sobota, lutego 16, 2013

Civil war / wojna secesyjna... na ekranie

Nie wiem skąd moja... słabość do wojny secesyjnej? Jakoś tak sama przyszła. I została. Najtrudniej jest stanąć po którejś ze stron. Bo jednak sympatia jest przy tych, co... przegrali. widzę często oczyma wyobraźni łachmaniarzy, którzy braki w wyszkoleniu, umundurowaniu nadrabiali zapałem i heroizmem. Tak bardzo bliscy staja się, gdyż to takie polskie?... No, tak ale ci, co  poszli w szarych mundurach w bój, dzielne dzieci Wirginii, obu Karolin czy Tennessee i innych skonfederowanych Stanów Zjednoczonych, którzy ginęli na polach pod Bull Run, Chancellorsville, Fredericksburgiem, czy Gettysburgiem - przecież stawali nie tylko do walki o oderwanie się od Waszyngtonu, ale i utrzymaniu niewolnictwa swoich stanach! Nie potrafię tego pogodzić. Oto kilka filmowych migawek, które nie powinny nikogo pozostawić obojętnym wobec tematu: W-O-J-N-A   S-E-C-E-S-Y-J-N-A! C-I-V-I-L  W-A-R!

Pewnie, że polski obraz wojny secesyjnej głównie kształtował ekran kinowy czy telewizyjny. Któż nie oglądał "Przeminęło z wiatrem / Gone with the Wind" (1939)? Kiedyś próbowałem przeczytać  powieść Margaret Mitchell. Zabrakło determinacji? a może nie chciałem burzyć obrazu, jak zawdzięczam filmowi? Brawurowo zagrana przez Vievien Leigh Scarlett O'Hara, Olivia de Havilland w roli Melanie (obecnie jedyna żyjąca gwiazda tego filmu, rocznik 1915!) czy Clark Gable w skórze Rhett'a Butler'a!... Takich kreacji się nie zapomina. I scen, które powinny wyprowadzić nas na pola bitew: radość z wybuchu wojny, jakby chodziło o kolejny piknik, plac w Atlancie wypełniony rannymi aż po brzeg horyzontu, pożar Atlanty i budzące się demony, kiedy rączy koń i bryczka są jedyną szansą na życie... A pół-żywa Melania z szablą?! A Scarlett, która wyżera rzodkiew na polu własnej posiadłość i nagle powstaje już inną kobietą: "Boga biorę na świadka - cytuję z literackiego pierwowzoru. - Boga biorę na świadka, że Jankesi nie pokonają mnie nigdy. Przetrwam to wszystko, a jak wojna się skończy, nigdy w życiu nie będę głodna. Ani ja, ani nikt z moich bliskich. Choćbym miała kraść i zabijać - Bóg mi świadkiem, że nigdy więcej  głodna nie będę".


