środa, marca 17, 2021

...na 40-tą rocznicę bydgoskiego marca - 19 III 1981 r.

 

Nie chce mi się wierzyć, że to już CZTERDZIEŚCI LAT! Bydgoszcz była na ustach świata. W sumie żadne powód do dumy. Oto ktoś wpadł na pokrętny czy szatański pomysł, aby tu nad Brdą sprawdzić na ile można naciągnąć cięciwę cierpliwości społecznej. Trwało niby 90-siąt spokojnych dni, o które prosił generał-premier Wojciech Jaruzelski. A tu - taka niespodzianka? Samowola lokalnego kacyka? Próba sił przed wprowadzeniem stanu wojennego? Bydgoszcz nie dała się! Polska naprawdę stanęła na krawędzi. Skutkiem tego, co się stało 19 marca w gmachu ówczesnej Wojewódzkiej Rady Narodowej, miał byś strajk generalny! W ostatniej chwili wszystkie głowy ochłonęły. Jeszcze potrafiono rozmawiać, jak Polak z Polakiem. W grudniu tegoż 1981 r. przemówią karabiny...
Marzec '81 wraca w moim pisaniu. Jest na jego temat na tym blogu sporo. Teraz robię użytek z tamtej pracy. Sięgam po zapisy sprzed lat, dokonuję kompilacji, wykorzystuję, okrawam, aby pamięć o 19 marca 1981 r. nie szła między inne rocznice, o których już nikt nie pamięta. Nie zapominajmy: to nie było takie sobie lokalne... mordobicie! Wszystkie wykorzystane tu fotografie (poza ostatnim kadrem) są mego autorstwa. Część z tego, co wtedy pstrykałem znalazło się w albumie "Zwycięska dekada...".
Przełomem okazała się sesja w siedzibie ówczesnej Wojewódzkiej Rady Narodowej, na którą zaproszono przedstawicieli NSZZ „Solidarności” z jej przewodniczącym Janem Rulewskim!... Niestety, kiedy miało dojść do dyskusji i głosowania na temat planu rozwoju społeczno-gospodarczego województwa bydgoskiego na bieżący rok sesję przerwano! Do sprawy miano wrócić przy następnym posiedzeniu WRN? Tym samy nie dopuszczono do głosu opozycji! Jan Rulewski zareagował: „Co do diabła? Co tu się za kpiny odbywają? Przecież mieliśmy głosować?” Część radnych opuściło salę obrad. Bydgoskie władze spodziewały się takiej reakcji ze strony solidarnościowej. Coś, co później chciano przedstawić, jako zmyślną i cyniczną prowokację NSZZ było faktycznie doskonale przygotowaną operacją MO i SB
 
Siedziba ówczesnego WRN, miejsce pobicia z 19 III 1981 r.
 
Przed godziną dwudziestą szef bydgoskiego ZOMO, major Henryk Bednarek wkroczył na salę na czele dwustu milicjantów! „Na wyraźny rozkaz majora – wspominał Antoni Tokarczuk.- zaczęli się do nas zbliżać. My zgromadziliśmy się w jednym miejscu, objęliśmy się, trzymaliśmy mocno za ręce, gdy zaczęto nas wypychać. Na to my odpowiedzieliśmy hymnem. Hymn zaczęli również śpiewać radni”. Dotkliwie pobici zostali wtedy Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz i Michał Bartoszcze
Jest ulica w Bydgoszczy...
 
