środa, sierpnia 02, 2023

Tryptyk powstańczy - 2

"Tę garstkę wspomnień z naszych przeżyć i uczuć z okresu strasznej okupacji niemieckiej ofiarujemy naszym Koleżankom, Kolegom poległym i zamordowanym oraz żyjącym i Rodzinom, w 45-tą rocznicę Powstania Warszawskiego" - taka dedykacja położona została w książce "Z lamusa pamięci. Powstańcy Mokotowa", jaka ukazała się w Londynie w 1989, nakładem Oficyny Poetów i Malarzy. To zapis wspomnień żołnierzy AK "Baszta". Od wybuchu powstania mijają kolejne -lecia. Z każdym rokiem ubywa uczestników walk. Na naszych oczach po prostu wymiera tamto pokolenie. Kolumbów rocznik '20 - już nie ma. Za kilka lat tylko wspomnienia (te zapisane w formie książek i te utrwalone na różnych technicznych nośnikach) pozostaną dla tych, którym bliska będzie rocznica kolejnej godziny "W", 63 dni walk na ulicach Warszawy.
 
 
Prowadziła Cię do boju Polska,
Grały w żyłach krwi werble tętniące,
Mokotowskie szumiały ogrody,
Grało naprzód marzenie gorące.
 
Potrafiłeś o głodzie i chłodzie
Iść na wroga z gołymi rękami,
Bunkry jednym zdobywać granatem,
Na "Tygrysy"pędzić z butelkami.
 
To wiersz Stefanii Diehlowej (1920-2004), ps. "Inka", pt. "Mokotowskiemu żołnierzowi".  To on otwiera "Z lamusa pamięci...". Postanowiłem z tych wspomnień przytoczyć tu fragmenty kilku z nich, aby umożliwić innym zrozumieć, co się stało w Warszawie pamiętnego 1944 r. 
 
 Pomnik Powstania Warszawskiego - plac Krasińskich - Warszawa - foto N. Hermanowska
 
Świadek 1: Pogrzebanie żywcem to była jedna z najbardziej tragicznych stron walk powstańczych i z tego okresu noszę stale ze sobą pamięć pewnego poranka, kiedy to jeden z moich chłopców pojawił się nagle w mojej kwaterze w czasie wydawania rozkazów i zameldował, że jakaś pani chciałaby ze mną pilnie porozmawiać. [...] Po chwili stanęła przede mną przystojna kobieta w wieku około 30 lat, mimo warunków starannie i schludnie ubrana, w narzuconym  Burburry płaszczu. Patrząc mi prosto w oczy, w jak najbardziej naturalny sposób powiedziała: "Dom na Odyńca (numeru nie pamiętam) został zbombardowany. W piwnicy jest zasypany mój mąż oraz dwoje moich dzieci. Czy może  Pan pomóc w jakiś sposób?".
Byłem zupełnie zaszokowany tą wypowiedzią i sytuacją. Odczuwałem prawie fizyczny ból, gdy patrzyłem na tę matkę i żonę stojącą w obliczu straszliwej tragedii i szukającej pomocy, która w warunkach powstańczych znikąd nie mogła przyjść.
Świadek 2: Z oddali słychać już wyraźne odgłosy wystrzałów. Tam już się zaczęło. Na moim zegarku za pięć minut piąta. Dochodzimy do naszej kwatery. Nagle gdzieś niedaleko rozrywa się granat. Wzdłuż Puławskiej terkot karabinów maszynowych. Słychać tupot nóg, krzyki i pojedyncze strzały. W chwilę po nas wpada do pokoju "Maryna". Przyprowadziła dwóch strzelców z plutonu "Pawia": "Kosa" i "Nika z paczkami granatów. Nie mogli odnaleźć swojego dowódcy. Pozostaną więc chwilowo pod komendą "Wiesława".
Szczekanie karabinów maszynowych wzdłuż Puławskiej nie ustaje. Granaty pękają bez przerwy. Początek... Nareszcie...

Nie wstrzymał Cię ogień ka-emów,
Reflektory nie zbijały z tonu,
Byle wroga dopędzić, przepędzić
I karabin zdobyć dla plutonu.

A gdy czasem smutek Cię ogarniał,
Że walczymy ciągle gołą ręką,
Że tak mało jest tych karabinów,
Troskę kryłeś śmiechem i piosenką.