Przed laty szukałem filmu "West Point. Rocznik '61 / Class of '61" (1993). Usłyszałem od właściciela  wypożyczalni VHS : "Wiem o czym pan mówi, ale ja tego filmu nie kupię, bo jest pan drugim klientem, który o niego pyta". Film jest porażającym obrazem pokolenia, które podzieli wojna! Nie trzeba chyba sięgać po słownik, aby zrozumieć z zapowiedzi, że "Brother against Brother", "Friend against Friend", "Father against Son"! To tam zobaczymy, jak w West Point zareagowano na upadek Fortu Sumter (12 IV 1861 r.). Najpierw idzie tylko o flagę, potem złożenie przysięgi na wierność Stanów Zjednoczonych... Wszyscy oni spotkają się na polu bitwy pod Bull Run! Nie dość, że widzimy, jak uczeń strzela do swego nauczyciela z Akademii, kolega mierzy do kolegi, to na to wszystko nakłada się obraz... porodu! Z jednej strony pociski rozszarpują młode ciała, z drugiej widzimy jak pojawia się nowe życie? Oto przewrotność historii! Z drugiej strony, kiedy chciałem obejrzeć "Sommersby" (1993), to musiałem się zapisywać? Aż wreszcie wpadłem na film, spod którego wpływu jakoś nie mogę się uwolnić od pierwszej emocji!  
"Gettysburg" (1993) - doskonała rekonstrukcja przebiegu krwawej rzezi, jaką zafundowali sobie Amerykanie w wigilię własnego święta niepodległości(1-3 VII 1863 r.). Warto wysiedzieć swoje, aby zobaczyć, jak doszło do straszliwej rzezi i klęski gen. R. Lee, w tej roli Martin Sheen. Wystarczy obejrzeć czołówkę filmu i wiemy już z jaką drobiazgowością twórcy podeszli do realizacji swego obrazu! Aktorzy wcielający się w postacie historyczne wyglądają, jakby zeszli ze starych fotografii. Smaczku dodaje fakt, że zdjęcia kręcona w oryginalnych plenerach! Tak, na polach Gettysburga. Możemy przenieść się na Wzgórze Seminaryjne zajmowane przez generała  Johna Buforda. Stać  u boku dzielnego pułkownika Joshua Chamberlaina. Gnać z nim  z Małego Okrągłego Szczytu na łeb na szyję! Ale, jak pogodzić, że chciałoby się  wziąć udział w szarży Picketta, po prawice generała Lewisa Armisteada? Patrzę, jak wbija swój kapelusz na szablę i prowadzi na armaty Wirgińczyków, a tam kanonada kładzie jego żołnierzy z rozkazu jego... przyjaciela generała Winfielda Scotta Hancocka. Kiedy sam dogorywa pod zdobytą armatą, dowiaduje się, że Hancock został ranny, a z którym bardzo chciał się spotkać, krzyczy: "Boże! Nie my obaj!". Dopiero takie zderzenie faktów potrafi uświadomić nam, co to naprawdę była wojna secesyjna! Wojna domowa! "Brat zabijał brata, na rodzinnej ziemi..."- pisał o innej wojnie, ale o podobnym dramacie, Leopold Staff w wierszu "Legiony"!...
Po latach powstał film  "Generałowie / Gods and Generals" (2003). Jednym z głównych bohaterów jest generał broni Thomas "Stonewall" Jackson., w tej roli Stephen Lang (w "Gettysburgu" zagrał gen. George'a E. Pickett'a). Widzimy go za katedrą uczelni, modlącego się z żoną. Poznajemy żarliwego chrześcijanina, który wierzy w opatrzność Boską. Ale też patrzymy na  łzy i bezsilność twardziela - "Kamiennej Ściany", który płacze po śmierci małej Jean?... Jestem wielkim miłośnikiem talentu Roberta Duvalla. Jego Robert Lee jest zupełnie inny, niż ten zagrany przez M. Sheena. Odpowiada mi jego opanowanie, jest szlachetny i... wierny swemu stanowi. Scena, która otwiera film, kiedy odmawia prośbie prezydenta Lincolna... I straszne starcie dwóch brygad irlandzkich pod Fredericksburgiem. Chciałbym wiedzieć, co krzyczą-buczą "południowi Irlandczycy", kiedy załamuje się atak "jankeskich Irlandczyków". Ta sama chorągiew z harfą łopocząca po obu stronach barykady? Co na to wszystko powiedziałby św. Patryk?

