niedziela, marca 19, 2017
Przeczytania... (202) "Piłsudski do czytania" pod redakcją Zdzisława Najdera i Romana Kuźniara (Wydawnictwo Znak Horyzont)
19 marca i 150 rocznica urodzin (przypadnie 5 XII) zobowiązuje, aby na blogu historycznym zjawiła się książka Szacownego Solenizanta i Jubilata w jedne osobie. No to proszę bardzo - jest. Staraniem Wydawnictwa Znak Horyzont mamy książkę, które zredagowali Zdzisław Najdera i Roman Kuźniar pt. "Piłsudski do czytania". Dla kogoś, kto na wyciągnięcie ręki (taki podły metraż pokoju, w którym teraz piszę i pracuję) ma wiele pierwodruków, reprintów, wydań, albumów etc., etc. etc. na temat Pierwszego Żołnierza Odrodzonej Rzeczypospolitej - ten zbiór nie może stanowić sensacji. Tym bardziej, że jak czytamy "Od wydawcy", które zamyka zbiór (antologię?): "Wybór pism Józefa Piłsudskiego został oparty przede wszystkim na najważniejszym wydaniu jego literackiej spuścizny pt. Pisma zbiorowe. Wydanie prac dotychczas drukiem ogłoszonych [...]". Jak się należy spodziewać jestem w posiadaniu prawie kompletnego wydania z lat 1937-38 i reprintów, jakie ukazywały się w latach 1992-93. No, tak, ale to nie ma być retrospekcja posiadanych przeze mnie piłsudczanów, a zdań kilka nad zbiorem, który jeszcze pachnie świeżością. Trudno, aby i tom wydany przez Wydawnictwo Znak Horyzont nie zasiliło mego księgozbioru.
Już sama okładka, autorstwa pana Michała Pawłowskiego, budzi respekt. Trudno byłoby Czytelnikowi nie zauważyć tych wyrazistych rysów twarz, szlacheckiego wąsa. Oblicze wychodzące z mroku. Nawet mroków przeszłości? Odezwie się fala oburzenia: "jak to?!". Odpowiedzmy sobie uczcie na proste pytanie: a ilu z nas miała w swoich rękach pisma (nawiązując do znanego tytułu można dodać: mowy, rozkazy) I Marszałka Polski? Uczciwie przyznajmy się, że wielu posiadło tzw. wiedzę zasłyszaną, powtarza często nieścisłości na temat tego, co przyszedł na świat w Zułowie, nieopodal Wilna. A czytanie Jego pism? Nie było jeszcze ogólnonarodowej akcji: Cała Polska czyta Piłsudskiego! Dlatego nie lekceważmy pojawienia się kolejnego zbioru: oto dla dorastającego pokolenia, ale i tej części starszego, które ma luki w lekturach doskonała okazja, aby pobyć ze słowem, retoryką marszałka Józefa Piłsudskiego.
Autorzy zbioru już na okładce położyli jeden z cenniejszych cytatów z Bohatera, którego chcą przypomnieć (patrz "Polonia Restituta" odc. IX, 9 XI 2015): "Choć nieraz mówię o «durnej Polsce», wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę". To jest TO, co najczęściej nam pozostaje po Marszałku: s ł o w a ! Na ich temat czytamy u Zd. Najdera: "Słowa miały zyskać moc czynu, miały same stawać się czynem, skierowanym na cel. I tak też było ze słowami Piłsudskiego. (...) Stworzył legendę, która na zawsze połączyła wizję niepodległości Polski z osobą Komendanta w siwym, strzeleckim mundurze". R. Kuźniar dodaje: "Dla Piłsudskiego słowo - pisane i mówione - było przede wszystkim poszukiwaniem wielkości. Wielkości, o której wiedział, że w Polakach i w Polsce być musi. Wielkość miała być drogą do niepodległości". Na ostatniej karci okładki, jak mniemam od Wydawnictwa, znajdziemy pewną zachętę: "Piłsudski do czytania to wybór najlepszych tekstów Marszałka obejmujących ponad trzydzieści lat jego życia i działalności politycznej. [...] Ukazują one Piłsudskiego nie tylko jako posągowego męża stanu, ale też w roli zapalczywego rewolucjonisty lub romantycznego kochanka".
