Ukrainie. Samo słowo wojna tak mnie przygniotło, że w pierwszym odruchu chciałem się pozbyć... wszystkich książek, w których tytule pojawiało się to straszne słowo. Ale nie dotyczyło to tylko II wojny światowej, ale też... wojny stuletniej czy wojny Dwóch Róż w Anglii! 
 

[1] Broniewski W., Wiersze i poematy, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1980, s. 183-184

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.