czwartek, grudnia 15, 2022
...na 100-ną rocznicę zamordowania prezydenta Gabriela Narutowicza - 16 XII 1922 r.
"Nie żałuję niczego, zrobiłem to, co było moim obowiązkiem, moim
trudnym, ciężkim obowiązkiem. Spełniłem go twardo i uczciwie. Przez moje
ręce przemówiła nie partyjna zaciekłość, tylko sumienie i zelżona
godność narodu. Tak jak ja, czują tysiące, tylko nie każdy zrobił to, co
stało się moim udziałem" - ze stoickim spokojem wykładał swoje racje morderca, Eligiusz Niewiadomski (1869-1923). To on 16 grudnia 1922 r. był sprawcą zamachu w warszawskiej "Zachęcie". Ofiarą był pierwszy prezydent odrodzonej Rzeczypospolitej: Gabriel Narutowicz (1865-1922). Spirala nienawiści nakręcona przez endecję wydała krwawy i tragiczny owoc! Padły śmiertelne strzały!
Sięgam do tego, co mówił zamachowiec*. Nie on pierwszy
uczynił salę sądową widownią wygłaszanych manifestów. Nawet tych kilka
zapisów unaocznią (lub przypomną), jak chwilami cynicznym był
człowiekiem. Smutne jest to, że Eligiusz Niewiadomski dla wielu
współczesnych nam Rodaków pozostaje wzorem, idolem, bohaterem, ba!
męczennikiem. Mam nadzieję, że tych kilka wypowiedzi nie pchnie kogoś
ku temu gronu, które dziś gloryfikuje mordercę z 16 grudnia 1922 r.
Wypowiedź 1:
Strzały, od których padł Prezydent Narutowicz, pierwotnie nie dla niego
były przeznaczone. Miał od nich zginąć Józef Piłsudski, Naczelnik
Państwa. Dopiero ostatnie posunięcia na szachownicy sejmowej wysunęły
siłą jakiego fatalizmu pana Narutowicz.
Wypowiedź 2:
Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że ta rezygnacja - to są pozory,
że Piłsudski nie zrezygnuje z roli kierowniczej, że będzie w dalszym
ciągu szefem swojej partii, że będzie zajmował wybitne stanowisko w
Państwie, że będzie ciążył na jego losach i że z chwilą gdyby doszło do
rozprawy stanowczej, stanie na czele bojówek, na czele strzelców, na
czele pułków armii regularnej walce przeciwko narodowi.
Wypowiedź 3:
Narutowicz padł ofiarą grozę budzących machinacyj, jakich areną stał się
Sejm polski w obliczu całej Polski. W sejmie kluby lewicowe w
porozumieniu z żydostwem, stojącym na czele jawnych wrogów, postanowili
za wszelką cenę nie dopuścić do Prezydentury człowieka niezależnego.
Potrzeba im było człowieka chwiejnego, uległego, dającego sie powodować.
Wypowiedź 4:
Udało i, się przeprowadzić swojego kandydata głosami żydostwa przeciw
większości polskiej. Narutowicz nie zorientował się i wybór przyjął.
Zasiadł na fotelu Prezydenta, splamionym krwią naszych synów,
pomordowanych przez bojówki socjalistyczne w pamiętny poniedziałek 11
grudnia.
Wypowiedź 5:
Przeciwko tym hańbom trzeba było zaprotestować głośno i silnie. Bronić
majestatu Rzeczypospolitej sponiewieranego przez ciury. Czy miałem do
tego prawo? Miałem prawo i obowiązek.
Nie da się z wyważoną obojętnością czytać, wybierać i cytować wynurzeń
pana Niewiadomskiego. Przed laty wertowałem bydgoskie gazety z czasu,
kiedy trwał jego proces. Muszę chyba powrócić do kwerendy (chyba chodzi
m. in. o "Dziennik Poznański"?) tamtych zapisów. Bardzo dla mordercy...
przychylnych. Poznań i Bydgoszcz stanowiły ostoję endecji. Ujawnianie
się nad Wartą lub Brdą z sympatii piłsudczykowskich nie należało do
bezpiecznych. A i dziś bywa różnie odbierane...
Wypowiedź 6:
Narutowicz jako człowiek dla mnie nie istniał. Nie widziałem go nigdy,
nie znałem go, nie rozmawiałem z nim ani razu; ani ja, ani -zaznaczam to
z naciskiem - nikt z mojej rodziny. [...] Wierze, że jako człowiek,
jako profesor, jako mąż, jako ojciec był dobrym, szlachetnym, czcigodnym
człowiekiem. Jest to moje głębokie przekonanie, dla mnie jednak nie
istniał jako człowiek, ale jako symbol sytuacji politycznej, symbol
zupełnie oderwany od człowieka.
Wypowiedź 7:
Był dla mnie symbolem sytuacji politycznej, symbolem hańby. Tę hańbę moje strzały starły z czoła żywej Polski.
Wypowiedź 8:
Gdyby Narutowicz przeszedł był większością polską, albo gdyby wyboru nie
przyjął, zamachu by nie było. [...] Rzecz tę brałem po prostu. Jeżeli
kto znieważa moją matkę, moją żonę albo córkę moją, to nie rozumuję,
tylko uderzam.
Wypowiedź 9:
Fakt zniewagi tu był, fakt zniewago naszej wspólnej Matki, zniewagi
Ojczyzny. Nie Narutowicz - podkreślam to - znieważył ją, ale on był
niestety, symbolem i wyrazem tej zniewagi.
Wypowiedź 10:
Nie ujawniam skruchy, przeciwnie, ujawniam pewną nadzieję, że echa moich
strzałów dosięgną najdalszych zakątków ziemi polskiej, zapukają do
wszystkich chat i do wszystkich serc, trafią nawet do obozów
przeciwników, do tych uwiedzionych, nieświadomych komu służą ludzie, do
szlachetnych młodych serc, zbudzą ich sumienia,, wątpliwości, czy służą
dobrej sprawie, zbudzą ich czujność. Resztę zrobi czas.
Bojówki ONR pochylają nad jego grobem swe zielone
sztandary, wypisują na banerach hasła głoszące pochwałę mordercy.
Eligiusz Niewiadomski człowiek zasad? Jakich? Przecieram oczy. I
przeraża mnie, że nie ma reakcji żadnych służb (patrz: policja, straż
miejska, prokuratura, sądy) na jawne głoszenie nienawiści i robienie z
zamachowca herosa XXI w.! 16 grudnia 1922 r., to wielki, narodowy dramat. Głównych aktorów było
dwóch: G. Narutowicz i E. Niewiadomski. Ale, to nieprawda. Jak w
greckiej tragedii był też chór! A w nich m. in. ks. Kazimierz
Lutosławski, gen. Józef Haller, dziennikarz Stanisław Stroński.
Legitymizowali rozwydrzony tłum hołoty, która opanowała ulice Warszawy w
dniu zaprzysiężenia Prezydenta
PS: Post jest przypomnieniem (w okrojonym nieznacznie zakresie) publikacji sprzed trzech lat.
________________________________
* cytaty za Pleskot P., Niewiadomski. Zabić prezydenta, Demart, Warszawa 2012, s. 292-302
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.