środa, października 19, 2022
Rogata dusza księcia Bolesława II Łysego
"Biada, biada tobie, Bolesławie, jak wielkie nieszczęście przyniesiesz ty ziemi swojej!" - tak biadoliła, prorokowała, ba! miała wizję (objawienie) św. Jadwiga Śląska / hl. Hedwig von Schlesien. Babka onego Bolesława, któren w kolejności dynastycznej miał numer II, po swym (jak mniemam) pradziadku, Bolesławie I Wysokim (1163–1201). Aliści szanowna bunia (de facto Hedwig von Andechs) sama powinna się uderzyć w nadobną pierś, boć miała swój dobitny i wybitny wkład w to, co z życiem swoim zrobił wnuk. Że ladaco? Że niewdzięcznik? Że bliżej mu było do Diabła, niż do Pana Boga? No, współczesny nam psycholog miałby ciekawy materiał do swych badań. I trudno mi orzec (wszak jestem tylko magistrem od historii), nie mam kompetencji, kto w ostatecznym rozrachunku byłby bardziej szalony: czy wnuk, co poczynał sobie zuchwale i zgubnie dla potencji, czy babka, co w pomyjach obywała wnuczka? Trudno jednak odmówić Bolesławowi II by nie był postacią godną zauważania.
Właściwie, to prościzna! Wziąć sobie podobną ponurość za temat pisania. Demony zawsze przyciągały uwagę współczesnych czy potomnych, niż nobliwi święci. Choć pewnie zdziwiłoby wielu dewotów, jak bardzo bujne, groźne i pokręcone były losy wielu świętych. Czy ktoś dziś pamięta choćby o tym, że niejaki Bolesław Chrobry (992-1025) przez blisko osiemnaście lat wojował ze świętym kościoła katolickiego? To nic, że kanonizacja dokonała się dopiero w XII w. (1146). Tak, chodzi o Henryka II (1002-1024).
Może osoby niezainteresowane zaskoczy, że nie wiemy, kiedy książę Bolesław Henrykowic pojawił się między swemi. Podaje się lata od 1220 do 1225. Z wieloma postaciami średniowiecza mamy ten sam problem. Czy jednak w tym wypadku ma to ogromne znaczenie? Linia Piastów, z której wziął swój początek akurat przeżywała apogeum swego znaczenia i potęgi. Pod rządami dziadka Henryka I Brodatego, a potem ojca Henryka II Pobożnego Śląsk stanowił ważną domenę! Nikt o zdrowych zmysłach nie lekceważył panujących tam Piastowiców. Niestety wszystko runęło 9 kwietnia 1241 r.! Na polach pod Legnicą hordy mongolskie nie tylko ubiły księcia-ojca, ale i na dobre zachwiały potęgą tej dzielnicy. Aliści, jak podaje Jan Długosz, Bolesław próbował ratować stan posiadania: "Zebrawszy więc w miarę swoich możliwości jak najsilniejsze wojsko z
rycerzy Mazowsza i Kujaw oraz z przysłanych mu przez księcia Pomorza
Świętopełka rycerzy pomorskich i posiłków pruskich i litewskich, przybył
i zajął obydwie dzielnice, a mianowicie: krakowską i sandomierską oraz
wszystkie ich zamki i warownie, a wszyscy dobrowolnie poddawali się jego
władzy i rządom, gdyż byli przekonani, że ich książę Bolesław Wstydliwy
już nie wróci". Nie udźwignął jednak kontruderzenia Konrada I Mazowieckiego.
I raptem młody Bolesław (nie wiem czy forma "Bolko" był dlań stosowana) został udzielnym władcą?! Tego się nikt nie spodziewał. W jednym z opracowań, które ubogacają moje losów księcia śledzenie, znalazłem opinię prof. K. Tymienieckiego: "Różnice charakterów i roli politycznej pomiędzy dziadem i ojcem z jednej strony, a ich potomkiem z drugiej są tak znaczne, że mogą przedstawiać pewnego rodzaju zagadkę eugeniczną". Ciekawe, kiedy powstała ta dygresja. Bo jeśli przed II wojną światową, to wszystko jasne. Faktem jest, że chyba żaden z potomków Władysława II Wygnańca nie został tak szczodrze obdarzony przydomkami: Łysy, Rogatka, Okrutny, Srogi i Cudaczny. I pewnie one mogłyby pozostać całym do tej postaci komentarzem.
