W modlitewniku z 1901 r. jest zapis mej prababki Klary z Sucharzewskich Głębockiej (1892-1965): "Mój mąż Józef Głębocki umarł 5 czerwca 1938". I to była, jak dotychczas, jedyna pewna data (poza faktem narodzin dwojga z trójki dzieci) z biografii mego pradziada, Józefa Doliwy Głębockiego z Trepałowa (dawne województwo wileńskie).
Że ród Głębockich herbu Doliwa, siedział w Trepałowie co najmniej od XVII wieku potwierdzają metryki litewskie. Jan Głębocki płacił podymne z części zaścianka Trepałowo. Skromna była rodzinna wiedza o rodzicach: ojciec Adam Głębocki. O matce przez lata wiedziano tylko, że musiała być de domo Stankiewiczówna, gdyż pradziad zawsze wspominał
babkę Stankiewiczową, ale nigdy nie matkę. Dawało to podstawy (kruche?) do założenia, że mama obumarła Józiuka, gdy był małym dzieckiem lub rodzice rozeszli się, nim synek mógł to pojąć.
Sprzymierzeńcem naszej zagubionej historii stał się zupełnie obcy, nikomu osobiście nie znany lekarz z obecnej Białorusi. Posiadł antologię poezji białoruskiej, której autorem był mój Wuj, emerytowany profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, wybitny slawista i znawca twórczości F. Dostojewskiego. A tam była wzmianka, że Wuj urodził się w Trepałowie. Ów lekarz nawiązał kontakt z moim krewnym. Okazało się, że przodkami pana doktora byli... pańszczyźniani chłopi białoruscy, którzy służyli u skoligaconych z Głębockimi Hołubami (Zenona Hołubówna będzie synową Józefa i matką prof. Roberta Głębockiego, ministra edukacji w rządzie J. K. Bieleckiego). Zupełnie obcy człowiek jął jeździć po białoruskich archiwach i prowadzić kwerendy. Dla nas! zupełnie sobie obcych ludzi. Bezinteresownie. Odnalazł m. in. akty ślubu rodziców Józefa. Dowiedzieliśmy się wtedy, że matka, to Anna ze Stankiewiczów. Babka Stankiewiczowa nosiła urocze imię Ludwika i była z Sucharzewskich (zaiste krewna mego prapradziada Ignacego Sucharzewskiego: siostra lub kuzynka?). Została zresztą bohaterką części 3 tej Sagi (wpis 9 III 2013).
|
Metryka chrztu Józefa Głębockiego - poz. 38 - 18 IX 1860 r. |
I oto Internet wykazał swoją moc. Dokładniej jeszcze Facebook. Ktoś na tym forum opublikował informację, że archiwum w Grodnie umieściło skany ksiąg parafialnych. Serce zabiło żywiej. Od razu ciśnienie skoczyło! Pewnie, że chciałbym to robić osobiście w Grodnie (przy okazji odwiedzić grób pani Elizy Orzeszkowej i podziękować jej za "Nad Niemnem"), ale skoro skany ujrzały światło dzienne, to miałem-że do nich nie zerknąć?
Kurzeniec, Kościeniewicze, Lebiediewo - nazwy poznawane od dzieciństwa. Nic nie mogło się równać z tym, że nagle wpłynąłem do świata, o którym miałem podstawy sądzić, że zginął bezpowrotnie. A jednak - nie!
|
Kościół w Kurzeńcu - stan z początku XX w. |
Nocna kwerenda zakończyła się sukcesem!
W zapisach z 1860 r. pod pozycją 38 stoi o chrzcie z 18 września 1860 r., urodzonego 9 dnia tego miesiąca Józefa Głębockiego. Rodzice Adam i Anna ze Stankiewiczów (jeszcze wzmiankowani, jako "szlachta"). Do chrztu Józiuka trzymali szlachetnie urodzeni: Stanisław Rodziewicz (Waldek, o ile kiedyś to będziesz czytał, to prawdopodobnie chodzi o dziadka Twego ojca, Leona Rodziewicza) i Julia Charewiczowa (Harewiczowa?). Rodzina Rodziewiczów mieszka dziś w Bydgoszczy! Nasze rodziny w bydlęcych wagonach jechały
"z Polski do Polski" pamiętnej zimy w 1946 r.
Radość? To mało powiedziane! Już po północy pisałem sms-a do Wrocławia. Tym razem nie pchnąłem historii o żadne pokolenie, ale uściśliłem datę urodzin pradziada Józefa Głębockiego. dotychczas mogłem pisać: "ok. 1863-1938". Babcia Marysia wspominała, że w chwili śmierci Jej ojciec mógł mieć 75 lat. Padało na tragiczny rok 1863. A tu trzyletnia korekta. Po raz pierwszy, tego września, będę obchodził urodziny antenata. Tak, to jutro.
|
Kurzeniec - zapis metrykalny z 1835 - zbiory Autora blogu |
Na swoim Facebooku pisałem:
"Nie wierzcie, kiedy Wam mówią: to niemożliwe! Opublikowano skany zasobów
archiwalnych z Grodna, m. in. parafii w Kurzeńcu (dawne woj.
wileńskie). To do 1909 r. rodowa parafia moich przodków
Doliwa-Głębockich. I co? Udało się! Odnalazłem zapis dotyczący chrztu
mego pradziada Józefa Głębockiego! Do teraz pisałem, że urodził się ok.
