czwartek, listopada 07, 2013
Potęga Matejki - z "Pocztem książąt i królów polskich" przez historię Kujaw i Bydgoszczy - spotkanie 1
1 listopada minęła 120 rocznica śmierci artysty niezwykłego! W 1893 r. zmarł w Krakowie twórca wyjątkowy: JAN MATEJKO! Można się z jego twórczością swarzyć, odrzucać, zachwycać - ale jej nie dostrzegać? Chyba nie da się. Wrósł w nasza świadomość narodową. Czy na trwałe? Doświadczenie uczy, że chwilami mam co do tego pewne wątpliwości?
W
głębokich mrokach dzieciństwa nikną ślady pierwszego olśnienia
twórczością Jana Matejki. Należę do pokolenia lat 60-tych XX
wieku, które namiętnie spędzało godziny na dywanie przedszkola
lub własnego pokoju i toczyło bitwy plastikowymi żołnierzykami.
Z tej ogromnej masy wojsk wszelakich
została dziś garstka. Jeden jednak jeździec przykuwa uwagę:
książę Witold Kiejstutowicz! Nikt jakoś nie ma wątpliwości,
czym inspirował się autor tej zabawki. Wygląda, jakby naprawdę
wyskoczył z płótna mistrza Jana. I to on stał się pomostem,
który powiódł mnie prostą drogą ku fascynacji twórczością
„małego olbrzyma”, jak go nazwał wielki popularyzator jego
twórczości Szymon Kobyliński. Potem przyszedł czas na szkołę i
od V klasy edukacja historyczna. Wymagano od nas wtedy, aby zeszyty
były obłożone w owijacze z... „Pocztem królów i książąt polskich”
J. Matejki. Nigdy nie uczyłem się kolejności naszych władców i
znam portrety na pamięć? Było inne wyjście, jak gapienie się na
małe główki książąt i królów? Rzecz można: Matejko był obecny
od zawsze! Ciekawe czy ktoś gdzieś zachował taki owijacz. Główki polskich władców "spoglądały" na nas również z zakładki do książek!
Nie
dość, że rośnie nam „wybiórcza inteligencja”, która poznaje
rodzimą literaturę „we fragmentach”, nie zna kanonu pieśni
patriotycznych (wszystkich epok), to jeszcze hodujemy artystycznych
dyletantów?! Matejko zostaje wyparty z ich świadomości. Kim go zastępują? NIKIM! Pustynia! Próżnia! Na to nie powinno być przyzwolenia!
Nasz wspólny spacer po
twórczości Mistrza pozwalam sobie zacząć od „Pocztu...”.
Proszę rozejrzeć się po swoich księgozbiorach. Nie wyobrażam
sobie, aby jakiegoś ich wydania tam nie było. To taki sam kanon lektur, jak onegdaj
„Pan Tadeusz” czy wszystkie tomy „Trylogii”. W latach 80-tych wydano nawet cały numer "Płomyczka" z wizerunkami, z których drobna część tu przypomnę.
Czy
my naprawdę nie potrafimy zrobić użytku z naszej historii? Czy
jesteśmy tak uparci czy głupi, żeby w erze różnych
fantastycznych „kodów artystycznych” nie pochylić się nad
kartonami z wizerunkami rodzimych i obcych władców, którzy
miłościwie panowali w Polszcze? Blog, to specyficzna forma
przekazu. Nie pozwala mi na drobiazgowy „rozbiór logiczny”
wszystkich kartonów Mistrza. Sięgnę tylko po kilka z nich. Zapraszam na wieczór pt. „Królowie polscy w Bydgoszczy i
okolicy”.
Zacznę wbrew
chronologii: od portretu króla Jana I Olbrachta! Tu aż kipi od
historycznych aluzji i sekretów... Nikła korona, o ileż
skromniejsza, niż ta na skroni ojca, Kazimierza IV Jagiellończyka,
nędznej postury miecz (mieczyk) i co najważniejsze: twarz cięta
blizną!... Oto oblicze monarchy, który z Kallimachem wymykał się
nocami z Wawelu i wdawał w uliczne burdy. No i akcent regionalny:
śmierć monarchy w Toruniu, na znanym chyba wszystkim ratuszu. Nie
unikajmy skandali obyczajowych. W imię jakich wyższych racji karmimy się banałami? Widzimy monarchów kutych w kamieniu? A gdzie ich prawdziwe oblicze? Każdego zapewne wciągną nocne eskapady Jagiellona! Gwarantuję !...
