poniedziałek, lipca 30, 2018

Przeczytania... (275) Kamil Sipowicz "Ramona, Mila, Bobo i pięćdziesiąt sześć innych zwierząt" (Iskry)

Dwa dni temu, 28 lipca, zmarła Kora. Urzędowo (de facto i de iure) pani Olga Sipowicz 1 voto Jackowska urodzona Ostrowska. I dopiero teraz, poruszony tą śmiercią znajduję sposób, aby wziąć "na warstat" książkę Kamila Sipowicza "Ramona, Mila, Bobo i pięćdziesiąt sześć innych zwierząt", które edytorsko godnie wydały Iskry. Rzadko (a może w ogóle?) nie piszę o oprawie graficznej czytanych książek (poza ikonografią, fotografie, malarstwo). Bo po prostu umarła ilustracja książkowa taka, jaką znałem ją dorastając z rysunkami m. in. Szancera, Lengrena, Flisaka, Butenki, Uniechowskiego. A tu stroną graficzna zajęła się Artystka wyjątkowa. Nie dość, że żona Autora, to do tego właśnie Kora. Właściwie, to winienem zamienić TO "Przeczytanie..." w galerię Jej twórczości. No, tak, ale prawa autorskie? Spadkobiercy mogliby mnie ścigać i pod sąd oddać!...
Jaki, to sposób znalazłem na tych ledwo sto pięćdziesiąt stron? Nie, nie będę się ekscytował każdym poznanym kotem. Po moich prywatnych metrach kwadratowych przemieszcza się zwierzątko szczekające. Koty w rodzinie były. U mej wileńskiej, ukochanej Babci. O romantycznym imieniu "Pietruszka". Odsyłam do odcinka 67 tego cyklu. 18 II 2016 r. pisałem o "Chorym kotku" S. Jachowicza i tam umieściłem moje zdjęcia z lata 1978 r., na których uwieczniłem legendarnego w mej familii kocura. No i znowu zbaczam. To moje zodiakalne gadulstwo "Bliźniaka". Sposób? Szukałem w tym pisaniu pana Kamila Sipowicza - K O R Y .
Niech mi będzie darowane, że nie takie niosę treści, jaki by nieść należało. Tak, pozwalam sobie tchnąć duchem mistrza Ildefonsa. Za tem scen kilka o Korze. Psy & koty oczywiście też będą:

Scena 1: "Wyobraźcie sobie, jak Mila protestuje, gdy staramy się a niej to wyciągnąć. moja zona Ola kilka dni temu z pomocą naszej przyjaciółki Iwonki obcięła jej pludry,a przynajmniej skróciła". 
Scena 2: "Nasze stado to Ola - homo sapiens, suczka Ramonka, trzy koty: Bobo, Rudzik, Kuki, i ja - tez homo sapiens, od niedawna mąż Oli. Są jeszcze z nami dwa, a czasami trzy psy przechodnie".
Scena 3: "Nawet mając zabłocone wszystkie cztery nóżki,  może wskoczyć do łóżka, na świeżo wyprana pościel. Oczywiście to się nie zdarza, bo Ola już zdążyła jej umyć łapki po ciepłą wodą. [...] Ramona jest z nami najdłużej, już kilkanaście lat. Jest naszym pierwszym psem. Ani ja, ani Ola nie mieliśmy w dzieciństwie psów".
Scena 4: "Ola jako dziewczynka miała kotkę Mućkę. Mućka przewidział śmierć taty Oli. Była jedynym zwierzęciem, które mieszkało z Olą, jej mamą, braćmi, siostrą i ojcem w suterenie krakowskiej kamienicy przy ulicy Grottgera".
Scena 5:"Drugim kotem Oli, gdy już była dorosła i miała narzeczonego, był puszysty, tajemniczy pers Tootsie. Delikatny jak mimoza Tootsie, oddany na przechowanie na krótki czas na wieś, stał sie postrachem okolicznego drobiu".
Scena 6: "W 1991 roku zamieszkaliśmy razem w Warszawie. Ola przywiozła z Krakowa Kicię Małą. Był to kot o rodowodzie piwnicznym".  
Scena 7: "Ramonka z uczuć zna tylko miłość. [...] Jest oczkiem w głowie Oli. Są zżyte do granic możliwości. Nie wiadomo gdzie kończy się Ola,a gdzie zaczyna Ramona. Noszona całe życie na rękach Ramonka jest królową naszego domu".

