piątek, grudnia 16, 2022

Spotkanie z Pegazem - 190 - Julian Tuwim "Pogrzeb prezydenta Narutowicza"

Nie, nie mam sklerozy. Ja po prostu po raz kolejny przepisuję wiersz Juliana Tuwima (1894-1953).  Ż a  d e n   inny nie jest tu  t a k  często przywoływany. Nie może być inaczej, skoro od 16 grudnia 1922 r. mija dziś równe 100 lat! Tego wiersza powinno się uczyć w szkołach! Na pamięć! I na jego kanwie tłumaczyć młodzieży do czego prowadzi szowinizm, nacjonalizm, rasizm. Bo w żadnym innym wydarzeniu w naszej historii nie skupiają się te terminy z tak bolesnym skutkiem! Fala nienawiści (dziś się używa określenia: hejtu) wylała się na pierwszego prezydenta odrodzonej Rzeczypospolitej. Eligiusz Niewiadomski (1869-1923) był tylko wykonawcą, wręcz skutkiem całego tego potoku kalumnii i opętania, jakie opanowały umysły maluczkich i nienawistnych rodaków od 9 grudnia 1922 r. 
 
 Fasada gmachu "Zachęty" - grudzień 2006 - foto Autor blogu
 

Ten wiersz, to krzyk bezsilności!  Ten wiersz, to krzyk sprzeciwu! Ten wiersz, to poetyckie oskarżenie rzucony w twarz endeckim wichrzycielom i podżegaczom! Musiał wielu zaboleć, skoro ośmielił się, odważył się napisać go poeta o żydowskim rodowodzie...

Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien - i patrzcie! i patrzcie!

Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy,
Alejami, Nowym Światem, Krakowskiem Przedmieściem,
Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy:
Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście.

Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,
Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.
Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!
Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie! 

Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze - i niech was przywita

Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.
[1]
 
Raz jeszcze położę tu słowa świadka tej zbrodni, Stanisława Thugutta: "Droga od Belwederu do starej katedry była męczarnią dla każdego, kto odczuwał istotne znaczenie chwili. Straszny był czarny i niemy tłum, wśród którego posuwał się kondukt, straszny wspaniały podwórzec zamkowy ze szpalerami pochodni, z żałobnie grzmiącym hymnem narodowym i straszne były mroczne sale zamkowe z wyłaniająca się u progu wielkiej sali żałobnej straszliwą wizją Rejtana". [2] W końcu to on i jego partia (tj. PSL-Wyzwolenie) wystawiła kandydaturę Gabriela Narutowicza na urząd prezydenta. Od lat zwykłem cytować, to co w swoich wspomnieniach napisał marszałek Józef Piłsudski: "Zginąłeś od kuli nie wrażej, o której może w dzieciństwie marzyłeś - od kuli rodaków, do których niosłeś swą ewangelię miłości i pracy. Czy zginąłeś w ten sposób za to tylko że taki byłeś, czy za to, że z brudem niewoli walczyć nie chciałeś, czy nie mogłeś?". [3]
Nam nie wolno zapomnieć, że był w historii Polski taki ponury dzień: 

16 GRUDNIA 1922 R.

 __________________________________

[1] Tuwim J., Pogrzeb prezydenta Narutowicza,  /w:/ Historia w poezji. Antologia polskiej poezji historycznej i patriotycznej, wybory dokonał Jan Marcinkiewicz, Instytut Wydawniczy Nasz Księgarnia, Warszawa 1965, s.441
[2] Thugutt S., Autobiografia, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1984, s.147
[3] Piłsudski J., Pisma zbiorowe, tom VI, Warszawa 1937, s. 59

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.