piątek, lipca 24, 2015
Czytamy "Potop" - cz. I - Ujście - 24-25 lipca 1655 r
"...wiosna 1655 roku nie przyniosła zwykłej pociechy dla strapionych w Rzeczypospolitej
ludzi. Cała jej wschodnia granica, od północy aż po Dzikie Pola na południu, była
opasana jakby wstęgą ognistą i wiosenne ulewy nie mogły pogasić pożaru, owszem,
wstęga owa stawała się coraz szerszą i coraz rozleglejsze zajmowała kraje. A oprócz
tego na niebie pojawiły się znaki złej wróżby zwiastujące większe jeszcze klęski i
nieszczęścia. Raz wraz z chmur przelatujących niebiosa tworzyły się jakoby wieże
wysokie, jakoby flanki forteczne, które następnie zawalały się z łoskotem. Pioruny
biły w ziemię, jeszcze śniegiem pokrytą, lasy sosnowe żółkły, a gałęzie drzew
skręcały się w dziwne, chorobliwe kształty; zwierzęta i ptaki padały od jakiejś
nieznanej choroby. Na koniec dostrzeżono i na słońcu plamy niezwyczajne, mające
kształt ręki jabłko trzymającej, serca przebitego i krzyża. Umysły trwożyły się
coraz bardziej, a zakonnicy gubili się w dociekaniach, co by owe znaki mogły znaczyć.
Dziwna jakaś niespokojność ogarniała wszystkie serca" - jak nie lubić tych "meteorologicznych wstępów" Henryka Sienkiewicza?
Krzysztof Opaliński (1611-1655) - domena publiczna Wikipedia |
"Narodowe Czytanie stanowi wspaniałą okazję, by raz jeszcze przeżyć
zapierające dech w piersiach przygody Sienkiewiczowskich bohaterów. Bo
choć doskonale znamy treść jego książek, to przecież podczas każdej
kolejnej lektury na nowo trzymamy kciuki za Kmicica, Wołodyjowskiego czy
Skrzetuskiego. Wspólna lektura to również doskonały moment, by odczytać
ten tekst na nowo, by zadać mu współczesne pytania, zastanowić się nad
tym, co mówi nam dziś o Polsce i Polakach"- polemizowałbym z prezydentem Najjaśniejszej, panem Bronisławem Komorowskim. Najlepiej pójść za ciosem antagonistów twórczości Sienkiewicza i rzucać kolejnym pokoleniom kłody typu: nudziarstwo! mitologia! No i zwalnia to od wczytania się w kolejne części Trylogii i własne wyrobienie sobie zdania. Postawię śmiałą tezę: twórczość H. Sienkiewicza już n i k o g o nie wychowuje. Czy w to zarastające perzem miejsce wpisuje się Jacek Komuda? Nie wiem. Może.
"...szlachty ściągało się coraz więcej, a przedtem jeszcze
poczęli się zjeżdżać dygnitarze wielkopolscy i innych prowincji, z pocztami
przybocznych wojsk i sług. Wkrótce po panu Grudzińskim zjechał do Piły potężny
wojewoda poznański, pan Krzysztof Opaliński. Trzystu hajduków przybranych w żółte z
czerwonym barwy i uzbrojonych w muszkiety szło przed wojewodzińską karetą; tłum
dworzan, szlachty otaczał jego dostojną osobę; za nimi w szyku bojowym ciągnął
oddział rajtarów w takież barwy jak i hajducki przybranych; a sam wojewoda jechał w
karecie mając przy sobie błazna, Stacha Ostrożkę, którego obowiązkiem było
posępnego pana przez drogę rozweselać" - oto obraz pospolitego ruszenia krainy tak bardzo bliskiej memu sercu: Wielkopolski. Nie wiem czy któryś z antenatów stał tam pod swym herbem. Ale wstyd się robi na myśl, że krajanie nie poczuli w sobie marsowego tchnienia? Co mogę na ich usprawiedliwienie napisać? A kiedy wróg ostatnio wszedł w wielkopolskie gumna, pustoszył, palił, gwałcił? Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to za... Łoktka, w XIV w.? Szlachta wielkopolska od stuleci prochu nie wąchała. Gdzie za tem tępiła swój oręż? A choćby na... Dzikich Polak! Przypomnijmy sobie szlachcica spod Obornik - nazywał się Mikołaj (nie Jan!) Skrzetuski herbu Jastrzębiec. Z jakimiś Skrzetuskimi skoligacony jest też ród, z którego jam ci wywodzę się!...