Jest okazja poznań Korę z inne strony. Tej bardzo prywatnej, żeby nie rzec intymnej. Bo relacje z ukochanym psiakiem czy kotami do takich należą. To, jak opisywana jest "Ramonka" nie budzi zgorszenia. Może kiedyś - tak. Nawet na pewno. Taka adoracja czworonoga byłaby uważana za dziwactwo, przejaw niezdrowego lokowania uczuć. Zresztą Autora sam  swoje i żony relacje z "Ramonką" określa się jako... mamusia i tatuś psa: "Wstyd się przyznać, ale tak się mianujemy wobec Ramonki. wiem, wiem, to idiotyzm. Infantylizm. Ludzkie skretynienie. Tym bardziej że gdy sie przeliczy lata psie na ludzkie, to okazuje sie, że tatuś i mamusia sa młodsi od swojej córeczki. Rodzina patologiczna".

Scena 8: "Jedyne miejsce, gdzie Ramona nie może być ze swoją panią, to szpital. Tam, niestety, nie wpuszczają najbliższych przyjaciół człowieka. [...] Ola wielokrotnie przebąkiwała o tym, żeby jakoś małą Ramonkę przemycić na oddział. Tego nie da się zrobić". 
Scena 9: "Ola w swojej pracowni maluje obrazy. Na nich zwierzęta: nasze roztoczańskie, domowe, ale też egzotyczne, jak nosorożec, lemur, słoń, a nawet rzadko dziś widywany smok. może namaluje węża gniewosza, gdy ja o to poproszę". 
Scena 10: "Ola wstaje rano, ale dzika nie widziała. spotkanie z dzikiem to niebezpieczna sprawa. Psy je wyczuwają".
Scena 11: "Pipi stał się natychmiast najukochańszym kotem Oli. Pędzelek obraził się i ze złości obsikiwał ściany. Dym kadzideł wyruszył na wojnę z pędzelkowym protestem". 
Scena 12: "Gdyby zmierzyć wściekłość Oli i niepokój Ramonki, która przecież czuje nerwowe fale, to pękłaby skala wściekłomierza". 
Scena 13: "W sali telewizyjnej, gdy oglądamy razem jakiś film, to trzy koty leżą na Oli, pośrodku łóżka Ramona, a Mila na podłodze, między poręczą schodów a ramą łóżka. Rusz się zatem, człowieku, aby ta misterna konstrukcja ludzko-zwierzęca się nie rozpadła".
Scena 14:"Gdy Ramonka czuje, że Ola ma zamiar wyjechać, wskakuje do otwartego samochodu. Gdy auto jest zamknięte, wskakuje do torby".

