czwartek, listopada 30, 2017

Smakowanie Bydgoszczy... (66) ulica Wyspiańskiego

Opętało mnie?
Z n o w u   Wyspiański?!
Tak, nie myślałem w ogóle pisać. Jutro czeka mnie pewna podróż (ufam, że i tym spacerem podzielę się po powrocie). Bezpiecznie byłoby myśleć tylko o tym, co jutro. Aliści wczoraj szedłem ulicą Wyspiańskiego, to jak mogłem nie pstryknąć tych kilku fotek? Ani ulica to zbyt długa, ani kamienic przy niej interesujących mnogość. 

Tak, jesteśmy na bydgoskiej Sielance. Jeden z urokliwych zakątków miasta. Ścieżki wielu z nas (moje w marcu 1987 r.) zbiegają się w tym miejscu, boć to tu (nieomal na wyciągnięcie ręki) jest Urząd Stanu Cywilnego - Pałac Ślubów (ul. Sielanka 8). No i tu to jest ulica imienia Wielkiego Artysty.



Pewnie wielu bydgoszczan nawet nie kojarzy, że to ten fyrtel. Zabiegani może nie zauważamy, że dawno już zniknęła ul. Lucjana Szenwalda, a jest Czesława Miłosza? To stąd pamiętam ostatnie bydgoskie uliczne lampy gazowe. Tak, koniec lat 60-tych XX w.


Spacer bardzo krótki? To chyba tym samym jeden z najkrótszych wpisów na mym blogu. Życzę spacerów nie tylko na Sielance, ale przede wszystkim wzdłuż opisywanych ostatnio alei Ossolińskich. I bliskiej memu sercu ul. Kopernika. Dlaczego ją wyróżniam? A, to o tym przy kolejnym smakowaniu.


Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.