sobota, października 22, 2022

...na 150-tą rocznicę urodzin Edwarda Słońskiego - 23 X 1872 r.

Tak, Edward Słoński (1872-1926), to  b a r d z o ważny dla mnie poeta. Powoli odzyskiwana jest jego twórczość przez potomnych. Kolejne rocznice 11 listopada 1918 coraz rzadziej nie obywają się bez przypomnienia poruszającego wiersza, pt.    "Ta, co nie zginęła...". Ja swą znajomość z tą twórczością datuję na przełom lat 70-tych i 80-tych XX w., kiedy kolega w szkole średniej pożyczył mi pewną przedwojenną publikację poświęconą J. Piłsudskiemu. I tam znalazłem m. in. antologię kilku wierszy. Tym pierwszym, jaki wrył się w mą pamięć była "Unia Polski z Litwą".
Mało kto dziś pamięta (jestem tego niemal pewien), że Edward Słoński pozostawił nam utwór, który jest poetycką kontynuacją "Tej, co nie zginęła". Nie pamiętam, abym był świadkiem deklamowania tych kilku wersetów. Nie sądzę, aby mi umknął taki fakt. "Dziś, gdy się sen nasz ziścił..." ma okazję dopełnić swoistą antologię poezji tego jednego twórcy na tym blogu. Każda okazja jest dobra, aby pochylić się nad wierszem, który był świadkiem wykuwania się nowej polskiej rzeczywistości, która legła pod ciosami najeźdźców we wrześniu  1939 r. Tego E. Słoński nie dożył. Dożył 54. lat. Zmarł 24 lipca 1926 r. w Warszawie. Tu też został pochowany, na Starych Powązkach (kwatera 233-1-7/8).
 
1.
Dziś, gdy się sen nasz ziścił,
dziś, gdy się skończył bój,
z dwóch wrogich sobie szańców
przyszliśmy, bracie mój.
 
Wróciliśmy do domu
w doroczne święto żniw - 
ja z twoją kulą w piersi,
ty z moją - ale żyw.

Żołnierskim pewnym krokiem
stąpiliśmy na próg
i stoim na wprost siebie:
ja - wróg twój, ty - mój wróg...

2.
Niedawno jeszcze, bracie,
w piekielnym huku dział
tyś w ogniu moich strzałów
nieprzejednany stał.

Lecz dziś już bój się skończył,
lecz dziś już stał się cud -
pod pruską pikielhaubą
moskiewski spoczął knut.

Krwią Bogu i Ojczyźnie
spłaciliśmy swój dług,
więc czemuż dotąd jeszcze
ja - wróg twój, ty - mój wróg?

3.
Graniczne padły słupy,
które dzieliły nas -
i idzie ciężkich siewców
i twardych trudów czas.

Więc podaj rękę, bracie,
albowiem zmożon wróg,
i dłoń błogosławiącą
nad świtem trzyma Bóg.

Sto ziaren najprzedniejszych.
sto ziaren da nam łan,
co moją krwią i twoją
użyźnił dobry Pan. [1]
 
Nie chciałem tu kłaść fragmentów różnych wierszy. Jest jeden, ale w całości. wierze, że komuś to moje cytowanie się przyda. Może ten ktoś zostawi po sobie ślad w postaci komentarza. Wiedziałbym wtedy, że moja tu praca nie jest tylko moim hobby, a służy innym. 

[1] Wstań Polsko moja, antologia poezji legionowej, wybór i wstęp Jacek Kajtoch, Wydawnictwo WAMEX, Kraków 1992, s.25-26

1 komentarz:

  1. Na tym chyba polega fenomen "malarzy słowem" . Oni to,potrafią zakląć czas, emocje w znaki alfabetu. Rymy,lub biały wiersz wyrażają ponadczsowość przesłania.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.