środa, stycznia 25, 2023
...na 435-tą rocznicę bitwy pod Byczyną - 24 I 1588 r.
Nie wiem dlaczego wokół niektórych wydarzeń historycznych zapadła cisza, jak po śmierci organisty. Serce Polaka, Sarmaty,
czytelnikom choćby Komudy powinno puchnąć z dumy, kiedy sięgną po klasyka historiografii prof. Władysława Konopczyńskiego "Dzieje Polski nowożytnej" i zaczną czytać: "...Zamoyski 24 stycznia [1588] zbił Austriaków i maksymilianistów pod Byczyną". W moje wyobraźni pojawia sie obraz niezawodnego w tej materii Jana Matejki: arcyksiążę Maksymilian Habsburg kapituluje przed Janem Zamoyskim. Hetman
wielki koronny i kanclerz wielki koronny w jednej osobie,
najpotężniejsza persona w Rzeczypospolitej Obojga Narodów była sprawcą
takiego triumfu, a my nad tym milczymy, jakby oblewał nas rumieniec
wstydu?!
Wiem, anonimowy czytelnik domaga się ciągu dalszego, co napisał wielki
historyk i wtedy światło mroczne spadnie na dzień 24 stycznia 1588 po
Chrystusie? "W tej bratobójczej bitwie, gdzie Polak raził Polaka a
Siedmiogrodzian Węgra, padło 3000 nieprzyjaciół (przedtem pod Krakowem
2000)". Nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy brać szlachecką
podzielił kandydat do tronu. Tylko bodaj elekcja królewicza Władysława
Wazy była czczą formalnością, kiedy pozostałe...
To nie pierwszy raz, kiedy Habsburg próbował sięgnąć po tron! Proszę sprawdzić, co się działo na Wawelu, kiedy na tronie zasiadła Jadwiga Andegaweńska! Po haniebnej ucieczce Henryka Walezego/Henri de Valois zapragnął korony sam cesarz Maksymilian II. Zapominamy, że "dom austriacki" miał takie sama prawa do niej, jak szwedzcy Wazowie? Czyż cesarz nie był synem węgiersko-czeskiej księżniczki Anny Jagiellonki? A ona w prostej linii była potomkinią Władysława II Jagiełły oraz swego dziada Kazimierza IV Jagiellończyka! Zaliż cesarz nie był i to podwójnie (poprzez swoje siostry Elżbietę i Katarzynę Habsburżanki) szwagrem ostatniego Jagiellona, ba! powinien był zwracać się do Zygmunta II Augusta per "wuju"!... Wywiodłem więc, jak nieomylna była rakuska polityka dynastyczna, kiedy wszyscy dookoła bili się, a Austria wydawała "swoje córy"!... Arcyksiążę był więc potomkiem Jagiellonów!...
To nie pierwszy raz, kiedy Habsburg próbował sięgnąć po tron! Proszę sprawdzić, co się działo na Wawelu, kiedy na tronie zasiadła Jadwiga Andegaweńska! Po haniebnej ucieczce Henryka Walezego/Henri de Valois zapragnął korony sam cesarz Maksymilian II. Zapominamy, że "dom austriacki" miał takie sama prawa do niej, jak szwedzcy Wazowie? Czyż cesarz nie był synem węgiersko-czeskiej księżniczki Anny Jagiellonki? A ona w prostej linii była potomkinią Władysława II Jagiełły oraz swego dziada Kazimierza IV Jagiellończyka! Zaliż cesarz nie był i to podwójnie (poprzez swoje siostry Elżbietę i Katarzynę Habsburżanki) szwagrem ostatniego Jagiellona, ba! powinien był zwracać się do Zygmunta II Augusta per "wuju"!... Wywiodłem więc, jak nieomylna była rakuska polityka dynastyczna, kiedy wszyscy dookoła bili się, a Austria wydawała "swoje córy"!... Arcyksiążę był więc potomkiem Jagiellonów!...
"Do niewoli dostał się Maksymilian" - zaczął jeniecką wyliczankę Konopczyński. Jestem zdania, że powinniśmy zapisać to tak: "DO NIEWOLI DOSTAŁ SIĘ MAKSYMILIAN!" Skala
tego wydarzenia wręcz zmusza mnie do podobnej ekscytacji! Proszę
pokazać mi drugą taką bitwę, w której Polacy wzięliby do niewoli członka
rodziny cesarskiej! Biograf hetmana prof. dr Stanisław Grzybowski dodaje "...weszli
do boju Węgrzy Baltazara Batorego, ruszyła na doborowe oddziały
niemieckie jazdy szarża husarii prowadzonej przez Stanisława
Żółkiewskiego. Walka tu była krwawa. Żółkiewski własna ręką wziął żółtą
chorągiew cesarską z czarnym orłem, która do dziś znajduje się w skarbcu
koronnym na Wawelu". "W SKARBCU KORONNYM NA WAWELU" - na równi z namiotami Kary Mustafy?
