niedziela, listopada 03, 2019
Nekropolie - wizyta 32 - Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku
Nie wiedziałem, że odwiedzę Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku. Po prawdzie nie wiedziałem o jego istnieniu. Zrozumiałe, że nie mogłem tym samym planować jego odwiedzenia. A jednak stało się. Była sobota, 27 lipca tego roku. Celem mojej samotnej eskapady był m. in. Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Tak, to jemu poświęciłem odcinek 29 tego cyklu. Kierowca taksówki, który mnie przywiózł w to miejsce nawet słowem nie zdradził, że obok jest właśnie Cmentarz Garnizonowy. Na szczęście każdy cmentarz zawsze wzbudza mą ciekawość. Tak było też tym razem. I ze zrozumiałych względów przekroczyłem jego bramę. Otwierały się przede mną kolejne karty historii.
Nie wiedziałem, że dane mi będzie stanąć nad grobem m. in. Danuty Siedzikówny-"Inki" (1928-1946), sanitariuszki 4. szwadronu odtworzonej 5 Wileńskiej Brygady AK majora "Łupaszki".
Nawet wchodząc na teren cmentarza nie miałem świadomości, co mnie czeka. Najpierw zdziwiły mnie dziwne krzyże na nagrobnych płytach. Pierwsza myśl: jakieś zgromadzenie zakonne? Ale marmurowy płyta odsłaniała w jakim miejscu się znalazłem: "W HOŁDZIE ŻOŁNIERZOM WOJSKA POLSKIEGO, ARMII KRAJOWEJ, GRYFA POMORSKIEGO, POLAKOM Z POMORZA, KASZUB I KOCIEWIA POLEGŁYM I POMORDOWANYM PRZEZ NIEMIECKICH I SOWIECKICH OKUPANTÓW ORAZ URZĄD BEZPIECZEŃSTWA PUBLICZNEGO W LATACH 1939-1956". Dodajmy: pierwsza płyta, jaką czytałem.
Uwagę moją skupił pomnik: wycięty krzyż, wojskowy Orzeł i dobrze znana kilku pokoleniom sentencja: "BÓG, HONOR, OJCZYZNA". Nim do niego doszedłem zauważyłem w chodniku umieszczone dwie tablice. Na jednej z niej wyryto: "W TYM MIEJSCU ODNALEZIONO DOCZESNE SZCZĄTKI SANITARIUSZKI 5 WILEŃSKIEJ BRYGADY AK DANKI SIEDZIAKÓWNY PS. INKA ZAMORDOWANEJ PRZEZ KOMUNISTÓW W GDAŃSKIM WIĘZIENIU 28. 08. 1946 R. CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!". Poniżej znak Polski Walczącej. Obok taka sama tablica, tyle że poświęcona porucznikowi Feliksowi Selmanowiczowi-"Zagończykowi". Nie musiałem zbytnio się rozglądać, aby dostrzec mogiły obojga. Znicze. Kwiaty. Fotografie zamordowanych Bohaterów.
Pomnik, ku któremu zmierzałem był kolejnym zaskoczeniem. Ze względu na swoja "treść". Na jednej z tablic wyryto: "OBROŃCOM GDAŃSKA I KRÓLA LESZCZYŃSKIEGO PRZED ARMIĄ ROSYJSKĄ 1734 R.". Wymieniono również tych, którzy bili się o Gdańsk lub go bronili za Napoleona czasów (lata 1807-1813). Jest też tablica: "ŚP. POLEGŁYCH I ZAMORDOWANYCH OBROŃCÓW POLSKI BEZ GROBÓW JAK...". Wyryto kilka nazwisk, m. i.n. J. S. Jankowskiego, generała S. Kosseckiego, komandora J. Grudzińskiego i majora Z. Szyndzielarza-"Łupaszki". Jak wiemy kilka lat temu odnaleziono szczątki "Łupaszki" i z honorami wojskowymi pochowano na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (kwatera A18 rząd 1 miejsce 30)*.
Czytam poszczególne nagrobne płyty, tam m. in. wyryte: "WIĘZIEŃ UB-NKWD", "ŻOŁNIERZ AK OKRĘGU NOWOGRÓDEK", "ŻOŁNIERZ ZWZ/AK", "ZA WOLNA POLSKĘ", "WETERAN WALK O WOLNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY", "ŻOŁNIERZ AK LWÓW", pseudonimy jakie nosi w czasie walk o wolną i niepodległą, nazwy zgrupowań. Czytam niemal księgę walki tamtego pokolenia. Poruszająca lekcja historii. W ciszy. I zadumie. Bo znów jestem sam pośród tych mogił. Gdzieś tam dalej ktoś się krzątał wokół mogiły jakiegoś krewnego.
Robi na mnie wrażenie mogiła państwa Czesławy i Adama Wodyńskich. Drewniany krzyż. Ze stalowego drutu uformowany ukrzyżowany Chrystus, a pod nim dwa symbole: trójkąt z wpisaną w niego literą "P" oraz kotwica Polski Walczącej. Ale to nie koniec mego tu wędrowania...
Obok grobowiec: "FAMILIE WITZKI". Doskonale zachowane miejsce spoczynku dawnych (czytaj: niemieckich) gdańszczan. Kawałek dalej: stalowy krzyż, kute obramowanie i potrzaskane tablice. "ANNA SCHLICHT...", "...UNSERES...", "HIER RUHT IN GOTT...", "AUGUST SCHNEIDER", "UNSERE LEBEN MUTTER AMALIE BORCHERT GEB. ZIEHM...". Okruchy żyć. Tyle zostało, co na tych pokruszonych tablicach. Przypominają, że była też inna historia Gdańska, niż ta po 1945 r. Zakłamywanie przeszłości gorzkie z czasem zbiera żniwo.
Moją uwagę zwrócił jeszcze jeden grób. spoczął w nim pułkownik Wojska Polskiego Adam Goliger (1924-1999). Dlaczego? Z racji na wycięty (w piaskowcu?) krzyż Virtuti Militari. Zmarły musiał być młodym kawalerem tego zaszczytnego wyróżnienia. Kiedy kończyła się II wojna światowa miał ledwo 21. lat. Może ktoś zaspokoi dręcząca mnie ciekawość?
Coraz to rzadsza okazja: zerknąć na wizerunki Bohaterów. Tak, chodzi o porcelanowe fotografie. W tym wypadku: (od lewej) majorów Mieczysława Walusiaka (1925-2016) oraz Józefa Ejsmonta (1924-2017). Są i na innych mogiłach (np. małżonków Podlaskich), ale tylko te w mundurach.
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Szendzielarz (data dostępu 31 X 2019)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.