wtorek, listopada 05, 2013

Nekropolie - wizyta 6 - Człuchów - zapomnienie?...

Kiedyś oceniałem? Na własny użytek. Dziś staram się zrozumieć i wytłumaczyć sobie. Rozumiem, że ktoś nie może tego dnia być ze swoimi bliskimi, bo jest bardzo daleko, bo jest chory, bo tak po prostu wyszło. Ale jest też proza takiej nieobecności: nie ma po prostu juz nikogo kto mógłby być! Wszyscy są już w grobie! Równie dobrze ktoś by mógł powiedzieć tak o naszych mogiłach na naszych dawnych Kresach Wschodnich: wyjechali!... porzucili!... zapomnieli!... Możliwe, że i tam ktoś nas tak postrzega. Wyroki dziejowe sprawiły, że jesteśmy tu!
Tym razem jesteśmy na starym cmentarzu w Człuchowie! To nie przypadkowa wizyta. Tu znalazła miejsce spoczynku szlachcianka z Jackiewicz, moja prababka Klara z Sucharzewskich Głębocka (1892-1965), jej krewni ze starego rodu tatarskich Wereszczaków! Prawda, że znamy to nazwisko? Ale znajdziemy tu również kilka mogił tych, którzy mieszkali w Schlochau! Hier ruth in Gott... Chyba postu o takim podtytule już nie napiszę. Nie, żebym nie chciał, ale starczy już tego tygodniowego tematu o grobach, grobach, grobach... 

Usłyszałem już, że to mój ulubiony temat? Po prostu, co potwierdzam każdą stawianą literką, jest mi bliski. Nawet jeśli nie mogę zapalić znicza za Niemnem, to myślami jestem i przypominam znane mi daty śmierci moich przodków: 21 XII 1924, 14 VI 1925, 6 VI 1938... To mnie usprawiedliwia.
Tak, upadające mogiły przygniatają mnie swoją tragedią. Tak czy siak, ale jest to skutek pewnego zapomnienia. Bo kto ma pamiętać? Smutno jest patrzeć na zgniły krzyż, obalony pomnik, popękanego Jezusa na krzyżu, skorodowaną tabliczkę, zamazane litery, bezpowrotnie wyblakłą fotografię na porcelanie...
Tego świata nie da się reanimować. Co z tego, że podniosę na człuchowskim cmentarzu krzyż? Co zmienię? Nic! Nie mogę rozklejać się nad każdym utrąconym aniołkiem czy skradzioną płytą. Myślę o tym, ale potem odjeżdżam i wracam do swego świata. Świata żywych.
Zastanawiam się, jak to będzie ze mną? Tak, kiedy zapomną? Kto ostatni będzie umiał wymienić choć moje imię i nazwisko? Sam na własnym drzewie genealogicznym stawiam znaki zapytania. Stoją nie tylko w miejscu dat, ale imion, nazwisk. To intrygujące - owo poszukiwanie kolejnych kart i ich odsłanianie.
Oto, jak inspirujące jest chodzenie po cmentarzach. W poruszającej książce Ph. Arièsa "Człowiek i śmierć" znalazłem wiersz Pierrea de Nessona (1384 - ?):

Gdy umrzesz, to twój czas przeminie,
Gdy będziesz leżał już nieżywy,
To ciało w śmierci twej godzinie
Smród wyda z ciebie przenikliwy...

Mocne uderzenie? A może tylko uświadomienie, że kiedy zamkniemy oczy będziemy jednym wielkim trupim jadem!...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.