sobota, czerwca 15, 2013

Darwin - dla dzieci?...

Zauroczyła mnie książka Luca Novelli pt. "Darwin i prawdziwa historia dinozaurów". Adresatem są... dzieci! Amatorzy "Strrrasznych historii" będą usatysfakcjonowani? Ja jestem. Na 127 stronach dorastający młody człowiek rusza przez życie Wielkiego Uczonego!
Zanim zostawię na tym blogu bardzo poważne spojrzenie na Karola Roberta pozwolę sobie napisać kilka zdań na temat tej książki. Nie mogę pojąć dlaczego tak nie wyglądają podręczniki dla szkół wszelakiego poziomu! Rewelacyjne rysunki! Proste, czytelne, zabawne. Wzroku nie męczy ani kredowy papier, ani jaskrawość barw! One są po prostu czarno-białe! Nie bez znaczenia jest, że wyszły spod ręki Autora tekstu! Ale są i reprodukcje obrazów, i rysunków z epoki! Narrację "uprawia" sam Darwin? Mamy wspaniałą okazję, aby historia wkroczyła do świata naszego dziecka (córki, syna, wnuczątka). Podejrzewam, że każdy zainteresowany postacią angielskiego uczonego mógłby po nią sięgnąć.

Jest miejsce na dzieciństwo i dorastanie wielkiego uczonego. Zbyt często widzimy takich ludzi przez pryzmat ich późniejszych dokonań i... wizerunków. Bo jak postrzegamy Karola Darwina (1809-1882)? Czy to siedmiolatek z obrazu z okrętem na kolanach? Nie! To starzec z siwą brodą! A chcielibyśmy zobaczyć jego i mu podobnych w podartych portkach, upartych i krnąbrnych, ba! uczniów, synów! A jeśli im "nie szło" w szkole? Jaka radocha, jakie dla nas dowartościowanie! Karol nie był prymusem! Nie przynosił świadectwa z "czerwonym paskiem"! Zaraz lżej robi się na duszy, kiedy dociera do nas, że nie miał pomysłu na życie?

HMS "Beagle" pod pełnymi żaglami
Ta książka wprowadzi nas w krąg bliskich ludzi uczonego! Sama podróż na pokładzie HMS "Beagle" - to opowieść godna wybrania się na nią, nawet jeśli jest to tylko pewien jej zarys. Czytelnik mały, średni, duży i całkiem wyrośnięty pozna choćby kapitana Roberta FitzRoya! Z niechęci lub rezerwy narodzi się przyjaźń? "Ten paniczyk nigdy nie przyjmie się na morzu" - cytowana jest wypowiedź kapitana. Przecież nie mógł przewidzieć, że ten rejs będzie wyjątkowy, stanie się przełomem, a ów nieopierzeniec wróci, jako największe objawienie naukowe XIX w. Bo niby, co miało to zwiastować?
Trasa wyprawy HMS "Beagle"
Czytelnik zostaje zabrany na pokład HMS "Beagle"! Pozna, jak poglądy społeczne młodego Darwina mogły doprowadzić do niespodziewanego opuszczenia pokładu statku! Z kim jeszcze podróżował? I jakim stał się człowiekiem po ostatecznym zejściu na ląd!... To wszystko do przeczytania! I kupienia!
Oprócz Darwina obecni są w książce inni wybitni naukowcy. Samo osłuchanie się z ich nazwiskami prowadzi nas do Krainy Wiedzy! Na kogo tam wpadniemy? Lista obecności jest długa: Linneusz, William Buckland, George Cuvier, Richard Owen, Jean Baptiste de Lamarck, Charles Lyell, Robert Malthus, Thomas Huxley. Prawda, jaki kanon. Zapewniam, że nie wyczerpałem listy. Oczywiście dorastającego czytelnika ci wszyscy panowie mogą przerazić? I odstraszyć?! Nie sądzę. Jakież będzie zaskoczenie nauczyciela, kiedy "nasz dzieciak" nagle "wyskoczy" na lekcji z... Huxleyem! Czy w ogóle interesowalibyśmy się teorią Darwina, gdyby nie odwaga Thomasa Huxleya? Na ten temat przyjdzie czas napisać.
Jeśli z całej tej literackiej przygody pozostanie obraz zięb Darwina lub tajemniczość wysp Galapagos, to możemy sobie pogratulować! Oczywiście nikt nie uwierzy, że każdy, kto sięgnie po tą książkę zaraz odnajdzie dzieło "O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt" i zacznie ją pochłaniać, jak Anglicy w XIX w. Jakiś procent jednak kiedyś to zrobi. I wtedy przypomni sobie książkę, o której tu teraz piszę. A, która może stanie się pierwszym przystankiem na Drodze Wiedzy?
Wspaniałym pomysłem jest "Słowniczek Darwina"! Fachowiec nazwie tą część: rekapitulacją? Można siebie sprawdzić i kolegę, i koleżankę, i  babcię, i dziadka. Można też popaść w konflikt z... kreacjonistami? Na szczęście w Polsce jeszcze nikt nikogo nie goni za głoszenie poglądów ewolucjonistycznych! Uff!...

Galapagos Marine Iguana - Amblyrhynchus cristatus
To nawet  dla weteranów czytelnictwa może być wspaniała odskocznia od "literatury przedmiotu"! Choć nie dałem jeszcze o tym znać na tym blogu, ale antropologia, ewolucja, hominidy, to kraina, do której ciągle zaglądam, śledzę nowinki naukowe. Jeżeli Jerzyk za kilka (-naście) lat będzie "buszował" po dziadka księgozbiorze, to wpadnie na książki Darwina i o Darwinie! Kiedyś usiądziemy i razem poczytamy sobie, i obejrzymy dzieło Luci Novelliego! Zaczniemy rysować to i owo. Wierzę w to. Tak było z moimi dziećmi. W przeciwnym razie, to całe nasze życie byłoby warte funta kłaków!...

Luca Novelli i Karol Darwin
Czy temu pisaniu nie towarzyszy wciąż ta sama myśl Berta Engelmanna,  którą cytowałem 12 stycznia tego roku, kiedy pisał o znajomych sobie dzieciach, że "...ujemny sąd właściwie nie odnosi się do historii, lecz sposobu, w jaki ich próbowano jej nauczyć". Może zaczniemy od książki Novelliego? Chyba pobiegnę kupić jeszcze opowieść o wielkim Leonardzie!

2 komentarze:

  1. Tanti auguri dla Jerzyka:-) Mój wnuk Przemek jeszcze w przedziale żłobkowym, więc polecana lektura jeszcze nie dla niego. Lubię książki i podobnie jak pan uważam,że wystarczy dziecku podsuwać te właściwe,żeby potem już samodzielnie poszerzali wiedzę z danej dziedziny. Zaciekawiła mnie ta seria napisana przez Włocha, szczególnie ta o Leonardzie i Galileuszu, now wiadomo dlaczego:-)W Italii od kilku dni upały i bardzo mnie to cieszy, bo długo musieliśmy czekać w tym roku na gorące, upalne dni.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W imieniu Jerzyka dziękuję. Czy wnuczek Przemek też mieszka w Italii? Jak Włosi wymawiają to słowiańskie imię? Tutaj tez robi się upalisko... Viva Italia! 2:1 z Meksykiem bravo! bravo! bravo! Choć powinno być więcej dla Azzurri!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.