Nie wiem, jak koleżeństwo nauczycielskie uczy na Śląsku o Bolesławie II. Mnie w pewnym zakresie wyedukował Zygmunt Boras. Bo to z jego popularnej monografii, pt. "Książęta piastowscy Śląska" (niestety już poza moim zasięgiem) dowiedziałem się o istnieniu słynnych Piastów linii śląskiej. Bo chyba z podręczników historii zapamiętałem tylko: Wygnańca, Brodatego i Pobożnego. Bo Probusa na dobre utrwaliłem sobie będąc we Wrocławiu, ale to już zasługa śp. wuja mego Telesfora Poźniaka (choćby wizyta w Trzebnicy). O Rogatce wspomina się dziś w kontekście utraty "klucza do Królestwa Polskiego", czyli Lubusza (ziemi lubuskiej). Trudno o lepszy przykład degrengolady panującego w okresie rozbicia dzielnicowego władcy. No i smutny finał: błąkający się po krainie władca w "szemranym towarzystwie" (patrz rysunek Jana Matejki tu wykorzystany). I kropka. Dużo to czy mało?
Wrocławianie i mieszkańcy Środy Śląskiej (choćby nawet byli potomkami osadników po 1945 r.) powinni wypominać księciu najazdy i rzeź z 1249 r. Szacunki oczywiście są kwestią dyskusyjną (jak to w średniowieczu, ale i inne okresy ochoczo odchodziły od rzetelnej statystyki czy demografii), nic jednak nie zmienia faktu, że krew się polała, ba! ofiary ginęły również w kościołach, palone żywcem. Jakoś umyka nam fakt, że rok wcześniej śląscy możnowładcy pokazali pazury i... uwięzili księcia w Legnicy! Nie zapominajmy, że po 1241 r. drastycznie zaczęła się kurczyć władza śląskiego suzerena, mówić krótko: tzw. Państwo Henryków rozpadało się, a co za tym idzie wpływy nad Wielkopolską i przede wszystkim Małopolską z Krakowem! Co nie przeszkadzało Bolesławowi II tytułować się księciem Śląska i Polski (w rozumieniu: Wielkopolska), co zauważymy na pieczęci tegoż.
Gdybyśmy chcieli wymieniać tu wrogów Bolesława II napisalibyśmy mini-słownik biograficzny. Tylu bowiem książąt rzuciło się na Śląsk i rozpoczął się okres kurczącej się władzy syna Henryka II, poczynając od utraty Wrocławia czy Opola. W "Kronice wielkopolskiej" zanotowano: "...wyzbywszy się łagodności ojca, nabrawszy zwierzęcej srogości (...), zaczął srożyć się wobec Polaków i okazywać niesłychaną zuchwałość zarówno przez przenoszenie Niemców nad Polaków, jak przez hojne przydzielanie im posiadłości". Wśród adwersarzy byli też rodzeni bracia księcia: Henryk III Biały (wrocławski) i Konrad I Głogowski. Ten ostatni miał podzielić los biskupa Tomasza I i być pojmanym. Ktoś jednak Konrada ostrzegł i rychło myśliwy sam stał się zwierzyną! I jak podaje jeden z biografów: "...sam porwał Bolesława i wywiózł go do Głogowa". Nie dość na tym: został odstawiony do Wrocławia, a jakże do brata Henryka III. Dziwne, bo to później ten Henryk wspierał starszego brata przy pokryciu 2 000 grzywien, jako zadość uczynienie biskupowi Tomaszowi I. Gorzką pigułką dla księcia-awanturnika musiało być upokorzenie się przed wrocławskim hierarchą. Papież Aleksander IV (1254-1261) ogłosił krucjatę wobec książęcego wichrzyciela!
