wtorek, lipca 15, 2025
Grunwald! Grunwald! Grunwald!
Było pole szerokie, dąbrowami wkoło
Opasane. Pagórki zielone wesoło
Stały, krzywymi w śrzodku rowy rozdwojone,
Na tym obozy naszych były położone.
- pisał Maciej Stryjkowski (1547- między 1586, a 1593). Leży przede mną dzieło raczej zapomniane o bardzo rozbudowanym tytule: "O początkach, wywodach, dzielnościach, sprawach rycerskich i domowych sławnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego, przedtym nigdy od żadnego ani kuszone, ani opisane, z natchnienia Bożego a uprzejmie pilnego doświadczenia". Książka w moim posiadaniu od równo 45-ciu lat, bo zakupiona w bydgoskim antykwariacie 20 czerwca 1980 r. Tak, jeszcze wtedy pisałem w książkach datę ich zakupu. Miałem zatem lat 17-ście i jak widać historia Wielkiego Księstwa Litewskiego leżała w kręgu moich zainteresowań od bardzo dawien dawna.
Temu pisaniu będzie towarzyszyły zdjęcia reprodukcji obrazu Jana Matejki, jaką można spotkać w... Malborku, a są skutkiem bycia w tym zacnym miejscu latem roku minionego. chciałem uniknąć "Bitwy pod Grunwaldem" w tym wyobrażeniu, aliści doszedłem do wniosku, że skoro mam folder a w nim tyle zdjęć, to pora się nimi podzielić. Tak, a Malborkowi poświęcić oddzielne pisania na tym blogu.
Raczej nikt nad Wisłą, Notecią czy Wartą nie ma wątpliwości, co wydarzyło się 15 lipca 1410 r. W wielu polskich miastach są ulice o nazwie: Grunwaldzka. W Bydgoszczy również. W czasach cesarskich (tj. do 1920) nosiła dumne brzmienie: Berlinerstraße. Od klasy IV szkoły podstawowej każde polskie dziecię wie kto z kim tam się siłował: Polacy, Litwini i Krzyżacy. O ile nauczyciel ma czas wspiera zapewne swą narrację cytatami z Jana Długosza czy Henryka Sienkiewicza, może pokazuje kadry z filmu Aleksandra Forda. I to wystarczy? Zapewne - tak.
Nie będę tu pochylał się nad artystyczną wizją mistrza Jana i dopadał gdzie błąd, gdzie nie taka postać czy nie taki miecz z epoki, a dlaczego skrzydła husarii widać. Tym razem tylko koloryt i dramaturgia. Warto przy okazji rocznicy grunwaldzkiej na pewno wnikliwiej przyjrzeć się temu, co na płótnie zostawił genialny malarza, ale ja nie o tym. Nie będzie też cytowania kronik średniowiecznych czy opracowań taki mistrzów historiografii jak profesorowi Stefan Maria Kuczyński czy Henryk Łowmiański. Dziś tylko Maciej Stryjkowski i z niego cytowania.
"Boga Rodzica!: wszyscy krzyknęli wesoło.
Tak Litwa z Polakami chuć i ręce mając,
Stali, a znaku trąby do bitwy czekając.
Serce w ochotnych mężach skacze do potkania,
A nieśmiertelnej sławy męstwem otrzymania.
Trudno oczekiwać, abym porwał się na zacytowanie w całości tego co znalazło się na kilku stronach poetyckiej kroniki. To dziesięć stron druku! Kilka cytatów musi wystarczyć. To ledwo migawki z ujęcia, jakie zostawił zapomniany historyk, poeta, dyplomata z XVI w. Raczej rozpoznajemy te bitewne momenty.
Dwa posłowie od mistrza buczno przyjechali.
Jeden króla rzymskiego miał orła czarnego
W tarczy, drugi książęcia z Gryfem stetyńskiego.
Miecze dwa dzierżąc rzekł: "Mistrz nasz, królu, ciebie
Z bratem twym ratuje bronią w tej potrzebie.
