poniedziałek, listopada 16, 2020
Spotkanie z Pegazem (170) N. N. "To nie ja byłem Ewą"
To się nazywało kiedyś... poezją ulotną? Tchnie ironią! Tchnie złośliwością? Oto siła chwili! Za kilka lat przyjdzie okładać utwór przypisami. Współcześni nie mają z tym problemu. Współcześni wiedzą. Współcześni rozumieją. Współcześni zastanawiają się dlaczego znowu zostaliśmy skazani na spektakl: nic nie widziałem, nic nie słyszałem? Ale przecież nie chodzi o doskonałą komedię A. Hillera, w której popis kunsztu aktorskiego ukazał niezapominany duet: R. Pryor & G. Wilder. Aha! dorzucamy jeszcze jedno: nic nie wiem!
Jeśli ktoś, a mówi to emerytowany eks-Arcybiskup, utrzymuje, że NIC nie wiedział, ba! dopiero prasa ostatnich lat otworzyła mu oczy, to my swoje przecieramy w stanie głębokiego niedowierzania. NON POSSUMUS! - chce się krzyknąć w twarz hierarchy, który robi ze słuchaczy idiotów. Podziwiać tylko należy cierpliwość i delikatność dziennikarza (czytaj: Piotr Kraśko). Podziwiać trzeba wytrwałość autorów filmu dokumentalnego "Don Stanislao". Ignorancja, jaką zarejestrowało oko kamery mnie osobiście poraża. Od hierarchy Kościoła wymagałoby się odrobiny kultury. Spieszył się? Dzieci płakały w domu, żona czekała z ogórkową w kuchni?
Oto na kanale YT pokazał się filmik z eks-Arcybiskupem, który niby-śpiewa, na nutę swojską, bo ważnego przeboju Edyty G. (ciekawe, kiedy gwiazda wystąpi przeciwko autorowi/autorom z pozwem?)*. Trawestacja godna czasu. To raptem 2 minuty i 4 sekundy słuchania. Pewnie dłużej potrwa przepisywanie cennych linijek. Niestety autor(-rzy) pozostają nieznani:
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.