1863 r. Od kilku minut wiem, że był to 9 IX 1860 r. Kolejna data nie
tylko pojawi się na moim drzewie genealogicznym, ale i mej pamięci.
Zapis nr 38 (po rosyjsku, a to wszak księgi kościelne, Moskal wyrugował
łacinę!)".
Na szczęście
"za komuny" uczono rosyjskiego w szkołach. Nie powiem, że było łatwo, bo bukwy chwilami myliły mnie. Ale brnąłem po kolejnych rocznikach. Ślub prapradziadów Głębockich był w 1858 r. Anna Głębocka zmarła w 1865 r. To oczywiście określało bardzo precyzyjnie ramy poszukiwań. Pozostaje mi szukanie dat urodzenia Heleny i Antoniego Głębockich, rodzeństwa pradziada z pierwszego małżeństwa ojca Adama. Wychodzi na to, że to mój pradziad Józef był najstarszym z dzieci. I dlatego ostał
"na Trepałowie"?
|
Kurzeniec - w miejscu kościoła ta budowla... |
Na próżno byśmy dziś w Kurzeńcu szukali świątyni, do której 18 września 1860 r. zaniesiono malutkiego Ziuka. Kościół został zrównany z ziemią przez Sowietów. W jego miejsce postawiono jakiś upiorny budynek! Stoi to straszydło. Dziwne zaniedbanie sprawiło, że do dziś nie zniwelowano grobów. Nie dość, że polskich, to jeszcze są to mogiły naszych powstańców, którzy wycinali Moskali w litewskich borach w 1863 r. A wszak stryj Józefa, też Józef Głębocki (z Wyhołowicz k. Głębokiego) był powstańcem styczniowym! I dożył wolnej, niepodległej Polski, wizyty tegoż w Trepałowie były wielkim wydarzeniem, boć przyjechał bohater narodowego zrywu!
|
Kurzeniec - grób powstańców 1863 r. |
Spotykałem się i spotykam chwilami z... ironią moich badań genealogicznych. No, zysków to żadnych nie daje, majątku nie pomnaża. A ja chcę oddać cześć cieniom mych trepałowskich przodków i wszystkich zza Niemna, rzeki domowej nie tylko Mickiewiczów, ale i moich przodków. Zresztą pewna linia
"od Sucharzewskich" skoligaciła się z jedną gałęzią Mickiewiczów. Powtórzę za Elizą Orzeszkową, która w usta Anzelma Bohatyrowicza włożyła jedno z najpiękniejszych zdań:
"GNIAZDO NASZE - WSZYSTKO NASZE...
I DLA TEJ PRZYCZYNY TRZYMAMY SIĘ JEGO
ZĘBAMI I PAZURAMI".
Niestety najazd sowiecki połamał zęby i pazury!... Byłem w Trepałowie, latem 1976 r. Zabrakło czasu, aby pojechać do Horodyszczy. Nie stanąłem nad grobem pradziada Józefa. W Starej Wilejce kościół budowany m. in. staraniem pradziada Józefa Głębockiego robił wtedy za magazyn zbożowy. Po rozpadzie ZSRR/ZSRS/CCCP oddano katolikom ich własność. Kościoła w Kurzeńcu - już nie będzie.
To wspaniale! Ja chciałabym odnaleźć dzieje mojej rodizny, a konkretnie mojego prapradziadka, który stracił wszystko po powstaniu styczniowym. Ponoć pochodził ze szlacheckiej rodizny spod Grodna. Stryj kiedyś zbierał informacje, ale nie wiem z jakim skutkiem. Sam prapradziadek podobno, jak mówił moj dziadek, nie mówił wiele. Chyba miał depresję, bo ponoć całymi dniami czytał Michaldę. Jakichś internetowych źródeł szukam, ale to igła w stogu siana.
OdpowiedzUsuńMusielibyśmy chyba napisać do Petersburga. Mój prapradziad Stanisław (I) Poźniak (ok.1810-po 1863) padł ofiara rekwizycji samego M. Murawiowa. Podejrzewam ,ze gdzieś muszą być rejestry konfiskat majątków itp. Wierzę, że kiedyś trafię na swoje inne ślady. Osobiście chciałbym dotrzeć do tzw. "Heroldii litewskiej", w której zapisywano wylegitymowana ze szlachectwa litewską szlachtę.Stosowne dokumenty mój dziadek spalił po 17 IX 1939 r. To był wtedy wyrok!
OdpowiedzUsuńDo Petersburga, czyli po rosyjsku? Nie uda mi się. Gdyby Panu coś się udało, to proszę o maila z podaniem gdzie udzielają informacji (renax79@wp.pl). Rozwiązalibyśmy zagadkę rodzinną.
Usuń