Na blisko trzystu pięćdziesięciu stronach możemy poznawać, jak zmieniał się Ziuk. Cztery części: I. Konspirator; II. Zakochany; III. Komendant Legionów; IV. Naczelnik Państwa - mąż stanu. No i prowokują mnie do zajęcia stanowiska? Może to zabrzmi dziwnie, ale odkładałem już na księgarskie półki książki z błędem, którego widok rani moją piłsudczykowatość. Tak, sam jestem "chory na Marszałka". Ale nie pokornym odbiorcą, który przyswoi każdą nieścisłość historyczną w Jego życiorysie. A ta jest ukryta w tytule części III. To, że tłum powtarza o... Legionach Piłsudskiego, ba! że brygadier Piłsudski był tychże Komendantem, to nie moje zmartwienie. Ja bym takiego błędu nie powtarzał. Ogólnie dostępna encyklopedia internetowa potrafi wyprowadzić z błędu potencjalnego poszukiwacza wiedzy. Konia z rzędem, kto znajdzie tam nazwisko J. Piłsudskiego. Nie wiem dlaczego powiela się t e n błąd. Ale jest. I znajdziemy ślad w tekście pana R. Kuźniara: "Piłsudski pod strzechy? Jak najbardziej! Polacy znają Józefa Piłsudskiego z pomników i nazw placów, jako twórcę Legionów [...]" - resztę sobie daruję, proszę zerknąć na s. 17. Nie Piłsudski tworzył Legiony! Legiony stworzyli Austriacy, aby m. in. kontrolować poczynania Piłsudskiego. Wiedeń dość miał obiecanek-cacanek tegoż.
Drugi zgrzyt odnajduję w tym fragmencie "...to wybór najlepszych tekstów Marszałka". Proszę zwrócić uwagę, że panowie Zd. Najder i R. Kuźniar zastosowali ciekawe kryterium: dotarto do maja 1926 r. oraz do czerwca 1927 r. Szkoda, że końcowe tomy "Pism zbiorowych. Wydanie prac dotychczas drukiem ogłoszonych" nie wykorzystano dogłębnie tomu IX. A tam dość obcesowo dwukrotny premier obchodził się z Sejmem, posłami, ba! konstytucją. Dlatego w tym miejscu użyłbym słowa, którego moi uczniowie nie cierpią pewnie na kartkówkach czy zadaniach domowych: "mało!". Jestem zdania, że to co i jak artykułował w owym tomie IX, to byłby dopiero Piłsudski do czytania!...
Dobrze się stało, że jedenaście tekstów wypełniło rozdział I. To chyba najmniej znany i utrwalany okres politycznej działalności towarzysza Wiktora. Tak, wtedy, kiedy stał na czele PPS-u, PPS-Frakcji Rewolucyjnej, wydawał "Przedświt" czy "Robotnika". Kluczowym dla zrozumienie socjalistycznego Piłsudskiego pozostanie artykuł pt. "Jak stałem się socjalistą" z 1903 r. Blisko dziesięć stron! O ile dobrze analizuję ten tekst, to redaktorzy nie ucięli ni pół literaki. Nie uroniono nic. Brawo! Czytelnik dowie choćby o klimacie domu rodzinnego w Zułowie, roli Matki, wpływie powstania styczniowego czy cieniu Murawjowa. Z tego wszystkiego składał się dorastający Ziuk. Uwielbiam opis dotyczący moskiewskiego zniewolenia: "W owym czasie Rosja wylała na Litwę szumowiny swoje, najpodlejsze elementy, jakie posiadała, a opowiadania o łajdactwach i barbarzyństwie tej hordy Murawjowa były na ustach wszystkich". Duch "Wieszatiela" badzia się również w historii mojej rodziny (proszę przy okazji sięgnąć do książek prof. S. Kieniewicza, co pisał o Dereszewiczach).
Świetnie, że mamy okazję zerknąć w zakamarki duszy Józefa Piłsudskiego poprzez poczytanie sobie listów do Leonardy Lewandowskiego (którą poznał na Syberii; tylko nie mylmy pojęć "katorga" z "zesłaniem administracyjnym") oraz Aleksandry Szczerbińskiej (późniejszej drugiej żony): "Moja droga Oleńko! - list z 29 stycznia 1915 - Tak teraz daleko i różnie żyję, że gdy siadam do listu do ciebie, to doprawdy nie wiem, od czego zaczynać, czy od opisu przeżyć, czy od pytań o ciebie, czy też jeszcze od czegoś zupełnie wypadkowego, co w tej chwili przychodzi do głowy, tak wypadkową jest w ogóle próba wspólnego przeżycia bodaj jednej chwili, chociażby listownie".
