czwartek, lipca 23, 2015

Generał Ulysses Simpson Grant w anegdocie...

Generał Ulysses Simpson Grant naczelny dowódca Armii Stanów Zjednoczonych w czasie wojny secesyjnej / civil war, 18. prezydent Stanów Zjednoczonych zmarł równe 130. lat temu - 23 lipca 1885 r. w Wilton. Należy do grona tych najbardziej rozpoznawalnych mieszkańców Białego Domu. Był jego gospodarzem w latach 1869-1877. Choć różnie oceniano tą prezydenturę, to jednak uwieczniono wizerunek prezydenta na banknocie 50 dolarowym. 

Ulysses Simpson Grant był doskonałym "tworzywem" do powstawania wielu, nierzadko niewybrednych, anegdot. Wytykano mu jego słabość do alkoholu, wręcz pisano o notorycznym stanie "upojenia alkoholowego". Zarzucano, że nie liczy się z ofiarą własnych żołnierzy, jak to się kiedyś mówiło: szafował ludzką krwi - wręcz nazywano go "rzeźnikiem". Ale to jego determinacja i konsekwencja sprawiła, że złamany został opór konfederackiego Południa i doszło do pamiętnej kapitulacji generała Roberta E. Lee pod Appomattox. Z okresu wojny pochodzi ta krótka wymiana zdań. Rozmówcą Granta  był bohater spod Gettysburga gen. G. Meade:
"...w czasie narady sztabowej zapytał Granta: «Co powinienem zrobić, jeśli nieprzyjaciel wyprze mnie stąd?» - tu wskazał miejsce na mapie. «Powinien pan wyprzeć wówczas nieprzyjaciela tam», odpowiedział Grant, pokazując palcem miejsce na mapie oddalone o półtorej kilometra".


O Appomattox, spotkaniu Granta z Lee, wiemy bardzo dużo. Zachowały się relacje świadków tego podniosłego wydarzenia. Po latach zapytano jankeskiego naczelnego wodza: "Generale, o czym pan myślał w tak podniosłym momencie, kiedy dowiedział się pan, że generał Lee zamierza skapitulować i otworzyć panu drogę do chwały?". Odpowiedź Granta chyba nie była zaskoczeniem: "Myślałem o moich zabłoconych butach i że nie mam szpady". Grant nigdy nie przywiązywał wagi do swego stroju. Nie wiem czy można nazwać go "abnegatem", ale niestaranność stroju 9 kwietnia 1865 r. jest obecna nie tylko w relacjach, ale utrwalona na obrazach, jak i rekonstrukcjach tego wydarzenia. 


Z czasów zakończonej wtedy wojny pochodzi opinia samego prezydenta Abrahama Lincolna: "Kiedy generał Grant zajmie jakieś miasto, utrzymuje je  tak długo, jakby je odziedziczył". I tylko stanowczości właśnie prezydenta Grant zawdzięczał, że mógł zachować dowództwo. Kiedy bowiem donoszono do Białego Domu o pewnych odstępstwach w zachowaniu generała Lincoln używał argumentu nie do podważenia: "Ale on zwycięża". 
Dla wielu może być zaskoczeniem, że ten zaprawiony w boju żołnierzy "nigdy nie przeklinał ani nie używał mocnych słów". Razu pewnego wykroiła się taka sytuacja: "Pewnego razu Grant popijał w towarzystwie, kiedy jeden z biesiadników, znany ze słonych kawałów, włączył się do rozmowy: «Mam nadzieję, że wśród nas nie ma pań...». W tym momencie wtrącił się Grant: «Pań rzeczywiście nie ma, ale są dżentelmeni»".


Wybranką serca generała/prezydenta była panna Julia Boggs Dent. Wzięli ślub w 1848 r. wbrew woli rodziców panny młodej. Rzadko można odnaleźć zdjęcia pani Grant nie z profilu. Powód? Wada wzroku - zez! W pewnym okresie Julia chciała zdobyć się na desperacki krok i poddać się operacji oczu. Panowie, weźmy przyklap z generała Granta: "Nie chcę, by ktokolwiek eksperymentował sobie z twoimi oczami. Wyglądają one tak, jak wyglądały, kiedy pierwszy raz w nie zajrzałem. Są to te same oczy, w których się zakochałem. Są to te same oczy, które spojrzały na mnie i powiedziały mi, że miłość moja została odwzajemniona...". Prawda, że piękne?

Julia Grant ze swym ojcem i dziećmi
Godne odnotowania jest też samoocenienie się  Granta po opuszczeniu Białego Domu: "Nie chciałem być prezydentem i nigdy nie wybaczyłem sobie, że zrezygnowałem z dowodzenia armią, by przyjąć nominację prezydencką". 
Śmiertelnie chory Grant przyjął propozycję samego Marka Twaina, aby napisać wspomnienia z swego życia. "Początkowo dyktował swoje wspomnienia, później, kiedy nie mógł mówić, pisał sam". Pracę ukończono na tydzień przed śmiercią - 16 lipca 1885 r. Chorobą, która zabiła generała Ulyssesa Simpsona Granta był rak gardła. 



PS: Wszystkie cytaty i wtrącenia w oparciu o książkę Longina Pastusiaka "Polityka i humor" (Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011) 

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.