Świadek 3: Dowódca, którego nigdy w życiu przedtem nie widziałem, wygłasza mowę - głos mu się trochę łamię, mnie mrówki chodzą po krzyżu - mówi, że zaraz, o godzinie 17-tej zacznie się powstanie. Naraz słyszmy dużo odległych strzałów, widocznie gdzieś indziej powstanie zaczęło się wcześniej. 
Maszerujemy w kierunku pierwszego obiektu, na który mamy nacierać. Wesoło nam, jakaś nowa, wielka przygoda zaraz się zacznie. Dowcipy się sypią, nerwowe uwagi, panuje ogólna wesołość. Zbliżając się do jakiegoś domu widzę, że na I-szym piętrze okno się otwiera, stoi tam ksiądz w sutannie i zaczyna nas błogosławić znakiem krzyża. Umilkły zaraz dowcipy, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że ta przygoda jest czymś o wiele poważniejszym, a nie "zabawą w wojnę". 
 
Pomnik Powstania Warszawskiego - plac Krasińskich - Warszawa - foto N. Hermanowska
 
Świadek 4: Podbiegliśmy do okien. Naszym oczom ukazał się niesamowity widok: Tyraliery Niemców szły wprost na nas po pas w trawie, wcale się nie kryjąc. Tylko im pałatki powiewały. Było tam chyba ze trzy setki żołnierzy. Porucznik "Bolek" syknął: "Nie strzelać, podpuścić!". Na pierwszym pietrze mieliśmy karabin maszynowy, a my wszyscy byliśmy już wtedy bardzo dobrze uzbrojeni. Mieliśmy nawet rosyjską rusznicę przeciwpancerną. Podpuściliśmy Niemców na jakieś 50 metrów i wtedy daliśmy ognia. tyraliera się zatrzymała... Niemcy zapadli w trawę. Wtedy wystrzeliła zielona rakieta. Spadła powoli wprost na naszą willę. Z poza niemieckich linii odezwały się czołgi.
 
I choć razem przeżyliśmy tyle
Chwil radości, tryumfu i smutku,
Sam zostałeś w żołnierskiej mogile,
Wykopanej w mokotowskim ogródku.  

Choć Cię drzewa okryły swym cieniem,
Lecz nie dano Ci zaznać spokoju
Pociskami ryjąc i czołgami,
Twe schronienie po żołnierskim znoju.
 
Świadek 5: Najmłodszym żołnierzem "Granatu" był 14-letni kanonier "Pływak" - Henryk Niedzielski, który zginął w ataku na Brunwerke 19 sierpnia. Najstarszym był zapewne 45-letni kpt. "Bachmat", który zginął 13 sierpnia prowadząc rozpoznanie przed atakiem na Aleję Niepodległości. Większość żołnierzy nie miała lat 20. [...] W czasie walk nigdy nie widziałem objawów paniki czy załamania wśród żołnierzy "Granatu". W sierpniu byliśmy przekonani, że walkę z Niemcami wygramy z pomocą wsparcia lotnictwa aliantów lub artyleryjskiego wojsk sowieckich lub węgierskich - były w tej sprawie pertraktacje.
Świadek 6: Teraz, w połowie września, wszyscy cierpieliśmy te same niewygody, ale młodość ma swoje prawa. Determinacja wytrwania dodawała nam sił i pomimo ciągłych złych wiadomości o naszej pozycji i wciąż zmniejszających sie granicach naszego terenu nie traciliśmy nadziei na jakiś cud i pomoc w wygraniu naszych zmagań.

Wywrócono, zmiażdżono mogiły,
Przywaliły je gruzy i ściany;
Nie znajdziemy Cię tam, gdzie zostałeś,
Mokotowski Żołnierzu nieznany.

Kilka głosów. Kilka żyć. Autorzy tych wspomnień już nam niczego więcej nie powiedzą. Tak, jak zamknięta została 2 X 1944 r. ich powstańcza historia, tak również ich życia dobiegły końca. Wiem, że "Z lamusa pamięci..." zachowało dla nas wiele innych scen, dramatów, historii ludzi. Zapewne jeszcze kiedyś sięgnę do tej książki. Mnie zawsze na cmentarzach wojennych zasmucają nagrobki z tabliczkami: "Nieznany". Ile jest takich mogił? Miliony! Ktoś był, żył, walczył, kochał, przeżywał dramaty, chwile uniesienia, a my  n i c   nie potrafimy o kimś takim napisać, poza faktem: zginął za Polskę. W te sierpniowe dni nie zapominajmy o tych bezimiennych mogiłach.Ktoś czekał na te powroty. Nie doczekał się. A, co gorsza może mijał taką mogiłę i nie wiedział, że tu właśnie leży syn, brat, ojciec, wujek, przyjaciel.
 
Pomnik Powstania Warszawskiego - plac Krasińskich - Warszawa - foto N. Hermanowska
 
PS: W tekście wykorzystałem fotografie mojej wychowanicy, Natalii Hermanowskiej. Serdecznie przy okazji dziękuję za możliwość wzbogacenia tej narracji tymi kadrami.
 
___________________
s. 5, 7, 16, 22, 25, 60, 74, 83

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.