Dwa-ć miecze przez nas przysyła, byś sobą nie trwożył,
A zbroję do potkania śmielej na się włożył.
A jeśli ciasne pole, ma-ć ustąpić swego,
W którym boju dokażesz w nim przedsięwziętego".
Ciekawe, że są obrazy, na których owi heroldowie mają tuniki z czarnymi krzyżami. Takie błędy na pewno popełnili i Wojciech Kossak i Michał Bylina. Dlaczego? Nie wiem. Czy chodziło o wzmocnienie akcentu krzyżackiego?
Bracia Litwini nie będą kontenci z następnego cytowania. Nie ma o tym w filmowej ekranizacji "Krzyżaków" H. Sienkiewicza. Ale fakt pozostaje faktem i zaliczamy go do jednego z dramatyczniejszych momentów bitwy.
Kurzy się pył do nieba z prochów poruszony
Końmi, a Mars wznieca chęć w mężach zajuszonych,
Aż Litwa ustąpiła placu jak na staje.
Witułt sam na nich woła, prosząc, drugim łaje.
Lecz zbrojnym Niemcom ręcznej bitwy nie wytrwali.
Część ich w pole pierzchnęła aż do samej Litwy,
Powiadając przegranych skutek naszych bitwy.
Smutne jest jak bardzo różni się ocena roli JKM Władysława II Jagiełły (1386-1434) tu nad Wisła, a tam nad Wilią. Smutne, że z uporem powtarza się i pielęgnuje niechęć do pierwszego Jagiellona, który miał oddać Litwę Polakom! Trudno jeszcze pojąć w Wilnie, że bez sojuszem z Krakowem nie byłoby Litwy. Zostałby ślad, jak po Jaćwingach czy Prusach? Zapewne tak. Boli mnie taki odbiór historii, bo część mnie przecież jest zza Niemna! To historia wielu narodów! Eksponowanie roli wielkiego księcia Witolda (lit. Vitautas) kosztem jego stryjecznego brata jest tanią propagandą, która rozpycha rów niechęci pomiędzy Litwinów i Polaków. Wiem, że to na co dzień nikogo nie obchodzi, ale to raz po raz wyłazi i mierzwi, uwiera i kole. Nie wolno pisać wspólnej historii na pół-prawda, nie-prawdach legendach. Dostajemy wtedy karykaturę, a nie rzetelną wiedzę.
Wtem chorągiew królewską Niemcy gwałtem wzięli,
Ale ją wnet Polacy przytarwszy odjęli...
Znamy ten moment pewnie z filmu. Marcin z Wrocimowic runął z Wielką Chorągwią Ziemi Krakowskiej! Jakiż tam chaos i bezmyślna siekanina! Dramatyczny opis zostawił na kartach swej powieści Henryk Sienkiewicz. Obszernie cytowałem to dekadę temu (patrz "Grunwald - 15 VII 1410"/ 14 VII 2015), a każdego zainteresowanego odsyłam do książki. Król kierował bitwą ze wzgórza!
Sam król Jagieł chciał ręką skusić bitwy swoją,
skakał na koniu lśniącą ozdobiony zbroją,
Lecz go Miklasz Kiełbasa, sprawca, pohamował,
A z Oleśnickim przy nim straż zbrojną zgrunotwał.
Chorągiew też, gdzie król stał, dla znaku zakryli.
Śmieszy mnie, kiedy bracia Litwini przypisują naczelne dowództwo księciu Witoldowi, ba! podpierają swe tezy tym, że Jan Matejko umieścił Kiejstutowicza w samym centrum obrazu. Też mi argument. Wstyd tez większa okrył Jana Długosza, że ten chcąc pomniejszyć zasłużoną monarszą chwałę uczynił wodzem niejakiego Zyndrama z Maszkowic?
Ale i król znalazł się w niebezpieczeństwie! Dlaczego zmilczał o tym dramatycznym epizodzie w swoim filmie A. Ford?