Sięgnijmy po „zdrowy” wizerunek Kazimierza III Wielkiego
(choć moralna strona życia tego monarchy w ogóle nie nadaje się
do propagowania... dorastającej dziatwie?). Oto prawda w ołówku zaklęta! Zwracam uwagę na każdy detal i mamy panowanie król, jak na... talerzu!
Berło królewskie? Nie, Akademii Krakowskiej. Czepiamy się królewskiego pasa – i rzecz jasna powtarzamy klasycznie
za Jankiem z Czarnkowa, że „zastał Polskę drewnianą...”. Bydgoszczanie dodadzą: 19 IV 1346 r. lokował Bydgoszcz. Trzeba widzieć ich miny, kiedy dowiadują się, że trochę rzecz inaczej przedstawiała się w XIV w. Ręka spoczywająca na księdze
– i bez wysiłku snujemy o aktach prawnych monarchy, np. statutach
wiślickich. A godła wpięte w monarszą pelerynę? Polski i Kujaw! Ostatni koronowany Piast naszym krajanem
był i gdyby urodził się w 2013 r. miałby na karocy wymalowane
„CB”. Urodził się wszak w Brześciu Kujawskim! Pewnie, że nie zapominamy o koronie. Mistrz Jan był świadkiem otwarcia
grobowca Łokietkowica i trzymał jego czaszkę. I rysował ją z natury!... Miał szczęście.
Gdyby ktoś mnie zapytał
o mój ulubiony wizerunek władcy, to miałbym problem? Wrażenie
jednak robił od zawsze Władysław I Łokietek! To nie jakieś
lelum-polelum. Władca pełną gębą. Poświęciłem temu dzielnicowemu książątku trochę miejsca na tym blogu! A przecież, to on doprowadził proces zjednoczenia Królestwa Polskiego do szczęśliwego końca! Ile dumy i potęgi w tych rysach! Śmiem twierdzić, że to najbardziej marsowe oblicze "Pocztu..."! Kto mu zdzierży pola? Ani Chrobry, ani Jagiełło, ani Stefan Batory, ani Jan III Sobieski! Musimy
wypatrzyć godło Kujaw! Znowu n a s z ! Potężny miecz, kolczugą i
ten niesamowity róg u pasa. Jak nie podziwiać Łoktka?
Z uporem maniaka będę
dobijał się o należne miejsce szczególnie w historii Bydgoszczy Kazimierza
IV Jagiellończyka! To przecież najbardziej „bydgoski
Jagiellon” i król Polski w dziejach miasta. Niemalże to stąd, bydgoskiego zamku, król prowadził wojnę 13-letnią! Tu dokonywał przeglądów wojsk nim wyruszały na Prusy! To tu odbywały się tajne narady rady królewskiej! To do Bydgoszczy przybywali posłowie Zakonu błagając o pokój i naprawdę niewiele brakowało, a nie byłoby tzw. II pokoju toruńskiego, gdyż podpisano by go nad Brdą! Mało tego: nawet wieść o śmierci matki (Sonki, Zofii Holszańskiej) zastała króla tu, w tym mieście. A niefortunna bitwa pod Chojnicami z 1454 r. znalazł swój epilog właśnie w Bydgoszczy, dokąd sprowadzono (nieomal siłą) króla, który chciał dać głowę na polu walki!...
Dynastia w ogóle
miała szczęście do Bydgoszczy i regionu. Alboż to nieopodal
stąd, pod Koronowem, wojska Władysława II Jagiełły nie pogruchotały raz jeszcze
kości krzyżackich w pamiętnym 1410 r.? Atoli są to fakty
doskonale znane. Kto dziś jednak pamięta, że 7 grudnia 1520 r. zakończył
w Bydgoszczy obradować jedyny w historii naszego parlamentaryzmu sejm wojenny? Zwołał go tu najmłodszy
Jagiellończyk spośród Kazimierzowych synów, Zygmunt I,
zwany później Starym. Włodarze mego miasta jakoś nie upamiętnili tych faktów! Szkoda, tym bardziej, że miasto obdarto z bezcennych zabytków. Skutek m. in. pruskiego zaboru i polityki okupanta niemieckiego w latach 1939-1945!... Tym bardziej o tym przypominam.
I na koniec też
Jagiellon. Chociaż po kądzieli, Jan II Kazimierz Waza. Ile w
tym wizerunku dramatyzmu? Modlitewnik w ręku, bo monarcha był
wyświęconym kardynałem, korona na stoliku i akt abdykacji. Zawsze
takim go każą nam pamiętać, ostatniego z rodu... Szkoda, że ni
jak nie da się odczytać w tym wizerunku tryumfatora spod Beresteczka!
