piątek, września 01, 2017

Wrzesień 1939 r. - kilka refleksji świadków i uczestników kampanii polskiej

Jesteśmy skazani na 1 września 1939 r. Od tej rocznicy nigdy nie uciekniemy? Ile musi ubyć pokoleń, aby zobojętniał temat? Kiedyś to nastąpi. Nie mam, co do tego wątpliwości. Kogo dziś porusza 29/30 XI 1830 r. czy 22 stycznia 1863 r.? Nawet jeśli mieliśmy pośród przodków i krewnych  (a piszący ten blog dostąpił tego zaszczytu) uczestników tych krwawych wydarzeń. Czas oddalił nas i wymazał emocje. Ile 1 września 1939 r. będzie znaczył dla rówieśników mego wnuka Jerzego, rocznik 2013? Świadomymi uczestnikami czy świadkami II wojny światowej byli dla Niego prapradziadkowie lub pradziadkowie!


Polska we wrześniu 1939 r. miała być zwarta, silna, gotowa. Nie była. Mimo heroizmu żołnierzy i licznych dowódców, ludności cywilnej nie mogła uratować odzyskanej z takim poświęceniem niepodległości. Tym bardziej, że wrogów było dwóch! 1 IX zaatakował Hitler, 17 IX Stalin!

Mam duży problem z Naczelnym Wodzem. Marszałek Edward Rydz- Śmigły (1886-1941) nie zdał egzaminu ze swego dowodzenia. Czy to, co chcę zacytować*, to próba wybielania siebie, szukania wyjaśnienia, usprawiedliwianie? Jedno ze zdań, jakie nam pozostawił brzmi rozsądnie: "Stwierdzić więc należy, iż Polska wojny uniknąć nie mogła, jeśli chciała skończyć niesławnie". Odwoływał się do doświadczeń historycznych, jakimi były rozbiory: 

"Dziś żyjemy pod świeżym wrażeniem klęski, powstają w nas te same uczucia samooskarżenia, jak u naszych pradziadów po rozbiorach.
W blasku zwycięstwa topnieją wszystkie winy, w mroku klęski nawet słabości i omyłki urastają do rozmiarów zbrodni. Ludzie szukają winnych, głoszą pomstę za swój zawód, za swoje nieszczęście"

Mogło-że być inaczej tamtej jesieni AD 1939? Oto bohater wojny polsko-bolszewickiej zawiódł! Nie ogłosił stanu wojny z Sowietami! Dla wielu jest współwinnym Katynia i innych zbrodni na polskich oficerach!

 Generał J. Zając i marszałek E. Rydz- Śmigły

Ciekawie współbrzmi ocena wydarzeń wyrażona przez pułkownika Józefa Jaklicza (1894-1974), zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza do spraw operacyjnych. 10 V 1940 r. zanotował:  

"Wpływ agresji: Państwo przygotowujące wojnę agresywną panuje nad pierwiastkiem decydującym o pierwszym powodzeniu, trzyma w swych rękach inicjatywę posiadając spokój i czas na przygotowania. W ślad za tym dystansuje zaskoczenie. Zarządzenie państwa mającego się bronić opóźniają się do czasu ujawnienie przygotowań przeciwnika, zapadają wtedy, gdy przeciwnik już je kończy".

Nie zapominajmy, że pod naciskiem sojuszników Polska odroczyła mobilizację.
Przyszły bohater spod Tobruku, generał Stanisław Kopański (1895-1976), we Wrześniu szef Oddziału III Sztabu Naczelnego Wodza, tak oceniał szanse w 1939 r.:

"Sądy nasze i opinie, początkowo ostre i stanowcze, stopniowo stawały się bardziej powściągliwe. [...] Sąd mój obecny, przy braku wciąż jeszcze perspektywy historycznej, bardzo niepewny, dałby się może streścić w następujących tezach:
Kampanii nie mogliśmy wygrać bez silnej ofensywy sprzymierzonych zachodnich w przewidzianym umową terminie.
[...]
Porównując jednak reakcje polskiego Naczelnego Wodza i jego odpowiedników we Francji w 1940 r. lub w Rosji w 1941, wydaje mi się, że należałoby stwierdzić u nas może mniej rezygnacji, a mocniejszą tendencję przeciwstawiania się woli przeciwnika, nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach".

