wtorek, września 01, 2020

Spotkanie z Pegazem (165) Antoni Słonimski "Alarm"

To była jesień roku 1979. O dziwo nie chodziło o czterdziestolecie agresji niemieckiej (bo o takiej tylko wtedy uczono w polskich szkołach) na Polskę. To była inscenizacja na okoliczność Święta Ludowego Wojska Polskiego, a więc 12 października. Dla zapominalskich krwawej rzezi pod Lenino (wtedy opiewanej, jako chrzest bojowy i zalążek braterskiej współpracy polsko-radzieckiej). Druga klasa szkoły średniej. Moja polonistka, przewspaniała pani profesor Wanda Pinkowska, zaangażowała nas dwóch: Darka Kucharczyka i mnie (z jednej klasy). I to my staliśmy na scenie (domu kultury przy bydgoskiej "Belmie", ul. Grunwaldzka), dwaj rośli, młodzi i deklamowaliśmy wiersz. Nie pomnę czy wtedy objęty podstawą programową: "Alarm" Antoniego Słonimskiego. Powagi naszym słowom dodawał archiwalny film, który równocześnie był odtwarzany. Nawet nie wiem, jakie były te kadry. Tak naprawdę nigdy go nie widziałem.
Dziś, kiedy przychodzi mi po raz kolejny pochylić się nad 1 IX 1939 r. wraca nie tyle tamto wspomnienie, co nasza interpretacja. Moja rola wtedy ograniczała się tylko do powtarzania komunikatów o nalocie. Słynne "Uwaga! Uwaga Przeszedł! Koma trzy". Z tego, co pamiętam, to próbowałem głosu nadać tembr i akcentowanie znane właśnie z Września. Chyba się udało.
"Alarm" Antoniego Słonimskiego, to jeden z tych wierszy, który kojarzy się z kampanią polską '39. Jednym tchem wymienimy chyba Wł. Broniewskiego czy K. I. Gałczyńskiego. Żaden jednak nie ma w sobie takiej ekspresji, jak właśnie "Alarm".

„Uwaga! Uwaga! Przeszedł!
Koma trzy!”
Ktoś biegnie po schodach.
Trzasnęły gdzieś drzwi.
Ze zgiełku i wrzawy
Dźwięk jeden wybucha rośnie,
Kołuje jękliwie,
Głos syren – w oktawy
Opada – i wznosi się jęk:
„Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!”

I cisza
Gdzieś z góry
Brzęczy, brzęczy, szumi i drży.
I pękł
Głucho w głąb.
Raz, dwa, trzy,
Seria bomb.

To gdzieś dalej. Nie ma obawy.
Pewnie Praga.
A teraz bliżej, jeszcze bliżej.
Tuż, tuż.
Krzyk jak strzęp krwawy.
I cisza, cisza, która się wzmaga.
„Uwaga! Uwaga!
Odwołuję alarm dla miasta Warszawy!”
Nie, tego alarmu nikt już nie odwoła.
Ten alarm trwa.
Wyjcie, syreny!
Bijcie, werble, płaczcie, dzwony kościołów!
Niech gra
Orkiestra marsza spod Wagram,
Spod Jeny.
Chwyćcie ten jęk, regimenty,
Bataliony – armaty i tanki,
niech buchnie.
Niech trwa
W płomieniu świętym „Marsylianki”!

Kiedy w południe ludzie wychodzą z kościoła,
Kiedy po niebie wiatr obłoki gna,
Kiedy na Paryż ciemny spada sen,
Któż mi tak ciągle nasłuchiwać każe?
Któż to mnie budzi i woła?

Słyszę szum nocnych nalotów.
Płyną nad miastem. To nie samoloty.
Płyną zburzone kościoły,
Ogrody zmienione w cmentarze,
Ruiny, gruzy, zwaliska,
Ulice i domy znajome z dziecinnych lat,
Traugutta i Świętokrzyska,
Niecała i Nowy Świat.
I płynie miasto na skrzydłach sławy,
I spada kamieniem na serce. Do dna.
Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy.
Niech trwa!*

To nie przypadek, że dołączam to pamiętne zdjęcia z bombardowani Warszawy przez Luftwaffe (domena publiczna). Odkąd tylko wykorzystywałem na swoich lekcjach przeźrocza było obecne na moich lekcjach. I tak zostało, choć epidiaskop zamieniłem na projektor multimedialny. Obraz jest obrazem.  Przemawia do wyobraźni. Pozostaje w pamięci. 
Śmiem twierdzić, że pokolenie XXI w. traktuje kampanię polska 1939 r. jako historyczny archaizm. Dla piętnastolatka, który szczegółowiej poznaje ten rozdział historii, to wydarzenie sprzed 66 laty! Moje 66 przypadłoby na rok 1893 r., mniej więcej czas narodzin moich najmłodszych prababek Anny i Klary (obie rocznik '92). To skala czasu, miara zrozumienia i identyfikowania się z wydarzeniem. I ten dystans będzie się przecież przesuwał, na niekorzyść 1939 r. Aż kiedyś skończy się wspominanie bohaterów spod Westerplatte, mokrej, Wizny czy Kocka. Już dziś, kiedy mówię, że w Bydgoszczy pochowany jest ojciec generała W. Thommée, to nie robi to nikim (!) wrażenia.
Nie wiem czy w podstawie programowej (SP lub LO) umieszczono "Alarm" A. Słonimskiego. Nie sprawdzałem. Tym bardziej warto otworzyć tomiki poezji i odnaleźć ten właśnie wiersz. Tym bardziej trzeba w taki dzień, jak dziś cytować strofy Antoniego Słonimskiego. To ważny ślad historii w strofach polskiej poezji.

________________________________
Historia w poezji. Antologia polskiej poezji historycznej i patriotycznej, wyboru dokonał Jan Marcinkiewicz, Instytut Wydawniczy Nasz Księgarnia, Warszawa 1965, s. 481-482

1 komentarz:

  1. Polecam inne tematy, wpisy, posty. Trochę ich tu zostawiłem od grudnia 2012 r. Zapraszam do lektury. I witam w gronie czytelników.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.