piątek, kwietnia 09, 2021

...na 17-tą rocznicę śmierci Jacka Kaczmarskiego - 10 IV 2004 r.

 

Zawsze będę powtarzał, że rok 2004 był dla mnie tragicznym żegnaniem się z trzema ważnymi dla mnie twórcami: Czesław Niemen (17 stycznia), Jeremi Przybora (4 marca), Jacek Kaczmarski (10 kwietnia). Niezwykłe trio muzyczne. Jak bardzo różne. Jak bardzo ważne w moim życiu. Nie porównywalna twórczość. Bo niby jaką  wspólną miarę przyłożyć? Nie da się. Każdy z Nich na inną modłę. Oczywiście wracają do mnie: poprzez swoje teksty, wykonania, muzykę. Cytuję Ich. Inaczej być nie może.
Pewnie, że Jacek KACZMARSKI (1957-2004), to moje dojrzewanie, stawania się dorosłości. I wcale nie były pierwsze dla mnie i najważniejsze "Mury", ale "Obława". Cieszę się, że zaraziłem tą twórczością mego osobistego Syna (rocznik 1988). Na maturę z polskiego opracował prezentację m. in. o J. Kaczmarskim. Dopełnił ją W. Wysockim, choć tego tak naprawdę nie znał. 
Nigdy nie robiłem rankingu ulubionych utworów. Zawsze będę powtarzał, że dla młodszego pokolenia ubożuchność historycznej wiedzy zamyka możliwość do zrozumienia tego, co wyśpiewywał Jacek Kaczmarski. Trzeba jednak to i owo przeczytać. Nie zdziwi mnie, jak ukaże się kiedyś zbiór tej cennej poezji obudowana przypisami. Smutne. Ignorancja jest przeogromna. Przypomnijmy sobie, jakie brednie wygadywał w komisji sejmowej panujący poseł o Katarzynie II (przez niektórych zwaną: wielką). Proszę włączyć telewizyjne teleturnieje. Z czym się tam zderzymy? Wolę nie wspominać.
Tak, mnie pieśni Jacka Kaczmarskiego uczyły. Dla mnie pieśni Jacka Kaczmarskiego były wsparciem, że jednak mój nastoletni umysł nie błądzi, jestem na dobrej drodze: prawdy! To nic, że trzeba było iść pod prąd, narażać się na ironię (nie tylko belfrów, ale i rówieśników). Wybrać jeden utwór - zawsze trudno, zawsze wahania. Ale to musi być mocna lekcja historii. Wybrałem "Requiem rozbiorowe". W końcu na moje życie mieli ogromny wpływ ludzie urodzeni jeszcze za zaborów. Tak, moi Dziadkowie (1906, 1910, 1913, 1915), urodzeni jako poddani cara Mikołaja II i cesarza Wilhelma II. Dla mnie to wcale taka nie odległa historia. Dla moich Dzieci czy Wnuków, to już prehistoria. 
 

Głos I:

Pamięć moja – ponurej natury:
Nie chce wskrzeszać soczystych rozkoszy,
Nie rozczuli jej flet,
Nie rozrusza tamburyn,
Płoche szczęście ją peszy i płoszy.

Pamięć moją ożywia żałoba,
Lecz – nie płaczka rozpaczą podniosła,
Tylko wściekły ten wstyd,
Co się szwenda po grobach,
Które lepka pleśń legend porosła.

Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci,
Jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych –
To nie po to, by mieć
Nośny temat do pieśni,
Lecz by wstyd – był ostrogą – dla żywych.

II

Głos II:

1.

Na śniadaniu u Carycy
Sutą dzieli się potrawę;
Pertraktują biesiadnicy,
Komu jaki kęs i skrawek.
Temu galicyjski połeć,
Temu – wielkopolski gryz;
Monarchini żre nad stołem
Schab Polonia à la russe.

Chór:

Nie przystroi się garnirem
Za to krwistym sosem lśni;
Dies irae, dies irae
Idą na nią gniewu dni.

2.

Uczta w imię Trójcy Świętej
Oświeconych autokratów
Potwierdzona dokumentem,
Co posiada moc traktatu.
Nie ma to, jak pełna miska
Do dyplomatycznej gry,
Choć wątpliwy na niej przysmak:
Kapuściane polskie łby.

Chór:

Zaraz się nad nimi schylą,
Żeby im upuścić krwi;
Dies irae, dies irae
Idą na nią gniewu dni.

3.

Polska karczma wciąż pijana
Od swych obłąkańczych swar,
Polska pana i plebana
Zatopiona w chamski gwar.
Bizantyjski na niej przepych,
Azjatycki na niej bród,
Więc się do trzech par rąk lepi
I potrójny syci głód.

Chór:

Nie powlecze jej nikt kirem,
Nie uroni nad nią łzy;
Dies irae, dies irae
Idą na nią gniewu dni.

III

Głos II:

Śpijcie spokojnie ojcowie i matki
Naszego „ja” – co tak dziś niewyraźne.
Już poza wami żywotów przypadki
I wybór między zbawieniem a kaźnią.
Was nic już więcej obchodzić nie musi,
Dotknięci życiem – snujcie śmierci smutek.
To nam spuściznę dziwną czas wykrztusił,
Niewymienialną na żadną walutę.

Chór:

Śpijcie – wy poza dobrem, poza złem –
Requiem.

Głos I:

Śpijcie spokojnie – zdradzani, zsyłani,
Mięso eposów skomlące o sens;
Straceńcy, stróże niewidzialnych granic
Powyznaczanych majestatem klęsk.
Niech was nie budzą skrzekliwe capstrzyki,
Parady, werble, rocznicowe msze;
Szare – z ołowiu sumień – żołnierzyki,
Grzechot w pudełku pamięci, na dnie!