Jest okazja poznań Korę z inne strony. Samolot. Przesiadka we Frankfurcie nad Menem. Kora sadza "Ramonkę" na kolanach. Zaczyna się akcja! Godna filmu! Niemiecka stewardesa protestuje!Kora ją ignoruje! Wezwano kapitana. Kiedy ten zaczął wrzeszczeć i powtarzać "Ordnung" ruszyło Korą! Zaczęła machać przed zaskoczonym kapitanem jakimś niemieckim magazynem z Hitlerem na okładce: "Chwyciwszy zdecydowanym ruchem ów magazyn, wskazała palcem na głównego bohatera okładki i powiedziała panu kapitanowi: Znam wasz Ordnung, doświadczyliśmy go już w czasie wojny światowej. Ola zawsze w sporze wyciąga broń największego kalibru. Nie bawi się w półśrodki". Miała charakter! Sprawdźcie jaki przebieg przybrał kolejny protest, tym razem na lotnisku w Meksyku.  Pouczająca lektura.
Na czym polega niezwykłość książki pana  Kamila Sipowicza? Że zabrał nas do świata, gdzie nawet GPS nie pomoże odnaleźć prawidłowo drogi. Nie musimy błądzić, gubić się w zaspach śnieżnych. Po prostu Autor zabrał nas do siebie, do domu. Świat zwierząt, to jego integralna część. Ale tego nikomu, kto ma kota czy psa (a właściwie, to... kto koga tak naprawdę ma?), tłumaczyć nie muszę. Kiedy moja "Saba" (lupus bydgostiensis) leży nieopodal mnie, ale wpycha mi się pod biurko (boi czuje nadchodzącą burzę) - czuje się innego ducha domu. To już nie tylko ściany, meble, książki i płyty. i o tym tez jest "Ramona, Mila, Bobo i pięćdziesiąt sześć innych zwierząt".
Na czym polega niezwykłość książki pana  Kamila Sipowicza? Uczy nas ekologicznego myślenia.  i tu wykracza poza krąg zwierząt czy domu, Kory: "Pilarz mąci święty spokój odwiecznych lasów. Zaraz usłyszę, głos: a na czym ta książka została wydrukowana? Na papierze z certyfikatem ekologicznym. Nie trzeba ścinać lasów, skoro są na przykład konopie. Rosną szybko, na każdej glebie i w każdych warunkach". Jaka prosta i logiczna do przyswojenia definicja kota: "Drapieżnik jest po to, żeby drapał. Pazury i kły to nie dodatek do futerka, lecz sam kot. Kot w swej istocie. Za przeproszeniem"
Warto chyba to "Przeczytanie...", które proszę potraktować tez niejako wspomnienie o Korze, zamknąć taką myślą Autora: 

"ŚMIERĆ CZYHA WSZĘDZIE TEGO TEZ NAS UCZĄ ZWIERZĘTA. 
BĄDŹ CZUJNY I CIESZ SIĘ KAŻDĄ CHWILĄ. 
KOT NIE MARNUJE ANI SEKUNDY SWOJEGO KOCIEGO ŻYCIA. 
TAK SAMO ROBI PIES. ŻADNE ZWIERZĘ TEGO NIE ROBI. 
ROBI TO TYLKO CZŁOWIEK, TYLKO ON NIE CZUJE CUDU ISTNIENIA".

Czy zauważyłbym te zdania, gdyby nie nastał 28 VII 2018 r.? Nie wiem.

PS:Właśnie idzie na deszcz? "Saba" już wciska mi się pod  biurko. Gdzie me długi nogi (od 191 cm wzrostu) mają się pomieścić? Położyła mi się na stopach i dyszy, a kręci.

5 komentarzy:

  1. Olga była wyrazistą osobowością.
    Emocjonalna i twarda a do tego niezwykle szczera
    Ceniła sobie bardzo to , co " tu i teraz "

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale teraz już czasem przeszłym dokonanym. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądzę,że często "nadwrażliwcy" chowają się pod pacerzem chłodu, cynizmu, by nie pokazać jak łatwo ich zranić.Mają nerwy tuż pod skórą i malowniczą duszę, ale o tym wiedzą tylko najbliżsi. Otaczają się zwierzętami, bo one są bezinteresowne.
    Sama nie ufam ludziom, którzy nie lubią zwierząt...

    Fox-i

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak w tym odbiorze klasyfikowałby się... Adolf Hitler?

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno kochał swojego oowczarka.
    Jednak widziałam analizy behaeiorystów, którzy teierdzą , iż pies się go bał....
    Tyran!

    Fox-i

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.