Władze chyba zaskoczyło to, co naważyła. Antoni Dudek zauważa, że nie odnalazł w protokołach Biura Politycznego KC PZPR jednoznacznej informacji: „...kto personalnie wydał polecenie rozpoczęcia operacji w Bydgoszczy. W praktyce jednak lista podejrzanych sprowadza się do trzech osób: I sekretarza KC Kani, premiera Jaruzelskiego i ministra spraw wewnętrznych Mirosława Milewskiego”.  Towarzysz Stanisław Kania wspominał później, że partia przegrała batalię... propagandowo. Jak sam zauważył, że dla ludzi „...naszego aparatu szybko to rano, a «Solidarność» wykazała w tych sprawach niezwykły refleks i dynamizm. Dla jej ludzi szybko to natychmiast, w nocy. Tak więc wcześnie rano załogi zakładów przemysłowych mogły już czytać solidarnościowe informacje przekazywane teleksem”. Zapewne wielu z nas przechowuje w swoich zasobach archiwalnych słynną ulotkę rozpowszechnianą przez MKZ NSZZ „Solidarność” w Bydgoszczy z datą „dnia 19 marca 1981 r.”. Jej tytuł (tu zachowuję jej formę) nie pozostawiał żadnych wątpliwości: „HISTORYCZNE OSZUSTWO NA SESJI WRN W BYDGOSZCZY”. Pozwolę sobie na dłuższy cytat, wszak moje pisanie dociera poza Bydgoszcz i może stanowić źródło dla poznania tego, co się tu wydarzyło 32.  lata temu:  „Rzecz bez precedensu w historii polskiego systemu przedstawicielskiego zdarzyła się podczas VI sesji WRN w Bydgoszczy. Manipulacja prawno-organizacyjna dokonana przez Prezydium WRN z przewodniczącym Edwardem Begerem na czele, prawdopodobnie ścisłym porozumieniu z wicepremierem Stanisławem Machem, wojewoda bydgoskim – Romanem Bąkiem, sekretarzem KW PZPR – Bogdanem Dymarkiem doprowadziła do zerwania sesji. Propozycja radnego Andrzeja Młodeckiego o niedyskutowaniu nad planem społeczno-gospodarczym rozwoju i budżetu województwa na rok 1981, wynikła z faktu niecałkowitego zaopiniowania tego tematu przez poszczególne komisje WRN, została potraktowana przez przewodniczącego WRN jako wniosek o przerwę w sesji. E. Beger wniosek ten zgłosił pod dyskusję i został on przegłosowany przy 4 głosach przeciwnych. Kiedy zdezorientowani radni, którzy sądzili, przynajmniej w większości, że glosują za wnioskiem A. Młodeckiego, zorientowali się w machinacji, całe Prezydium uciekło z sesji obrad. Za nimi podążył wicepremier, wicewojewodowie i tchórzliwi radni. Rzecz miał miejsce o godz. 13,40”.
 
Plakaty - bydgoski marzec 1981 r.
 
Jeszcze w dniu pamiętnej sesji w WRN ogłoszono gotowość strajkową w Zakładach Rowerowych „Predom-Romet” i Zakładach Radiowych „Unitra-Eltra”! Następnego dnia, 20 marca, między 11 a 13 odbyły się strajki w prawie wszystkich zakładach przemysłowych! Służba Bezpieczeństwa ustaliła: „...w 23 dużych zakładach pracy woj. bydgoskiego zatrudniających ogółem 60 426 pracowników, w tym 34 898 na I zmianę, przerwało pracę 31 172 pracowników, tj. 84,48 % ogólnego stanu załogi”, zaś w „40 innych większych zakładach woj. bydgoskiego na ogólny stan 25 634 przerwało pracę 21 833 pracowników tj. 85, 17 % stanu załóg”. Oczywiście władze próbowały na „swoja modłę” przedstawić wydarzenia bydgoskie, jako odstępstwo wiarołomnych członków „Solidarności” od linii porozumienia i zakłócenia „90 spokojnych dni”, Wojsko wzięło też udział w dezinformacji społeczeństwa: „Nad Bydgoszczą z samolotu wojskowego poczęto rozrzucać ulotki, z treści których wynikało, że Rulewski sam się okaleczył. Stał się też głównym obiektem ataku prasy”..
 
Siedziba ówczesnego ZSL - ul. Dworcowa - marzec 1981 r.
 
