sobota, kwietnia 11, 2020

Spotkanie z Pegazem... (159) Jacek Kaczmarski "Kantyczka z lotu ptaka"

10 kwietnia 2004 r. zmarł Jacek Kaczmarski. To było kolejne odchodzenie kogoś dla mnie ważnego w jednym roku. Najpierw był Czesław Niemen (17 stycznia), potem Jeremi Przybora (4 marca). Śmierć Jacka Kaczmarskiego, mimo wiedzy o jego chorobie, była szokiem. Dla mnie na pewno. Każdą lekcję zaczynałem wtedy od odtworzenia jednej z Jego piosenek. W tym roku nie mogłem tego zrobić. I nie chodzi tu o pandemię, której jesteśmy ofiarami. 10 kwietnia przypadł w Wielkie Tydzień, a więc są ferie wielkanocne. Ta Wielkanoc od innych inna. Koronawirus. 

10 kwietnia 2010 r. zdarzyła się katastrofa smoleńska. Samolot, którym leciał m. in. prezydent Lech Kaczyński (+ 95 pasażerów), runął. Ten dramat przysłonił wcześniejszą rocznicę. Wielu pamiętało o smierci Barda? Choć rano 10 IV 2020 r. w Radio  Tok FM prowadzący audiencję po 5 rano Piotr Maślak wspomniał, że zawdzięcza swej nauczycielce historii znajomość twórczości Jacka Kaczmarskiego.  Chciałbym wierzyć, że też moi uczniowie, to samo mówią teraz o mnie, że to na mojej lekcji usłyszeli ten czy tamten utwór.

Patrz mój dobrotliwy Boże
Na swój ulubiony ludek,
Jak wychodzi rano w zboże
Zginać harde karki z trudem.
Patrz, jak schyla się nad pracą,
Jak pokornie klęski znosi
I nie pyta – Po co? Za co?
Czasem o coś Cię poprosi:
– Ujmij trochę łaski nieba!
Daj spokoju w zamian, chleba!
Innym udziel swej miłości!
Nam – sprawiedliwości!

Smuć się, Chryste Panie w chmurze
Widząc, jak się naród bawi,
Znowu chciałby być przedmurzem
I w pogańskiej krwi się pławić.
Dymią kuźnie i warsztaty,
Lecz nie pracą a – skargami,
Że nie taka, jak przed laty
Łaska Twoja nad hufcami:

– Siły grożą Ci nieczyste
Daj nam wsławić się, o Chryste!
Kalwin, Litwin nam ubliża!
Dźwigniem ciężar Krzyża!

Załam ręce Matko Boska;
Upadają obyczaje,
Nie pomogła modłom chłosta –
Młodzież w szranki ciała staje.
W nędzy gzi się krew gorąca
Bez sumienia, bez oddechu,
Po czym z własnych trzewi strząsa
Niedojrzały owoc grzechu.

– Co zbawienie nam, czy piekło!
Byle życie nie uciekło!
Jeszcze będzie czas umierać!
Żyjmy tu i teraz!

Grzmijcie gniewem Wszyscy Święci –
Handel lud zalewa boży,
Obce kupce i klienci
W złote wabią go obroże.
Liczy chciwy Żyd i Niemiec
Dziś po ile polska czystość;
Kupi dusze, kupi ziemie
I zostawi pośmiewisko…

– Co nam hańba, gdy talary
Mają lepszy kurs od wiary!
Wymienimy na walutę
Honor i pokutę!

Jeden naród, tyle kwestii!
Wszystkich naraz – nie wysłuchasz! –
Zadumali się Niebiescy
W imię Ojca, Syna, Ducha…*


Miała być "Kara Barabasza". Pod tym kątem wpisywałem hasła do etykiety. Ale w trakcie pisania usłyszałem na YT "Kantyczkę z lotu ptaka", wykonaniu Przemysława Gintrowskiego, przy wsparciu Jacka Kaczmarskiego i fortepianowym akompaniamencie Zbigniewa Łapińskiego. Nikt z tych wykonawców już nie żyje (2004, 2012, 2018). Została pieśń Jacka i cudowna interpretacja Przemysława**. Chrapliwy głos i treść, która wpisuje się cały czas w teraźniejszość. Dlaczego?...

PS: Zdjęcie figury Chrystusa sprzed kościoła Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, wykonane w sobotę 10 IV 2010 r. Chwilę po tem dowiedziałem się o katastrofie smoleńskiej.
_________________
*  https://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze/kantyczka-z-lotu-ptaka/ (data dostępu 10 IV 2020)
** https://www.youtube.com/watch?v=GXAEIPoxNew (data dostępu 10 IV 2020)

Brak komentarzy: