środa, listopada 06, 2019

Przeczytania... (323) Agata Puścikowska "Wojenne siostry" (Wydawnictwo Znak)

"Żołdacy zagonili cztery nastolatki do piwnicy. Adelgund nie mogła zostawić dziewcząt na pewna śmierć. Stanęła w ich obronie. Dziewczętom udało się uciec. Adelgunda znaleziono zgwałconą i bestialsko zamordowaną" - to fragment. Nie tylko książki. to fragment życia. Okrutnie przerwanego, zniszczonego, zamordowanego! Nie jest przesadą dopisek, jaki znalazł się na okładce książki "Niezwykłe historie bohaterskich kobiet". Agata Puścikowska napisała książkę "Wojenne siostry". Wydawnictwo Znak zadbało, aby ogólną wiedzę o II wojnie światowej, jej ofiarach i niezwykłych czynach przypomnieć, nauczyć nas o niezwykłych kobietach w habitach. 
"Agata Puścikowska opisuje historię niezwykłych kobiet. Historie sióstr, które nie chowały się przed wojną i okupacją w zakonach, ale niosły pomoc wszystkim, którzy tego potrzebowali" - to m. in. przeczytamy na okładce. Przeszło dwieście sześćdziesiąt stron o tym, jak rozumiały swą służbę Bogu i Ludziom. Kiedy na moim FB "Książkożerca" zamieszczałem ta sama fotografię okładki nie wiedziałem, jak zachęcić do lektury. Naszło mnie jedno zdanie: "Bohaterskie służebnice Pana...".
Zanim sięgnąłem po książkę znałem tylko los zakonnic z Nowogródka. Nie miałem pojęcia o bohaterstwie, ofierze, poświęceniu, męczeńskiej śmierci czy nawet beatyfikacjach, jakie dokonał za swego pontyfikatu św. Jan Paweł II (1978-2005). Chciałem podziękować Autorce. Za poszerzenie mojej wiedzy, ale przede wszystkim za chwile wzruszenia, jakie towarzyszyły czytaniu i poznawaniu losów wszystkich tych kobiet. Dobre się stało, że każdy rozdział opatrzono fotografiami bohaterek. Możemy spojrzeć im w twarz.
Musimy poznać ich losy. Wyciągam krótkie zapisy z Ich żyć. Piszę z myślą, aby zachęcić do lektury.  To dobry pomysł? Uważam, że tak. Oto dziewięć żyć. Dziesiątym otworzyłem to pisanie:

Życie 1. Siostra Janina Chmielińska: We współpracy z siostrami ukrywała i ratowała Żydów. Przełożone wydały jej tajne polecenie: miała przejmować dzieci żydowskie wyprowadzane z getta i umieszczać je w zakładach prowadzonych przez urszulanki. Przeprowadziła też dzieci z jednej placówki do drugiej - gdy tego wymagało ich bezpieczeństwo. 
Życie 2. Siostra Józefa Kozieł: Siostra Józefa dowiaduje się [...], że magazyny żywności zgromadzonej przez AK [w Sandomierzu - przyp. KN] mają być skonfiskowane przez Sowietów. Postanawia działać. Ona - zaprzysiężona w AK - idzie w białym fartuchu do sowieckiego dowódcy wojska i prosi, by żywność przejąć dla szpitala. Sprytnie motywuje, że wśród rannych ratowanych w szpitalu jest wielu żołnierzy radzieckich. O dziwo, dowódca się godzi. 
Życie 3. Siostra Lucyna Reszczyńska: Niemcy zgodzili sie. aby z Warszawy przywieźć to wszystko, co nie zostało zniszczone lub zagrabione podczas powstania. Wsiadały więc szarytki, a wraz z nimi siostra Lucyna, na podwody, czyli furmanki chłopskie. I jechały z przepustką do zrujnowanego miasta, by szukać resztek szpitalnego dobytku. Niemcy, co może dziwić, tolerowali białe kornety sióstr miłosierdzia... Napadali na nas natomiast Ukraińcy, własowcy, chwieli pogwałcić... Obronili nas żołnierze niemieccy z Wehrmachtu. Takie to były czasy. 

Dziwne koleje losu. Świat nie do końca tylko biały i tylko czarny. Siostra Janina - za prezydentury L. Kaczyńskiego została damą Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Siostra Józefa pielęgnowała umierającego  księdza prymasa S. Wyszyńskiego. Siostra Lucyna 1 maja skończyła 103. lata*.