Nie pamiętam, aby ktoś informował mnie o tym doniosłym zabytku, kiedy
zwiedzałem sale zacnego zamczyska, a sam nie dostrzegłem (?). Takie
sceny rozgrywały się pod murami Byczyny! Wkrótce Stanisław Żółkiewski został ranny i zniesiono go z pola bitwy. Jego to z kolei biograf Jerzy Besala opisuje, że Zamoyski rzucił do walki "ponad tysiąc jazdy", co widząc Maksymilian "...zwątpił
w sukces i w asyście stu nadwornych rajtarów w obawie przed jakimś
zagonem kozackim czy tatarskim uciekł w popłochu do Byczyny. Mimo że
resztki jego armii stanowiły groźną siłę i nadal walczyły". Nie
ukrywam, że chciałbym zobaczyć, jak z pola bitwy, niczym królik,
pierzchł potomek wielkiego cesarza Karola V, ba! Izabeli Kastylijskiej! "UCIEKŁ W POPŁOCHU DO BYCZYNY" - ech!
Postąpił tedy pod samą Byczynę Zamoyski i jak podaje Grzybowski: "Żołnierze z własnej woli przystąpili do szturmu, gdy Maksymilian zawiadomił, że pragnie układów". No i oddał się niefortunny kandydat do tronu jagiełłowego w ręce potomka Floriana Szarego? Oj obłowili się "panowie bracia".
Ofiarami ich pazerności padli nie tylko wzięci w łyka, ale i miasto
Byczyna! Kończąc ten łupieżczy epizod Grzybowski nie zapomniał wspomnieć
o... stadach bydła, które zapobiegliwy hetman-kanclerz kazał gnać i
cytuje Joachima Bielskiego: "A owiec najwięcej, których tak
wiele było, że w Wieluniu owcę natenczas po groszu jednym sprzedawana
starą, a młodą po półgroszu".
Konflikt między Habsburgami a Wazą, boć Zygmunt III (wnuk
Zygmunta I Starego i praprawnuk Władysława Jagiełły) zasiadł na długie
lata (tj. do 1632 r.) na elekcyjnym tronie, załagodziły traktaty będzińsko-bytomskie. Sprawa była na tyle głośna i ważna, że w rozsupłanie jej zaangażował się również papież Sykstus V. Jeśli
ktoś myślał, że proaustriacka polityka nad Wisłą runęła pod Byczyną, to
jest w ogromnym błędzie. Na tronie polskim zasiadło do rozbiorów
jeszcze kilka Habsburżanek, w tym obie zony Zygmunta III Wazy: Anna i Konstancja!
Nie dość, że były siostrami, to jeszcze siostrami stryjecznymi
niefortunnego pretendenta do trony arcyksięcia Maksymiliana! Co z nim
samym uczyniono? Ciekawie snują ten wątek Grzybowski i Besala. "Dostojny jeniec", jak go nazywa pierwszy z autorów znalazł się "w obronnym Krasnymstawie", drugi dorzuca garść szczegółów "...wprawdzie z wygodami i rewerencją [uszanowaniem - przyp. K.N.], odwiedzony nawet przez swego konkurenta do korony polskiej, Zygmunta
Wazę, więziony był przez dwadzieścia miesięcy w posiadłości
Zamoyskiego". Ciekawe kto wcielił się w rolę... strażnika "dostojnego jeńca". Tu ciekawość naszą zaspokoi biograf hetmana-kanclerza Stanisław Grzybowski: Marek Sobieski! Tak,
ojciec przyszłego króla. A czyż raniony Żółkiewski nie był też tegoż
pradziadem Jana Sobieskiego? Paralele rodzinne w XVII w. odgrywały ogromną rolę!... Ale
to wątek na całkiem inną historię.
PS: Post ten pozwalam sobie dedykować pamięci mego śp. wujka prof. dra Roberta Głębockiego (1940-2005), ministra edukacji narodowej w rządzie J. K. Bieleckiego, którego przodkiem był protoplasta litewskiego rodu Hołubów: Hawryło Hołubek, który poległ pod Byczyną 24 stycznia 1588 roku.
[post ukazał się na tym blogu 26 I 2014 w cyklu Zapomniana victoria, odcinek 2]
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.