środa, sierpnia 30, 2017

Smakowanie Bydgoszczy... (62) aleje Ossolińskich

Był czas i to nie aż tak odległy, kiedy aleja Ossolińskich nazywała się: Hohenzzollernstraße. Nie dość na tym: dostojnemu gmachowi Instytutu Rolniczego patronował sam kaiser Wilhelm I (1871-1888). Ja, to był wtedy Kaiser-Wilhelm-Insitut für Landwirtschaft! Tak, umówilibyśmy na tej  straße w czasach cesarskich, czyli przed 20 stycznia 1920 r., kiedy na mapach Europy widniały: Bromberg und Brahe. Śladów bytności pruskiego/niemieckiego zaborcy nie da się zatrzeć. Musielibyśmy wyburzyć wszystkie gmachy użyteczności publicznej sprzed wzmiankowanego roku, a i mnóstwo kamienic. Te, które chcę tu pokazać są moim zdaniem wyjątkowe. Zdjęcie jednej z nich już umieściłem na tym blogu, proszę zerknąć do postu z 10 sierpnia 2013 r. pt. Bydgoskie abecadło? - cz. 2. Część zdjęć pochodzi sprzed kilku laty, a część sprzed kilku lipcowych dni. Stąd zróżnicowanie scenerii...

Panie i Panowie zabieram Was na aleje Ossolińskich. Ale tylko na 25 % jej długości. Pójdziemy stroną parzystą, aby dotrzeć do skrzyżowania z ul. K. Szymanowskiego i Kopernika. Nawet nie zerkniemy na stronę nie parzystą. Ta będzie bohaterką innych peregrynacji. Bo to i styl, i epoka, i czasy zgoła inne. Nic nie mające wspólnego z Hohenzzollernstraße. Lokalny nacjonalista dorzuciłby: "polskie!".


Tak, pozostajemy po parzystej stronie alei Ossolińskich, bo uwagę przykuwa kompleks gmachów: "Prace budowlane rozpoczęto w kwietniu 1903 roku, a wiosną 1906 roku oddano już do użytku część gmachów. Równocześnie były opracowywane projekty techniczne dla poszczególnych budynków, które sporządzili radca budowlany Andrae i krajowy inspektor budowlany Hirt"* - czytamy m. in. na Wikipedii. 



W historii tych budynków kryje się pewne... szalbierstwo. Bydgoscy Prusacy/Niemcy mieli ambicje. Trudno się dziwić. Kleine Berlin chciał godnie zaistnieć na mapie naukowej Prus/Rzeszy. Droga do swoistej nobilitacji prowadziła via uniwersytet! Takowy miał powstać nad Brdą na początku XX w. Inicjatorzy tego pomysłu byli święcie przekonani, że Kaiser wyda zgodę na lokację wyższej uczelni. Nie czekając zgody wzięli się do roboty, tj. budowy. Roboty mogły ruszyć po 15 XI 1902 r., kiedy to "... odbyła się konferencja z udziałem komisarzy Niemieckiego Ministerstwa Robót Publicznych oraz Finansów i Rolnictwa dotycząca spraw organizacyjnych związanych z założeniem instytutu"**. Bo radość była tylko... połowiczna. Miano tylko zgodę właśnie na Instytut Rolny. Skwasiło to rajców miejskich? Zapewne rozczarowało. Nic nie zmienia faktu, że dzięki Wilhelmowi II (1888-1918) powstała u zbiegu  Hohenzollernstraße und Bülowstraße najstarsza w mieście wyższa uczelnia.


Dzisiejszymi alejami Mickiewicza dojeżdżamy do placu Weyssenhoffa, czyli przed 1920 r.  do Bülow Platz. Robi wrażenie główny gmach. Cudownie widać go z perspektywy już ul. Gdańskiej. Każdy detal, każda niemal cegła, to okazja do zatrzymania się, obejrzenia, podziwiania. Podziwiamy.
Kompleks gmachów autorstwa Andrea und Hirta przenosi nas nieomal do Bawarii? To wyjątkowe perełki. Takie budowle znajdziemy raczej tylko na terenie dawnego zaboru pruskiego. Pruski mur w architekturze Bydgoszczy powinien stanowić oddzielną okazję do pisania. I tak rodzą się kolejne tematy. I okazja do ponownego ganiania po ulicach, zadzierania głowy i... przeklinania, że nie mam teleobiektywu.  Wkrótce poznamy dzieła Józefa Święcickiego, później pewnie samego  Carla Meyera (czy innych architektów?). Prace przy Hohenzollernstraße trwały pod czujnym okiem Antona Kandlera? On ci bowiem był  miejskim kierownikiem budów. Raczej nic bez tegoż decyzji zbudować wtedy nie można było. O ile się mylę, to proszę o sprostowanie.