 
Kiedyś pustoszały ulice, gdy TV w niedzielne wieczory emitowała "Północ-Południe / North and South" (1985). W tym serialu wystąpiła Olivia de Havilland. Pokazane dwa światy, które ciężko łypały na siebie wzrokiem i niemal czekały, kiedy rzucą się sobie do gardeł. Tu również jest pokazana bitwa pod Bull Run, jak jankeskie damy w krynolinach, panowie w cylindrach  urządzili piknik, aby obejrzeć starcie dwóch armii? Panika, jaka wybuchła, kiedy okazało się, że bitwa jest przegrana i ucieczka przez jedyny most... I wojska i cywilów!... Przestroga przed głupotą!...  Losy dwóch przyjaciół: on Orry Main (P. Swayze) - panicz z Południa  i on George Hazard - syn przemysłowca z Północy (J. Read) oraz ich rodzin. Oglądało się to z wypiekami na twarzy. Bo była i miłość, i zazdrość, i zawiść, i podłość - ale i heroizm, i okrucieństwo wojny, nieludzkie traktowanie niewolników i jeńców wojennych. Świat odzierany z litości i współczucia.
Godnym pamięci jest serial "Korzenie / Roots". Losy Kunta-Kinty /Toby'ego i jego potomków najpierw wstrząsnęły Ameryką! Adaptacja książki Alexa Haleya pchnęła Afroamerykanów do poszukiwania własnych... korzeni! W pamięci zapadła mi scena, kiedy Kizzy (córka Kunty) idzie na grób swego ojca i widząc na płycie napis "Toby" bierze kamień, skreśla go i ryje: Kunta-Kinte. Oczywiście jest w fabule miejsce dla wojny, która odmieniła los wnuka Kunty, Georgea Kurczaka (w książce tłumaczenie: "Kogut"). Rozdział 112 powieści otwiera zdanie godne tu zacytowania: "Północ i Południe starły się w śmiertelnym zwarciu jak ranne jelenie, żadna ze stron nie była w stanie zadać decydującego ciosu". Jest też ślad o dokumencie, jaki kazał ogłosić prezydent Lincoln! Oto jedna z bohaterek-niewolnic w nowy rok 1863 przybiega do "swoich" i oznajmia: "Widzieliście tego białego, co tu przed chwilą przyjechał? Nigdy mi nie uwierzycie! Właśnie się piekli u pana, bo ponoć tym telegrafem kolejowym dopiero co przyszła wiadomość, że prezydent Lincoln wydał "Proklamację o Emancypacji", która daje nam wolność!". Proszę sięgnąć po tą sagę. może i nas pobudzi do szukania swoich korzeni?...
Pewnie pierwszym filmem z wojną secesyjną w tle (poza westernami J. Forda) był dla mnie niemy obraz "Generał" (1926) z Busterem Keatonem. "Aktor o kamiennej twarzy" stworzył kreację, która na dobre wpisała go do historii kina. On maszynista z Południa i jego pociąg "Generał". Jak tu wykazać się heroizmem, kiedy nie chcą go w wojsku? Ma być tylko, albo aż maszynistą. Na szczęście Jankesi porywają jego lokomotywę z ukochaną dziewczyną... 
Wyjątkowym, ze względu na tematykę, jest film "Chwała / Glory" (1989). Możemy poznać losy formacji, która składała się wyłącznie z czarnoskórych żołnierzy. a jakże dowodzoną przez białego oficera. Dla mnie to popis gry dwóch aktorów: Morgana Freemana i Denzela Washingtona.
Civil war / wojna secesyjna - często wraca na ekrany kin i telewizji amerykańskiej. Dałem drobny wycinek? Starałem się "zacytować" tu najważniejsze filmy, tym bardziej, że w tym roku mini 150. rocznica krwawej bitwy pod Gettysburgiem! Ale również 10 maja przypadnie takaż rocznica śmierci, bodaj najwybitniejszego generała Skonfederowanych Stanów Zjednoczonych Thomasa "Stonewall'a" Jacksona, którego niestety zabrakło pod Gettysburgiem... Gen. Robert Lee często w tamte lipcowe dni dawał upust pustce, jaką pozostawił Jackson! 


Śmiem twierdzić, że  to pierwszy większy post poświęcony obrazowi wojny z lat 1861-1865, która zmieniła oblicze Stanów Zjednoczonych. Niech na koniec przemówi historia ustami jej uczestnika. Panie generale Sherman, prosimy: 


 "NIGDY W HISTORII NARÓD ZWYKŁYCH ROLNIKÓW NIE ZWYCIĘŻYŁ W WOJNIE 
Z NARODEM MECHANIKÓW".
  PS: Przy ubożuchności w polskich księgarniach książek o wojnie secesyjnej musimy zapełnić dziurę czytając powieści, które weszły w skład trylogii o tym wydarzeniu: 

4 komentarze:

  1. Polecam też. Adam I.P. Smith "Wojna secesyjna". Sporo chwytających za serce fragmentów korespondencji żołnierzy Unii i Konfederacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wskazówkę! Zacznę szukać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa retrospekcja. Widać piszący zna się na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli miałbym wybrać 2 najważniejsze wojny na świecie w XIX w. to na pewno jedną z nich byłaby secesyjna. Według mnie skonfederowane stany miały święte prawo do utworzenia nowego, własnego, nie uciskanego przez północ państwa (CSA). Ta wojna nie wybuchła z powodu niewolnictwa a właśnie z powodu secesji (gdyby tak nie było to by się nie nazywała wojną secesyjną!!!). Ktoś mógłby pomyśleć, że przecież CSA głównie walczyła o niewolników - nie, oni walczyli o swoją autonomię (skonfederowane stany same chciały określić się jako stany niewolnicze lub wolne), poza tym sprawa niewolników i tak byłaby już przegrana (w 1964r. dopuszczano czarnoskórych do oddziałów południowców!) A Lincoln swoim aktem emancypacyjnym tylko murzynom zaszkodził (wg mnie).

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.