Od pierwszego poznania (bo było to w... wersji kinowej, chodzi o film B. Poręby pt. "Polonia Restituta") jestem urzeczony słynnym przemówieniem do I Kompanii Kadrowej na krakowskich Oleandrach z 3 VIII 1914 r. : "Żołnierze!… Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie
do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa
kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny.
Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy
jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym
wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy
z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do
szeregowców, czego oby nie było… Patrzę na was, jako na kadry, z których
rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą
kadrową kompanię". Poświęciłem temu wydarzeniu oddzielny tekst na okoliczność stulecia (3 VIII 2014 r.).
To ważne, że "Wspomnienie o Gabrielu Narutowiczu", to bardzo obszerne cytowanie. Od 283 do 313. Tak, równe trzydzieści stron. I chyba najtragiczniejsze zamknięcie swego pisania przez zdruzgotanego śmiercią przyjaciela Piłsudskiego: "Zginąłeś od kuli nie wrażej, o której może w dzieciństwie marzyłeś - od kuli rodaków, do których niosłeś swą ewangelię miłości i pracy. Czy zginąłeś w ten sposób za to tylko że taki byłeś, czy za to, że z brudem niewoli walczyć nie chciałeś, czy nie mogłeś?". Ten tekst powinien być przedmiotem analizy każdego politycznego oszołoma, który pcha do konfrontacji polsko-polskiej. To jaskrawy i tragiczny przykład do czego prowadzi fanatyzm i nieokiełznana nienawiść, podsycanie tłumu i szukanie wroga tam, gdzie go nie ma!
Proszę uważnie wczytać się w pamiętne słowa rozkazu z 22 V 1926 r., kiedy umilkły strzały bratobójczej walki z dni 12-14 maja. To nieprawda, że idąc z wojskiem na Warszawę Marszałek szedł na zbrojną konfrontację. Trzeba nie znać realiów maja 1926 r., aby żyć w podobnym błędzie. Odsyłam do wspomnień pani Marszałkowej. Tu jednak oddaję zawsze głos ówczesnemu pułkownikowi B. Wieniawie Długoszowskiemu, który mówił o demonstracji wojskowej, która miała wymusić dymisję rządu Chjeno-Piasta W. Witosa. Jako historyk i piłsudczyk ciekaw jestem ile Autora kosztowało napisanie zdań: "W jedną ziemię wsiąkła krew nasza, ziemię jednym i drugim jednakowo drogą, przez obie strony jednakowo umiłowaną. Niechaj krew ta gorąca, najcenniejsza w Polsce krew żołnierza, pod stopami naszymi będzie nowym posiewem braterstwa, niech wspólną dla braci prawdę głosi". To dobrze, że ten rozkaz pojawił się TU.
Uważam, że jednym z najcenniejszych wystąpień Marszałka jest to, które odbyło się w hotelu Bristol 3 VII 1923 r., kiedy żegnał się z wojskiem. To wtedy pada to wspomnienie: "Moi panowie! W listopadzie 1918 roku stał się wypadek bynajmniej nie
historyczny, ale
taki sobie zwykły. Mianowicie – z dworca wiedeńskiego, jak się to
zawsze ze wszystkim teraz dzieje, przeszedł przez ulicę Marszałkowską
itd. na ulicę Moniuszki człowiek, którego będziemy nazywali
Józefem Piłsudskim". Odsyłam do mego zapisu na tym blogu pt. Polonia Restituta odc. IX z 9 XI 2015 r. - tam obszerniejszy zapis. Nie wyobrażam sobie lekcji o polskim listopadzie AD 1918 bez cytowanie tych wspomnień.
Pewnie, że jak każdy wybór i ten może budzić uzasadnione... pretensje. Ale raz jeszcze powtarzam: pasjonat i tak zna gro tych pism-mów-rozkazów. Wybór Zdzisława Najdera i Romana Kuźniara, jak sadzę, ma ambicje, aby jednak "trafić pod strzechy". Ja ze swej strony mogę tylko kibicować takim pomysłom, a w skrytości ducha pomarzyć: "a może jeszcze tom II lub suplement?". Tym bardziej, że uważny Czytelnik znajdzie na okładce i takie zdanie:
"WIELE WYPOWIEDZI MARSZAŁKA POZOSTAJE
ZADZIWIAJĄCO AKTUALNYCH DO DZIŚ".
Pierwsze widzę, że jest taka książka! Czytałam kiedyś pisma Piłsudskiego z Magdeburga. Tę bym chętnie przeczytała. Myślę, że to mądre słowa, nie tylko dlatego że to historyczna postać, ale że to mądry człowiek był. A o mądrych mało, mało.
OdpowiedzUsuń