Chór:

Śpijcie – już poza dobrem, poza złem –
Requiem.

Głos II:

Śpijcie spokojnie – skrytym zdradom wierni,
Za bezcen strachu swej pychy kupieni,
Karni dzierżawcy cmentarnej guberni,
Hetmańskich buław, biskupich pierścieni.
Nikt wam już dzisiaj nie pohańbi mogił;
Sąd ostateczny odległy, niepewny,
Nieprzeliczone zapomnienia drogi,
Bóg dobrotliwy, człowiek – krótkogniewny.

Chór:

Śpijcie – znów poza dobrem, poza złem –
Requiem.

Głos I:

Śpijcie spokojnie – mędrcy przenikliwi,
Żonglerzy światła – tak bezsilnie świetni,
Że nawet temu niezdolni się dziwić,
Gdy próchnem w mroku świeci ból szlachetny.
Wszystkoście z góry najlepiej wiedzieli,
Lecz nie zdołali niczemu zapobiec:
Naładowana broń – co nie wystrzeli,
Bo ma na ścianie wisieć ku ozdobie.

Chór:

Śpijcie więc, poza dobrem, poza złem –
Requiem.

Głos II:

I ty spokojnie śpij, bezkształtny tłumie
Analfabetów o zwichniętych karkach,
Którego grozy nigdy nie zrozumie
Mędrzec, wojownik, skazaniec ni zdrajca.
Śpij, boś też myślał, walczył, i też zdradzał;
Czemu byś lepszy miał być niż te tuzy,
Dla których człowiek, wiara, rozum, władza
Do tego tylko, by im służyć – służy!

Głos I i II:

Śpij – wstrzymywany dobrem, gnany złem –
Requiem.

IV

Chór:

Jesteśmy – jacy jesteśmy,
Byliśmy – jacyśmy byli;
Tę prawdę o sobie unieśmy
W tej krótkiej, danej nam chwili.

Będziemy – jacy zechcemy,
Byle wiedzieć nam – czego chcieć,
Lecz – nie wiemy – czego nie wiemy,
Więc nie mamy – co chcemy mieć.

Mogliśmy, czego nie wolno,
Co wolno – nie chcemy móc.
Wolimy niewolę niż wolność,
W której nie ma o co łbem tłuc.

Więc będziemy – jacyśmy byli,
Więc jesteśmy – a jakby nas brak
W tej krótkiej danej nam chwili,
Której jutro nie będzie i tak…

V

Głos I:

Tym, co w szkarłatach, tym w kazamatach,
Tym, co w kapturach i tym na sznurach,
Tym, co w powozach i tym w powrozach –

Chór:

Lacrimosa.

Nie mamy rąk – mamy łapy,
Nie mamy głów – mamy łby.
Dlatego dla nas ochłapy,
Dlatego po nas – łzy.

Głos II:

Tym w dumnej pozie i tym w pokorze,
Tym, co w koszarach i tym w koszmarach,
Tym, co w przestworzach i tym w obozach –

Chór:

Lacrimosa.

Nie mamy snów – lecz majaki,
Nie mamy myśli – lecz szał.
Dlatego los byle jaki,
Dlatego głos łka, jak łkał.

Głos I:

Tym – złote zboża, tym – ostrze noża,
Tym – szlak po płozach, tym – szlam bezdroża,
Tym – łaska boża, tym – trwożna groza –

Chór:

Lacrimosa.

Nie mamy wiary, lecz złudy,
Za dzieje nasze – zbiór klechd.
Dlatego trwać będą trudy,
Nasz własny płacz i z nas śmiech
.*

Jest, co czytać. Jest nad czym się zadumać. I oto m. in. chodzi w tej niezwykłej twórczości. To nie są piosenki z przytupem, do podrygiwania w rytm dwóch dźwięków. Niezbędna jest, podkreślam to raz jeszcze, wiedza historyczna. Choćby na poziomie klasy VI i VII szkoły podstawowej. Inaczej się nie da. I do tego zmuszał nas swoim śpiewaniem Jacek Kaczmarski, aby wiedzieć! Śmieszy mnie osobiście, kiedy małe dzieci śpiewają "Mury". Co one niby rozumieją z tego tekstu? Licealiści mają już z tym kłopot, jak z rozpoznaniem ze zdjęcia kim jest ten w okularach, z gitarą, zarostem. Nie, nie żartuję. Tak jest. 
Nie wiem czy za 10 czy 20 lat ktoś będzie słuchał Jacka Kaczmarskiego. Bardziej mnie niepokoi co innego: jak będzie rozumiana ta cenna twórczość. Pisanie te dedykuję pamięci mego druha Tadeusza Rózgi, którego urodziny przypadają 12 kwietnia. Ale już - bez Niego. Zmarł 6 stycznia tego roku...

__________________________________
* https://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze/requiem-rozbiorowe/ (data dostępu 21 I 2021)
 

4 komentarze:

  1. Pozostaje wierzyć, że dobra poezja obroni się sama.Mimo upływającego czasu i zmiany pokoleń.
    Życie kołem się toczy...
    "Będą im świecić gwiazdy u łokcia i stopy;
    Chociaż szaleni, odzyskają rozum,
    Powstaną chociaż potonęli w morzu;
    (...)
    A śmierć utraci swoją władzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmierci nie da się zdetronizować. Nigdy nie utraci swojej władzy. Niestety. Memento mori.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypuszczam, że Dylan Thomas by się nie zgodził. Zwłaszcza w oparciu o
    Apokalipsę św.Jana.
    Na szczęście poezja daje furtkę wyobrazi.
    Poza tym, non omnis moriar...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystek! W którymś momencie na pewno. Starczy spojrzeć na puste miejsca na swoim drzewie genealogicznym.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.