Ale bydgoszczanie wiedzą, że król swoiście zaznaczył swoją
bytność w Bydgoszcz. W 1657 r. potwierdził postanowienia traktatu welawskiego i
podpisał 6 listopada traktat odtąd zwany welawsko-bydgoskim. Fryderyk Wilhelm Hohenzollern umiejętnie wykorzystał czas wojenny "potopu", aby zrzucić lenną
zależność Prus od Korony! Wiem, że zniknął ratusz, w którym spotkali się obaj monarchowie. Nie ma na Starym
Rynku choćby tabliczki, która przypominałaby ten fakt bydgoszczanom i gościom nas odwiedzającym.
Wiem, że tylko rozgrzebałem temat. Twórczość
Matejki, to studnia niemal bez dna! A po lekturze jego rysunków czy
płócien zadajmy sobie pytanie: a, co my robimy dla Matejki? Na ile jest w ogóle dla nas
czytelna jego wizja dziejów? Proponuję rzucić hasło: MATEJKO WIECZNIE ŻYWY!... I
zabieram się do pisania kolejnego „spotkania”.
PS: Drobne odstępstwa od "królewsko-pocztowego tematu"! Dwukrotnie na płótnach Jana Matejki pojawia się... Gąsawa! To nieopodal Żnina w 1227 r. doszło do pamiętnego zamachu! Siepacze Świętopełka Gdańskiego zorganizowali napad i ubili księcia krakowskiego Leszka I Białego z linii książąt kujawsko-mazowieckiej. Jego stryjecznym wnukiem był Władysław Łokietek. On sam też oczywiście zagościł na kartonach Mistrza:
Ten wpis przypomniał mi moje własne zauroczenie książką w dzieciństwie (na etapie szkoły podstawowej). Wielokrotnie wyciągałam księgę z półki i oglądałam.
OdpowiedzUsuńOglądałam tak często, że później bez problemów kojarzyłam postać z obrazem. I to też chyba wpłynęło znacząco na moje malarskie wybory, jakie obrazy lubię.
Również Józefa Chełmońskiego, którego dzisiejszą rocznicę urodzin przypomina kartka z kalendarza.
A hasło dla Matejki bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam :)
Nie wyobrażam sobie, aby na blogu historycznym nie pojawił się mistrz Matejko!
UsuńJa przyznam się szczerze, pocztu Matejki w domu nie posiadałam przez długi czas. Dwa lata temu zakupiłam "Tajemnice pocztu Jana Matejki" , Kobylińskiego i dzięki temu takowy teraz posiadam. Moja przygoda z twórczością Matejki zaczęła się od...Tytusa Romka i A'tomka :) W jednym z odcinków, Tytus "skacze po obrazach" , bodajże w Muzeum Narodowym. Tam znajdzie się m.in. obok Stańczyka a także koło Kobiety z Babiego lata, Chełmońskiego :)
OdpowiedzUsuńBrawo dla Tytusa. Prywatnie zacząłem "odtwarzać" kolekcję Tytusów, aby za jakiś czas czytać o jego przygodach memu Wnukowi!
Usuńmatejko to mój ulubiony malarz... dzisiejsi "artyści" mogliby się uczyć...
OdpowiedzUsuńJuż współcześnie obruszali się, kiedy mieli malować "w duchu Matejki". Ów był niepowtarzalny. Na pewno młodzi artyści mogliby uczyć się od Niego, co to jest warsztat historyczny.
UsuńCzekałem na jakiś artykuł o Matejce i wreszcie się doczekałem! Liczę na następne, myślę że z Pana wiedzą ciekawie by się czytało o największych dziełach mistrza.
OdpowiedzUsuńPanie Wiktorze niech się Pan nie obawia. Będzie o palecie mistrza Jana. z całego serca polecam książkę, o której wspomina Paulina Brzozowska: "Tajemnice pocztu..." Szymona Kobylińskiego. Jeśli tej pozycji Pan jeszcze nie posiadł proszę to nadrobić. Polecam.
OdpowiedzUsuńChcę dowiedziec' się , w którym wieku, gumowski nabył tytuł-książe
OdpowiedzUsuńNie znam dziejów tej rodziny. Można tylko odesłać Czytelnika do herbarzy np. Paprockiego lub Uruskiego. Szczególnie te z XIX w. mogą być przydatne.
OdpowiedzUsuńOdgrzebie wątek pytaniem. Czy twarz Władysława Hermana z pocztu jest twarzą Jana Matejki? Herman bardzo przypomina mi Stańczyka, który ma twarz Matejki.
OdpowiedzUsuń