wtorek, grudnia 27, 2016

Leon Wyczółkowski - 80. rocznica śmierci - 27 XII 1936 r.

"Dawno już nie widziałem rzeczy tak niezwykłej, jak wystawa obrazów Wyczółkowskiego przy Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych"* - okazuje się, jak bardzo w podobnych okolicznościach jest niezawodnie potrzebne wsparcie Bolesława Prusa! Tak, po raz kolejny (i zapewne nie ostatni) zerkam do książki: Bolesław Prus "«Obrazy wszystkiego» o literaturze i sztuce wybór z Kronik" wybór i wprowadzenie Samuel Sandler, Warszawa 2008, s. 498-499. Trudno jednak, żebym zapomniał o Malarzu, którego reprodukcja "Autoportretu" (z 1912 r.) patrzy na mnie z półki nad komputerem. Zresztą starczy pogrzebać na tym blogu i znaleźć odcinek 21 "Smakowania Bydgoszczy", by móc się przekonać, jak bardzo Bydgoszcz czci pamięć wielkiego Malarza. A mi ona nie jest obojętną.
"W obrazach takich, jak Dama na łące, Rybak, portrety - Wyczółkowski jest przede wszystkim kolorystą. Za to w pozostałych, jak Rzeźba Chrystusa w cierniowej koronie, Chrystus za krepą. Sarkofagi, Chata w lesie - Wyczółkowski jest w pierwszej linii psychologiem" - jak się nie zgodzić z Prusem?  Wyręczam się ulubionym pisarzem, bo co ja będę krzesał z siebie zachwyty, różne tam ech i achy? Cenię wysoko kunszt i mistrzostwo pędzla! Od czasu do czasu uciekam w TO malarstwo, aby uwolnić się od bitewnego rżenia koni, huku harmat, jęku konających, apoteozy i nadmiernego hura patriotyzmu, ba! artystycznego dydaktyzmu.


Gdyby mnie kto zapytał o mego faworyta, to odpowiedziałbym bez wahania: "STAŃCZYK"! I często ten obraz w moich... prezentacjach. Robi za swoisty przerywnik! Trudno mi to dzieło zestawiać z tym, które stworzył Jan Matejko, ale wizja Wyczółkowskiego mocniej na mnie działa. Ta narodowa szopka, którą widzimy - rewelacja!


"Chata w lesie jest to trup mieszkania. niegdyś w chałupie żyli ludzie: jedli, pili, śpiewali, bawili się. Dziś - z jednej strony - mech osiadł na dachu, z drugiej - ktoś wyłamał ścianę i z ożywionego niegdyś domu została - próchniejąca kupa desek wśród lasu i  ciemności..." - klimatycznie recenzował w 1897 r. Niestety nie mogę znaleźć reprodukcji. A dalej o tym samym obrazie: "W takiej ruderze nie mieszkają nawet złodzieje, tylko bardzo smutne widma, dusze grzeszne i biedne, dla których śmierć jest ciemnością pełną trwogi". Teraz chyba pojmuję dlaczego lubię fotografować różne rudery.


Cykl Sarkofagi zatrzymuje klimat grobowych krypt. Tylko, że te wizje nie mają nic wspólnego z prawdziwymi nekropoliami. Takich nagrobków po prostu nigdzie nie ma! To tylko cudowna wizja artystyczna. Prus tak o nich pisał: "Niegdyś mocarz, dzisiaj jest tak bezwładnym, że nawet nie może odegnać pająków, które stopniowo zakrywają mu twarz całunem swoich tkanin. [...] Tylko posągi króla i królowej wyrażaj tak głęboki spokój, niby śmierć drugiego stopnia, że ich już nie poruszy nawet ludzka niewdzięczność".  Pewnie, że i między tymi dzieły nie da się uciec od historii. 


Tym uciekaniem od oręża są te płótna, na których Wyczółkowski zostawił świat polskiej wsi. Tej wsi, której już nie ma. Nie ma tych pastuszków, nie ma tych parobków! Nikt nie idzie w pole z zaprzęgiem w woły! Ten świat bezpowrotnie umarł. Bo nawet ja już takiego nie pamiętam,  choć to ja jeszcze pomnę konie mego wileńskiego Dziadka. Ech! usiąść na rżysku i usmażyć sobie ziemniaki w ognisku (a właściwie w żarze dogasającego, wypalającego się ogniska). Ręce brudne od sadzy, gorące bulwy, drobina soli - wspomnienie dzieciństwa! 


80. rocznica śmierci Leona Wyczółkowskiego jest okazją, aby porwać Czytelników do Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy? A - nie porwę! Nie tym razem! Zrobię to zapewne w kolejnym "Smakowaniu Bydgoszczy". 


Na koniec przychodzi mi się bez zastrzeżeń zgodzić z Bolesławem Prusem: 

"WRESZCIE - OBRAZÓW WYCZÓŁKOWSKIEGO NIEPODOBNA OPISYWAĆ.
 TRZEBA JE WIDZIEĆ".


* "Kurier Codzienny" nr 24, 24 stycznia 1897

1 komentarz:

  1. Tak. Ma Pan rację. Stańczyk wg Wyczółkowskiego pasuje do naszej ojczyzny.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.