poniedziałek, września 05, 2022

Pandemiczne opowieści - odsłona XLIII - między herbownym, a chamem rozmowa...

- Jak ty się dogadujesz z tym głupim ludem?
- Że co?
- Ty jakbyś mówił innym językiem! Czytasz Victora Hugo, masz hopsa na punkcie "Lalki" Prusa, ekscytujesz się Anzelmem Bohatyrowiczem, a do tego słuchasz jakiegoś rzępolenia spod ręki Fryderyka II!
- Dobrze, że nie powiedziałeś: Wielkiego.
- A to czemu? Cały świat tak mówi.
- Ja nie!
- Ba! Ty nie! Indywidualista.
- Raczej indywiduum.
- A ty nie obrażasz siebie samego?
- Możliwe, ale mi wolno. 
- To się chyba kiedyś nazywało: samokrytyka?
- Za bolszewików.
- Coraz mniej już kojarzy kto to w ogóle był.
- Lenina od Trockiego nie odróżniają!
- Widzisz do czego to doszło? Upadek!
- Kpisz.
- Poważnie mówię.
- Ja zupełnie też.
- A ty w ogóle masz poczucie humoru?
- Mam.
- Powiedz coś śmiesznego.
- A, co ja za małpę u Gucwińskich w zoo robię?
- No, a jakiś dowcip?
- Anegdotę?
- Jak zwał, to nie m znaczenia.
- Jestem zbyt pognieciony.
- Że co? Rozwiń to.
- Pogniecenia nie da się.
- To masz problem!
- Mam.
- To może kup żelazko, bo te na duszę i węgiel, to chyba niestosowne w XXI wieku.
- Zabytki!
- Ehe! Jak ty. Ale o pognieceniu nie chcesz ani słowa?
- Nie.
- Czemu?
- Bo sam nie wiem.
- Jak to?
- Dopiero to wymyśliłem. Nie ma definicji.
- Jaja sobie robisz?
- Ani trochę. Jestem poważny.
- A gdzie twoja improwizacja? Twa inteligencja, geniuszu?!
- Kadzisz mi.
- Może trochę.
- Cały ty!
- Pleśń.
- Chyba pieśń?
- Pieśń uszła cało!
- I się posrało.
- Obrzydliwy jesteś!
- To ty klepiesz jakieś durnoty, jak ten Piekarski na mękach.
- Nauka nie poszła w las.
- Coś tam zostało. Jedni do Sasa drudzy do Lasa! Wyszedł jak Zabłocki na mydle! Wyrwał się jak Filip z konopi.
- Zaskakujesz mnie.
- A takie pospolite me pochodzenie. Z chamów.
- Wśród chamów też perły się objawiały.
- Łechtasz moje plebejskie ego! 
- Taki Staszic, Witos.
- Nie czuję się samotnie. Hura! Skoro ty z panów, to czemu trzymasz się chama?
- Ja cię trzymam?
- Dzwonisz i męczysz. 
- Ja dzwonię? Ja męczę?
- To, co ja tu robię? Słucham jakiegoś drętwego bluesa. Równie dobrze mogłem pójść na wódkę z Ryśkiem.
- To trzeba było iść.
- Skoro z ciebie taki pan, to gdzie wasze majątki, srebra, sygnety?
- Powstania były. Moskal...
- Zapomniałem, że ty z tych zza Buga!
- Zza Niemna.
- Mickiewicz się znalazł.
- Mickiewiczy było na Litwie, jak psów!
- Nie obrażasz pamięci Wieszcza naszego narodowego?
- Nic a nic. Stwierdzam fakt. Moi, to choć oszmiańskim powiatem trzęśli w XVIII w.
- To za króla ćwieczka? 
- Raczej obu Sasów.
- Czyli jednak do Lasa?
- Mieszasz fakty!
- Bo, co ja tam wiem, ledwo z chamów.
- Coś się tych chamów uczepił?!
- A może znajdziesz mi jakąś morgę na swojej działce i wiśta wio?
- Odbiło ci?
- To nieładnie pytaniem na pytanie odpowiadać. Ja mam pana tego uczyć? Herbowego? Toporek?
- Oksza.
- Aaaa, Oksza. Myślałem, że Grabie.
- Po co te drwiny? Był herb Grabie. Sporo rodów się nim pisało. To jeden ze starszych herbów polskich, ponoć z Czech.
- Daruj sobie ten wywód.
- Mówisz, to dopełniam.
- Zachciało mi się grabować. Ciężko jednak z prostaczkami się dogadać. Moi z Chocza. Raz miasto, potem długo wieś i znowu miasto. A twoi? Wilno? Troki?
- Oszmiana.
- Też pięknie. Ale sygnet mogłeś sobie wyrychtować. Stać ciebie.
- Stać. Tylko po co?
- Dla splendoru. Znam takich, co sobie to i owo na ścianach gabinetów powywieszali. Nawet wąsatych sarmatów.
- Nie bawi mnie to. Starczy mi Kościuszko.
- Mąż z pałaszem w chłopskiej sukmanie?
- Nie inaczej. Ten ci.
- Żyw on jeszcze?
- Co ty klepiesz? Kościuszko?
- Wiem, że na Wawelu sobie leży. To z wiersza. Babcia mi jeszcze opowiadał. Nie znasz?
- Nie, nie znam.
- A bo wy zza Buga nie wiecie, co to szwamka, zylc i szruber.
- Zza Niemna. Już wiem. Nie musisz kpić. Sznekę z glancem bym też zjadł.
- No, trochę się podszkoliłeś.
- A co to parsiuk, piecuch lub...
- Marmolisz tymi rusycyzmami.
- Jak ty germanizmami.
- To, co innego.
- To zupełnie, to samo.
- Jeszcze się pokłócimy o byle co.
- Bez sensu.
- Nie jesteśmy na Wiślanej. Nie mamy prezesa czy innej pokraki. Ufff!
- Fakt.
- To ja może po wódeczkę skoczę?
- Po co?
- Co po co? Na lepsze rodaka zrozumienie. A to nie James Brown?
- On ci. "I Feel Good".
- Lubię ten kawałek.
- Wielu lubi.
- Rysiu wybrałby pewnie Zenka.
- Zenka?
- Pamiętasz, jak słuchał Shazzę?
- O gustach się nie dyskutuje. 
- Pamiętam, jak zbierałeś te śmieci z lat 60-tych. Co to było? "No to co"?
- Dawne dzieje.
- Te opolskie dziołchy...
- Też widzę ci zostało?
- Po ten kwiat, po ten kwiat... 
- Skończ ryczeć. 
- A Geppert do dziś nie trawię!
- To raczej lata 80-te.
- Ale nie trawię i szlus!
- To nie traw. Co mi do tego?

7 komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.