Mam przed sobą dokument, który ogłosiło „Prezydium Komisji Zakładowej Prac. Ośw. I Wychowania NSZZ «Solidarność»” na nadzwyczajnym zebraniu 20 marca 1981 r. Rzecz dla mnie o tyle cenna, że jednym z jego sygnatariuszy był mój nauczyciel z Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 Ryszard Seidel. Czytamy w nim m. in. „Żądamy wyjaśnienia i ukarania winnych podjęcia szalonej decyzji, która burzyła spokój potrzebny naszemu społeczeństwu. Jesteśmy przekonani, że mimo represji stosowanych wobec rzeczników postępu i odnowy, proces, demokratyzacji będzie kontynuowany. Jako nauczyciele oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które umożliwia nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze spokoju, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa. Chcemy czuć się bezpieczni w swoim kraju! Chcemy poczucia bezpieczeństwa dla tych, których wychowujemy!”. Mogę dopisać: wielu z naszych nauczycieli zdało wtedy swój egzamin z postawy obywatelskiej. Nie bez dumy wspominam ich i jestem im wdzięczny, że pokazali nam, jak żyć, by po latach nie wstydzić się spojrzeć swym wychowankom w twarz. Panie Profesorze na Pana ręce składam moje ciche, uczniowskie podziękowanie. A skoro tak piszę po tylu latach, to znaczy, jak wiele dla nas wtedy zrobiliście!   
 
"Zwycięska dekada" i  Jan Rulewski - 17 VI2013 r.
 
Dla wielu obserwatorów ówczesnego życia politycznego wydarzenia bydgoskie były niemal prowokacją wymierzoną w niego! K. Osiński porusza ten wątek, pisząc m. in.: „Strona związkowa oskarżała władze o przygotowaną od dawna celową prowokację przeciw «Solidarności». Oskarżeń tych nie zdołano jednak udowodnić, wiec z czasem zmodyfikowano je, twierdząc, że była to prowokacja partyjnego betonu wymierzonego w gen. Jaruzelskiego”. To do „Prezesa Rady Ministrów gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego” „członkowie Komisji Zakładowej Prac. Ośw. I Wychowania NSZZ «Solidarność» oraz zebrani w dniu 23. 3. przewodniczący Komisji Kół i zastępcy” wystosowali rezolucję, która swoją treścią przypomina ulotkę z 20 III, ale w pewnym momencie dotyczy personalnie byłego nauczyciela i kuratora Władysława Przybylskiego: „...który mając do niedawna w swojej gestii szkolnictwo bydgoskie powinien cenić takie niepodważalne wartości jak odwagą cywilna, prawdomówność, godność człowieka. Ponieważ przed kamerami TV ujawnione zostały nieznane do tej pory ogółowi nauczycieli w Bydgoszczy prawdziwe cechy charakteru byłego kuratora w związku z tym my nauczyciele i wychowawcy wyrażamy wotum nieufności wobec niego i nie widzimy go na przyszłość w naszym zawodzie, gdyż człowiek tego pokroju nie może być wychowawca młodzież”. Przypomnę, że chodziło o wywiad w TVP o tym, co się zdarzyło 19 marca i jaki to niby spokój panował nad Brdą. Patrolujący ulice ZOMO-wcy lub latające nad miastem śmigłowce jakoś nie zostały wspomniane... Ludzie ponoć słysząc takie kalumnie wyrzucali telewizory prze okna. Rezolucję kończy akapit: „Jesteśmy przekonani, że mimo represji stosowanych wobec rzeczników postępów i odnowy, proces demokratyzacji będzie kontynuowany, oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które umożliwiają nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze prawdy, spokoju, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa. «Człowiek to rzecz święta, której krzywdzić nie wolno n i k o m u»!”. 
 
Jan Rulewski i autor blogu - XII 2013 - na tle zdjęć m. in. autora blogu
  
Nie wiem czy W. Jaruzelski znalazł czas, aby zainteresować się kolejnym pismem napływającym ze zrewoltowanego kraju. W jego własnych wspomnieniach trafiłem na ciekawą ocenę tego, co się stało. Warto i po nią sięgnąć, choć tak naprawdę niczego nam nie tłumaczy: „Wydarzenia bydgoskie dotkliwie zaważył na nastrojach w kraju. Doszło do ogromnego napięcia. Jan Olszewski porównał sytuację do tej, jaka miał miejsce tuż przed powstaniem styczniowym. W kilkudziesięciu miastach na znak protestu ogłoszono lub zapowiedziano strajki”.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.