Być na alejach Ossolińskich, to nie tylko, jak widać, sam spacer i pstrykanie. Zaczyna się szukanie, docieranie do faktów, na które nie zwracało się uwagi. Poznajemy szczegóły, nowe fakty. Nie twierdzę, że za kilka dni przyswoimy sobie cały poczet pruskich/niemieckich czy polskich architektów nad Brdą. Ale powoli gmachy przestają być bezimienne. Nie zdziwię się, kiedy ktoś mieszkający w kamienicy pamiętającej starego lub młodego Wilusia (jak mawiało pokolenie naszych przedziadów) dla własnej ciekawości zacznie dociekać: kto wzniósł dom, w którym mieszkam lub dorastałem? Ja nawet dotarłem swego czasu do informacji kto mieszkał przed 1939 r. na ul. Śniadeckich 25/9. Nagle dociera do nas ile żyć zaklętych zostało w znanych nam murach. I miasto nasze ożywa zupełnie z innej strony.


Milknę wobec ogromu Bazyliki mniejszej św. Wincentego à Paulo. Tak, to też al. Ossolińskich, ba! parzysta strona, ale my stajemy przy swoich 25% ulicy, czyli do wymienionej krzyżówki. Bazylika, to zupełnie inna historia. Kiedy wbijano pierwszą łopatę pod jej budowę robiono wszystko, aby zapomnieć o istnieniu choćby o Hohenzollernstraße czy Bülow Platz. Szło nowe: niepodległe! bydgoskie! polskie!...



Po nazwie dawnego Bülow Platz - nie ma śladu! Tylko miłośnicy i szperacze dziejów lokalnych rozpoznają owe niemieckie nazwy ulic, placów, rodowód gmachów. Czy jednak każdy ślad zniknął z powierzchni Bydgoszczy po 20 stycznia 1920 r. lub wraz z zakończeniem II wojny światowej? Przyjrzyjmy się uważnie kamienicom przy obecnym placu Weyssenhoffa. Co widzimy na frontonie jednej z nich? Tak, ciągle o tym piszę (i nie dotyczy to li tylko bydgoszczan): rozglądajmy się uważnie, fotografujmy, archiwizujmy.  Na szczęście przy renowacji onej kamienicy nikt nie usunął napisu "Villa Bülow":


Jestem zakochany w alei Ossolińskich. Kiedy to na mnie spadło? Jeszcze, gdy chadzałem do przedszkola? Może już wtedy czułem wyjątkowość tego miejsca Bydgoszczy. Uwielbiałem tu przychodzić, siadać pod sędziwymi drzewami i czuć niezwykłego ducha. Nie znam drugiego tak dla mnie magnetycznego miejsca. Jedynym, które mogłoby z nim konkurować jest Wzgórze Dąbrowskiego. To jednak już zupełnie inna historia, na inne spotkanie...

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Instytuty_Rolnicze_w_Bydgoszczy (data dostępu 2 VIII 2017) 
** https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleja_Ossoli%C5%84skich_w_Bydgoszczy (data dostępu 2 VIII 2017)

3 komentarze:

  1. Alejami częściej jeżdżę niż chadzam,nie mniej jednak,zdarza się.
    Nie da się nie zauważyć uroku tego zakątka zieleni w centrum miasta.
    Niezmiennie odnoszę wrażenie,że czas tam zatrzymał się,zachowując urok minionych lat.
    Więcej proszę, odkrywania historii urokliwych miejsc w Bydgoszczy.

    Pozdrawiam Jeremi

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś w programie "Wyzwanie - nowe mieszkanie" (Domo+) pokazywano kamienice, o których piszesz w tym odcinku "Smakowania Bydgoszczy". Nie wiedziałem, że Bydgoszcz to takie ciekawe miasto.
    pozdrawiam
    Mieczysław Nowicki z Wałcza

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam niezwykłą przyjemność tam mieszkać i nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne. Mieszkam tu tyle lat a nadal zachwycam się piękną architekturą, cegłą, magnoliami, które kwitną wiosną, niezwykle szeroką aleją przed domem, starymi drzewami wokoło i wszechogarniającą zielenią. Bardzo ciekawy artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.