Nowym impulsem do działania stała się śmierć Henryka III Białego (1266 r.), a właściwie pominięcie go w testamencie brata. Skoro nic nie dostał, to postanowił uderzyć w synowca, Henryka IV Probusa! Rzecz wydarzyła się 18 II 1277 r. Porwano księcia wrocławskiego. "Po tym nieprzemyślanym czynie potężny władca Czech [tj. Przemysł Ottokar - przyp. KN] zrezygnował z roli pośrednika pomiędzy nim a Probusem i stał się jedną ze stron konfliktu. [...] Rogatka może pierwszy raz w życiu przestraszył się nie na żarty. Ale strach nie pozbawił go jasności myślenia" - czytamy w jednym z opracowań. Tam też znajdziemy kolejny zapis J. Długosza: "...pierwszy wyprowadził swoje wojska i najechawszy zbrojnie ziemię wrocławską, zaczął ją pustoszyć i gnębić grabieżami i pożarami". Zgodnie podaje się, że wcześniej książę niemalże wycofał się z polityki i wydawało się, że to kres jego wojowania.
Kto dziś pamięta o bratobójczej bitwie pod Stolcem z 24 IV 1277 r.? O ile ktoś na swoich lekcjach bąknie o Mozgawie (1195 r.), to już będzie sukces. Ale starcie pod Stolcem? Ani to przyzwoicie, ani politycznie brzmi, trawestuję klasyka. "...Bolesław widząc, jak wielu jego ludzi poległo, załamał się i począł umykać z pola bitwy, dając zły przykład podwładnym. Niespodziewanie zwycięstwo na szalę Rogatki przechylił jego syn Henryk Gruby, którego męstwo zainspirowało żołnierzy do pozostania na placu boju" - znajdziemy w innej monografii, choć nie ukrywam, że określenie "żołnierz" w odniesieniu do średniowiecza rani mi ucho. Na szczęście dla Rogatki czeski król nie wsparł polskich koalicjantów (wkrótce zresztą, 26 VIII 1278 r., da się zabić w bitwie pod Suchymi Krutami). Ciekawą puentę tego wydarzenia, ale i całego książęcego życia i panowania znajdziemy w tym zapisie: "Tak więc ostatni bandycki wyczyn Rogatki zakończył się sukcesem, ale przyczynił się do utwierdzenia złej sławy, jaką ten książę cieszył się wśród współczesnych".
Bolesław II Rogatka zmarł 26 grudnia 1278 roku i został pochowany w Legnicy. Jak czytamy w popularnej monografii "...Śląsk nieco odetchnął". Smutne, że za politykę ojcem ofiarę poniósł wkrótce jego syn, Henryk V Gruby (patrz konflikt z Henrykiem III Głogowskim). Burzliwe życie zaciążyło na losach nie tylko Śląska, ale i całego rozsypanego Królestwa Polskiego. Na koniec raz jeszcze zerkam do J. Długosza: "We wszystkim krzywymi chodząc drogami i w sądzeniu skory, zwykle bez rozeznania słuszności, zwłaszcza w sprawach gardłowych, wyrokujący, zwany był z tej przyczyny od wielu Srogim albo Rogatką, co w polskiej mowie znaczy człeka zuchwałego i jakby bodzącego rogami". A jeden z autorów, tak podsumował to życie: "Wielu Piastów dorównywało Rogatce okrucieństwem, niektórzy mogli z nim współzawodniczyć pod względem dziwactw, ale chyba żaden z nich w podobnym stopniu nie roztrwonił dorobku przodków".
Zerkano do...
Jasienica P., Polska Piastów, Prószyński i S-ka, Warszawa 2007
Leśniewski S., Drapieżny ród Piastów, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018
Targański T., Piastowie. Walka o tron 1138-1320, Wydawnictwo Astra, Kraków 2018
Zientara B., Bolesław Łysy (Rogatka), /w:/ Poczet królów i książąt polskich, Czytelnik, Warszawa 1978
http://www.poczet.com/rogatkakrakow.htm (data dostępu 4 VII 2022)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.