sobota, maja 04, 2019

...na 80-tą rocznicę przemówienia ministra spraw zagranicznych Józefa Becka - 5 V 1939 r. (część 2)

"Przejdźmy teraz do sytuacji aktualnej. Rzesza Niemiecka sam fakt porozumienia polsko - angielskiego przyjęła za motyw zerwania układu z 1934 r. Ze strony niemieckiej podnoszono takie, czy inne obiekcje natury jurydycznej. Jurystów pozwolę sobie odesłać do tekstu naszej odpowiedzi na memorandum niemieckie, która będzie dziś jeszcze będzie Rządowi Niemieckiemu doręczona. Nie chciałbym również zatrzymywać panów dłużej nad dyplomatycznymi formami tego wydarzenia, ale pewna dziedzina ma tu swój specyficzny wyraz. Rząd Rzeszy, jak to wynika z tekstu memorandum niemieckiego, powziął swoją decyzję na podstawie informacji prasowych, nie badając opinii ani Rządu Angielskiego, ani Rządu Polskiego co do charakteru zawartego porozumienia. Trudne to nie było, gdyż bezpośrednio po powrocie z Londynu okazałem gotowość przyjęcia ambasadora Rzeszy, który do dnia dzisiejszego z tej sposobności nie skorzystał. 
Dlaczego ta okoliczność jest tak ważna? Dla najprościej rozumującego człowieka jest jasne, że nie charakter, cel i ramy układu polsko - angielskiego decydowały, tylko sam fakt, że układ taki został zawarty. A to znów jest ważne dla oceny intencji polityki Rzeszy, bo jeśli wbrew poprzednim oświadczeniom Rząd Rzeszy interpretował deklarację o nieagresji zawartą z Polską w 1934 r., jako chęć izolacji Polski i uniemożliwienia naszemu państwu normalnej, przyjaznej współpracy z państwami zachodnimi - to interpretacje taką odrzucili byśmy zawsze sami" - .obiecany ciąg dalszy wiekopomnego przemówienia Józefa Becka z 5 maja 1939 r. Hitlerowi i jego cynicznemu ministrowi spraw zagranicznych Joachimowi von Ribbentropowi nie udało się zepchnąć Polski do roli kolejnego wasalskiego państwa słowiańskiego.
Nie było drugiego Monachium. Wiemy, co  wydarzyło się po 5 maja 1939 r. Jakie skutki przyniósł sobą pakt Ribbentrop-Mołotow. Starczy spojrzeć na wschodnią granicę obecnej Rzeczypospolitej, aby się o tym przekonać. Już nie o to chodzi, że nie ma w granicach Polski Wilna czy Lwowa, ale część obecnej granicy (jakaś jej 1/3), to skutek IV rozbioru Polski w 1939 r. (28 IX). Jak wnuk Kresów (tych wileńskich) mogę nie być obiektywny.
"Wysoka Izbo!
Ażeby sytuację należycie ocenić, trzeba przede wszystkim postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Bez tego pytania i naszej na nie odpowiedzi nie możemy właściwie ocenić istoty oświadczeń niemieckich w stosunku do spraw Polskę obchodzących. O naszym stosunku do Zachodu mówiłem już poprzednio. Powstaje zagadnienie propozycji niemieckiej co do przyszłości Wolnego Miasta Gdańska, komunikacji Rzeszy z Prusami Wschodnimi przez nasze województwo pomorskie i dodatkowych tematów poruszonych jako sprawy, interesujące wspólnie Polskę i Niemcy.
Zbadajmy tedy te zagadnienia po kolei.
Jeśli chodzi o Gdańsk, to najpierw kilka uwag ogólnych. Wolne Miasto Gdańsk nie zostało wymyślone w Traktacie Wersalskim. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu wieków, i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania spraw polskich i niemieckich. Niemieccy kupcy w Gdańsku zapewnili rozwój i dobrobyt tego miasta, dzięki handlowi zamorskiemu Polski. Nie tylko rozwój, ale i racja bytu tego miasta wynikały z tego, że leży ono u ujścia jedynej wielkiej naszej rzeki, co w przeszłości decydowało, a na głównym szlaku wodnym i kolejowym, łączącym nas dziś z Bałtykiem. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Ludność Gdańska jest obecnie w swej dominującej większości niemiecka, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od potencjału ekonomicznego Polski.
Jakież z tego wyciągnęliśmy konsekwencje? Staliśmy i stoimy zdecydowanie na platformie interesów naszego morskiego handlu i naszej morskiej polityki w Gdańsku. Szukając rozwiązań rozsądnych i pojednawczych, świadomie nie usiłowaliśmy wywierać żadnego nacisku na swobodny rozwój narodowy, ideowy i kulturalny niemieckiej ludności w Wolnym Mieście" - Wolne Miasto Gdańsk musiało stać się solą w oku w stosunkach między Berlinem a Warszawą. Tym, którzy w Wersalu kreślili nową mapę powojennej Europy zabrakło wyobraźni? Kolejnym błędem było... pozostawienie Prus Wschodnich, które od Rzeszy (zwanej wtedy Republika Weimarską) oddzielono polskim Pomorzem (dawne Prusy Królewskie). A starczyło poczytać jakie bądź opracowania z historii I Rzeczypospolitej i przekonać się czym to skutkowało. 
II Rzeczpospolita nie miała żadnych szans wobec potencjału militarnego III Rzeszy. Stąd sojusznicy: Francja i Wielka Brytania. Nikt 5 maja '39 nie mógł przewidzieć, że sojusznicza pomoc będzie  bardziej manifestacja, niż użyciem realnych sil wobec realnego wroga. Jesteśmy mądrzejsi od pokolenie sprzed 80-ćiu laty, bo wiemy, co się stało. Tym bardziej nie wolno nam wyciągać skrajnych wniosków.
"Nie będę przedłużał mego przemówienia cytowaniem przykładów. Są one dostatecznie znane wszystkim, co się tą sprawą w jakikolwiek sposób zajmowali. Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to «prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami» - słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!
Te same rozważania odnoszą się do komunikacji przez nasze województwo pomorskie. Nalegam na to słowo «województwo pomorskie». Słowo «korytarz» jest sztucznym wymysłem, gdyż chodzi tu bowiem o odwieczną polską ziemię, mającą znikomy procent osadników niemieckich" - ciąg dalszy w części trzeciej cyklu.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.