Podejrzewam, że tylko fascynaci epoki, kampanii polskiej (odchodzi się od pojęć: kampania wrześniowa czy wojna obronna) identyfikują wielu jej uczestników. Takim zapomnieniem jest, moim zdaniem, generał Józef Zając (1891-1963), naczelny dowódca lotnictwa i obrony przeciwlotniczej. Bez emocji oceniał po latach wydarzenia:

"Muszę przyznać, że nie wierzyłem w to, abyśmy mogli tę wojnę sami wygrać, ale myślałem tak jak wielu innych, że  będziemy mogli przetrzymać do czasu, gdy ofensywa sprzymierzonych na zachodzie odciągnie większe siły niemieckie. Nie znałem ogólnego planu działań [...]. Myślałem, że zatrzymamy się na linii Wisły.
[...]
Tak więc do wojny we wrześniu przystępowaliśmy z poczuciem wielkiej słabości i zarówno co do ilości jak i strony technicznej naszego lotnictwa, której to słabości  nie mogło wyrównać dobre wyszkolenie personelu ani wysokie jego wartości moralne aż do bohaterstwa włącznie [...]".

To są chwilami gorzkie pigułki, wiem.

 Generałowie: Stanisław Kopański i Leon Berbecki

Na koniec pragnę przytoczyć opinię generała Leona Berbeckiego (1875-1962). Myślę, że to wręcz przesłanie m. in. dla naszego pokolenia, stąd dłuższy fragment:

"Trudno zachować bezstronność, pisząc o wypadkach tak niedawnych, o wypadkach, które gwałtownie szarpnęły wszystkimi strunami duszy ludzkiej. Każdy, kto pisze o  ostatniej klęsce dziejowej Polski, o jej odrodzeniu i dążeniu do umocnienia zwycięstwa przez pracę całego narodu, zapewne odczuwa trudność zachowania bezstronności. Dziś jeszcze niełatwo jest pisać historię według wymogów Tacyta, lecz nie wolno milczeć nikomu, kto ma cokolwiek do powiedzenia o zjawiskach ostatnich dziesięcioleci. 
Miną lata, przyjdą nowe czasy, przyjadą nowe pokolenia. Przyjadą zapewne utalentowani historycy, pisarze, plastycy, poeci, którzy będą w stanie twórczą intuicją geniuszu wykuć prawdę dziejową i stworzyć jej syntetyczny obraz, obraz często wielki i wspaniały, złożony z czynów i zawiłych zjawisk życia indywidualnego i zbiorowego".


Emocje z wrześniem 1939 r. powoli gasną. Uczestników kampanii polskiej prawie już między nami nie ma. Odchodzą ostatni z nich. Na naszych oczach zamyka się bezpowrotnie kolejna karta historii. 1 września 1939 r. zrujnował losy naszych rodzin. Nic już nie miało być takie, jak w czwartek 31 sierpnia. Świat ten runął w pożogę wojny 1 IX, dobity 17 IX.

PS: Tak, jak w 1939 r., również dziś w 2017 r. dzień 1 września przypadł na piątek.

* wszystkie cytaty za Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i opracowanie M. Cieplewicz i E. Kozłowski, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989

3 komentarze:

  1. A propos zobojętnienia tematu, to już (niestety) następuje.
    Mam dzieci w wieku szkolnym i dla nich czarno-biały film, bardzo stary film,Druga Wojna Światowa, to już daty w podręcznikach. I tylko , kiedy wspomnę,że ich babcia urodziła się podczas wojny,to poruszam odrobinę wyobraźnię latorośli.
    Myślę,że my rodzice, dziadkowie mamy tu obowiązek przypominania tym młodym ludziom, z jakich powodów wojna wybuchła , ile ofiar pochłonęła i, że pokój (spokój),to nie stagnacja, nuda ,a niezbywalne prawo kolejnych pokoleń.

    Mona

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne,ale prawdziwe. Ciągłe wspominanie też nie jest najlepszym rozwiązaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt.z tym , rozróżnić należy rozpamiętywanie- rozbudzanie żalu i goryczy, pamiętanie- wyciąganie lekcji pokory...

    Mona

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.