W tym grof Dypold Kikierzyc, rycerz pasowany,
Wszystek od głowy do nóg we zbroję ubrany,
Pas złoty przez ramiona, biały kaptur mając
Darł się do króla, ufy polskie przebijając.
Już blisko króla przyszedł i drzewo nań złożył,
Król też mierzył, by mu sztych on sztychem odłożył...
Niestety Maciej Stryjkowski powtarza brednie, jakoby król Władysław Jagiełło miał dobić rannego rycerza, którego wprzódy powalił Zbigniew z Oleśnicy. Odsyłam do odcinka "Tryptyku grunwaldzkiego" (z 15 VII 2020 r.). Tam obszernie poruszam kwestię okoliczności starcia i odpowiedzialności za śmierć Dypolda von Kokeritz. Na obrazie J. Matejki widzimy już powalonego tegoż niemal pod kopytami konia Jagiełły i Zbigniewa z Oleśnicy, który wskazuje na ukazującego się ponoć na niebie św. Stanisława.
Trwają od czasu do czasu akademickie dyskusje, co do okoliczności śmierci wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena (1407-1410). Moim zdaniem to czyste spekulacje. Nie wierze, aby rycerz nie wziął w łyka tak szacownego jeńca, tylko zadał mu śmierć na polu bitwy. To bez sensu. To wbrew logice. Nawet tej rodem z XV wieku. Okup za podobnego więźnia byłby horrendalny, a ród zwycięzcy ozłociłby na pokolenia i przysporzył chwałę nieśmiertelną.
Który ono mieczami hardzie króla cieszył,
Skrzyński jego łańcuch z krzyżem poniósł złoty
Do króla,, odjąwszy go u draba z klejnoty.
Mistrz się wala złupiony, trup oziębły leży.
A krew wrząca strumieniem z ciepłą duszą bieży,
Z duszą, która wiele dusz na on świat posłała
Hardością swą, sama też ich śladem leciała.
Zbliżamy się do końca. Postawienia kropki nad "i". Wielka bitwa, wielkie zwycięstwo, mierny skutek. Wygrać bitwę, a wygrać wojnę, to zupełnie inna kategoria. Zaliczam się do marudów w tej kwestii? Nie wiem czy można było więcej wydusić z przegranego wroga w Toruniu pamiętnego AD 1411. Nie ganię monarchy, że nie zdobył z kopyta Malborka. Kto był i widział tę twierdzę, to wie, że latem 1410 r. nie było środków i możliwości, aby zdobyć jej mury. Kręgosłup Zakonu został przetrącony raz na zawsze. Dzieła dokonać miał najmłodszy syn Jagiełły, JKM Kazimierz IV Jagiellończyk (1447-1492), ale to zupełnie inna historia.
Zatym ciało mistrzowie na Malbork wieziono
I pobitych konturów, gdzie ich pogrzebiono.
Tak tym sławnym zwycięstwem Litwę i Polaki
Bóg sam ozdobić raczył, iż zbili Krzyżaki,
Zbili i książęta ich, i obozy twarde
Pobrali, i hetmany powiązali hard.
Zbliżamy się do końca. Nie wiem ilu z Czytelników bloga miało w ręku tom Maciej Stryjkowskiego. Nie mnie oceniać jej wartość merytoryczną. Proszę zerknąć do wybranej historii literatury polskiej (np. I. Chrzanowski czy J. Krzyżanowski), ale i przedmowy autorstwa Julii Radziszewskiej (1919-2008), której zawdzięczamy odkrycie dla współczesności cytowanego tu dzieła.
Na koniec akcent... familijny. Na przedostatnim upublicznionym tu zdjęciu jest mój wnuk Jerzyk (rocznik 2013). Pora wakacji. Tym razem dla mnie wspomnienie sprzed prawie roku, kiedy razem z Żoną zabraliśmy starszego wnuczka do Malborka. I sygnał, że czas wrócić do cyklu "Wędrówki z Jerzykiem".
Zatem Malbork czeka?... Marianek - już t u jest!
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.