"Szlachta stłoczyła się przed domem tak ciasno, że po głowach
można by było przejechać, bo czuła to i rozumiała, że tam, w tym domu, toczy się
sprawa nie tylko o nią, ale o całą ojczyznę. Wyszli słudzy wojewodzińscy w
szkarłatnych barwach i poczęli zapraszać poważniejszych «personatów» do
środka.
[...]
Nagle drzwi wchodowe otworzyły się z trzaskiem i wypadł z nich pan
Władysław Skoraszewski.
Obecni cofnęli się w przerażeniu.
Ten człowiek, zwykle tak spokojny i łagodny, o którym mówiono, że
rany mogły się goić pod jego ręką, wyglądał teraz strasznie. Oczy miał czerwone,
wzrok obłąkany, odzież rozchełstaną na piersiach; obu rękoma trzymał się za
czuprynę i tak wpadłszy jak piorun między szlachtę krzyczał przeraźliwym głosem:
- Zdrada! morderstwo! hańba! Jesteśmy Szwecją już, nie Polską!
Matkę tam mordują w tym domu!
I począł ryczeć okropnym, spazmatycznym płaczem i rwać włosy jak
człowiek, który rozum traci" - uwielbiam ten fragment. Zdrada pod Ujściem (24-25 lipca 1655 r.) otworzyła Szwedowi (wojsku JKM Karolowi X Gustawowi) drogę w głąb Rzeczypospolitej. Czas "potopu" (1655-1660) miał zrujnować Rzeczpospolitą Obojga Narodów - kraj, który uniknął europejskiej rzezi wojny trzydziestoletniej oddany został na żer północnych rabusiów. Wiele miast zrujnowano do takiego poziomu, że nigdy nie podniosły się już z upadku. Bydgoszcz ma ciekawą pamiątkę w postaci nazwy jednej z dzielnic miasta: Szwederowo! To, że wielu nosi w Polsce nazwisko Szwed, Szwede, Szweda, Szwedzińska, Szwedek - to chyba nie przypadek i taki sobie kaprys nazewniczy.
Józef Brandt "U brodu" - pospolite ruszenie |
Będziemy wracać do "Potopu". Rocznica chyba do czegoś zobowiązuje. Tu będą tylko wyjątki (bogactwa) z tekstu. Oczywiście zamiarem tego pisania jest, aby wrócić lub odkryć literacki obraz Sienkiewicza. Naiwność? "Gombrowicz powiedział - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" kilka la temu Eustachy Rylski - że Sienkiewicz to pierwszorzędny pisarz drugorzędny. Dałby Bóg, żeby drugorzędni pisarze byli tacy". Oponencie czytają dalej: "Sienkiewicza cenię za język i za umiejętność opowiadania. A, że to jest czasem załgane? Kogo to obchodzi! To nie jest właściwie kryterium w odniesieniu do literatury". I tego będziemy się trzymać.
W pokoleniu nastolatków trzeba szukać jak igły w stogu siana tych,co znają "Trylogię". Nie ma jej w lekturze, a sami nie sięgną. W liceum w ogóle nie czyta się Sienkiewicza. W gimnazjum jedną powieść do wyboru. Obawiam się, że dla kolejnych pokoleń nazwisko to będzie się kojarzyć bardziej z aferą taśmową niż pisarzem...
OdpowiedzUsuńNie chcę Ciebie dobić, ale wielu nastolatków nawet nie oglądało filmowych adaptacji "Trylogii". No, ale skoro otacza ich wielu dorosłych, którzy pysznią się, że nie przeczytali ani jednej książki, a maturę mają lub pieniądze... Rośnie nam pokolenie literackich analfabetów!
OdpowiedzUsuń