Życie 4. Siostra Józefa Dukszta: Bywało często, że gdy wychodziła wczesnym rankiem do zadań, wracała nocą. Tymczasem przecież po ósmej wieczorem rozpoczynała się godzina policyjna i Niemcy wychodzili na patrole. Wielokrotnie legitymowani ją wtedy, a ona wyciągała "świadectwo pielęgniarskie" - traktując je jako formalna przepustkę. Niemcy zwykle dawali jej spokój.
Życie 5. Siostra Julia Rodzińska: Siostra kona powoli, w ciszy, nie skarżąc się. Do końca szepce modlitwy. Więźniarki [KL Stutthof - przyp. KN] orientują się, że odeszła, dopiero gdy zapada cisza. Płaczą po niej Polski, Żydówki, Rosjanki, Łotyszki i inne więźniarki. Straciły matkę. Jest 20 lutego 1945
Życie 6. Siostra Matylda Getter: Pod wodzą matki Matyldy franciszkanki uratowały w sumie około pięciuset żydowskich dzieci i dwustu pięćdziesięciu dorosłych. Liczba ta nie obejmuje osób, które dzięki ich pomocy trafiły do mieszkań prywatnych i także zostały ocalone z Holokaustu. [...] Po wojnie matka Matylda nie opowiadała jednak o akcji ratowania Żydów, nie mówiła o niej ani nie pisała. [...] W roku 1985 pośmiertnie otrzymała medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Dziwne koleje losu. Śmierć w Konzentrationslager. Wyniesienie na ołtarze, beatyfikacja! Pośmiertne uhonorowanie medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Praca pomiędzy kuracjuszkami w Ciechocinku.

Życie 7. Siostra Iwona Król: Jak jednak zostawić bombę, która może wybuchnąć i zniszczyć cały kościół? Szczególnie gdy w uszach brzmią, jak testament, słowa księdza proboszcza: "Niech się siostra kościołem opiekuje"...
Siostra Iwona wraca. Pozostałe zakonnice protestują - boją się o jej bezpieczeństwo. Jednak trzeba działać. Zapewne z lękiem uchyla wieko skrzynki. Tak, to bomba! Zegarowa...
Życie 8. Siostra Maria Kajusa Trznadel: ...broniła młodszych sióstr. Wypychała je za drzwi, gdy w stuporze wywołanym traumą stały jak skamieniałe. Krzyczała, by się ratowały. Wiele z młodych sióstr chyba też nie do końca zdawało sobie sprawę z tego, co sie dzieje. Kajusa miała świadomość tragedii.
W pewnej chwili jeden z żołnierzy [sowieckich - przyp. KN] rzucił się na nią i pociągnął do rozmównicy. Rzucił ją na stół. Opierała się i walczyła. Strzelił. Niezbyt celnie, bo siostra umierała w konwulsjach.
Życie 9. Siostra Maria Klemensa: Dla władz obozowych [KL Auschwitz - przyp. KN] była numerem 38102. Dla swoich współsióstr i ludzi, którym niosła dobro - kochaną siostrą Marią Klemensa od Jezusa Ukrzyżowanego, urszulanką Unii Rzymskiej. [...] W starciu ze straszną chorobą, bez właściwej opieki lekarskiej i medykamentów, zakonnica nie miała szans. Gdy umierała, w męczarniach, odmawiała Magnificat na przemian z psalmami. Miała też modlić się po łacinie: "Deus in adiutorium meum intende" - co oznacza: "Boże, przyjdź mi z pomocą"...

Tak, "Wojenne siostry", to hołd i pokłon złożony wobec tych Sióstr, które już odeszły i nielicznych, które jeszcze są z nami. Po takiej lekturze odczuwa się dumę! Autentyczną! Że były takie kobiety. Zakonnice, które nie bacząc na siebie poszły przeciw okrucieństwu, gwałtom i zbrodni. Popełnianych przez żołdactwo niemieckie i sowieckie! Trudno sobie nawet wyobrazić, co musiały czuć, kiedy szły na pewną śmierć, stawały w obronie słabych. Habit nie chronił nikogo. Ich jedyną bronią było miłosierdzie, oddanie Bogu i Ludziom. Hart ducha, którego możemy zazdrościć. Miłość do Bliźniego przekuta w czyny.
"Wojenne siostry" powinni przeczytać wszyscy. Bez względu na wyznanie religijne, wyznawane poglądy i  ideały. Powinni nabrać pokory. Cudownie mieć gębę pełną frazesów, ale przekuć je w czyny, uratować choć jedno życie, to dopiero sztuka! "Wojenne siostry", to książka przepełniona miłosierdziem i autentycznym bohaterstwem. Bez dewocji. Bez patosu. Proszę przy okazji zwrócić uwagę na pochodzenie wielu z zakonnic. Wielodzietne rodziny (bardzo wielodzietne!), skromne czy wręcz biedne wychowanie, a jednak starczyło go na to, aby zakwitły tak wspaniałe Róże!

* https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/lucyna-reszczynska,55672.html (data dostępu 31 X 2019)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.